Condon Richard - Rodzina Prizzich 02 Honor Prizzich.pdf

(987 KB) Pobierz
R
ICHARD
C
ONDON
H
ONOR
P
RIZZICH
P
RZEŁOŻYŁ
T
OMASZ
M
IRKOWICZ
D
ATA
WYDANIA
ORYGINALNEGO
: 1982
D
ATA
WYDANIA
POLSKIEGO
: 1988
pamięci Benna Reyesa
“Lecz straszna przeznaczeń jest potęga,
Ni złoto, ni wojna przed nią chroni:
Na wieży warownej nas dosięga
I wody prującą łódź dogoni.”
Chór. Antygona (przełożył Mieczysław Brożek)
Rozdział 1
Wnuczka Corrada Prizziego brała ślub przed barokowym ołtarzem kościoła
Santa Grazia di Traghetto, kościoła przynoszącego szczęście rodzinie Prizzich.
Wyglądała prześlicznie, wsłuchana w śpiewny głos biskupa i podniosłe tony
odpowiadającego mu chóru. Panem młodym był jej kuzyn, Patsy Garrpne,
członek ścisłego kręgu rodziny Prizzich, nieco niższy, lecz za to bardziej
energiczny od swojej przyszłej żony.
Pocięte zmysłowymi promieniami światła wnętrze świątyni wypełniały
miękkie, puszyste dźwięki kościelnej muzyki. Osiemdziesięcioczteroletni Don
Corrado Prizzi siedział w pierwszej ławce na prawo od nawy. Drzemał, lecz
nawet w spoczynku jego twarz miała w sobie chłód i drapieżność potwornej
korony z cierni, ogromnej rozgwiazdy asterias acanthalis. Co pewien czas jego
małe oczka, wesołe jak kostki lodu, otwierały się, przebiegały kilka wersów w
książeczce do nabożeństwa i zamykały się znów.
Obok Don Corrada siedział jego najstarszy syn. Vincent, ojciec panny
młodej, tęgi, brylasty mężczyzna, dla którego liczyły się wyłącznie pozory.
Siedział z dłońmi zaciśniętymi na kolanach i marszcząc brwi, nucił pod nosem
wojskowego marsza. Kolejne miejsca zajmowali brat Vincenta, Eduardo oraz
jego trzecia nieślubna żona. Dziecina. Eduardo zwracał się tak do wszystkich
swoich nieślubnych żon nie po to, żeby pokazać, jak bardzo jest nowoczesny,
lecz - jak to kiedyś wyjaśnił matce - ponieważ Cristoforo Colombo, wyruszając
na swoją pierwszą wyprawę, ochrzcił jedną z trzech karawel “Nińa”, czyli
właśnie “dziecina” po hiszpańsku. “Wszystkie są bardzo drobne. Dlaczego więc
nie mówisz im Pinta?” - spytała matka. W rodzinie wiedziano natomiast dobrze,
że żadna z nich nie zasługuje na to, by ją nazwać na cześć flagowego okrętu
wielkiego odkrywcy - “Santa Maria”. Eduardo był jedynym elegantem w
rodzinie: srebrzyste, falujące, tapirowane włosy, garnitury od Cifonellego
(Roma), buty i portfel firmy Gucci.
Bezpośrednio za Don Corradem siedział Angelo Partanna, jego najstarszy
przyjaciel i doradca rodziny. Był to wysoki, żylasty, łysy jak kolano i wiecznie
tryskający energią mężczyzna nieco po siedemdziesiątce.
Dalsze ławki po prawej stronie kościoła zajmowali - mieszając woń swojego
potu z gęstniejącym zapachem setek płonących świec - rozsadzeni według
starszeństwa pomniejsi Prizzi, jeszcze jeden Partanna, oraz całe zastępy
Sesterów i Garronych, grubo okraszone krewnymi z większości głównych rodzin
fratellanza w Stanach Zjednoczonych. Sal Prizzi ożenił się z Virgie Licamarito,
siostrą Augiego Licamarita zwanego Kantem, głową rodziny z Detroit. Dwie
córki Garronego wyszły za synów Gennara Fustina, głowy rodziny z Nowego
Orleanu, która kontrolowała całe południowe wybrzeże Stanów Zjednoczonych.
Siostrzenica Don Corrada, Cateria, poślubiła syna Religia Caramazzy, głowy
rodziny z Chicago, a sam Don Corrado spokrewniony był z Samem Beneficem,
głową rodziny z Nowej Anglii, oraz Carlem Viggonem zwanym Kanistrem,
szefem grupy z Cleveland.
Wszystkie przedsiębiorstwa kierowane przez
fratellanza
tworzyły razem
luźny konglomerat, który sprawnie funkcjonował tylko dzięki temu, że
potrafiono neutralizować siły policji oraz utrzymywać niezmiennie przyjazne
stosunki z klientami-ofiarami. Interesy rodziny Prizzich w stu procentach
zależały od dobrych kontaktów z niekryminalnym odłamem społeczeństwa, o
jakie nie musi się troszczyć żadna normalna firma. Kontakty te obu stronom
przynosiły zyski. Błędem byłoby sądzić, iż członkowie rodziny Prizzich różnią
się zdecydowanie od ludzi zarabiających na życie w sposób legalny, z którymi
łączą ich interesy obopólne korzyści i wysokie dochody sprawiają, że i jednym i
drugim w równym stopniu zależało i zależy na współpracy. Nie można uważać
Prizzich za czarne charaktery, a ich legalnie działających wspólników za
kryształowe postacie. Jedni i drudzy wykluli się w ciągu tej samej długiej nocy z
kultury oszalałej na punkcie pieniądza; pomagając sobie, wspólnie rośli w siłę,
aż stali się wiodącą siłą polityczną i ekonomiczną w życiu społeczeństwa.
Dalsze rzędy na lewo od nawy zajmowali siedzący z kamiennymi minami
prości gangsterzy podlegli Prizzim wraz ze swoimi
capiregime -
gwardia
honorowa złożona z około siedmiuset ludzi, jedna trzecia wszystkich
soldati.
Bliższe ławki przeznaczone były dla łączników rodziny: policjantów z brygady
naczelnego inspektora, z komendy miejskiej i ze wszystkich komisariatów
dzielnicowych; przybyli ubrani po cywilnemu. Wśród nich siedział także
dyrektor jednej z największych międzynarodowych spółek, nuncjusz papieski,
przywódcy związków zawodowych oraz gwiazdy filmu, opery, teatru, telewizji i
sportu. Drużbą pana młodego był aktualny mistrz świata wagi półciężkiej w
boksie. Druhną panny młodej była Miss America, poznana przez nią z tej okazji
dziś rano. W pierwszych trzech ławkach senatorzy i kongresmani siedzieli ramię
w ramię z wysokimi urzędnikami policji i znakomitościami telewizyjnymi, obok
nich zaś najbłyskotliwsze i najtęższe umysły z prokuratury okręgowej i
generalnej, a także spośród dziennikarzy i pracowników Białego Domu.
Na galeriach przeznaczonych dla chóru zainstalowali się kamerzyści sieci
telewizyjnych oraz kamerzyści filmujący ślub na taśmach wideo dla rodziny
Prizzich. Szum głosów stłoczonych tam reporterów radiowych zlewał się z
podniosłym śpiewem członków chóru, zawodzeniem biskupa, odpowiedziami
ministrantów oraz trzaskami migawek aparatów fotograficznych. Wnuczka
Corrada Prizziego wychodziła za mąż.
Charley Partanna siedział w jedenastym rzędzie po prawej stronie kościoła
obok swojego kuzyna Pauliego Sestera, kierownika wytwórni filmowej. Był
dużym, zwinnym, czterdziestodwuletnim mężczyzną przypominającym
najbardziej Phara Łapa, jednego z najlepszych koni wyścigowych wszechczasów
- duże, wyraźne rysy, wydatna szczęka, czoło jak odłam skalny, oczy barwy
chromu. Podobnie jak jego ojciec, w wieku lat siedemnastu stał się “uznanym
mężczyzną”, członkiem szacownego stowarzyszenia.
Charley był synem Angela,
sottocapo
Vincenta i wykonawcą Prizzich.
Pierwszą robotę wykonał kiedy miał trzynaście lat, na Gun Hill Road w
Bronksie, gdzie tego dnia był po raz pierwszy w życiu. Jego ojciec nie widział
innego sposobu, żeby sprzątnąć Małego Phila Terrone, największego handlarza
proszku i trawy w północnej części dzielnicy, którego zawsze otaczał tłum ludzi.
Charley był wówczas chłopaczkiem w krótkich spodenkach. Mnóstwo innych
dzieciaków, chyba ze trzydzieścioro, kłębiło się wokół Terronego, walcząc o
rzucane im przez niego drobne, gdy Charley wyszedł zza samochodu ‘jednym
strzałem rozwalił mu głowę. Następnie cisnął broń na ziemię i wmieszał się w
tłum.
Charley był jak taran. Nic nie mogło go zawrócić z raz obranej drogi.
Układał sobie plan, po czym wypełniał go dokładnie, nie zapominając o niczym.
Kiedyś policja otoczyła pewne mieszkanie. Reflektory, megafony, snajperzy na
dachach i w oknach, zupełnie jak na filmie; wszystko po to, żeby nie wymknął
im się Tancredi zwany Dołeczki, gangster w służbie Prizzich, który rozwalił
dwóch gliniarzy. Tancredi zdołał powiadomić Prizzich, że bardzo mu przykro,
ale musi się jakoś dogadać z glinami, żeby zyskać na czasie i nie dać się im
ukatrupić, więc zamierza wyjawić co wie o udziale Prizzich w handlu heroiną.
Potrzebuje czasu, żeby jego prawnik mógł dogadać warunki, na jakich się podda,
a pałające chęcią zemsty gliny nieco ochłonęły. Don Corrado nie wierzył
własnym uszom. Ale kiedy poinformował o wszystkim Angela Partannę, ten
błyskawicznie podjął decyzję.
- Nie ma sprawy! Poślę Charleya, podziurawi tego chuja na sito.
Charley miał dwadzieścia lat. Była to jego czwarta rozwałka.
Eduardo Prizzi umówił ich na spotkanie z szarżą policji brooklyńskiej i po
wzajemnych zapewnieniach ustalono, że wszystkim chodzi wyłącznie o jedno:
aby ten skurwiel, który zabił dwóch posterunkowych nakrył się nogami, i to
najlepiej bez zbędnego narażania życia innych funkcjonariuszy, oraz żeby
telewizja i prasa przypisały całą zasługę policji.
Charley tymczasowo otrzymał od policji nową tożsamość. Nazajutrz w
gazetach figurował (bez zdjęć) jako George Fearson, detektyw pierwszej klasy
uzbrojony w policyjny sztucer. Wjechał na górę służbową windą, podszedł do
kuchennych drzwi mieszkania, w którym zabarykadował się Tancredi, i krzyknął
do niego, że chce mu powiedzieć, co Prizzi mogą zdziałać w jego sprawie.
Tancredi nie otworzył drzwi, ale się do nich zbliżył, żeby wysłuchać Charleya, a
wtedy ten kropnął go przez drzwi. Potem zjechał służbową windą na dół, oddał
broń glinom i wyjaśnił im, jak się sprawy mają. Czterech pojechało więc na
górę, wkopali drzwi frontowe i kuchenne, po czym władowali jedenaście kuł w
umierającego gangstera.
- Charley, są tu nawet ludzie z Agrigento! - szepnął Paulie. Kiedy stał, był
bardzo niskim mężczyzną, ale siedząc sprawiał wrażenie olbrzyma. - Widzisz
tego gościa z gębą jak łeb żółwia? Cztery rzędy przed nami? To Piętro Spina.
Takiej uroczystości nie było jak świat światem!
- Mniejsza o niego. Powiedz mi lepiej, kim jest ta szałowa babka po drugiej
stronie nawy, dwa rzędy przed nami? Spojrzeli na nią obaj.
- Szałowa? - zdziwił się Paulie. Nie była zła, ale góra siódemka.
- Jezu, Paulie, jest wspaniała!
Charlie nie mógł oderwać od niej wzroku. Paulie może i przyznałby mu
rację, że babka, coś w sobie ma, ale dla Charleya jej uroda była czymś tak
niezaprzeczalnym jak zwycięstwo Trumana nad Deweyem. Jego wybranka
włosy miała ciemne i siedziała majestatycznie jak łabędzica.
- Nie wiem, co to za jedna, ale skoro ją zaproszono, albo należy do bliskich
przyjaciół rodziny, albo jest ważną figurą w prasie lub telewizji - powiedział
Zgłoś jeśli naruszono regulamin