Tarnowski St. O Rusi i Rusinach (1891).pdf

(1948 KB) Pobierz
O RUSI
RUSINACH
przez
S t hr. Tarnowskiego
W KRAKOWIE
1891
Z jednego szczepu pochodzimy, mówimy językami
tak podobnemi, że nie ucząc się ich, rozumiemy jedni
drugich, wiarę mamy tę samą choć obrządek inny, na
jednej ziemi żyjemi, a od wieków mamy te same dzieje.
Jednak nie jesteśmy tem samem co Rusini, a oni nie
mają się za to samo, co my. Nieraz słyszy się nawet,
że są między nami a nimi jakieś dawne waśnie i wza­
jemne do siebie żale. Dlaczego przy wspólnem pocho­
dzeniu, wspólnej wierze i ziemi, niema takiej ufności
i zgody jaka być powinna? kto temu winien? kto kiedy
drugiemu zrobił co złego, i ile złego? Warto o tem
wiedzieć i to dobrze rozważyć. Dlatego to postanowił
Krakus
przypomnieć i to co za dawnych czasów miedzy
nami było, i to co za naszych czasów świeżo się działo
i dzieje. Nie będziemy ani swoich przeciw prawdzie
bronić, ani drugich niesłusznie oskarżać. Powiemy rze­
telnie co było, i co teraz jest. Kto chce, żeby było lepiej,
ten naprzód musi wiedzieć dokładnie jak się rzeczy
naprawdę mają. My chcemy żebyśmy mogli z Rusinami
żyć w zgodzie i ufności rzetelnej, i dlatego chcemy, żeby
czytelnicy nasi wiedzieli dobrze, jakie były dawniej
stosunki między Polakami a Rusinami, i jakie są teraz.
4
I.
R uś za n a jd a w n ie jsz y c h czasów .
Rusini mieszkają na ogromnej przestrzeni ziemią
która od Sanu i Bugu rozlega się aż do Dniepru i dalej,
a od gór Karpackich i od stepów idących ku Czarnemu
Morzu, dochodzi na północ aż do rzeki Dżwiny i In­
flanckiej ziemi. Na tej wielkiej przestrzeni leży Ruś
Czerwona, dziś nazywana Galicyą Wschodnią, a pod
rządem rosyjskim część Królestwa Polskiego (Chełm
i Podlasie), Wołyń, Podole, Ukraina, Polesie i Białoruś
czyli wschodnia część Litwy. Litwa właściwa także
w większej połowie zamieszkała jest przez Rusinów.
Język ich jest jakoby pośredni pomiędzy polskim
a rosyjskim, do obu podobny, a od obu różny. O ziemie
te toczyły się walki między Polską a Rosyą przez cale
wieki.
Wiarę Chrześcijańską przynieśli Rusinom pierwsi
święci apostołowie Cyryli i Metody, Grecy z pochodzenia,
a przez Papieża z Rzymu na nawracanie Słowian po­
słani. W katolickiej też wierze byli Rusini ochrzczeni;
tylko na to żeby łatwiej do tej nowej wiary przystali,
pozwolił Papież, iżby Msza św. i inne obrzędy odpra­
wiały się nie w łacińskim, ale w słowiańskim języku.
Ztąd początek osobnego obrządku Rusinów. Działo
się to w dziewięćset prawie lat po Narodzeniu Chry­
stusa Pana.
Ale wiara katolicka zaszczepiona w niektórych stro­
nach Rusi, nie zdołała utrzymać się długo. Panował nieco
później nad tą wielką Rusią potężny książę Włodzimierz,
Wielkim nazwany: stolicę swoją miał w Kijowie. Ten
ożenił się z siostrą greckiego cesarza, i przyjął chrzest,
i naród swój ochrzcił. Ale to cesarstwo greckie już się
wtedy było od jedności Kościoła odszczepiało, i swój
osobny schyzmatycki Kościół, przeciw powszechnemu
zbuntowany zakładało.
Kiedy Włodzimierz chrzest przyjmował, byli ci Grecy
znowu do jedności z Kościołem chwilowo wrócili, on zatem
ochrzczony był w obrządku greckim, ale w wierze ka­
tolickiej. Rychło po jego śmierci wszakże oderwali się
Grecy od Kościoła na dobre, i pociągnęli za sobą tych
Słowian, którzy od nich chrzest św. przyjęli. Między in­
nymi książęcia kijowskiego Jarosława. I odtąd zostali Ru-
sini sehyzmatykami, aż do czasu kiedy ich po długich
wiekach Polska znowu do prawdziwej wiary nawróciła.
Za tego Włodzimierza także zaszły pierwsze za­
targi pomiędzy Polską a Rusią. Najstarszy dziejopis
ruski, kijowski Mnich Nestor, opowiada w swojej księdze,
że Włodzimierz „wyprawił się na Lachów i zajął grody
ich, Przemyśl, Czerwień i inne“. Z tego się pokazuje,
że za tego Nestora czasów kraj później Czerwoną Rusią
nazwany, należał do Lachów (Polaków) i przez Rusinów
samych za polski był uważany. Nasz król Bolesław
Chrobry pokój z Włodzimierzem trzymał, a nawet córkę
swoją wydał za jego syna Światopełka. Ale gdy po
Włodzimierza śmierci młodsi bracia tego Światopełka
z Kijowa wygnali, Bolesław poszedł zięciowi na pomoc,
Kijów zajął w roku 1018, (a na bramie jego wyszczerbił
swój miecz, który potem królom polskim przy koronacyi
przypasywano), światopełka na tronie osadził, a zabrane
„grody lackie“ napowrót odebrał, i do swego państwa
przyłączył.
6
Kiedy po zabiciu św. Stanisława Bolesław Śmiały
musiał z Polski uchodzić (rok 1079), a tu u nas pa­
nował jego brat Władysław H erm an, dość niedołężny,
znowu książęta ruscy odebrali nam te „Czerwieńskie
grody“. Ale między sobą waśnili i bili się nieustannie,
rozradzali się też licznie, a wskutku tego na coraz dro­
bniejsze księztwa się dzielili. Z tego wynikło, że księztwo
kijowskie straciło swoje znaczenie. Wzrastać zaczęło
inne, daleko ku Wschodowi położone, Suzdalskie, z któ­
rego pomału wyrosła dzisiejsza Rosya. Tutaj zaś u nas,
na Rusi Czerwonej podniosło się Księztwo Halickie,
które przez pewien czas było znaczne, zwłaszcza odkąd
się z Włodzimierskiem (na Wołyniu) pod jednym księ­
ciem złączyło. Napadało nawet na Polskę, choć jej zwierz­
chnictwo nad sobą było dobrowolnie uznało: ale książę
Roman przez naszego Leszka Białego na głowę pobity
pod Zawichostem, sam w tej bitwie poległ (rok 1205).
Po jego śmierci nastało znowu zamieszanie wielkie
w Haliczu. Książęta zmieniali się ustawicznie, jedni
udawali się o pomoc do Polski, drudzy do Węgier.
Węgrzy mieli ochotę nie małą rozszerzyć swoje pano­
wanie na tę stronę Karpat, i udało im się wreszcie kró­
lewicza swego Andrzeja z córką halickiego księcia ożenić,
i na halickim tronie osadzić. Nie na długo wszakże, bo
wypędził go rychło książę Włodzimierski Daniel. Ten
znowu wrócił do jedności z Kościołem, przyjął Uniją,
od Papieża dostał królewską koronę, miasto Lwów za­
łożył (od swego syna Lwa je nazwał), ale za jego cza­
sów spadło straszne na Ruś i na Polskę nieszczęście—
Tatarzy! (rok 1241).
Do nas oni wpadli, przelecieli cały kraj aż za
Wrocław, spustoszyli, zrabowali, wymordowali co spot-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin