Nagata Linda_Czerwien_03_W strone mroku.rtf

(45582 KB) Pobierz
Nagata Linda_Czerwien_03_W strone mroku


C:\Users\Agnieszka\Desktop\image_1.jpeg


Spis treści:

 

 

Życie pozagrobowe

Hierarchia słbowa

Nieliniowa wojna

Zasady użycia siły

Tragiczna scena finałowa

Przymusowe odejście

 

Podziękowania


ŻYCIE POZAGROBOWE

 

 

Uczestniczymy w nieliniowej wojnie. To oznacza, że nie ma żadnych stron. Nie ma prawdziwych sojuszników, ustalonych wrogów ani określonego pola walki. Konflikt przenika dziedziny finansów, komunikacji, propagandy, terroryzmu i wojskowości w postaci zmieniającej się nieustannie matrycy, która może zniszczyć kulturę, doprowadzić do upadku gospodarkę lub wywoł wojnę, zależnie od wagi i kierunku sprzecznych interesów...

W tym naszych przerywa porucznik Logan, jakby to był jakiś ważny kontrapunkt dla mojej argumentacji.

Nie jest.

W tym naszych interesów przyznaję. Bez względu na to, kurwa, jakie one są.

Nazywam się James Shelley, jestem kapitanem Oddziału Uderzeniowego GRK 71, połączonej grupy bojowej, która nie istnieje w żadnych oficjalnych dokumentach armii amerykańskiej. Ray Logan jest moim zastępcą. Prowadzimy cichą rozmowę kilka kroków od sześciu żnierzy przydzielonych do GRK 71.

Zajmujemy tymczasowe prycze wstawione do pomieszczenia torpedowego wielozadaniowego okrętu podwodnego typu Virginia, należącego do marynarki wojennej USA, który ynie obecnie pod lodową, zimową czapą Oceanu Arktycznego. Reszta oddziału śpi na prowizorycznych dwupoziomowych kojach, ustawionych podłnie między zielonymi korpusami torped umocowanych na stelażach. Większości żnierzy nie widać, przynajmniej tych na dolnych posłaniach, a ich sprzęt leży w porządku na rnych kojach. Tylko Logan i ja czuwamy, naradzając się u końca skiego przejścia biegnącego między podstawami prycz i stelaży z torpedami.

Rzecz w tym wię dalej że dobrzy i źli faceci się zamieniać rolami; musieli to robić wraz ze zmianą sytuacji. Nigdy nie wiadomo, kto dzie wrogiem w przyszłym roku albo podczas następnego starcia.

Ray Logan jest biały i ma dwadzieścia cztery lata, czyli rok mniej ode mnie. Ma metr siedemdziesiąt pięć wzrostu, więc nie jest wysokim mężczyzną, ale jego szczupła sylwetka i rzeźbione rysy twarzy dałyby mu zajęcie statysty, gdyby zamiast wojska wybrał Hollywood. Jest urodzonym wojownikiem i lubi być na czele każdego ataku, więc to, że zerka niespokojnie przez ramię, jakby się obawiał, że ktoś z oddziału nas podsłuchuje, sprawia niemal surrealistyczne wrażenie. Podążam za jego wzrokiem, ale widzę jedynie brzydką bosą stopę...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin