Sozerko Artaganowicz Malsagow
WYSPY PIEKIELNESowieckie więzienie na Dalekiej Północy
Londyn, A. M. Filpot, L.T.D. 1926 rok.Tłumaczenie na język angielski F.N. Leion /?/
Od autora
Rozdział 2. Sławetna "amnestia"
Rozdział 3. Okropności więzienia w Tyflisie (Tbilisi)
Rozdział 4. Zesłanie na Sołówki
Część II. Wyspy Sołowieckie
Rozdział 2. Od monasteru do łagru
Rozdział 3. Galeria czekistów
Rozdział 5. Tyrania kryminalistów
Rozdział 6. "Kontrrewolucjoniści"
Rozdział 7. Ofiary Czeki: szczególnie dziwne przypadki
Rozdział 8. "Polityczni": klasa wybrańców
Rozdział 9. Dola kobiet
Rozdział 10. Więźniowie - obcokrajowcy
Rozdział 11. "Zmiana gabinetu"
Rozdział 12. Życie codzienne, praca, wyżywienie
Rozdział 13. Okropności szpitalne
Rozdział 14. Jak "kształtuje się" pożytecznych obywateli
Rozdział 15. Jak żyją czekiści.
Część III. Ucieczka
Rozdział 1. Jedyna droga do wolności
Rozdział 2. Realizacja naszych planów
Rozdział 5 Wolność
Ja i czterech moich przyjaciół opuściliśmy Wyspy Sołowieckie (dalej w tekście zwane Sołówkami, pod którą to nazwą funkcjonują w świadomości społeczności) 18 maja 1925 roku i przekroczyliśmy granicę pomiędzy Rosją a Finlandią 15 czerwca. Jednakże dopieroosiem dni później, dotarłszy do miejscowości Knusamo, ustaliliśmy ostatecznie, że znajdujemy się w Finlandii. Tak więc nasza podróż trwała 36 dni.
Jak przypuszczałem, poza granicami Związku Radzieckiego warunki życia zesłanych na Sołówki ofiar (lub ściślej – zesłanych na powolną śmierć) - reżim lagrowy, warunki pracy, wyżywienie i inne wewnętrzne i zewnętrzne warunki bytu codziennego – były zupełnie nieznane.
Można zrozumieć przyczyny tajemnicy, którą otoczono Sołówki. Sowieckie gazety, które zatajały przed czytelnikami okrutną prawdę, nie podejmowały na swych łamach tego tematu. Przed nami nie było ani jednego przypadku udanej ucieczki więźnia za granicę, w związku z czym nie było sposobu przekazania światu - za pomocą i pośrednictwem społeczeństwa europejskiego – prawdy o Sołówkach.
Opatrzność cudem wybawiła mnie z tego piekła. I uważałem za swój święty obowiązek przekazać światu informację o tym, co sam widziałem, słyszałem i przez co przeszedłem.
Uwagi poniższe nie pretendują do rangi artystycznej doskonałości i stylistycznego piękna, nie pretendują także do miana wyczerpującej, całościowej relacji; traktuję je jako świadectwo uczciwego człowieka i świadka, który mówi prawdę i tylko prawdę. Jeśli moja relacja zostanie potraktowana jako godne uwagi i przedyskutowania zeznanie, a tym samym stanie się fragmentem gigantycznego aktu oskarżenia, z jakim naród rosyjski, cała ludzkość, historia i Bóg niewątpliwie wystąpią przeciwko władzy radzieckiej - będę przekonany, iż wypełniłem swój obowiązek.
Na potwierdzenie powyższego (o ile starczy sił i beznamiętnego zdystansowania się wobec podjętego tematu (mogę powiedzieć, że gdy pokazałem te notatki przyjaciołom, którzy uciekli wraz ze mną, wszyscy stwierdzili zgodnie co następuje: opis reżimu na Wyspach Sołowieckich w wielu przypadkach jest nazbyt wstrzemięźliwy.
Część I. (Wprowadzająca)Z Batumu na Wyspy Sołowieckie
Rozdział 1Biała Gwardia na Kaukazie
Klęska Denikina -Wojna partyzancka - Nieoczekiwany cios -Nieuchwytny Czełokajew - Umowa w działaniu
Zanim przejdę do celu nadrzędnego - opisu warunków życia w sowieckim więzieniu na Wyspach Sołowieckich, chciałbym zatrzytnać się krótko na tym okresie mego życia, który bezpośrednio poprzedzał moje zesłanie. Wydaje mi się, iż może ów opis mieć szersze, ponad osobiste znaczenie. O ile mi wiadomo, działalność represyjna władzy radzieckiej na Północnym Kaukazie w stosunku do uczestników zdławionego powstania antysowieckiego nigdy nie była przedmiotem opisów i analiz w twórczości literackiej i wspomnieniowej.
W czasie ostatniego wycofywania się generała Denikina znajdowałem się w szeregach Armii Kaukaskiej na froncie Carycyńskim. Katastrofa Armii Ochotniczej zmusiła nas wszystkich do szukaniaschronienia w górach. Ciągle mieliśmy do czynienia z atakami wroga, nasza brygada kawaleryjska dotarła do rzeki Terek, gdzie została rozformowana. Najbardziej wytrwałe i silne jej zgrupowania przekroczyły granicę Gruzji, wówczas niezależnego jeszcze państwa. W Gruzji ci członkowie brygady, którzy nadawali się do dalszej służby, połączyli się pod wodzą Kłycz Sultan-Grireja, tworząc pułk kawaleryjski. Do jego obowiązków należało dokonywanie wypadów na sowieckie tyły i prowadzenie walk zaczepnych powodujących dezorganizacje i zamieszanie wśród wroga. Mieli niszczyć drogi i organizować powstania przeciw bolszewikom. Wyprawa na Kubań, planowana na lato 1920 r. przez sztab generała Wrangla, który wraz ze swą armią znajdował się wówczas na Krymie, zainspirowała Sułtan - Gireja do wysłania na Kubań i nas - w nadziei nakłonienia kubańskich Kozaków do powstania. Na Kubaniu - po nieudanych walkach - przyłączyliśmy się do wycofujących się wojsk, które dotarły wcześniej na Krym; okazało się, iż wyprawa znacznie przekroczyła przewidywane rozmiary. Zuchwały plan zorganizowania - wespół z Kozakami Kubańskimi - zbrojnego powstania przeciw władzy sowieckiej nie udał się. Byliśmy znów w rozproszeniu.
W wyjątkowo trudnych warunkach (otoczeni przez wojska Armii Czerwonej) udało się sformować nowy oddział pod dowództwem pułkownika Iks (nie mogą wymienić na razie nazwiska pułkownika, ponieważ kontynuuje na Kaukazie walkę partyzancką przeciwko władzy sowieckiej). Oddział nasz, nie bacząc na swą skromną liczebność, prowadził nadal nie bez powodzenia działania wojenne. Zaczęliśmy obmyślać plan akcji o szerszym zasięgu, gdy nieoczekiwanie zostaliśmy pozbawieni wsparcia, od którego zależało powodzenie planowanych działań i na które bardzo liczyliśmy. Wybuchło powszechnie znane powstanie w Gruzji. W rzeczywistości Gruzja znalazła się pod okupacją regularnych wojsk Armii Czerwonej - bez jakiegokolwiek oporu. Oddział nasz, prowadząc działania obronne, wycofywał się przez niedostępne góry do Batumu. Tu część oddziału przestała istnieć w formie zorganizowanej i przeformowała się w większe lub mniejsze powstańcze oddziały wojskowe. Pozostali przeszli do Anatolii.
Ja udałem się Adżarystanu. Tam nawiązałem łączność z Trapezundem, gdzie mies...
maxximo