14.Kościuszko - Książe Józef.pdf

(5869 KB) Pobierz
•SH^BI
BIBLJOTECZKA MŁODZIEŻY SZKOLNEJ 142
CECYLJA NIEWIADOMSKA
LEGENDY, PODANIA
XIV
I OBRAZKI HISTORYCZNE
KOŚCIUSZKO - KSIĄŻĘ JÓZEF
WARSZAWA
NAKŁAD G E B E T H N E R A I W O L F F A
KRAKÓW - G. GEBETHNER I SPÓŁKA
1912
V
Sen.
Śnili mi się dziś w nocy rycerze —
9 matko moja!
Pod oknami chrzęściła ich zbroja,
Pod oknami dzwoniły puklerze...
Śnili mi się dziś w nocy rycerze,
W lśniących ostro kolczugach ze stali
Skądś z daleka, z daleka jechali
I na nocne przypadli tu leże...
Śniły mi się ich złote puklerze,
Śniła mi się błyszcząca ich zbroja.
Skąd się taki rycerski sen bierze ?
Lśniące miecze, szyszaki, pancerze?
O matko moja!
Powiedz-że mi, co wszystko to znaczy?
Czy legenda ożyła tu stara?
Skąd ta senna zjawiła się mara ?
Skąd ten hufiec nadjechał junaczy?
Powiedz-że mi, co wszystko to znaczy:
Ognia pełne rumaki? rycerze?
YA?%Stb
Biblioteka Narodowa
Warszawa
30001003165158
KRAKÓW -
DRUK W. I
ANCZYCA I SP.
4
-
.
5
Pod oknami chrzęszcząca ich zbroja?
Skąd się taki rycerski sen bierze?
() matko moja!
Zdzisław
Dębicki.
Co Kościuszko robił w Ameryce?
(1776-1783)
Kto był Tadeusz Kościuszko?
Tadeusz Kościuszko (1746—1817) był najmłod­
szym synem właściciela niewielkiego folwarku, Me-
reczowszczyzny, niedaleko Brześcia Litewskiego,
wychowańcem Szkoły Rycerskiej w Warszawie.
Czem zasłużył na pamięć i miłość narodu, na
królewski grób na Wawelu?
Na cześć i miłość wszystkich zasłużył życie
bez skazy, szlachetnością myśli i uczuć, miłość
kraju i wszystkich ludzi sprawiedliwych, zupełnem
poświęceniem się dla dobra bliźnich.
Żył dla ojczyzny i drogich wszystkim ideałów.
Dla s i e b i e nic nie pragnął, nigdy niczego i
żądał.
Ale właśnie dlatego pozyskał nietylko sza<
nek i miłość rodaków, lecz wszystkich ludzi >
cnych, nawet nieprzyjaciół, prostaczków i koron
wanych mocarzy.
Bo kto wszystko swoje porzuci, ten napraw
wszystko zdobędzie.
Na to jednak trzeba mieć wielkie serce i wi
kiego ducha.
Wiemy, że Ameryka leży za oceanem; wiemy,
że dopiero przed 400 laty, za panowania w Polsce
Kazimierza Jagiellończyka, Krzysztof Kolumb, Włoch
z pochodzenia, pierwszy dopłynął do tej części
świata na hiszpańskich okrętach; wiemy także na-
pewno, że zamieszkujące Amerykę ludy, czerwono-
skórzy Indjanie, zostali pokonani przez białych
przybyszów, którzy na ich ziemi swoje państwa za­
łożyli; — ale co to za wojna, w której walczył tam
Kościuszko i zyskał pierwszą chwałę pośród ob­
cych,
o tern musimy się trochę dowiedzieć.
Kiedy Kolumb powrócił z swej pierwszej po­
dróży, po całej Europie, rozeszły się bajeczne wieści
o nieprzebranych skarbach w Nowym Świecie. Ta­
kiej ilości złota, jaką szczęśliwi odkrywcy, Hiszpa­
nie, na swych okrętach przywozić zaczęli, nie wi­
dziano jeszcze w starej Europie. Przytem opowia­
dano o ciepłym klimacie, urodzajnej ziemi, łagod­
nej ludności, więc tłumy chciwych, ciekawych
i biednych dążyć zaczęły do tej »ziemi obiecanej«.
Prócz Hiszpanów, płynęli Włosi, Portugalczycy,
Francuzi, Anglicy, głównie ludy w pobliżu oceanu
Atlantyckiego zamieszkałe. Każdy naród zajmował
jakąś
część pobrzeża, uznawał ją za swoją własność,
wywieszał
swoją flagę, to znaczyło, iż tę część no­
wej
ziemi
zabiera dla siebie i zapewnia tu opiekę
swoim osadnikom. Tym sposobem Hiszpanie osied­
lali się najwięcej w Środkowej Ameryce, Portugal-
6 —
futra, tytuń i kakao, wszystko, co ziemia rodzi,
a oni za herbatę, którą nam przysyłają, każą sobie
płacić podatek. Czyż to jest sprawiedliwie?
Jeżeli
stanowimy cząstkę Anglji, to bądźmy naprawdę
braćmi,
niech nam da równe prawa, jak in­
nym prowincjom i miastom swoim w Europie,
niech i nasi posłowie mają miejsce w parlamen­
cie, t. j . w angielskim sejmie, niechaj tam mówią
o naszych potrzebach, niechaj praw naszych bronią.
Wspólnie uchwalone podatki przyjmiemy, ale nie
będziemy płacili takich, które nam narzucają bez
naszej wiedzy i woli. Sami potrzebujemy dróg,
mostów, miast, szkół i t. p., na to pójdą nasze pie­
niądze.
Z takiemi żądaniami przybyli ich posłowie do
Londynu.
Bądźcie dla nas sprawiedliwi, albo
przestaniemy wam płacić,
opieki waszej nie po-
trzebujemy, bo nic nam nie dajecie już oddawna.
Rozgniewała się Anglja na takie zuchwalstwo.
— Co za śmiałość! Na to żyjecie, żebyście dla nas
pracowali. Musicie słuchać naszych urzędników, bo
nie umiecie rządzić sami sobą,
nie macie woj­
ska, więc nam łatwo będzie ukarać nieposłusznych.
Wtedy Amerykanie wszystkich angielskich Sta­
nów zjechali się na naradę:
Czem jesteśmy i czem
być chcemy: państwem wolnem, czy też osadą an­
gielską ? Jeśli chcemy być wolni, musimy tę wol­
ność wywalczyć: musimy pokazać Anglji, że mamy
dostateczne siły do obrony, że potrafimy sami sobą
rządzić Za wolność krew przelać trzeba,
może
lepiej oddać złoto i słuchać, co nam rozkażą?
czycy głównie w Południowej, Francuzi i Anglicy -
w Północnej.
Różni to byli ludzie. Jednych wiodła cieka­
wość nieznanego świata, najgorszych — chciwość
złota; lecz cisnęło się też na statki mnóstwo bied­
nych i nieszczęśliwych, których nędza lub krzywda
wypędzała z ziemi ojczystej. Tam w dalekim, nie­
znanym kraju będą przynajmniej swobodni, nie
będą mieli pana, ani wroga, tam zaczną nowe
życie.
I trwało to całe stulecia.
Cóż dziwnego, że po trzech wiekach inaczej
wyglądała Ameryka: czerwonoskórzy Indjanie kryli
się w puszczach i stepach, a państwa białych za­
jęły ogromne obszary. Państwa te nazywano ko-
lonjami, gdyż każde należało do któregoś z państ
europejskich: Porlugalja miała Brazylję, Hiszpan
Meksyk, wyspy i wybrzeża, w Północnej An.ery
osady angielskie stanowiły oddzielne Stany, nad oce
nem Atlantyckim rozrzucone.
Osadników tu były już całe miljony, lecz uwa­
żali się zawsze za poddanych Anglji, jej płacili po­
datki. A kiedy Angja prowadziła wojny i więcej
potrzebowała pieniędzy, kazała Ameryce większe
płacić sobie podatki. Amerykańskie pieniądze szły
na potrzeby Anglji, a Ameryka naprawdę nic już
od Anglji teraz nie potrzebowała.
To też Stanom sprzykrzyło się nakoniec ph
cić: — Jesteśmy pokrzywdzeni — zaczęli wołać c
raz głośniej, — jak bezpłatne parobki pracujen
tylko dla Anglji: żywimy ją naszem zbożem, do
starczamy bawełny do jej fabryk, oddajemy j
-
8
-
9
-
— Wolność, wolność! — głosowały wszystkie
Stany. — Nikomu podlegać więcej nie będziemy.
Anglja może być naszym przyjacielem, lecz nie
chcemy w niej pana. Oddamy krew za wolność.
Więc wojna. Anglja jeszcze wierzyć nie chce:
przecież oni nie mają wojska? nie uczyli się sztuki
wojennej?
Nauczą się na polu bitwy. Wodzem obrali so­
bie Waszyngtona, dzielnego obywatela, ochotnicy
tworzyli pułki i oddziały, broń kupiono od sąsia­
dów, wyrabiano w fabrykach; zawrzały w całym
kraju gorączkowe przygotowania do obrony.
W Nowym Yorku do portu przybył statek an­
gielski z herbatą. To wymagany przez Anglję po­
datek: nie tyle się płaci, ile herbata warta, lecz ile
podatku na nią nałożono.
Aż tu... raz, dwa, trzy !... i statek już na dnie
razem z herbatą. Nikt jej w Ameryce nie kupi.
Przekonali się więc Anglicy, że nie herbatę, ale
wojsko posłać muszą, jeżeli chcą panować w Ame­
ryce. I zaczęli wysyłać wojsko.
Nie znano jednak wtedy zastosowania pary do
żeglugi, statki płynęły wolno, zależne od wiatru;
niełatwo do Ameryki przewieźć dostateczną ilość
wojska, dużo czasu na to potrzeba.
Amerykanie też na to liczyli: wojsko zgroma­
dzić mogą, ale muszą mieć oficerów, którzy znają
sztukę wojenną; muszą też swoją sprawę przedsta­
wić innym ludom Europy, aby wiedzieli wszyscy,
o co chodzi, aby pozyskać pomoc i współczucie.
Wysłali więc do. Francji mądrego i szlachet­
nego Benjamina Franklina, wielkiego obywatela,
którego życie za wzór służyć może. Franklin umiał
przedstawić Francji sprawę swej ziemi ojczystej,
odwołał się zarazem do wszystkich ludów Europy,
wzywając do udziału w walce swej ojczyzny o wol­
ność i niepodległość.
I nie były daremne jego słowa: wszędzie bu­
dziły zapał, porywały najmężniejsze, najszlachetniej­
sze serca; ochotnicy ze wszystkich krajów spieszyli
do Ameryki na obronę sprawiedliwości. Francja
i Polska dały ich najwięcej: tam popłynął Kazimierz
Puławski i inni, tam postanowił także udać się
Kościuszko.
Jednocześnie i Anglja werbowała wojsko na­
jemne, nie mając sił dostatecznych; jej zapłata była
pewniejsza, lecz Kościuszko nie sprzedawał krwi za
pieniądz.
Po skończeniu Szkoły Rycerskiej kształcił się
jako inżynier wojskowy we Francji, a następnie
wrócił do kraju i zamieszkał na wsi, gdyż w nie-
licznem naówczas wojsku polskiem miejsca dla
niego nie było.
Słowa Franklina: »uciśniony wzywa pomocy«
porwały go do czynu: za sprawę szlachetną zawsze
gotów był oddać życie.
Walka trwała lat kilka z rożnem szczęściem,
wkońcu Amerykanie zwyciężyli. Anglja musiała
uznać niepodległość Stanów, które od tego czasu
tworzą państwo niezależne: Stany Zjednoczone Ame­
ryki Północnej.
Pierwszym prezydentem tej rzeczypospolitej
został zasłużony wódz i obywatel, J e r z v Wa­
szyngton.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin