Darby Briar - Burning Ember.pdf

(1437 KB) Pobierz
LIPIEC 2008
Kiedy twoje życie płonie przed tobą, trudno znaleźć nadzieję w
żarach tego, co pozostało.
Przytłaczający zapach benzyny atakuje mój nos. Smród unosi się z
moich ubrań i skóry, blokując zapach ognistego piekła płonącego
przede mną. Liżą ciepło na każdej odsłoniętej powierzchni mojego
ciała, a moje oczy są tak suche jak Mojave.
Mimo to nie można oderwać wzroku.
Kontrast pomarańczowo-żółtych płomieni z nocnym niebem
fascynuje nie tylko hipnotyzujący, ale jestem zbyt zdesperowany, by
być świadkiem oparzenia każdego centymetra piwnicy. Z każdą
sekundą dowód deprawacji, przez którą przeżyłem, zamienia się w
węgiel drzewny, a kawałek jego świata rozpada się, dając mi spokój.
Ostry krzyk syreny wozu strażackiego staje się głośniejszy, mówiąc
mi, że zabrakło mi czasu. Mimo że popiół spada wokół mnie jak
deszcz, wtapiając mnie w noc, to nie wystarczy. Muszę zniknąć,
zanim mnie tu złapią. Zanim dowiedzą się, co zrobiłem, a on
odkrywa, że wciąż żyję.
Wracając w cień, podnoszę kaptur, bojąc się, że moje włosy
przyciągną zbyt wiele niechcianych oczu nawet w ciemności. Ale
kiedy opuszczam ramiona, pulsujący ból w moich nadgarstkach
rejestruje się. Rany na każdym z nich teraz krzyczą o uwagę. Patrząc
w dół, przeze mnie faluje fala świadomości.
Nie, Boże, nie.
Moje jelita skręcają się.
Byłem tak zamknięty w oszołomieniu poza ciałem, że nie zdawałem
sobie sprawy, że zostawiam ślady ucieczki po trawie.
Syrena zawodzi w moich bębenkach, mówiąc: Idź! Teraz! Póki
jeszcze jest czas.
Oddychając drżącym oddechem, modlę się, że dałem sobie
wystarczająco dużo czasu na wydostanie się z miasta, a może nawet
ze stanu.
Rzucając ostatnie spojrzenie na wznoszące się płomienie, zaczepiam
torbę przez ramię, przysuwam ręce do ciała i odchodzę.
Ciepło ognia znika, a dreszcze pędzą po moich kończynach, gdy
chłodny, oceaniczny wietrzyk przeszywa mnie. Przez chwilę
powietrze, którym oddycham, wypełnia zapach tropikalnych kwiatów
i słonej wody. Ale za wcześnie minęło, po raz kolejny zastąpiony
kwaśnym zapachem gazu.
Moje serce jest ciężkie w piersi, kiedy żegnam się ze słonecznym
miejscem, które zawsze nazywałem domem. Będę za tym
tęsknić. Plaża, zatoka, centrum miasta. Ocean i słońce na mojej
skórze. Myśl, że nigdy nie wrócę fizycznie boli mnie.
Jak do tego doszło? Jak powoli pozwalałem mu ukraść wszystko, co
dla mnie ważne? Mój dom? Moja rodzina? Moja wolność?
Milion razy zadałem sobie pytanie, czy mógłbym temu zapobiec. Czy
wcześnie przegapiłem jakieś znaki ostrzegawcze? Wskazuje, że tam,
gdzie widziałem anioła, czai się potwór.
Musiało być. Jednak zignorowałem lub przeoczyłem każdy z nich.
Tak czy inaczej, to się więcej nie powtórzy. Po raz drugi nie daję się
zwieść ładnej twarzy i dżentelmeńskiej fasadzie. I jestem pewien, że
jak diabli, nikt nie pozwoli mi kontrolować mnie tak jak on. Przez
resztę moich dni, jakkolwiek by ich nie było, będę miał wolność, jeśli
nic więcej.
Nie będę zamknięty przez jeszcze jedną sekundę mojego życia.
Nie. Jeden. Więcej. Druga.
Może nie jestem już świętym, ale przynajmniej przeżyłem.
SIERPIEŃ 2008
Najbardziej haniebnym czynem jest wykorzystanie desperacji innej
osoby.
Coś ciężkiego ląduje na mnie, usuwając powietrze z płuc, a moje
oczy otwierają się szeroko. Przez chwilę jestem oszołomiony, nie
jestem pewien, czy nadal śnię, czy nie śpię.
Ciemna postać wyłania się nade mną w ciemności. Chwilę zajmuje
mi uświadomienie sobie, że piżmowy, słodki zapach atakujący mój
nos to zapach ciała. Że kwaśny odór uderzający w moją twarz jest
czyimś oddechem, a ciężar naciskający na mnie jest ciężarem
mężczyzny.
Tlen wypełnia moje płuca, gdy wdycham oddech, aby krzyczeć. Ale
zanim go uwolnię, duża, spocona dłoń zakrywa mi usta, a palce
wbijają się w moje policzki. Panika i adrenalina przebiegają przeze
mnie, gdy rzucam, kopię i pcham. Mężczyzna nade mną warczy z
niezadowolenia, ale nie przestawam. Wbijam paznokcie w jego skórę,
wszędzie i wszędzie. Wbijając piętę w materac, podciągam biodra,
próbując oderwać jego ciało, ale gdy jest dwa razy większy, ledwo się
porusza. To cholerne kowadło na mnie.
Jego palce szarpią się z
przycisk moich szortów tylko na sekundę, zanim gwałtownie szarpnie
je, zmuszając do opuszczenia bioder.
Pomysł zabrania tego obrzydliwego stworzenia do mojego ciała
powoduje, że mdłości pełzną mi po gardle. Otwiera także żelazne
pudełko w mojej głowie. Ta pełna dawno zamkniętych
wspomnień. Wspomnienia z mojego czasu z Warnerem. Przypomina
mi się, że walka z moim porywaczem tylko uczyniła seks bardziej
brutalnym. . . bardziej bolesne. Zostaw mnie z bliznami.
Im więcej będziesz ze mną walczył, tym bardziej będzie to
bolało. Wpuść mnie, Em. Wpuść mnie.
Zamykam oczy, gdy napastnik szarpie moją bieliznę i próbuję
znaleźć swoje miejsce. Miejsce, w którym nikt i nic nie może mnie
znaleźć, zraniło mnie.
Ale kiedy odsuwam się od rzeczywistości, on się
zatrzymuje. . . fotosy. Dyszę, a kwaśny smród wypełnia mi
nos. Otwieram oczy i widzę, jak jego klatka piersiowa unosi się i
opada ciężko, ale poza tym jest przede mną posągiem.
„Odwal się, kurwa, zwierzę, bo cię pokroję jak pieprzonego
kantalupa” - syczy młody kobiecy głos.
Błysk noża przyciśniętego do gardła napastnika przyciąga moje
oko. Odwraca głowę, ale potem jego oczy rozszerzają się, gdy
szarpnął się do tyłu.
„Nie”, szczeka głos.
Waha się, jakby obliczał swoje szanse. A może decyduje, który
wolałby. Umrzeć. Albo mnie zgwałć. Sekundę później krzyczy i
gramoli się ze mnie. Jego ręka natychmiast przechodzi na szyję, a
między palcami wycieka ciemny płyn. Potykając się, mamrocze coś
niezrozumiałego.
Serce wali mi jak szalone w piersi i walczę z oparzeniem łez za
oczami.
Nie będę płakać.
„Nie waż się. Jesteś w porządku. Żywy. Oddechowy. Wolny - syczę
pod nosem. Następnie wdycham łyki powietrza, śpiesząc, aby
wypełnić płuca, gdy poprawiam szorty i zapinam je. Szarpię za zamek
błyskawiczny, ale nie zamyka się, ponieważ jest zepsuty.
Cholera.
Podnoszę wzrok i koncentruje się na małej postaci stojącej niecałe
dwie stopy ode mnie. Jej czarne ubrania wtapiają ją w ciemny
pokój. Wydaje się dziwaczna z krótkimi ciemnymi włosami
przyciętymi do linii żuchwy, smukłymi kończynami i małymi
dłońmi. Jak Dzwoneczek w ludzkiej postaci. Tylko ten trzyma nóż.
Wokół nas jest niesamowicie cicho. Kiedy mówię ponownie, mój
głos jest głośniejszy niż zamierzałem. „Nie mogę w to
uwierzyć. . . Dziękuję Ci." Przełykam guzek w gardle. „Myślałem, że
ten pokój jest tylko dla kobiet”.
Bez słowa obraca się i wspina na górną koję tej obok
mojej. Wpatrując się w nią, czekam na odpowiedź. Tylko że nigdy nie
nadejdzie.
Podnosząc się do pozycji siedzącej, z kolanami do piersi, skanuję
część sypialną. Znajduję oczy, mnóstwo ich, obserwuję mnie i zadaję
sobie pytanie. . . jak to możliwe, że dziewczyna, nawet bardziej
drobna niż ja, była jedyną osobą, która miała odwagę coś
zrobić? Dlaczego nikt mi nie pomógł?
Z upływem minut moje oczy rzucają się na jakikolwiek ruch lub
dźwięk. Trzydzieści osiem dni na ulicy i byłem dość bezpieczny. Ale
już nie czuję się bezpiecznie.
Gdyby nie obietnica jedzenia i prysznica, wziąłbym torbę i
odszedł. Poza tym wciąż pada deszcz, co skłoniło mnie do pozostania
Zgłoś jeśli naruszono regulamin