1946-05_Świat_Młodych.pdf

(6247 KB) Pobierz
.
..
.
't·
~omen
'V
ł
l
-
.
'
.
.
.
.
.
.
.
'
\.o
'
.
·,
"
"""·
••
'
,
'
.
.
.
·-.
.
• •
.
'
.
.
'
.
..
.
.
'
'
.
:
.
.
'
-
'
.
.
••
~
..
.
-
..
.
/
.
.
......
.
.
.
'
'
·-11
-
.
'•
.
-
.
'
-
.
.,
.
'
"
·-
.
-
archiwum
\
l
l
l
(
~l
Kazimierz Tetmajer
W
TATRZAŃSKIM WĄWOZIE
(wyjątek
z "Legendy Tatr")
Ostrożnie postępował
Janosik,
szpie-
gów
rozsyłając,
aby królewskiego
gazdę
tym pewniej na gazdawstwo
wawelskie
wprowadzić.
Im dalej ku
wschodowi, tym
śniegi
były
mniejsze
a twardsze, tak
że
co pod
Babią Górą
po kolana
zapadać
trzeba
było,
to
poza u tok Jaworowej Doliny raczej
trza
było
raki
żelazne
pod
·kapce
przyprawiać,
bo
się ślizgały.
Gdy
też
Janosikowi Gadeja i Matej a
wieści
donieśli, iż
Szwedzi, o przekradaniu
~~·
óla powiadomieni,
w
wąwozie
.
.
p
Magurą Spiską czatować
mig Janosik plan wielki
siła się
już
·
chłopów
ku
rodze
przyłączyła.
Cicho
li
szpiegawie
Janosika za
2
rajtarami i
szwedzką
piechotą,
a nim
Szwedzi do
wąwozu
dotarli,
już
po
obu
stronach
jego w lesie kilkuset
chłopów
na
śniegach leżało.
Głazy
olbrzymie na rozkaz J ano-
sika
ze
zmarzłego
gruntu
chłopi
nad-
ludzkimi
swynii
siłami
powydobywali
i
z gotowymi czekali nad uboczami
prawie nie pokrytymi
śniegami.
Czekali od rana, ale zimna nie
czuli, tyle w nich
było żądzy
tej
śmiertelnej,
zbójeckiej
okropnej,
psoty,
jaką wyrządzić mięli. Każdy
przy
głazie leżał
i
patrzał pomiędzy
drzewa w
dół.
W tern
zabiły
im
serca
: naprzód
ze dwustu rajtarów z oficerami, potym
pareset piechoty
poczęło wkraczać
w
archiwum
.
l
W
żelazie jechała
rajtaria,
w kirysach piechota
. . .
Szli
niczego
nie
podejrzewając.
I
zaczaili
się
za
zakrętem
na króla.
Co
za piekielna uciecha
!
Zasadzka
na
tego,
co
sam
zasadzkę ~rządza
!
i z
przeciwległej
strony
jeźdźcy
ukazywać się
poczęli.
wąwóz.
N a przodzie je
chał
w futrze
odziany
człowiek,
za nim orszak nie
'duży,
koło pięćdziesiąt
ludzi
liczący.
Jechali spokojnie,
snadź
niczego
złego
nie
przypuszczając.
Owszem,
widać
było, że jadą
wesoło:
jeździec
l
na przodzie
zwracał się
często
(snadź
z
mową)
do
jadących
za nim
towarzy-
szy.
- I<ról,
król
szeptali
górale.
Wjechali
w
wąwóz.
Orszak
wydłu­
żył
się
dla
wązkości
miejsca i
posuwał
się
powoli naprzód.
Wtem wrzask
straszliwy
napełnił
góry, od
którego konie
spłoszone
dęba
stanęły
i na zadach
przysiadły.
'
Z obu
stron
wąwozu
na rycerstwo
szwedzkie
zaczęła się
toczyć
lawina
Szwedów
zamie-
szanie
okropne. Konie i ludzie mia-
żdżeni,
przewalali
się,
i z
ciał
i
ścierw
tworzyły się
kłęby
i
zwały.
Ze wszech
stron,
jak
długa
linia wojska
się
rozcią­
gała
w
wąwozie, leciały głazy.
Przed
siebie
i za
siebie
jęli
Szwedzi
uciekać,
ale w tej chwili
gruchnął
nad nich
grad kul z
samopałów, strzał
z
łuków,
proc, a w
ślad
wynurzyły
mr
u
leśnego
postacie i, z
~J.Ud~J..~.:~
szybkością
zbiegając
na
O
Cci
agami na
szukających
~<41-ły.
głazów.
U
czyniło
się
wśród
Na
hełmach
i pancerzach
szwedz-
kich
zadzwoniły
siekiery.
Szwedom
wydawało się,
że diabły,
i prawie
bronić
się
nie
śmieli,
zresztą
furia
nacierających, zręczność
siła,
stosowne
do podobnej
walki, strój,
uzbrojenie
i
pozycja
łamały
wszelki
opór.
Czego
nie
zgniotły
głazy, rąbali chłopi.
Ryk
nieludzki
grzmiał
w górach
i
szczęk
jak
':v
olbrzymiej
kuźni
...
Nuncjusz papieski
i biskup
krakow-
ski
Gębicki,
którzy królowi
towarzy-
szyli,
krzyżem
świętym
przestrzeń
przed
sobą
żegnać zaczęli.
Dopiero
gdy
pierwsi
Szwedzi w
popłochu
z
poza
zakrętu
wypadli,
król
szpady
dobył,
za nim
szlachty
i
żołnierzy
kilkunastu
.
. .
Lecz
widok
ściganych
Szwedów
i
spadających
na nich
górali
do
reszty
orszak królewski
zdumiał
i
osłupił.
W
oczach króla i
towarzyszących
mu
panów i
żołnierzy rąbano
rajtarów
i piechotników
szwedzkich. Gdy
się
zaś
śmielsi
z
orszaku wraz
z królem
naprzód
na
to
widowisko
końmi
poparli, ujrzeli
chłopów bijących
w
kupę
Szwedów, poprostu jako
praczki
kijami w
kupę
bielizny mokrej
walą.
-In
nomine Patris
et
Filii
et
Spiritui Sancti. Amen
!
-
zawołał
król.
Co to jest
?
I
patrzył
na
rzeź
zdumionym wzro-
kiem. Jego to pogromców gromiono.
Kto pardon
wołał
nie darowano
zdrowiem.
W okrótnej
zapamię­
tałości,
w
żądzy
mordu i przelewu
krwi górale
kosili
Szwedów,
nunc-
jusz papieski oczy
zakrył,
a biskup
krakowski
wołać począł
:
3
'
·archiwum
Dosyć
ścianie
!
-
!
Dosyć
!
Stójcie chrze-
Nic to ; dopóki ostatni
stojący
nie
padł,
straszna
młoćba
toporów nie
ustawała.
przed
sobą drogę
zagrodzonę
ale trupami.
- Ludzie
!
Ktoście
wy ?
zapy-
tal.
- Górale
odpowiedziały
zdy-
szane,
ochrypłe głosy.
-
Skąd
? Kto was
nawiódł
?
- Janosik
Nędza
Litmanowski z
Polan.
- Dawaj go sam
!
krzyknął
król.
A biskup
Gębicki zawołał
:
-
Chłopi
!
Król przed wami stoi
!
Naówczas
poczęli
górale
odkrywać
głowy
z czap
wełnianych, kołpaków
baranich
i
kapeluszy sukiennych,
które
się
od
tłuszczu zakrzepłego
nieświadomemu
oku jako skórzane
wydawały
...
-
Gdzież
wasz wódz ?
Gdzież
ów
Janosik ?
.
zapytał
Jan IZazimierz.
Wystąpił Nędza
naprzód,
cały
krwawy, od czapy po kierpce, z czer-
wonej ciupagi po toporzysku krew mu
ciekła.
·
-
Aleś
to,
widzę,
z jatki
przyszedł
rzeźniku
zawołał wesoło
król, jako
był
skory
4o
śmiechów.
Janosik,
czapką
króla
pozdrowił,
nazad
ją ną głowę wdział, wsparł się
~~a
ci::upadze ręką
w bok i
rzekł
:
~
dźcie
panie królu na gazdow-
- Król
(\§t
o
w~
ujrzał
ze szlachty z orszaku
wściekłym głosem wrzasnął
:
-Na kolana!
Z
piorunami gniewu w oczach
zwrócił się
Jan Kazimierz za siebie,
ale zanim usta
otworzyć zdołał,
po-
gardliwie, a
wyniośle
Janosik odpowie-
dział:
A
któryś
e.
Czapę
-My oba do siebie
i
w capkak
mozemy
radzić,
bo my wolni. A kto
się
do poholstwa cuje, nieg capke
sejmie.
A
klękać
to mnie jyno przed
Pane Bogie ucy li w
kościele.
Nie
śmiał się
nikt
ozwać
na gniew
królewski, na twarzy Janowi Kazi-
mierzowi widny,
ksiądz
biskup
Gębicki zaś
aby
zło zażegnać, rzekł
:
-Nim w Krakowie na Wawelu
"Te Deum"
zaśpiewamy,
a
wy,
chłopi,
ziemskiemu swemu panu
drogę
przez trupy szwedzkie rozgrodz-
c1e.
Wzięli się, chłopi
do roboty, Jan
Kazimierz
zaś
Janosika
pytał
:
-Jakiej nagrody chcesz?
Janosik
myślał chwilę, snadż
namy-
ślał się,
potym
rzekł:
- Wytnijcie, królu, tego, tego co
mi
klękać
przed wami
kazał
w pysk.
-Może
i to
być- zawołał
wy-
buchając śmiechem
król
A
więcej
czego chcesz ?
-Nic
odpowiedział
Janosik. -
Ja wam
pomógł,
jak
gażda gaździe
.
Wracajcie
się
na gazdowstwo swoje.
Śmiał się
król.
-Jakby ci trza
było,
z Krakowa
z
chorągwiami
pancernymi pod Tatry
przyjdę.
'
__
..:;-~'J
. .
e u
!
o
L~,
'l~'
isz
!
!
Do
krzyknął
biskup
ze
4
łba
- Mnie
hań
nie trza
będzie.
se wse rade dam sam.
Ja
archiwum
- Szpetnie nam
przymówił
-
zwrócił
się
król do orszaku.
No
Janosiku, czym
mogę
to ci
dziękuję
w
podróży.
I
kiesę złota
z kieszeni
spodni
wy-
ciągnąwszy
pod nogi Janosikowi rzu-
cił.
Za
przykładem
tym
poszli biskupi,
panowie,
szlachta,
towarzysząca
kró-
lowi,
Złoto potoczyło
się
na
śnieg.
- Bierzcie
chłopcy
jak
wam
wola-
ozwał'
się
Janosik do górali,
a
wy
panie królu, przyrocie
zaś
ode
mnie
to.
I
ciupagę
swą
krwawą
ku królowi
wyciągnął
.
-Bierz
zawołał
król do
ręko-
dajnego, który
stał
na koniu podle. -
Bierz
!
Bo oto przez
chłopską
siekierę
do królewstwa mego wracam.
I
ruszywszy koniem
ku
Janosikowi,
za
głowę
go
uściskał
i przez
torowaną
poprzez trupy rajtajskie
drogę
konia
naprzód
pchnął,
a za nim
posunął
się.
orszak z
głośmym
śpiewaniem
"Ciebie
Panie Chwalimy",
którą
z po
bliżej·
kościołów mieszkający chłopi
za bis-
kupami i rycerzami
śpiewali,
otoczy-
wszy orszak, aby go w razie ponowne}
_
napaści bronić
i
osłonić.
,
OD CfS/EfiO
W/CCZNCGO PiÓRA
U
narodów,
które
posługiwały
się
niegdyś
pismem
obrazkowym,
nie
mogło być
jeszcze
mowy o
pisani'll
we
właściwym
tego
słowa
znaczeniu, ale
raczej
o
malowaniu.
Toteż
Chińczycy,
u których prawdopodobnie
naj-
pierw
powstała
sztuka
pisania, malowali raczej
niż
pisali,
posługując
się
tuszem i
pędzelkiem.
Tego
samego sposobu
używali
do
swoich
hieroglifów Egipcjanie.
za
czasów Greckich
istniał już
~uv
mm na pergamtnie
1
na pa-
bliwszego
jednak
materiału
..,.....
e1~~qd
kiedy
chciał
ud~ielić
kró-
bar, t.zo
ważnej
wiadomości.
c
,:p.m-,;jJ:i~
ogolić głowę
jednemu z nie-
wolników, i
napisał
na
niej list, który po
niedługim
stosunkowo czasie,
jak
to
łatwo
domyśleć
się został
zakryty
odrastającymi
włosami.
List
ten
mógł
odczytać
król
w
chwili otrzymania go,
oczywiście,
dopiero po
zgoleniu czaszki niewolnika.
Rzymianie
posługiwali
się
przeważnie
wos-
kowymi
·tabliczkami,
na których pisali za
pomocą
rylca
z
kości słoniowej,
znali
jednak
równiez
pióra
trzcinowe i atrament, który,
jak
opowiada
pamiętnikarz
rzymski
Pliniusz,
składał się
ze
sadzy, kleju
i
gumy.
Od czasów
starożytności
i
średniowiecza
do
czasów
nowożytnych
dokonany
został
wielki
postęp
w
zakresie sztuki
pisania
i
używania
5
arch1wum
Zgłoś jeśli naruszono regulamin