Kawakami Hiromi Sensei i miłość A5.pdf

(1706 KB) Pobierz
Hiromi Kawakami
Sensei i miłość
Przełożyła Anna Zalewska
Tytuł oryginalny: Sensei no kaban
Rok pierwszego wydania: 2000
Rok pierwszego wydania polskiego: 2013
Tsukiko Ōmachi jest samotną trzydziestoośmioletnią kobietą.
Wolne dni przesypia. Regularnie chodzi do baru pana Satoru.
Sensei Harutsuna Matsumoto, były nauczyciel języka
japońskiego, dobiega siedemdziesiątki, ale dzięki górskim
wędrówkom wciąż jest w doskonałej formie. Kolekcjonuje zużyte
baterie, pisze haiku, lubi od czasu do czasu zasmakować hazardu.
Pewnego dnia w barze pana Satoru tych dwoje składa
identyczne zamówienie. Od tamtej pory los nieustannie ich ze
sobą styka. Z czasem Sensei staje się dla Tsukiko kimś więcej niż
tylko życiowym przewodnikiem. A wtedy na horyzoncie pojawia
się jej miłość sprzed lat - Takashi Kojima...
-2-
Spis treści:
Księżyc i baterie..............................................................................................................................................................4
Pisklęta..........................................................................................................................................................................15
Dwadzieścia dwie gwiazdy...........................................................................................................................................27
Grzybobranie. Część pierwsza......................................................................................................................................38
Grzybobranie. Część druga...........................................................................................................................................49
Nowy rok......................................................................................................................................................................63
W wielu wcieleniach.....................................................................................................................................................74
Hanami. Część pierwsza...............................................................................................................................................86
Hanami. Część druga....................................................................................................................................................97
Lucky Chance.............................................................................................................................................................109
Grzmoty w porze deszczowej.....................................................................................................................................121
Na wyspę. Część pierwsza..........................................................................................................................................132
Na wyspę. Część druga...............................................................................................................................................143
Nad morzem. Sen........................................................................................................................................................156
Świerszcz....................................................................................................................................................................168
W parku.......................................................................................................................................................................180
Teczka Senseia............................................................................................................................................................192
-3-
Księżyc i baterie.
Właściwie nazywa się sensei Matsumoto Harutsuna, ale ja będę
mówić o nim po prostu Sensei. Nie sensei pisane małą literą, ale
właśnie tak: Sensei.
W szkole średniej uczył mnie języka i literatury narodowej. Nie
był naszym wychowawcą, a i ja nie byłam tak bardzo
zainteresowana tym przedmiotem, nie mogę więc powiedzieć,
żebym go szczególnie dobrze zapamiętała. Odkąd skończyłam
liceum, przez dłuższy czas nie spotkałam go ani razu.
Kilka lat temu przypadkiem usiedliśmy obok siebie w knajpce
koło stacji i od tego czasu co rusz się spotykamy. Sensei siedział
wyprostowany jak struna na wysokim stołku przy barze.
- Tuńczyk z
nattō.
Korzeń lotosu smażony na ostro. Solone
cebulki - powiedziałam, siadając przy barze, i prawie jednocześnie
starszy pan obok również złożył zamówienie:
- Solone cebulki. Smażony korzeń lotosu, na ostro. Tuńczyk z
nattō.
Spojrzałam zaciekawiona, kto ma tak podobny gust do mojego,
a wtedy on też spojrzał na mnie. Podczas gdy ja się
zastanawiałam, gdzie widziałam tę twarz, starszy pan przemówił:
- Pani Ōmachi Tsukiko, prawda?
Skinęłam głową, zaskoczona.
- Co jakiś czas widuję panią tu, w tym barze - kontynuował.
- Aha - powiedziałam niepewnie i spojrzałam na Senseia.
Starannie, gładko zaczesane włosy, biała koszula równo
zaprasowana, popielata kamizelka. Na ladzie przed nim stoi
ceramiczna karafka na ćwierć litra
1
, talerzyk z pozostawionym
Dokładniej karafka mieszcząca 1 gō (0,18 litra); w Japonii współcześnie używa się
systemu metrycznego miar i wag, ale w odniesieniu do alkoholu nadal często można się
-4-
1
kawałkiem cienko pokrojonego wielorybiego tłuszczu i miseczka
z resztką wodorostów mozuku. Stwierdziłam z aprobatą, że co do
zakąsek starszy pan ma gust taki jak ja, i wtedy niewyraźnie
przypomniała mi się jego sylwetka na podwyższeniu, za stołem, w
klasie licealnej.
Sensei zawsze, kiedy pisał na tablicy, trzymał w drugiej ręce
gąbkę do ścierania. Pisze kredą „Wiosną cudne są zorze”
2
czy coś
podobnego i zaraz to wszystko ściera, choć jeszcze pięć minut nie
minęło. Nawet kiedy prowadził wykład, zwrócony twarzą do
uczniów, nie wypuszczał z rąk tej gąbki. Zdawało się, że pasek
umocowany wokół niej był przyrośnięty do żylastej lewej ręki
Senseia.
- Trochę to dziwne, że kobieta przychodzi sama do takiego baru
- powiedział Sensei, podnosząc pałeczkami ostatni kawałek
wielorybiego tłuszczu, który przed chwilą umoczył delikatnie w
sosie z miso i octu.
- Hmm - odpowiedziałam i nalałam sobie piwa do szklanki.
Już sobie przypomniałam, że to mój nauczyciel z liceum, ale
ciągle nie pamiętałam jego nazwiska. Wypiłam całe piwo. To, że
Sensei pamiętał nazwisko jednej ze swoich dawnych uczennic,
budziło we mnie zarówno podziw, jak i pewne zakłopotanie.
- Wtedy nosiłaś chyba dwa warkoczyki?
- Aha.
- Czułem, że cię znam, kiedy tak cię widywałem w tym barze.
- Aha...
- Powinnaś mieć chyba trzydzieści osiem lat?
spotkać z tradycyjnymi miarami (wszystkie przypisy, o ile nie zaznaczono inaczej, pochodzą
od tłumaczki).
Pierwsze słowa
Makura no sōshi,
czyli
Notatnika osobistego,
klasycznego dzieła
japońskiego z przełomu X i XI wieku, tutaj w przekładzie Wiesława Kotańskiego, za:
Dziesięć tysięcy liści, Warszawa 1961, s. 195.
-5-
2
Zgłoś jeśli naruszono regulamin