Przybyszewski J. Jęz. ros. w katolickim rytuale (1897).pdf

(7508 KB) Pobierz
Ks.
IAN PRZYBYS7EWSK*
JĘZYK ROSYJSKI
W KATOLICKIM RYTUALE
Ї W DODATKOWEM NABOŻEŃSTWIE
[Czy może być wprowadzony język rosyjski do kościołów
katolickich ua Litwio ?]
LWÓ W
1897.
SŁOWO WSTEPNE.
t-
napisy, które widnieją na ścianach dawnych
katakumb rzymskich, opowiadają o strasznem prze­
lo t śladowaniu Kościoła przez Nerona i jego następców,
tak karty tej książki, pisane krw ią'i łzami, głoszą
o gwałtownem ciemiężeniu narodu polskiego przez carów
moskiewskich za to tylko, że nie chce wiarołomnie wyrzec
się- wiary swych ojców, nie dice zerwać łączności z Rzy­
mem, nie chce pożegnać się ze swoimi narodowymi idea­
łami, a mianowicie ze swoim językiem.
Na nagrobkach katakumb, kryjących szczątki pole­
głych za wiarę męczenników, obok złożonych na krzyż
dwu palm pisano zazwyczaj: »Zwyciężył, bo poległ za
Chrystusa«. W tych słowach zawarta cała sława i wiel­
kość pierwszych wieków chrześciaństwa, w których wiara
była silną aż do heroizmu męczeństwa.
Nie ulękli się potęgi mocarzy świata pierwsi chrze-
1
ścianie; woleli paść pod kłami dzikich zwierząt, woleli
dać sobie ciało w kawały poszarpać, aniżeli wyprzeć się
wiary w Boga. Czyż to nie zwycięztwo ?
Na chlubę Polski i my to samo o sobie powiedzieć
możemy. I my także mamy nasze katakumby i my mamy
naszych męczenników, o których tak samo powiedzieć
można: »Zwyciężył, bo zginął za Chrystusa«. »Zwyciężył,
bo cierpiał za wiarę i narodowość«. Pierwszych chrześcian
męczyli Nerony, Decyusze, Dyoklecyany i tym podobne
potwory; rolę tych Neronów względem nas Polaków kto
inny dziś objął. Cierpimy, giniemy, ale stoimy na stano­
wisku. Próżno sili się przemoc caratu, by nas pokonać
i zgnębić, nadaremnie zbroi wciąż nowe a nowe zastępy
żołdactwą, nadaremnie miliony wydaje na przekupstwa,
na żołd dla zdrajców i szpiegów. Żywi bedziem czy zgi-
niein ze szczętem — wygrana zawsze po naszej będzie
stronie, choćby tylko owo zwycięstwo katakumb bo my
walczymy o Sprawę słusznęści, o sprawy katolicyzmu
i naszej narodowości, walczymy o sprawy Bożą — a więc
Bóg z nami — z Bogiem zwyciężymy!!
Ale będziemy żywi... dopóki kropli krwi polsidej, sta­
nie w żyłach będziemy opierali się schyzmie, czoła naszego
nie zmaże znak krzyża bizantyńskiego, ust me skala odszcze-
pieńcze wyznanie wiary, karków naszych nie ugniem przęd
przemocą i nie oddamy za nic naszych narodowych ideałów,
A chociażbyśmy legli pogromieni w tej walce z prze­
mocą, będziemy i wtedy zwycięzcami; pozorna klęska
będzie naszym tryumfem, pozorna śmierć naszą nieśmier
telnością, bo historya powie o nas, że v/oleli zginać jako
naród, niż jako naród wyprzysiądz się wiary, narodowości
swej i paktować ze schyzma^
Wyroki Boskie są niezbadane. W księdze przezna­
czeń, tam u góry, zapisano, jakie koleje czekają jeszcze
nasz biedny naród polski. Ludzkie rachuby zawodzą często
i nie jeden okrutnik poczuł ciężar oków, które na bark:
zwyciężonych położył, a sam legnął już w tym grobie,
który ofierze swojej wykopał. Byłoby grzechem z naszej
strony zachowywać się z apatyą konającego człowieka
i dobrowolnie nastawiać kark pod obrożę, którą nam
włożyć chce carat. Bóg dał nam jeszcze sporo sił do własnej
obrony, używajmy ićh więc1 wszak broniąc siebie, bronimy
,
wiary w Boga żywego. Należy przeto w obronie własnej
podnieść głos protestu, należy dać światu znać, że żyjemy
jeszcze, że czujemy gwałt, nam zadawany, bolejemy nad
podeptanemi prawami naszemi, bronimy gorąco naszej
wiary, naszego języka i naszej sprawy. To właśnie zada­
nie miałem na oku, zabierając się do pisania tego dziełka.
Wzrosłem i wychowałem się na ziemi ucisku, sam
zawsze i wszędzie czułem na sobie żelazny uścisk opie­
kuńczej dłoni rządu rosyjskiego, byłem świadkiem, patrza­
łem własnemi oczyma na te gwałty, nadużycia i pastwienia
się rządu moskiewskiego nad tymi wszystkimi, którzy
z powagą i godnością stawali w obronie swej wiary i swo­
jego języka. Książka ma zatem nie jest niczem innem,
jak tylko bezstronnem zestawieniem faktów, na które sam
patrzałem i w których po największej części sam brałem
osobisty udział.
Przy tern rozporządzając wielkim zasobem dokumentów
z oryginalnemi pieczęciami i podpisami rządowego depar­
tamentu obcych wyznań, jenerał-gubernatorów guberna­
torów i wszystkich innych, którzy w jakibądź sposób
brali udział wyprawie wyparcia języka polskiego z liturgii
katolickiej, miałem możność poprzeć wszystko dowodami
namacalnymi i cytatami, których niczem nieskażoną auten­
tyczność może każdy dowolnie, »sprawdzić.
Daleki od wszelkiej przesady, jak sądzę, dam należne
świadectwo prawdzie. Bo idzie mi tylko o wyświecenie
prawdy, jestem przekonany, że tylko ona znajdzie posłuch
u ludzi uczciwych, okiem bezstronnego badacza na świat
patrzących; prawda jedynie ma zapewnione zwycięstwo,
a wiec niedorzecznością i szkodzeniem dobrej sprawie
byłoby przekrzywianie faktów, przesada i kłamstwo, choćby
przeciw najzaciętszym naszym wrogom.
Jeżeli kłamstwo zawsze kala człowieka i niegodnem
jest męża zasad, to city ba już zgoła nie można;, go wy­
baczyć temu, który staje w obronie uciśnionych i ma
wyrzucać w oczy bezprawie możnemu przeciwnikowi.
Jedno słowo tchnące ślepą namiętnością, jedno zdanie
nieco więcej mówiące nad rzeczywistość, jest tryumfem
dla wroga; bu on je podchwyci, wynicuje i bezczelnie za­
śmieje się wobec całego świata: »Patrzcie«, zawoła, »co
Polacy przeciw nam piszą, patrzcie, jaką mają wartość ich
krzyki i lamenty w obec historyi. Oni piszą nieprawdę
i z muchy robią słonia«.
Mając to wciąż na myśli, z zupełnem zaparciem się
siebie, odrzuciwszy wszelką pamięć krzywd nam wyrzą­
dzonych, wszelką plemienną syrnpatyę i antypatyę, zabie­
ram się do dzieła i w każdym wierszu, w każdem
zdaniu będę się starał zachować jak największą bez­
stronność.
Książka moja ma charakter rozprawy polemicznej,
jak to sam jej tytuł wykazuje. Charakter taki niniejszemu
dziełu nadać uważałem za najstosowniejsze iuż z tego.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin