J12 A5 ilustr.pdf
(
3639 KB
)
Pobierz
Małgorzata Musierowicz
Imieniny
Cykl: Jeżycjada Tom 12
Pierwsze wydanie polskie 1998 r.
Projekt okładki i ilustracje Małgorzata Musierowicz
Akcja powieści rozpoczyna się w dniu świętego Walentego,
kiedy to Borejkowie świętują nieco spóźnione imieniny dwóch
Grzegorzy, męża i syna Gabrysi, kończy się zaś w dniu imienin
Róży Pyziakówny, na których jednak solenizantka nie pojawia się,
zajęta bez reszty swoim bujnym życiem uczuciowym. Pomiędzy
tymi dwiema datami czytelnik jest świadkiem uroczystości na
cześć kilku innych osób, wśród których szczególnie wyróżnia się
sposób świętowania imienin przez Gabrielę.
Spis treści:
Sobota, 14 lutego 1998 - Walentego...............................................................................................................................3
Piątek, 27 lutego Gabrieli.............................................................................................................................................89
Środa, 4 marca. Lucjusza............................................................................................................................................133
Czwartek, 5 marca. Adriana........................................................................................................................................178
Piątek, 6 marca. Róży, Wiktora..................................................................................................................................220
-2-
Sobota, 14 lutego 1998 - Walentego.
1.
- Jak by pani zareagowała na wiadomość, że pani sąsiad to
homo sapiens?
Pytanie zadała - znienacka wyciągając przed siebie mikrofon -
pełna kociego wdzięku dziewczynka o stalowoszarych, skośnych
oczach i ciemnych lokach do pasa. Profesjonalna pewność,
dźwięcząca w jej głosie, zaskakiwała u istoty, która zapewne nie
opuściła jeszcze szkoły podstawowej. Nieco z tyłu, jakby
dystansując się od tej młodszej, stała urodziwa, dorodna
dziewczyna w wieku licealnym. Spod jej miedzianej grzywki
-3-
zerkały łagodne oczy koloru kasztanów. Ta młodsza, wytwornie
blada, ubrana była w czarne paletko z aksamitnym kołnierzem i
kokieteryjny kapelusik. Ta starsza - rumiana jak poziomka - w
sportową kurtkę polar i dżinsy.
Obie piękne panienki stały u wylotu przejścia podziemnego,
zwrócone tyłem do majaczącego w oddali dworca Poznań
Główny. Była godzina druga po południu; zaczynała się straszna
dla tego miasta pora korków i zamętu. Tłumy płynęły nieustannie
przez podziemia, schody i chodniki, a tramwaje, autobusy i
chorobliwie liczne samochody osobowe nadjeżdżały - hałasując i
smrodząc - ze wszystkich stron Ronda Kopernika, zwanego
obecnie, jak przed wojną, Kaponierą.
Zagadnięta kobieta miała pięćdziesiątkę, żółte włosy i fioletowy
beret, wciśnięty na brwi namalowane kredką. Zatrzymała się,
postawiła obok nogi torbę, zawierającą zakupy (szampan,
krewetki oraz francuskie i holenderskie sery twarde i pleśniowe),
po czym spojrzała z zaskoczeniem - lecz nie dalej niż na
podsunięty jej mikrofon.
- Zareagowała? No, nie wiem - odrzekła. - A co bym miała
powiedzieć takiemu? Mało to dzisiaj człowiek musi wyrozumieć i
ścierpieć?
- Bardzo pani dziękuję - powiedziała uprzejmie kociooka
profesjonalistka i wyłączyła mikrofon. Poziomkowa z grzywką
nic nie powiedziała, bo właśnie, mocno ściągając szerokie brwi i
zaciskając usta, usiłowała stłumić wybuch śmiechu.
- A ta sonda to dla kogo? - zainteresowała się pani w berecie.
- Dla Borejko-Station - gładko odparła kociooka. - Dzięki.
Dzięki. Dzięki raz jeszcze.
Kobieta wyostrzyła spojrzenie, oceniając wiek sondażystki.
Najwyraźniej pod fioletowym beretem zaczęły się rodzić jeszcze
inne pytania - lecz oto nadjechał tramwaj numer pięć, więc
-4-
kobieta tylko machnęła ręką, porwała swe zakupy i ruszyła w
pościg.
- No? Może już dość? - zaproponowała starsza dziewczyna.
Łagodna i zrównoważona, odnosiła się do kociookiej z siostrzaną
opiekuńczością, zabarwioną odrobiną obawy. - Uważaj, Tygrys,
bo ci jeszcze kto przyłoży.
Ale Tygrys już zdybał następną ofiarę.
- Przepraszam, dzień dobry - słowa te zostały skierowane do
przesadnie dynamicznej blondynki w purpurowym poncho, która
szła, wymachując czarną aktówką. - Co by pani zrobiła, gdyby się
okazało, że pani kolega z pracy to homo sapiens?
- A! To szczególne pytanie! - syknęła pani z aktówką,
zatrzymując się natychmiast i ciskając pełne potępienia spojrzenie
zza metalowych okularów. - Wiele to mówi o mentalności
naszego zakłamanego społeczeństwa. Zaścianek!
Miedzianowłosa wydała ciche stęknięcie, po czym odwróciła
się, zgięta w ataku kaszlu.
- Czyli co? - kociooka trwała niewzruszenie w postawie pełnej
wyczekiwania. - Jak by pani konkretnie zareagowała?
- Oczywiście wcale bym nie reagowała! - oburzyła się
rozmówczyni. - Nie wtykam nosa w nie swoje sprawy, jak
pierwsza lepsza drobnomieszczanka!... ale sekundę! Kto wy
właściwie jesteście? Z jakiej szkoły? Dla kogo ten sondaż? Kto
wam pozwolił? Z jakiej racji nagabujecie ludzi i...
- Pytamy z prostej ciekawości. A ludzie przecież wcale nie
muszą nam odpowiadać - łagodząco wtrąciła starsza dziewczyna.
Lecz nie na wiele by się zdała ta roztropna mediacja wobec nagle
obudzonej podejrzliwości respondentki, gdyby osóbka zwana
Tygrysem nie zakrzyknęła: - O, piątka rusza! - dzięki czemu
purpurowe poncho wraz z aktówką pokłusowało w dal i już po
chwili odjeżdżało na tylnym pomoście tramwaju.
-5-
Plik z chomika:
entlik
Inne pliki z tego folderu:
J20 A5.7z
(8226 KB)
J20 A5 ilustr.pdf
(5469 KB)
J20 A5 ilustr.doc
(4838 KB)
J19 A5.7z
(8156 KB)
J19 A5 ilustr.doc
(4709 KB)
Inne foldery tego chomika:
Ma as Sa rah
Ma leszka Andrzej
Maas Sharon
MacApp Colin
Macaulay Rose
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin