Egipskie A5.pdf

(1939 KB) Pobierz
Halina Kowalczuk
Egipskie marzenie
Rok pierwszego wydania polskiego: 2017
Monika to trzydziestoletnia doktor egiptologii, która z pasją
oddaje się swojej pracy. Jest pewną siebie młodą kobietą, która
myśli racjonalnie i ufa tylko nauce. Wszystko zmienia się, gdy na
czele ekipy polskich archeologów wyjeżdża do Egiptu, by
uczestniczyć w niezwykłych wykopaliskach. Pośród pustyni budzi
się w całkiem innej rzeczywistości, a dzięki pewnemu
Egipcjaninowi imieniem Nadir poznaje miłość i namiętność...
„Egipskie marzenie” przenosi Czytelniczki do niezwykłej krainy
snu, mitów i... wiecznej miłości.
-2-
- Pani doktor, pani doktor! - Ktoś krzyczał i biegł za Moniką,
która stała już przy windzie. - Przyszedł faks z Kairu, proszę
zobaczyć. - Dogonił ją młody asystent z katedry archeologii,
podobnie jak ona specjalizujący się w starożytnym Egipcie.
- Pokaż! - Monika niemal wyrwała mu z ręki kartkę papieru i
chciwie zaczęła czytać. - Hura! Udało się nam! Panie Kubo, udało
się nam! Jedziemy do Kairu, potwierdzają, iż nasze wyliczenia
mogą być słuszne i nawet honorują nasze pierwszeństwo w
wykopaliskach! - Z radości cmoknęła młodego chłopaka, teraz
zaczerwienionego po uszy, w policzek.
- To za co bierzemy się najpierw? - zapytał po chwili rzeczowo.
- Wiesz, myślę, że ty zabierz się za organizowanie ekipy,
sprzętu, a ja za resztę, zrobię całą dokumentację. Lecę teraz do
profesora - rzuciła już w biegu, pędząc na kolejne piętro uczelni i
zapominając, że windą byłoby wygodniej.
Wpadła na długi korytarz i skierowała się do gabinetu profesora
Amala Mahfiza, wybitnego egiptologa. Wiele lat temu przyjechał
do Polski na studia i nie wrócił już do Kairu, bo uległ urokowi
swojej studentki, z którą do tej pory tworzyli szczęśliwe stadło
małżeńskie.
To on namówił Monikę, by została na uczelni i prowadziła
wykłady, a on dzięki swoim egipskim korzeniom ułatwi jej
badania, a nawet wyjazdy w celach badawczych. Fakt, o ten
wyjazd i prawo prowadzenia wykopalisk długo walczyli z
angielskim British Museum. Oczywiście nie będzie im wolno
wywieźć z Egiptu niczego cennego, jeżeli coś znajdą, a tego byli
pewni.
Dla Moniki liczył się sam fakt poszukiwań i odkryć. To właśnie
jej badania i wyliczenia przekonały kairskie muzeum, by zaprosić
Polaków do współpracy. Monika, kobieta około trzydziestoletnia,
była typem Indiany Jonesa. Codziennie z rana zmuszona była
-3-
ubrać się przyzwoicie, aby dać tym przykład szacunku dla nauki.
Poranne robienie z siebie kobiety dostojnej szło jej jednak bardzo
opornie. Wszelkie rady przyjaciółek i próby zrobienia jej na
wampa, nauczenia zalotności czy wykrzesania z niej chociaż
trochę seksapilu spełzały na niczym. Koleżanki docinały jej
jeszcze, że mając tyle lat, nie ma faceta ani nawet perspektyw na
zdobycie takowego. Dla niej ważniejsze były manuskrypty,
hieroglify, skrawki skorup. Gdyby nie konieczność, ubierałaby się
tylko w luźnie spodnie i flanelowe koszule, tak że tylko lassa jej
było brak przy boku. Nie lada wyzwaniem były dla niej oficjalne
spotkania, na które musiała wbić się w strój wizytowy. Nawet
rodzina jej odpuściła, nie widząc szansy na zrobienie z niej
kwintesencji kobiecości.
Monika pochłonięta była całkowicie swoją pracą. Życie
prywatne straciło dla nie jakiekolwiek znaczenie i gdyby nie
najbliższe koleżanki, to nie wyściubiłaby nosa spoza książek.
Miała swoje lata i, jak podkreślała przy każdej okazji jej babcia,
był to czas, by się ustatkować, ale... Monika nie dążyła do
stabilizacji życia prywatnego, zwłaszcza kiedy niemal w
przeddzień własnego ślubu zastała narzeczonego w ich wspólnym
łóżku z żoną jego drużby. Jak się potem tłumaczył, winna była
ona sama, bo taka „niedotykalska”, a on w końcu jest mężczyzną.
Bo któż widział prawie trzydziestoletnią dziewicę? Buzi, buzi i
trzymanie się za rączkę nie wystarczy „normalnemu” facetowi.
Monika była w szoku, nigdy nie myślała, że to ma dla niego
znaczenie. Była pewna, że jest z tego dumny i tak samo jak ona
chce w pełni przeżyć noc poślubną. Ponownie z pomocą przyszły
koleżanki, uświadamiając jej, w jakiej epoce żyje i jakie zasady
obecnie panują. Przeżyła lekki szok, ale było za późno na
cokolwiek. Urażona duma oraz obrzydzenie, które poczuła do
tego, którego jeszcze niedawno tak kochała, spowodowały, że
musiała zrobić kolejny krok. W dość burzliwych okolicznościach
-4-
podjęli decyzję o rozstaniu. W trzy miesiące sprzedali wspólne
mieszkanie, podzielili się pieniędzmi. Monika za swoją część
kupiła niedużą kawalerkę. Wracała do domu późno, zmęczona
kładła się od razu spać. Coraz częściej uświadamiała sobie, że jej
życie to zwykła egzystencja, bez perspektyw. Czy aby na pewno
tego chciała? Z pozoru była szczęśliwa. Praca habilitacyjna była
już niemal ukończona, brakowało jeszcze jednego rozdziału i jak
się jej wydawało, ten wyjazd miał pozwolić jej go napisać.
Kochała piasek pustyni, gorące słońce, którego tak brakowało jej
w Polsce, zimne noce, kiedy siedząc przed namiotem, patrzyła w
rozgwieżdżone niebo. Lubiła podziwiać karawany wielbłądów
wędrujące przez złote piaski, choć wiedziała, że były one
przeznaczone dla turystów, bo współcześni Arabowie
podróżowali już samochodami. Ten wyjazd pomoże jej zapomnieć
o narzeczonym, który ją zdradził, bo mimo rozsądku nadal jej
serce biło mocniej, kiedy o nim pomyślała. Zraziła się do facetów,
wszystkich wrzuciła do jednego worka i porządnie wymieszała,
nie było wyjątków... no, prawie nie było. Przyspieszyła ponownie
kroku i bez pukania wpadła do gabinetu Amala.
- Amal, przyszedł faks z Kairu, zgodzili się! - Podbiegła do
mężczyzny o poważnym wyglądzie, lekko siwiejących skroniach,
o smagłej cerze i wydatnym brzuszku, o którym zawsze mawiał,
że urósł mu przez polskie golonki.
- Wiem, wiem, wariatko jedna - zawołał profesor z wyraźnym
obcym akcentem. - Dostałem maila w tej sprawie, za dwa
tygodnie macie wyjazd. Słuchaj, przyjdź do mnie dziś wieczorem.
Hela wybiera się na jakieś babskie spotkanie, to w spokoju
wszystko omówimy. Odczytałem też inskrypcje na tej tablicy,
której skan przysłali z muzeum w Kairze. - Spojrzał na Monikę,
która wpatrywała się w niego roziskrzonym wzrokiem, specjalnie
zaczął przedłużać tę chwilę, niemal bawiąc się jej
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin