J10 A5 ilustr.pdf

(2952 KB) Pobierz
Małgorzata Musierowicz
Nutria i Nerwus
Cykl: Jeżycjada Tom 10
Pierwsze wydanie polskie 1994 r.
Projekt okładki i ilustracje Małgorzata Musierowicz
Natalia Borejko, zwana przez rodzinę Nutrią, zrywa ostatecznie
swój związek z Tuniem i w towarzystwie dwóch siostrzenic,
Laury i Róży, udaje się na wakacje. W czasie podróży „dopada”
Natalię Filip (czyli Nerwus) - brat nieszczęsnego Tunia. Obie
siostrzenice, ze znanym wszystkim wdziękiem i humorem,
przyjmują towarzystwo Filipa Bratka. Nutria zaś nie może znieść
ekscentrycznych zachowań Nerwusa i pragnie szybko go
„zgubić”. Z czasem jednak przekonuje się do towarzystwa Filipa
Bratka i zaczyna darzyć jego osobę coraz głębszą sympatią. W
dodatku jej nieoczekiwana zmiana uczuć spotyka się z
wzajemnością drugiej strony...
-2-
Spis treści:
22 czerwca 1994, środa...................................................................................................................................................4
23 czerwca, czwartek....................................................................................................................................................25
24 czerwca, piątek.........................................................................................................................................................93
25 czerwca, sobota......................................................................................................................................................146
-3-
22 czerwca 1994, środa.
1.
Tuż przed północą przetoczył się nad Poznaniem patetyczny,
wagnerowski grzmot, a mieszkańcy, udręczeni spiekotą ostatnich
tygodni, wznieśli w odpowiedzi - wszyscy naraz - tysiące
okrzyków ulgi.
Natalia Borejko też wzniosła.
- Nareszcie! - zawołała i rzuciła się do otwartego okna.
Był środek nocy, a ona jeszcze nawet nie położyła się do łóżka.
Wiotka i szczupła, z burzą rudych loków wokół subtelnej twarzy o
milionie piegów, odziana w obszerną piżamę, Natalia
przemierzała ciemny pokój po raz setny - od ściany do ściany. Nie
mogła ani usiąść, ani się położyć, bo zaraz podrywały ją na nogi
-4-
myśli, uporczywe i przykre jak brzęczenie popsutego radia. Kiedy
szlachetny ton gromu uroczyście przeciął ciszę, niczym pierwszy
akord uwertury, Natalia odczuła ulgę i nadzieję na jakiś przełom.
W każdej dziedzinie. Ale już po pięciu sekundach stało się dla niej
oczywiste, że grzmiało na pogodę, nie na deszcz, a do przełomu w
jej życiu było jeszcze daleko. Nieznośny brzęk myśli powrócił
teraz w towarzystwie nieznośnego obrazu; Natalia ujrzała męską
twarz z jasnym wąsem i jasnym spojrzeniem pełnym wyrzutu.
A twarz ta należała do Antoniego Ptaszkowskiego, czyli do Tunia.
I po raz setny, z całą ostrością, powróciło do biednej Natalii
wspomnienie minionego właśnie wieczoru, który był finałem
dziwnego, męczącego dnia.
Był to finał rzeczywiście okropny.
I chyba nie do naprawienia.
Spotkali się o szóstej tam, gdzie zwykle, to jest tam, gdzie
zwykle życzył sobie Tunio. Czyli na rogu Roosevelta i Libelta, w
największym zaduchu i smrodzie spalin, skumulowanych na tym
właśnie słonecznym skrzyżowaniu w sposób wyjątkowy. Ona
wracała z biblioteki Towarzystwa Przyjaciół Nauk, gdzie
dorabiała sobie do stypendium, a on z Politechniki, gdzie
wykładał.
Ona powiedziała, że marzy o tym, by pójść zaraz do domu
(mieszkała o parę kroków dalej, przy Roosevelta 5), wziąć
chłodną kąpiel i napić się mrożonej herbaty z cytryną.
On wysłuchał życzliwie jej słów, po czym, jak zwykle,
oświadczył, że ma lepszy pomysł: pójdą sobie spacerkiem w ten
piękny wieczór do parku Sołackiego, długą, cienistą aleją
Wielkopolską.
Naturalnie, postąpili dokładnie tak, jak on sobie życzył.
Jak zwykle.
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin