Laurie Hugh Sprzedawca broni A5.pdf

(2970 KB) Pobierz
Hugh Laurie
Sprzedawca broni
Przełożył Jacek Konieczny
Tytuł oryginalny: The Gun Seller
Rok pierwszego wydania: 1996
Rok pierwszego wydania polskiego: 2008
Thomas Lang, były żołnierz, obecnie ochroniarz do wynajęcia,
dostaje nietypową propozycję - zlecenie zabójstwa. Odmawia. W
dodatku usiłuje ostrzec potencjalną ofiarę i niestety przy okazji
wplątuje się w aferę rządową na miarę przygód Jamesa Bonda.
„Sprzedawca broni” to znakomite połączenie trzymającego w
napięciu thrillera i śmieszącej do łez komedii. Tłum szpiegów,
agentów i terrorystów, supernowoczesna broń, wyraziste postaci i
krytyka społeczeństwa, satyra, a wreszcie - skomplikowana
intryga, której nie powstydziliby się najwięksi mistrzowie
suspensu. A przy okazji genialny recital kabaretowy w wykonaniu
zawodowca. Fantastyczny debiut brytyjskiego aktora i komika. Ci,
którzy lubią akcję i powieści szpiegowskie, dadzą się ponieść tej
książce.
-2-
Mojemu ojcu
Jestem wdzięczny pisarzowi i prezenterowi telewizyjnemu
Stephenowi Fry'owi za uwagi; Kim Harris i Sarah Williams za ich
zniewalająco dobry smak i inteligencję; mojemu literackiemu
agentowi Anthony'emu Goffowi, który okazywał mi nieustające
wsparcie i zachęcał do dalszej pracy; mojej teatralnej agentce
Lorraine Hamilton za to, że nie przeszkadzało jej, że mam
również agenta literackiego, oraz mojej żonie Jo za rzeczy,
których lista wypełniłaby książkę dłuższą niż ta.
-3-
Część pierwsza.
Rozdział 1.
Widziałem dziś rano człowieka,
Co nie chciał pójść na śmierć.
Patrick Shaw-Stewart
Wyobraźcie sobie, że musicie złamać komuś rękę.
Nieważne, prawą czy lewą. Rzecz w tym, że musicie ją złamać,
bo jeśli nie... no cóż, to też nie ma znaczenia. Poprzestańmy na
stwierdzeniu, że jeśli tego nie zrobicie, przytrafi się wam coś
złego.
W związku z tym mam następujące pytanie: czy łamiecie rękę
szybko - trzask, ojej, przepraszam najmocniej, zaraz panu pomogę
założyć tę prowizoryczną szynę - czy też przeciągacie całą
zabawę do ośmiu minut, z każdą chwilą zwiększając odrobinę
nacisk na kończynę, aż odchodzący od zmysłów delikwent
zacznie z bólu chodzić po ścianach i wyć z przerażenia?
No przecież. Oczywiście. Właściwa decyzja, jedyna właściwa
decyzja, to załatwić sprawę możliwie jak najszybciej. Złam rękę,
popraw sobie humor kieliszkiem brandy, bądź dobrym
obywatelem. To jedyne słuszne rozwiązanie.
Chyba że...
No chyba że...
A co, jeżeli nienawidziłbyś osoby po drugiej stronie ręki? Tak
naprawdę, naprawdę jej nienawidził.
To właśnie kwestia, którą muszę teraz wziąć pod uwagę.
-4-
Mówię „teraz”, mając na myśli „wtedy”, czyli chwilę, którą
właśnie opisuję; chwilę, kiedy dosłownie kilka cholernych sekund
dzieliło mój nadgarstek od znalezienia się na wysokości karku, co
spowodowałoby złamanie kości ramieniowej lewej ręki na co
najmniej dwa - a bardzo prawdopodobne, że więcej - luźno
zwisające, choć wciąż połączone kawałki.
Omawiana ręka należy, jak się domyślacie, do mnie. Nie chodzi
o abstrakcyjną rękę z konstruktu myślowego jakiegoś filozofa.
Kość, skóra, włoski, mała biała blizna na łokciu będąca pamiątką
po spotkaniu z narożnikiem pieca akumulacyjnego w Gateshill
Primary School - wszystkie należą do mnie. I właśnie nadchodzi
chwila, gdy muszę wziąć pod uwagę możliwość, że stojący za
mną człowiek, który trzyma mnie mocno za nadgarstek i przesuwa
go w górę wzdłuż kręgosłupa z niemal pieszczotliwą ostrożnością,
mnie nienawidzi. Tak naprawdę, naprawdę mnie nienawidzi.
Przeciąga tę chwilę w nieskończoność.
Nazywał się Rayner. Imię nieznane. W każdym razie mnie, więc
przypuszczalnie również wam.
Zakładam, że ktoś gdzieś musiał znać jego imię - nadał mu je na
chrzcie, zawołał go na śniadanie, nauczył go, jak się je pisze,
wykrzyczał je nad głowami klientów baru, proponując drinka,
wymruczał podczas uprawiania seksu lub wpisał w odpowiednią
rubrykę na polisie ubezpieczeniowej. Wiem, że wszystko to
musiało się kiedyś zdarzyć. Po prostu ciężko mi to sobie
wyobrazić i tyle.
Rayner, jak oceniałem, był ode mnie dziesięć lat starszy. Co mi
zupełnie nie przeszkadza. Nie ma w tym nic złego. Mam dobre,
serdeczne, niezakończone złamaniem ręki relacje z wieloma
osobami, które są ode mnie dziesięć lat starsze. Ludzie starsi ode
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin