MacApp Colin Swiat bez słońca A5.pdf
(
1680 KB
)
Pobierz
Colin C. MacApp
Świat bez słońca
Przełożył: Andrzej Syrzycki
Tytuł oryginalny: Secret of the Sunless World
Rok pierwszego wydania: 1969
Rok pierwszego wydania polskiego: 2002
Odległa mroczna planeta kryje tajemnicę zaginionej rasy. Ten,
kto posiądzie klucz do jej zagadki, zdobędzie bajeczny skarb i
rządy nad galaktyką. Takie właśnie plany ma największy
przemytnik w kosmosie. Ale żeby je zrealizować, potrzebna mu
pomoc pewnego Ziemianina obdarzonego zdumiewającą
umiejętnością...
-2-
1.
Major Vince Cullow zachował się prawie niegrzecznie,
stanowczym ruchem odsunął wyciągniętą ku niemu rękę
pielęgniarki.
- Dziękuję pani - mruknął. - Nie jestem jeszcze na tyle ślepy,
żebym nie mógł bez pomocy zejść po schodach.
Ani na tyle stary, pomyślał z irytacją, żeby ładna młoda
dziewczyna musiała mnie traktować jak niedołężnego dziadka.
Jednakże pokonanie kamiennych stopni okazało się dlań
zadaniem naprawdę trudnym. Uznał, że odrętwienie stóp może
być kolejnym skutkiem działania owego wirusa pozaziemskiego.
Zeszli na niższe piętro i skręcili w długi korytarz, przesycony
wonią eteru, izopropanolu i jakichś innych, bardziej wyszukanych
medykamentów. Wstydząc się, że przed chwilą był tak szorstki
wobec pielęgniarki, Cullow powiedział do niej:
- Myślałem, że w tym szpitalu przestrzega się bardziej
rygorystycznie godzin wizyt.
- To generał, proszę pana - odparła konspiracyjnym tonem. -
Nakazali mi, żebym nie wspominała o tym nikomu oprócz pana.
- Aha - mruknął Cullow. Zaczął się zastanawiać. Czy czekają
mnie teraz odwiedziny innych wysokich rangą wojskowych,
którzy będą chcieli mi się przyjrzeć, zanim zostanę odesłany do
któregoś z położonych na peryferiach szpitali, abym tam wyzionął
ducha? Domyślał się, że stanowi cenny swojego rodzaju eksponat
- był pierwszym Ziemianinem, który zaraził się pozaziemską
chorobą.
- Tutaj, proszę pana. - Pielęgniarka otworzyła jakieś drzwi i
usunęła się na bok, żeby zrobić przejście, po czym bezszelestnie
zamknęła drzwi za jego plecami.
-3-
Cullow spojrzał na mężczyznę siedzącego na krześle obok
starannie zaścielonego pustego łóżka.
- Tom! - wykrzyknął. - Myślałem, że jesteś na Plutonie!
Tom Fieser wstał z krzesła, wyciągnął rękę i podszedł do
Cullowa.
- Jeszcze niedawno byłem - przyznał - ale Nessanie pomogli mi
wrócić na Ziemię na pokładzie jednego ze swoich statków. Drogę
z Plutona na Ziemię przebyłem w ciągu zaledwie dwudziestu
minut!
Vince zamrugał mimo woli. Poczuł ukłucie zazdrości.
- A więc w końcu wpuścili na pokład jakiegoś Ziemianina -
powiedział. - Dowiedziałeś się czegoś ciekawego? Czy nie
zamierzają...
Fieser pokręcił głową.
- Byli bardzo uprzejmi, ale zadbali o to, żebym nie zobaczył
niczego, co ma istotne znaczenie - odparł. - Nie sądzę, by w
najbliższej przyszłości zechcieli nam zdradzić tajemnice napędu
nadświetlnego. - Przyglądał się Cullowowi z dziwnym wyrazem
twarzy. - Czy twoja katarakta się pogarsza?
- Tak. - Vince przesłonił ręką prawe oko i popatrzył na
przyjaciela. - Z trudem cię rozpoznaję, a drugie oko pogorszyło
się z 20/40 na 20/60. Ale nie to doprowadza mnie do szału.
Lekarze nie chcą nawet rozmawiać o ewentualnej operacji!
- A twoja skóra? Pojawiło się na niej coś nowego?
Vince utkwił wzrok w twarzy Fiesera.
- Sądziłem, że to miała być ścisła tajemnica - odezwał się w
końcu. - Ale skoro już wiesz. Tak. Czuję, jak skóra uciska moją
twarz i szyję. A poza tym podsłuchałem, co mówili w
laboratorium medycznym dwaj technicy. Podobno w błękitnym
świetle zaczynają być widoczne pierwsze plamy.
-4-
- Z czasem staną się coraz większe i wyraźniejsze - powiedział
Fieser.
Vince uważnie przyglądał się generałowi przez jakąś minutę, a
potem powoli podszedł do łóżka i usiadł na nim.
- Rozumiem - mruknął. - Twoja wizyta ma jakiś związek z moją
chorobą? Czyżby zaraził się jeszcze ktoś inny?
- Nie - odparł Fieser. - Nikt spośród ludzi poza tobą. - Przeszedł
powoli przed siedzącym przyjacielem. - A zresztą, Nessanie nie
chcieli mówić o niczym innym oprócz twojej kuracji. Mój
dyżurny lekarz na Plutonie wysłuchał doniesień o stanie twojego
zdrowia, o gorączce i nudnościach, o początkach katarakt i o tym,
co dzieje się z paznokciami.
Vince odruchowo wyciągnął ręce i zaczął się im przyglądać.
Jego paznokcie były nieprzezroczyste i miały mlecznobiałą barwę.
- Nessanie znają tę chorobę. ciągnął Fieser. - Wywołuje ją
wirus, który atakuje większość żywych białek. Stan twoich oczu
będzie się stopniowo pogarszał, aż w końcu zupełnie oślepniesz.
Twoja skóra straci elastyczność i przybierze białą barwę. Jeżeli
wirus się zadomowi w czyimś organizmie, szuka światła. Właśnie
dlatego skupia się przede wszystkim w soczewkach oczu. Cierpisz
na coś, co nie jest zwyczajną kataraktą, lecz tylko wygląda tak
samo. - Przerwał i przez chwilę wpatrywał się w twarz Vince’a. -
Jeżeli pozwolimy chorobie się rozwijać, doprowadzi do twojej
śmierci. W ciągu roku twoje organy wewnętrzne przestaną
pracować. Nessanie uprzedzają, że ostatnie stadia choroby są
najgorsze.
Cullow siedział nieruchomo i milczał. Nie usłyszał niczego, co
by go zdziwiło. Od dawna to przeczuwał, był tego niemal pewien.
A jednak, tak zupełnie oślepnąć.
Raptem coś sobie skojarzył i w nagłym przypływie nadziei
poderwał się na nogi. Podbiegł do Fiesera i chwycił go za ramię.
-5-
Plik z chomika:
entlik
Inne pliki z tego folderu:
SbS A5.7z
(1468 KB)
MacApp Colin Swiat bez słońca A5.pdf
(1680 KB)
MacApp Colin Swiat bez słońca A5.doc
(1331 KB)
Inne foldery tego chomika:
Ma as Sa rah
Ma leszka Andrzej
Maas Sharon
Macaulay Rose
MacDonald Ann-Marie
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin