Avery Kaye - Billionaire Insta-Love 02 - Bad For You.pdf

(1759 KB) Pobierz
As i cf
Strona 1
Tłumaczenie nieoficjalne: AS i C&F
#Znam ją od lat. Pragnąłem jej od lat.
Jest milion różnych powodów, dla których powinienem odejść od
Taylor. Zacznijmy od oczywistości: jest taka młoda - słodka, czysta ...
niewinna. Jestem najlepszym przyjacielem jej starszego brata. Mam
doświadczenie razu, dwóch czy setek razy. Poza tym zarabiam na
życie będąc rajdowcem. Nie jest to najbardziej stabilna kariera.
Ale moje serce i ciało wiedzą, czego chcą. I będę miał to, czego
chcą. Bez względu na to, ile to będzie wymagać.
Pytanie brzmi: czy kobieta, o której nie mogę przestać myśleć, z
chęcią odda mi serce?
Czy zmusi mnie do walki o nie?
#
Uwaga: ta historia jest słodką, brudną, lepką, przesadzoną
opowiastką o zakazanej miłości i nielegalnej żądzy. Jeśli szukasz
czegoś zdrowego i słodkiego, spróbuj romansu w stylu Amiszów
1
.
1
Amisze – chrześcijańska wspólnota protestancka wywodząca się ze Szwajcarii, konserwatywny odłam
anabaptystów.
As i cf
Strona 2
Rozdział 1
Taylor
O kurczę.
On tu jest.
Robert. Mój
inny
brat.
Technicznie rzecz biorąc, Robert w ogóle nie jest moim bratem. Jest
najlepszym przyjacielem mojego brata. Ale zawsze traktował mnie jak brat ...
Poprawka,
kiedyś
traktował mnie jak brat.
Ostatnio całkowicie mnie ignorował. Bez powodu.
Nie podoba mi się to.
Spoglądam w jego stronę.
Co on tu robi? Nawet nie chodzi do tej uczelni. Mój pierwszy weekend w
szkole - moja pierwsza impreza w college'u - i postanawia się pojawić? Zbieg
okoliczności?
Prawdopodobnie.
Może.
Decyduję się dowiedzieć.
Lawiruję przez tłum taszczących piwo studentów, z których każdy na
różnych etapach pijaństwa trzyma plastikowy kubek taniego browara z beczki.
W tym miejscu nie ma mebli. Ani jednego krzesła, nawet miejsca upadku dla
potykającej się, pijanej dziewczyny. Ja jestem trzeźwa. Nie muszę upadać.
Jeszcze. To najlepszy czas, by wywalczyć przez tłum drogę do beczki. To daje
mi ważny powód, by minąć Roberta.
Robert.
To
imię.
Kiedyś był Robem. I był miły. Zabierał mnie na swoje wyścigi. Ściga się
starymi samochodami. Na polnych drogach. To takie ekscytujące. Kochałam
patrzeć, wdychając kurz, palącą się gumę i spaliny. Nazywał mnie Księżniczką.
I Małą.
Ale już nie.
Nie wiem, dlaczego wszystko się zmieniło. Kiedy widziałam go po raz
ostatni, upierał się, żebym mówiła do niego Robert. Nie Rob. Rob-ert. To imię
do niego nie pasuje.
Przebijam się przez ścianę ślicznych chłopców z college'u i znajduję się w
centrum ich kręgu.
"Hej" krzyczy do mnie jeden słodziak, chwytając mnie za ramię i szarpiąc.
"Nie widziałem cię wcześniej. Studentka pierwszego roku?"
Przyoblekłam swój najlepszy flirciarski uśmiech. "Tak." Smutna prawda
jest taka, że nie jestem dobra w flirtowaniu. W rzeczywistości, jestem w tym do
dupy, dzięki całkowicie dziewczyńskiej katolickiej edukacji szkolnej. Od
czterech lat nie uczęszczałam do szkoły z chłopcami. Poza sporadyczną
As i cf
Strona 3
interakcją z przyjaciółmi mojego brata Carla, miałam bardzo mało kontaktu z
facetami. Ale facet nie może stwierdzić, że całowałam się tylko dwa razy i nie
zrobiłam nic więcej, prawda? Obczajam mojego nowego przyjaciela od góry do
dołu. Jest nieco za chudy, jak na mój gust, i trochę za słabo rozbudowany. Ma
skromny zarost (i to będąc łaskawą), a tam gdzie powinien być umięśniony, nie
jest. Wciąż jest w tym stadium niewyrośniętych długo-kończyniastych
nastolatków.
Ale kim ja jestem, by sądzić? Nie jestem modelką Victoria Secret.
"Dokąd zmierzasz?" pyta.
"Do beczki, żeby to napełnić." Macham kubkiem.
"Kolejka ma milę długości. Ale znam gości, którzy tu mieszkają. Mogę go
dla ciebie napełnić."
"Dzięki!" Idę w stronę niewielkiej otwartej przestrzeni przy ścianie, gdzie
nie będę deptana, by zaczekać na jego powrót. To stawia mnie bardzo blisko
Roberta, który podpiera ścianę, odkąd przybył.
"Cześć, Rob-ert" mówię, dając mu fałszywą falę radości.
Marszczy brwi. "Co tutaj robisz?"
"Mogłabym spytać cię o to samo. W końcu chłopaki z tego budynku
chodzą do mojej szkoły. Ty ukończyłeś ją sto lat temu" mówię przesadnie. W
rzeczywistości Robert jest tylko jedenaście lat starszy ode mnie. "Nawet nie
pasujesz do studenckiej imprezy."
"Ty też nie." Jego wzrok spogląda na moją osobę. "Szczególnie
tak
ubrana."
Spoglądam w dół.
Podkoszulek. Spódnica. Buty. Co jest nie tak z tym, co mam na sobie?
Okej, moja spódnica jest minimalna.
A mój t-shirt jest ciut obcisły, ale widzę mnóstwo dziewczyn noszących
stroje bardziej obcisłe niż mój.
"Co jest nie tak z ..." Urwałam. "Nieważne. To, co noszę, to nie twoja
sprawa. Tak jak to, co robię."
Jego szczęka zaciska się na ułamek sekundy. To jedna z tych mikro
ekspresji, o których czytałam na zajęciach z psychologii. W następnej chwili już
jej nie ma i zastanawiam się, czy w ogóle coś widziałam.
Wygląda ... Nie wiem. Bezstronnie. Znudzony, nijaki.
Jeśli się nudził, dlaczego nie wyszedł?
"Polowanie na świeże mięsko?" Pytam, drażniąc się z nim. Jest taka część
mnie, która lubi widzieć, jak Robert się irytuje. To mnie ekscytuje. To znaczy,
to mnie podnieca. W szokujący sposób. "Co jest nie tak z dziewczynami w
twoim wieku?"
"Kobietami" poprawia. "To kobiety. Tak jak ty."
"Miło, że zauważyłeś." Pochylam się lekko, mając nadzieję, że rzucę mu
nieco
kobiecego
dekoltu, wyglądającego zza koszulki.
"Jak mogłem nie zauważyć? Każdy dupek w tym miejscu zauważył."
As i cf
Strona 4
Przeszywa mnie dreszcz. Rob...yyy, Robert - zauważył, że dorastałam.
Zastanawiam się, co jeszcze zauważył? Moje cycki, które są ogromne?
Mój okrągły tyłek? Moje gładkie, jedwabiste uda?
Może igram z ogniem prowokując Roberta, ale dobrze się bawię. To
autentyczna gonitwa w zabawie kotka i myszkę z facetem. A jeśli jakikolwiek
mężczyzna jest bezpieczny, by się z nim bawić, to Robert.
To znaczy,
jeśli
będzie się bawił.
Chcę, żeby się bawił. Korekta, potrzebuję żeby się bawił. Jest taki
przystojny. Jak, gorąca hollywoodzka gwiazda filmowa. Jak, fantazjowanie-
gdy-się-dotykasz gorący. "O czym ty mówisz? Nie, w ogóle mnie nie zauważyli.
Mylisz się." Mam nadzieję, że go bardziej podpuszczę, kręcę tyłkiem, mając
nadzieję, że moja spódnica uniesie się wyżej na udach.
To działa.
Robert wyciąga rękę, chwyta mnie pod ramię i następnym co wiem, to
trafiam w ścianę z górującym nade mną warczącym Robertem. "Co próbujesz
zrobić? Dać się zgwałcić?" Warczy, chwytając rąbek mojej spódnicy i mocno
szarpiąc go w dół.
"Kto by mnie zgwałcił?" kpię "Ty?" Przesuwam dłońmi po jego klatce
piersiowej, wyczuwając zarysowane linie mięśni pod dobrze dopasowanym
podkoszulkiem. Tak właśnie powinien być zbudowany mężczyzna. Jak Rob.
Ramiona ma szerokie, rozległą pierś, jego brzuch to seria głębokich pręg
poprzecinanych granitowo twardymi płytkami mięśni. A ciemny cień
jednodniowej brody przyciemnia mu szczękę.
Jest duży. I seksowny. I potężny.
Jest
absolutnym mężczyzną.
I to mi się podoba!
Podoba mi się też to, jak seksownie się czuję, kiedy na mnie patrzy.
"Jeśli próbujesz mnie zgwałcić, mogłabym z tym nie walczyć" drwię.
"Kurwa, nie!" Odskakuje do tyłu, jak oparzony. "Nie zamierzam cię
zgwałcić."
"Cóż więc ..." Obdarzam go wyniosłym spojrzeniem, gdy pcham na jego
klatkę piersiową. "Zejdź mi z drogi." Jeśli nie zamierza się bawić, znajdę kogoś,
kto to robi. Jak ten miły chłopak, który poszedł po piwo.
Robert cofa się o krok. Ale patrzy na mnie, gdy przechodzę obok jego
wielkiego, zastraszającego ciała. Kiedy go mijam, łapie mnie za nadgarstek.
"Musisz przestać. Teraz!"
Mrugam. "Przestać co?" Boże, to jest fajne! Dlaczego wcześniej nie
zdawałam sobie z tego sprawy? Chodzi mi o to, że przyznaję, iż jestem
całkowitą cieniaską jeśli chodzi o podpuszczanie kutasów, ale jeśli ktokolwiek
sobie z tym poradzi, to Robert. Tak bardzo, jak chcę flirtować z innymi
facetami, nigdy nie postępowałabym tak z nikim innym. Robert jest bezpieczny.
Robert pochyla się bliżej, aż jego oddech łaskocze mnie w szyję. "Wiesz
co."
As i cf
Strona 5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin