Delores Fossen - Negocjator.pdf

(687 KB) Pobierz
Delores Fossen
Negocjator
Tytuł oryginału: She's Positive
2
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Zakładnikiem jest Luke Vaughn, trzyletni chłopiec – usłyszał Colin
Forester od technika.
Pozornie nie wywołało to w nim żadnej reakcji, ale tak naprawdę rozpętała
się w nim emocjonalna burza. Colin od siedmiu lat pracował jako negocjator
FBI, widział już niejedno i wiedział, że porwanie dziecka to najgorsza ze
wszystkich spraw.
Ofiara – mały chłopiec – wpadła w nie lada tarapaty, ponieważ tym razem
nie chodziło o zwyczajne porwanie.
Według informacji, jakie Colin uzyskał od szefa komórki FBI w Durango,
przestępca nie pasował do typowego profilu porywacza – prócz tego, że uwięził
chłopca – był bowiem płatnym mordercą. Dlatego właśnie Colin wyruszył z
Durango niemal w tej samej chwili, w której otrzymał zawiadomienie o
porwaniu. Zamierzał jak najszybciej dotrzeć do Kenner City i zaradzić sytuacji.
– Opowiedz mi o tym płatnym zabójcy – poprosił siedzącego za kierownicą
Rusty'ego Cepedę, młodego technika laboratoryjnego pracującego przy
jednostce kryminalnej hrabstwa Kenner. Gdyby nie to, że Rusty był w zespole
nowicjuszem, pracowałby teraz na miejscu zbrodni, a nie robił za szofera dla
Colina.
– Nazywa się Boyd Perkins. Ma czterdzieści jeden lat. Jego kartoteka sięga
prawie dwadzieścia lat wstecz. Pracuje dla Nicky'ego Wayne'a, bossa mafii z
Las Vegas.
Aha, czyli nie tylko zawodowy cyngiel, ale do tego przestępca z burzliwą
przeszłością.
Rusty prowadził SUV–a po śliskim od deszczu, pnącym się stromo pod górę
szlaku wijącym się serpentynami prosto do posiadłości Vaughna. Kiedy Colin
wsiadł do auta, usłyszał od Rusty'ego, że Kenner City dzieli od willi Vaughnów
kwadrans jazdy samochodem, więc chciał wykorzystać każdą chwilę, by
dowiedzieć się czegoś więcej na temat osób zamieszanych w sprawę.
– Boyd Perkins – powtórzył pod nosem. Kiedy nawiąże z nim kontakt,
zwróci się do niego po imieniu i spróbuje wkraść się w jego łaski, aby opanować
sytuację. – Czy związki Boyda z mafijną rodziną Wayne'a zostały
potwierdzone?
3
– O, tak – pokiwał głową Rusty. – Na pewno słyszałeś o tym, że Boyd
zamordował agentkę FBI, prawda?
– Owszem, słyszałem. – Colin musiał wziąć głęboki oddech.
Morderstwo oczywiście zasługiwało na karę długiego więzienia, ale
pierwszeństwo miało porwanie. – Powiedz mi jeszcze raz, co wiadomo o
porwaniu. – Zamknął okno, odcinając się od siąpiącego deszczu i letniego wiatru
kołyszącego autem. Odgrodził się od świata zewnętrznego, by móc się lepiej
skupić.
– Mniej więcej dziesięć godzin temu ojciec chłopca, Griffin Vaughn,
poinformował nas, że jego syn został porwany i jest przetrzymywany w jego
posiadłości. Szeryf zawiadomił jednostkę kryminalną Kenner City oraz FBI, i
wszyscy udaliśmy się na miejsce. Wjazd na teren posiadłości uniemożliwia
zamknięta brama, którą Boyd kontroluje z willi. Jeden z agentów FBI, Tom
Ryan, zdołał nawiązać kontakt telefoniczny z Boydem, ale porywacz nie chce
pertraktować.
Przynajmniej na razie. Colin będzie musiał sprawić, by porywacz zmienił
zdanie.
– A żądania? Wysunął jakieś?
– Kazał nam odsunąć się od domu. Wszyscy liczą, że pomożesz nam ustalić
motywy jego działania.
Tak, to oczywiście jedna z najważniejszych rzeczy. W następnej kolejności
Colin będzie musiał podjąć próbę znalezienia kompromisu z porywaczem.
– Czy Boyd powiedział, jak się czuje chłopiec?
– Twierdzi, że jest cały i zdrowy. Ale ostrzegł nas, że jeżeli rodzice Luke'a i
funkcjonariusze nie będą się trzymać z dala od posiadłości, chłopiec poniesie
konsekwencje ich działań.
Colina ścisnęło w żołądku. Groźby. Bóg jeden wie, jak to maleńkie,
trzyletnie dziecko reaguje na całe to zamieszanie. Colin niewiele wiedział o
trzylatkach, ale przypuszczał, że Luke zdawał sobie jednak sprawę z
niebezpieczeństwa.
Samochód pokonał ostatni odcinek trasy i Colin ujrzał przed sobą dworek
stojący nieopodal jeziora, w którego spokojnych wodach odbijało się stalowo–
szare niebo. Zajmująca niemal cały szczyt wzniesienia posiadłość robiła
doprawdy imponujące wrażenie. Trudno będzie zabezpieczyć tak rozległy teren,
ale z drugiej strony Boyd też będzie miał problem z ucieczką z posiadłości z
jednej strony ograniczonej jeziorem, a z drugiej urwistym zboczem.
4
– Czy wiadomo, gdzie dokładnie Boyd przetrzymuje zakładnika? –
zapytał Colin.
– Nie jesteśmy pewni. Wydaje nam się, że korzysta z systemu monitoringu,
by śledzić nasze ruchy. Cały system składa się z dużej liczby kamer. Boyd wie
na przykład, kiedy podchodzimy zbyt blisko ogrodzenia.
Dlatego umieściliśmy centrum dowodzenia na wschód od posiadłości. Jej
właściciel, Griffin Vaughn, twierdzi, że tam właśnie znajduje się martwa strefa
monitoringu. Sprowadzamy tą drogą agentów, tak by Boyd nie wiedział, jakimi
siłami dysponujemy, jeżeli dojdzie do tego, że będziemy musieli podjąć próbę
odbicia zakładnika.
Próba odbicia. Optymistyczne założenie. Jeśli dojdzie do sytuacji, w której
agenci będą zmuszeni wkroczyć na teren posiadłości, szanse Luke'a na przeżycie
będą niewielkie.
– Słyszałem, że rok temu w Mesa Ridge uratowałeś jakiegoś dzieciaka z rąk
porywacza – rzucił Rusty.
Colin ograniczył się do krótkiego: „No, tak" w odpowiedzi, ale dobrze
wiedział, że to nie była operacja zakończona sukcesem. Owszem, uratował
dziecko będące ofiarą przemocy domowej, ale stracił przy tym zakładniczkę,
osobę dorosłą, ponieważ nie udało mu się odwieść dwudziestoośmioletniego
ojca dziecka od wpakowania kulki w głowę matki maleństwa.
Colin zawsze doskonale pamiętał porażki – zżerały go od środka i
motywowały do jeszcze bardziej wytężonej pracy po to, by nie powtórzył tych
samych błędów w przyszłości.
Rusty zatrzymał auto mniej więcej trzydzieści metrów od ogrodzenia, na
skraju zasięgu monitoringu. Choć wszyscy obecni mieli na sobie identyczne,
okrywające ich od stóp do głów ubrania przeciwdeszczowe, Colinowi udało się
dostrzec dwóch znajomych agentów FBI oraz mężczyznę w kapeluszu szeryfa
hrabstwa Kenner. Zauważył ponadto dwójkę członków jednostki kryminalnej w
osprzęcie operacyjnym.
Rusty otworzył drzwi, ale zanim wysiadł, odwrócił się w stronę Colina i
posłał mu podejrzliwe spojrzenie:
– Wyciągniesz tego chłopaka, prawda?
– Wyciągnę – złożywszy obietnicę na wyrost, otworzył drzwi po stronie
pasażera i wysiadł.
Krople deszczu cięły powietrze niczym maleńkie ostrza.
– Colin? – zawołał ktoś.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin