W obronie Reduty Ordona. Historia i mity-Napiórkowski,M.pdf

(1123 KB) Pobierz
Rocznik Antropologii Historii, 2012, rok II, nr 1(2), ss. 69–87
W OBRONIE REDUTY ORDONA.
HISTORIA I MIT
MARCIN NAPIÓRKOWSKI
O
RDON
HISTORIA
 
I
 
MIT
Tragiczna historia Juliana Konstantego Ordona – człowieka, który przeżył 
własną bohaterską śmierć – jest już jako „złudzenie narodowe” dostatecznie 
zdemaskowana, by można ją było spokojnie przytoczyć bez pokusy nieustannego 
odbrązawiania. Rozbieżności między historią a mitem, między prozaicznymi 
faktami a wzniosłymi sensami zostały już w literaturze przedmiotu szczegółowo 
opracowane
1
. Niezwykłe „pośmiertne” dzieje Reduty i jej dowódcy wydają się 
zatem idealnym punktem wyjścia do podjęcia rozważań nad skomplikowanymi 
relacjami między historią i mitem sine ira et studio. Niczego nie trzeba tu już 
udowadniać – można tylko podziwiać i zastanawiać się. Zobaczmy zatem, w jaki 
sposób „prawda historyczna” i „wyobraźnia mityczna” splatają się w przypadku 
Reduty Ordona, a następnie zadajmy pytanie o wzajemne relacje między tymi 
dwoma komponentami. Interesująca nas przestrzeń semantyczna rozciąga się 
między historyczną (lecz pozbawioną znaczenia) redutą 54 a słynną Redutą 
1
 
Pierwsze próby „demaskacji” mitu pochodzą już z początku XX w. (Vide: K. Barto­
szewicz, Legenda o Ordonie, „Tygodnik Ilustrowany”, 1912, nr 46, s. 955–956; nr 47, s. 986; 
nr 48, s. 1005). Jedną z najbardziej znanych wersji demaskatorskich jest rozdział z Siedmiu 
polskich grzechów głównych Zbigniewa Załuskiego (Warszawa 1963, s. 61–67). Z punktu 
widzenia przecięcia antropologii i faktograficznej historii demaskacji mitu dokonuje Ludwik 
Stomma. (Vide: id., Polskie złudzenia narodowe, Poznań 2006, s. 84–88). Eseistyczna analiza 
mitu literackiego zestawionego z faktami vide: S. Sandler, Reduta Ordona w życiu i poezji, 
Warszawa 1998. Zagadnienie przedstawia krótko opublikowany niedawno artykuł: M. Kar­
pińska, Reduta Ordona: o pomyłkach, mitach i manipulacjach, „Mówią wieki”, 2012, nr 2, 
s. 20–24. Z kolei za kanoniczną wersję mityczną uznać można np. Stanisława Szenica, Ani 
triumf, ani zgon (Warszawa 1981), gdzie czytamy m.in., że najpierw „tylko reduta nr 54 
odpowiadała na strzały Moskali” (s. 375), następnie zaś „dopiero wybuch reduty Ordona 
przekonał wszystkich, że wala toczy się i że bez rozkazu należy pełnić swoją powinność” 
(s. 376). w
70
MARCIN NAPIÓRKOWSKI
RAH, 2012
Ordona, będącą miejscem pamięci – jednym z kluczowych punktów odniesienia 
polskiej wyobraźni.
Zestawienie „prawdy” o wydarzeniu z jego – często od niej odległym – 
funkcjonowaniem w świadomości historycznej nie jest naturalnie nowatorskim 
pomysłem. Zazwyczaj jednak analizie poddawano przepływ inspiracji w jedną 
stronę, jak czyni to Jerzy Topolski, ukazujący wpływ badań historyków i usta­
lanej przez nich prawdy na obraz (zmitologizowanej) świadomości historycznej. 
Topolski podkreśla więc, że „rzeczywista rola danego wydarzenia historycznego 
w procesie dziejowym jest pewnym faktem obiektywnym, a dążenie do wska­
zania na tę rolę jest szukaniem pewnej prawdy, która w całym swym skompli­
kowaniu  ma  charakter  prawdy  absolutnej.  Tak  zatem  to,  co  funkcjonuje 
w świadomości społecznej, jest zmieniającym się obrazem, pewną wizją będącą 
funkcją pracy badawczej historyków oraz wszystkich mechanizmów warunku­
jących zarówno badanie historyczne, jak i preferencje dla takich czy innych ujęć, 
akcentów, takiej czy innej selekcji. Istnieje zatem ścisły związek między wyni­
kami badań danego wydarzenia i jego roli a kształtem, w jaki przyobleka się ot 
wydarzenie w świadomości ludzkiej, a zatem w jaki sposób wpływa ono czy 
może wpływać na ludzkie postawy”
2
.
Być może jednak warto się zająć także relacją odwrotną, w ramach której 
zmitologizowana wersja wydarzenia funkcjonująca w zbiorowej pamięci moty­
wuje pracę historyków, wpływając w jakiś sposób na odkrywaną przez nich 
„prawdę absolutną” o „rzeczywistej roli danego wydarzenia w procesie dziejo­
wym”. Odwracając ideę Haydena White’a, który badał „fikcjonalność przedsta­
wień opartych na faktach”, postaram się pokazać, że w przypadku Reduty Ordona 
mamy do czynienia – przynajmniej w pewnym stopniu – z (wtórną) faktyczno­
ścią przedstawień opartych na literackiej fikcji
3
.
* * *
Na początek przedstawmy pokrótce najważniejsze elementy tej skompliko­
wanej mozaiki. 6 września 1831 roku powstańcy bronili Warszawy przed nad­
ciągającymi wojskami rosyjskimi między innymi z wykorzystaniem szeregu 
rozmieszczonych na przedmieściach fortyfikacji umożliwiających prowadzenie 
ostrzału artyleryjskiego. Znajdowała się wśród nich także interesująca nas reduta 
  J. Topolski, Rola historyczna powstania listopadowego. Refleksje metodologiczne, [w:] 
Powstanie listopadowe a problem świadomości historycznej, red. L. Trzeciakowski, Poznań 
1983, s. 9.
3
  Cf. H. White, Fikcjonalność przedstawień opartych na faktach, przeł. D. Kołodziejczyk 
[w:] id., Proza historyczna, Kraków 2009.
2
RAH, 2012
W OBRONIE REDUTY ORDONA
71
nr 54, która przeszła do historii jako Reduta Ordona
4
. Stała się słynna nie ze 
względu na wyjątkowo skuteczny ostrzał i dzielną obronę
5
, lecz z powodu 
eksplozji – już po zdobyciu umocnień przez Rosjan – w wyniku której zginęło 
wielu  napastników.  Z  punktu  widzenia  dobrze  poinformowanego  Ludwika 
Mierosławskiego wybuch był przede wszystkim skutkiem panującego na polu 
bitwy chaosu: „wtem podłożony ogień do szańcowej prochowni wyrzuca razem 
zwyciężonych i zwycięzców w powietrze”
6
 – nikt nie wie, co właściwie się stało 
i za czyją sprawą. Mamy więc, jak to się zdarza w ferworze walki, fakt pozba­
wiony początkowo jednoznacznej interpretacji
Niemal natychmiast zrodziła się legenda, zgodnie z którą eksplozja stanowiła 
efekt heroicznego poświęcenia obrońców. W „Kurierze Polskim” ukazała się 
notatka, która wkrótce miała stać się zalążkiem jednego z najlepiej utrwalonych 
mitów  narodowych:  „Do  szczególniejszych  poświęceń  w  dniu  6  września, 
w czasie ataku, należy czyn Konstantego Ordona, podporucznika artylerii, który 
po mężnym oporze baterii w 54 lunecie, utraciwszy podwładnych, takową wraz 
z sobą i dwoma batalionami piechoty nieprzyjacielskiej na powietrze wysadził. 
Taki czyn jest godzien żołnierza polskiego”
7
.
Wiadomość o bohaterskim czynie Ordona, za pośrednictwem naocznego 
świadka Stefana Garczyńskiego, trafia w niedługim czasie do Adama Mickie­
wicza
8
. Świadek okazał się jednak w tym przypadku bardziej „świadkiem mitu” 
niż „świadkiem historii” (rzecz dobrze znana badaczom oral history) i jego 
opowieść (mimo iż faktycznie w chwili wybuchu znajdował się wśród obrońców 
Warszawy) była raczej streszczeniem rodzącej się legendy niż własnych doświad­
czeń. Rezultat spotkania Garczyńskiego z wieszczem znamy wszyscy:
[…] Wywija, grozi wrogom, trzyma palną świécę,
Biorą go – zginął – o nie – skoczył w dół – do lochów!
„Dobrze – rzecze Jenerał – nie odda im prochów”.
Tu blask – dym – chwila cicho – i huk jak stu gromów.
Zaćmiło się powietrze od ziemi wyłomów,
  Szczegółowy opis reduty (wraz z ilustracją) vide: T. Strzeżek, Obrona Warszawy 6–7 
września 1831 roku, Olsztyn 1996, s. 46–48. Szczegóły zdobycia reduty vide: ibid., s. 60–63.
5
  Wiele relacji podkreśla wręcz nieudolną i apatyczną obronę, całkowicie przeciwstawną 
Mickiewiczowskiej wersji heroicznej. Vide: W. Dąbrowski, Zmierzch i agonia Powstania 
Listopadowego, [w:] Powstanie Listopadowe 1830–1831. Dzieje wewnętrzne. Militaria. 
Europa wobec powstania, red. W. Zajewski, Warszawa 1980, s. 310.
6
  L. Mierosławski, Bitwa Warszawska w dniu 6 i 7 września 1831, Poznań 1888, t. 1, 
s. 73.
7
  Cyt. za: L. Stomma, op.cit., s. 85.
8
  O spotkaniu Garczyńskiego z Mickiewiczem vide: S. Sandler, op.cit., s. 30–49.
4
72
MARCIN NAPIÓRKOWSKI
RAH, 2012
Harmaty podskoczyły i jak wystrzelone
Toczyły się na kołach – lonty zapalone
Nie trafiły do swoich panew. I dym wionął
Prosto ku nam; i w gęstej chmurze nas ochłonął.
I nie było nic widać prócz granatów blasku […]
9
.
Niestety, jak to często bywa, fakty okazały się znacznie mniej poetyckie od 
mitu. Eksplozja, jak twierdzą historycy, nie była „rezultatem heroicznego czynu 
ppor. Ordona, ale raczej następstwem ścisłego wypełnienia przez niego instruk­
cji gen. Bema, nakazującej spalenie prochów w chwili opuszczenia szańca przez 
Garnizon”
10
 lub nawet, jak głosi jeszcze jedna z wersji, całkowitym przypad­
kiem
11
. W dodatku – wbrew entuzjastycznemu sprawozdaniu „Kuriera Pol­
skiego” – Ordon wcale nie „utracił podwładnych” przed wysadzeniem reduty 
– wybuch kosztował nie tylko życie napastników, lecz także wielu obrońców. 
Jak gdyby tego było mało, Ordon być może nie tylko nie dowodził „swoją” 
redutą (był jedynie dowódcą prowadzącej stamtąd ostrzał artylerii
12
), lecz także… 
nie on wysadził ją w powietrze! (Wedle Mierosławskiego dokonał tego nie­
jaki porucznik Nowosielski
13
). Wszystkie te „winy” Ordona ustępują jednak 
wobec zarzutu najpoważniejszego – wbrew legendzie – przeżył on wybuch 
reduty i trafił do rosyjskiej niewoli.
Jeśli zatem rzetelnie całą rzecz podsumować, nic właściwie (poza samym 
faktem eksplozji) nie zgadza się z Mickiewiczowską wizją. Mamy do czynienia 
nie  z  heroicznym  samobójstwem,  lecz  zaledwie  z  wypełnieniem  rozkazu, 
w dodatku niezbyt fortunnym. Wiele wskazuje wszak na to, że obrońcy nie 
zdążyli zbiec z reduty, gdyż „ten, któremu Ordon polecił zapalenie prochów, 
uczynił to o jakąś minutę, może pół minuty za wcześnie i z tego powodu nie 
tylko ci, «co się wdarli», ale i ta część obrońców reduty, która się spóźniła z jej 
opuszczeniem, stała się ofiarą wybuchu”
14
. Sam Ordon nie tylko nie był głównym 
  Wszystkie cytaty z Reduty Ordona podaję za: A. Mickiewicz, Dzieła, t. 1, Warszawa 
1949, s. 481.
10
 
Vide: T. Strzeżek, op.cit., s. 62.
11
  Według wersji rosyjskiego generała Aleksandra Puzyrewskeigo jeden z oficerów 
„pomimo nalegania żołnierzy [rosyjskich – przyp. M.N.] poddać się nie chciał, a wtedy jeden 
z nich strzelił do niego i skład wyleciał w powietrze” (A. Puzyrewski, Woja polsko­ruska 
1831 r., Warszawa 1899, s. 431). Vide także: W. Dąbrowski, op.cit., s. 310.
12
 
Vide: K. Bartoszewicz, Legenda o Ordonie, cz. 3 „Tygodnik Ilustrowany”, 1912, nr 
48 s. 1005.
13
  L. Mierosławski, op.cit., przypis na s. 74. Vide także: K. Bartoszewicz, Legenda 
o Ordonie, cz. 3…, s. 1005.
14
  K. Bartoszewicz, Legenda o Ordonie, cz. 1, „Tygodnik Ilustrowany”, 1912, nr 46, 
s. 956. W tym samym tekście autor relacjonuje, iż: „Takie wysadzenie reduty, według Ordona, 
 9
RAH, 2012
W OBRONIE REDUTY ORDONA
73
bohaterem, lecz nawet nie stał się główną ofiarą wybuchu. W słynnej, wielo­
krotnie przedrukowywanej osobistej relacji bohater kwituje całe wydarzenie 
smutną konstatacją: „nie wiedziałem, jaki skutek zrobi eksplozja; nie miałem 
zamiaru ani siebie, ani swoich kanonierów w powietrze wysadzić”
15
. Wreszcie, 
kończąc konfrontowanie mitu z faktami, należy podkreślić, że wybuch okazał 
się ostatecznie nieznaczącym epizodem, pozbawionym większego wpływu na 
przebieg bitwy
16
A jednak mit stał się w tym przypadku silniejszy od prawdy – w zbiorowej 
pamięci wizja poety utrwaliła się bardziej niż sprawozdania naocznych świad­
ków, a nawet, co zakrawa już na ironię, samego Ordona. Brzemienne w skutki 
spotkanie Garczyńskiego z Mickiewiczem przypadło na czas niezwykle inten­
sywnego kształtowania się zrębów polskiego imaginarium pamięci – wynajdy­
wania nowych mitów i tradycji, do których, w szczególnej sytuacji pozbawienia 
państwowości, mogłaby się odwoływać nowoczesna wspólnota narodowa
17
. Na 
emigracji  powstał  wówczas  prawdziwy  „przemysł  pamięci”
18
,  obejmujący 
ikonografię
19
, pieśni oraz piśmiennictwo faktograficzne i literaturę
20
. Kluczowy 
element nowo powstającego imaginarium stanowił kult bohaterów
21
. Przypadek 
Ordona nie był tu zresztą osamotniony – większym jeszcze powodzeniem cie­
szyły  się  opowieści  o  losach  Emilii  Plater  czy  generała  Sowińskiego.  We 
wszystkich przypadkach można wskazać konkretne dzieła literackie i tomy 
biograficzne konstytuujące wzorcową narrację o czynie bohaterskim i leżące 
u źródeł późniejszego kultu.
było  prostym  przepisanym  obowiązkiem,  który,  o  chwilę  później  spełniony,  nie  byłby 
wywołał katastrofy”.
15
  Słynny rękopis Ordona złożony w Ossolineum opublikowany drukiem jako: K. Ordon, 
Reduta Ordona przez niego samego opisana we Florencji, we wrześniu 1880, „Gazeta 
Narodowa”, [Lwów] 1882, nr 226, s. 6–11.
16
  Eksplozja, jak podają raporty rosyjskich dowódców, jedynie nieco nastraszyła ataku­
jących: „Ta eksplozja, którą z początku wzięto za minę, sprawiła wprawdzie przestrach, lecz 
później okazało się, że była przypadkową”. (Cyt. za: T. Strzeżek, op.cit., s. 63).
17
  Na temat dziewiętnastowiecznych procesów „wynajdywania tradycji” vide m.in. 
P.  Connerton, 
How  Societies  Remember, 
Cambridge  1989; 
Tradycja  wynaleziona, 
red. 
E. Hobsbawm, T. Ranger, przeł. M. Godyń, Kraków 2008.
18
  Przy czym w sytuacji niedostępności praktyk instytucjonalnych sztuka wydaje się tu 
przejmować rolę nowoczesnej techniki w kształtowaniu ponadjednostkowych ram pamięci 
i „historycznym konstytuowaniu historyczności”. Vide: B. Stiegler, La technique et le temps, 
1: La faute d’Épiméthée, Paris 1994, zwłaszcza: cz. 3, rozdz. 3.
19
 
Vide: I. Tessaro­Kosimowa, Ikonografia powstania listopadowego, [w:] J. Skowronek, 
I. Tessaro­Kosimowa, Warszawa w powstaniu listopadowym, Warszawa 1980, s. 239–285.
20
 
Vide: H. Żaliński, Stracone szanse, Warszawa 1982, s. 67–93 (rozdz. Powstanie 
listopadowe w piśmiennictwie emigracyjnym).
21
  Ibid., s. 75.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin