boska-komedia-czysciec.pdf

(747 KB) Pobierz
Ta lektura,
podobnie ak tysiące innych, est dostępna on-line na stronie
wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach pro ektu
Wolne Lektury
przez
fun-
dac ę Nowoczesna Polska.
DANTE ALIGHIERI
Czyściec
 .  

(Wstęp. Katon. Przygotowania. We ście.)
Do żeglowania przez weselsze wody
Zwraca ster łódka mego genijusza¹,
Straszne za sobą zostawia ąc brody.
Chcę śpiewać drugie królestwo, gdzie dusza
Czyści się z grzechu przed swym wniebowzięciem.
Zmartwychwstań, pełna poezy o życia²!
O święte Muzy! gorącym zaklęciem
Tu was przyzywam, a, wasz od powicia!
Niech Kalijope³ wtóru e me pieśni,
Głosem, co w rozpacz biedne wpędził sroki⁴.
Jasne wschodniego szafiru obłoki,
Zlane z błękitem powietrzne przezroczy,
Aż do na pierwsze sfery sięga ące ⁵,
Oswobodzone z martwe piekieł cieśni,
Rozweseliły mo ą pierś i oczy.
Już piękna gwiazda, co w nas miłość budzi⁶,
Ryb w e orszaku blask chłodno świecący
Gasi; wschód cały w e uśmiechu płonie.
Ku drugie osi gdy spo rzę na prawo,
Samoczwart gwiazdy świeciły askrawo⁷,
Jakie widziała pierwsza para ludzi.
W ich blasku niebios rozedniało błonie:
Prawdziwieś wdowi, o septentry onie⁸,
Boś pozbawiony widoku gwiazd takich!
Gdym wzrok odrywał od tych gwiazd czworakich
¹genijusza — geniusza; tu: forma wydłużona (zgodna z daw. wymową) dla zachowania rytmu edenasto-
zgłoskowca. [przypis edytorski]
²Zmartwychwstań
(…) poezjo
— Poeta w pierwsze części swo e
Komedii,
to est w
Piekle,
Muz nie przyzywa,
bo poez a nie śpiewa grzesznikom umarłym śmiercią wieczną. Ona należy do życia, które tylko w żywe chęci
i w trosce wyzwolenia się od grzechu w całe pełni rozkwita. Dlatego to w
Czyśćcu
po raz pierwszy poeta wzywa
Muzy, a szczególnie Kaliope, ako muzę epopei. [przypis redakcy ny]
³Kalijope — Kaliope; tu: forma wydłużona (zgodna z daw. wymową) dla zachowania rytmu edenastozgło-
skowca. [przypis edytorski]
⁴Głosem,
co w rozpacz biedne wpędził sroki
— Córki Pireusa, króla macedońskiego, dumne z biegłości gry
swo e na lutni, wyzwały Muzy grać z sobą o lepsze; zwyciężone w te nierówne walce, za karę uległy prze-
obrażeniu w skrzeczące sroki. [przypis redakcy ny]
⁵do
najpierwszej sfery
— Planeta księżyc według po ęć astronomicznych Ptolomeusza. [przypis redakcy ny]
⁶gwiazda,
co w nas miłość budzi (…)
— Na początku wiosny wstępu e słońce w znak zodiakowy Barana,
którego konstelac a Rybą zwana poprzedza, a w którym stoi Wenus poprzedza ąca Słońce, od ego mocnego
światła przyćmiona. Stanowisko, akie w te chwili za mu e ta gwiazda, oznacza zbliża ący się poranek. [przypis
redakcy ny]
⁷Samoczwart
gwiazdy świeciły jaskrawo
— Tu poeta przez te cztery gwiazdy alegorycznie wyobraża cztery
cnoty kardynalne, akimi są: roztropność, sprawiedliwość, siła woli i umiarkowanie. [przypis redakcy ny]
⁸septentrion — północ. [przypis redakcy ny]
Ku inne osi, gdzie wóz gwiazdy zniknął,
Patrzę, aż przy mnie starzec eden stoi⁹.
Powagą ruchów, sędziwością lica
Poszanowaniem dziwnym mnie przeniknął;
Więce by nie mógł czuć syn dla rodzica.
Broda mu długa, ak włos głowy biała
Dwoistą miotłą na piersi spadała,
Blask, co od czterech świętych gwiazd się roi,
Tak mi oświecił ego postać całą,
Jakby uż przed nim samo słońce stało.
Starzec tak mówił, trzęsąc brodą białą:
«Kto wy? i ak wy z wiecznego więzienia
Uszliście ślepym korytem strumienia¹⁰?
Kto wam prostował, kto oświecał drogi?
Jakeście śmieli przez wieczne ciemnoty
Przestąpić piekieł zakazane progi?
Czy uż otchłani prawo est złamanem¹¹,
Że potępieni wchodzicie w me groty?»
Wódz mi zalecał i gestem, i słowy,
Abym go uczcił pochyleniem głowy,
Spuszczonym wzrokiem i niższym kolanem.
I mówił: «Ja tu nie estem sam z siebie,
Na prośbę pani mieszka ące w niebie
Stałem się ego przewodnikiem, sługą.
Chcesz, am twe woli posłuszny poddany.
Skąd i ak idziem? mówić o tym długo.
Jeszcze nie dogasł ego dzień ostatni;
Lecz tak w swych błędów zawikłał się matni,
Że mu niewiele chwil życia zostało.
Jak wyże rzekłem, byłem doń posłany,
Aby go zbawić; odtąd wciąż z nim chodzę:
Już potępionych widział tłuszczę całą,
Teraz chcę emu pokazać po drodze
Tych, co się czyszczą tu pod two ą strażą.
Jak tu on zaszedł, słowa nie wyrażą;
Moc z góry wiodła nas przez to rozdroże,
Dość, że cię widzieć tu i słyszeć może.
Ułomna ego dusza, lecz szlachetna,
Szuka wolności, która ak est miła,
Ty wiesz, boć dla nie śmierć gorzką nie była.
Świadczy Utyka twą oponą krwawą,
Która w dzień wielki zabłyśnie tak świetna¹²!
Nieodwołane dla nas wieczne prawo,
On żyw, mnie Minos w swe kręgi nie tłoczy,
Ja estem z kręgu, gdzie lśnią skromne oczy
Twe wierne Marc i, które miłość cicha,
⁹starzec
jeden
— Katon, rodem z Utyki, który z natchnienia wolne woli przebił sam siebie, widząc zagrożoną
przez Cezara swobodę rzeczypospolite rzymskie . Nie ednemu z czytelników może wyda się dziwactwem, że
Dante poganina i eszcze samobó cę robi strażnikiem czyśćca. Dante ze szczególną był czcią dla starożytnych
i obywatelskich cnót Katona. Któż w końcu godnie szym był trzymać straż nad tą świętą Górą, ak szlachetny
Katon, którego życie bez skazy na wydatnie odbijało w sobie cztery cnoty kardynalne, o akich nadmieniliśmy
wyże . [przypis redakcy ny]
¹⁰ślepy
strumień
— ten sam, aki przez poetów wychodzących z piekła, słyszanym był tylko, ale nie widzianym.
[przypis redakcy ny]
¹¹otchłani
prawo
Ex inferno nulla est redemptio:
z piekła nie ma żadnego wyzwolenia. [przypis redakcy ny]
¹²w
dzień wielki zabłyśnie tak świetna
— Przez „dzień wielki” poeta wyraża Sąd Ostateczny. [przypis redak-
cy ny]
 
Czyściec
O święte serce! wciąż do ciebie wzdycha¹³.
O! przez e miłość błagamy z pokorą,
Pozwól nam zwiedzić twych królestw siedmioro,
Za co e mo e dziękczynienie zrobię,
Jeśli pozwolisz tam mówić o tobie».
On odpowiedział: „Tak oczyma memi
Marc ę kochałem, pókim był na ziemi,
Że wszystkie łaski, ledwo pomyślała,
Co mieć pragnęła, uż ode mnie miała.
Teraz gdy mieszka za rzeką e dusza,
Za krańcem piekła, e los mię nie wzrusza
Z powodu, który est prawem dla cieni¹⁴,
Odkąd wyszedłem z piekielne przedsieni.
Jeśli szle ciebie Niebieska Królowa,
Po co te słodkie i pochlebne słowa?
Dość rzec e rozkaz, a a ci odpowiem.
Idź więc i wiotkim opasz go sitowiem¹⁵,
Brud mu zmy z twarzy, aby ak przystoi
Wszedł za aniołem do ra skich podwoi¹⁶.
Jest mała wyspa, tam, tam, nieco w dali,
O które brzegi wciąż bije prąd fali,
Gdzie tylko rośnie sitowie i trzcina,
A grunt e cały est miękki i grząski.
Bo akaż z twardą łodygą roślina
Ubrana w kruche liście i gałązki,
Przed szturmem wodnym gnie się i odgina?
Nie powraca cie, radzę wam, tą stroną,
W te chwili oto, podnosząc się, słońce
Wskaże pod górę ścieżki mnie nużące,
Je pochyłością łagodnie skłonioną».
Tak rzekł i zniknął: nic nie mówiąc wstałem
I w oczy wodza mo ego spo rzałem.
Wódz rzekł: «Mó synu, posłucha me rady,
Wraca my nazad, a idź w mo e ślady,
Bo tam, uważam, pochyłość te błoni
Aż do swych krańców wyraźnie się kłoni».
Ranną godzinę uż goniła zorza,
Z dala widziałem blask i drżenie morza.
Płaszczyzną pustą szliśmy nie bez trwogi,
Jako podróżny szuka ący drogi.
Widziałem rosę walczącą ze słońcem,
Ta w cieniu góry skryta przed gorącem
Parą nie mogła wznieść się ponad błonie.
Mistrz mó na trawach złożył obie dłonie,
Odgadłem zamysł i łzą, co przecieka
Z duszy skruszone przez oczy człowieka,
Spłukane lic mych da ę mu agody.
¹³Marcja — żona Katona. [przypis redakcy ny]
¹⁴jej
los mię nie wzrusza z powodu, który jest prawem dla cieni
— Myśl prawa, o którym nadmienia tu poeta,
a którym w czyśćcu rządzą się cienie, domyślać się każe, że kto sam szuka zupełnego wyzwolenia ducha z niewoli
grzechu albo drugich na tę zbawienną drogę wprowadza, musi naprzód wszystkie pamiątki i wspomnienia
rozkoszy i słodyczy, akich w nieswobodnym stanie, to est w niewoli grzechu, używał, zostawić za sobą. [przypis
redakcy ny]
¹⁵sitowie — czyli nadwodna trzcina, godło cierpliwości i pokory; dwa warunki konieczne do zupełnego
wyzwolenia się od grzechu. [przypis redakcy ny]
¹⁶aby
(…) wszedł za aniołem do rajskich podwoi
— Aniołowie, z którymi spotykać się będziemy na górze
czyśćcowe , są narzędziami Boga: oni w sercu pragnącym poprawy i dobra, śledzą nasze zamysły i zamiary
i stopniami prowadzą nas coraz wyże z padołu grzechu na górę oczyszczenia. [przypis redakcy ny]
Łzy, Dusza
 
Czyściec
W ten czas mistrz krytą pod piekła zasłoną
U rzał me twarzy barwę przyrodzoną.
I wnet przyszliśmy nad brzeg pusty wody,
Co nie widziała snadź nigdy żeglarzy,
Którym powrócić na ziemię się marzy.
Tam on stosownie do starca rozkazu
Dla mnie ze trzciny pas zrobił do razu:
O dziwo! trzcina znów rosła pozioma,
Tam nawet, gdzie ą wyrywał rękoma.


(Oddział I. Przedczyściec. Przewoźnicy. Kassela¹⁷.)
Słońce w pół drogi do swo ego kresu¹⁸,
Już na sam zenit weszło południka,
Pod którym święta Jeruzalem leży.
Przeciwległymi noc idąca tory,
Trzyma ąc Wagę wychodzi z Gangesu,
Lecz ta ku słońcu z e rąk się wymyka:
Przeto gdzie byłem, gdzie dzień błysnął biały,
Ze zbytku wieku piękne Aurory
Biało-różowe agody zżółkniały.
Jeszcześmy stali wśród morskich wybrzeży,
Jak ten, co myśląc o podróży swo e ,
Myślą uż idzie, ciałem w mie scu stoi.
Oto, ak ranna przybliża się zorza,
Mars sczerwieniały zapada do morza
Owiany mgłami, tak przez mgłę rozwisłą
Błysnęło światło: — oby eszcze błysło¹⁹!
Nigdy tak szybko cień się nie prześliźnie
Od skrzydeł ptaka po wodne płaszczyźnie.
I nim zwróciłem oczy pyta ące
Na mego mistrza, to światło wschodzące
Ponad wodami rosło coraz wyże ;
Naprzód zbielały oba światła końce,
Skąd potem inna białość błysła niże .
Mistrz stał w milczeniu z pochylonym czołem:
Z pierwsze białości gdy skrzydła wybłysły,
Z drugie gdy szata mignęła rozwiana,
Poznał żeglarza po białe sukience
I woła: «Klęka , pada na kolana,
¹⁷Kassela — też: Casella. [przypis edytorski]
¹⁸Słońce
w pół drogi (…) zżółkniały
— Tu poeta wyobraża sobie na kuli ziemskie cztery główne punkty, któ-
rych południk równie daleko każdy od siebie est odległym, to est: Jeruzalem, Ebro, górę czyśćcową i Ganges.
Odległość ednego południka od drugiego nie przechodzi  stopni geograficznych: a zatem Jeruzalem i góra
czyśćcowa leżą od siebie o  stopni, czyli o całą połowę obwodu kuli ziemskie ; więc Jeruzalem i góra czyśćco-
wa z sobą są przeciwległe. Dalsze ich punkty pograniczne, akimi styka ą się z sobą, ma ą wspólny widnokrąg,
a słońce, w chwili kiedy idąc na zachód, dotyka ich wspólnego pogranicza, dla Jeruzalem zachodzi, a przeciwnie
postępu ąc na wschód, wschodzi dla góry czyśćcowe . Dwa drugie punkty, Ganges i Ebro, leżą pod pierwszymi
odległe od siebie o  stopni, od Jeruzalem zaś i góry czyśćcowe o  stopni, które słońce w przeciągu sześciu
godzin przebiega. Tak więc słońce, kiedy względem południka Jeruzalem stoi bliże zachodniego widnokrę-
gu, względem południka góry czyśćcowe posuwa się na wschód. Wtedy znika barwa biała i różowa utrzenki,
które zastępu e barwa żółta ako poprzedza ąca wschód słońca. Lecz nad Gangesem położonym o  stopni
ku wschodowi, słońce o sześć godzin pierwe uż zaszło: tam est teraz noc zupełna. Noc bowiem na początku
wiosny przyprowadza z sobą konstelac ę Wagę, w którą wstępu ąc słońce na początku esieni, o sześć godzin
późnie wschodzi. W tym czasie gwiazda Waga wymyka się z rąk nocy, ponieważ w dzień razem ze słońcem
stoi na niebie. [przypis redakcy ny]
¹⁹Błysnęło
światło: oby jeszcze błysło
— Tym z awiskiem światła, które poeta życzy sobie po raz drugi oglądać,
est anioł, sługa boży, posłannik ego święte woli, który dusze po śmierci ciała w mie sce oczyszczenia prowadzi.
[przypis redakcy ny]
Anioł, Światło
 
Czyściec
Zgłoś jeśli naruszono regulamin