Dennard Susan_Czaroziemie_03_Krwiodziej.rtf

(50272 KB) Pobierz
Dennard Susan_Czaroziemie_03_Krwiodziej



Dla Whitney




Tego, co najbliżej, ona nie widzi.

Nici ze splotu wyrwanej,

Niesionej przez wiatry ognia.

Noża z dwiema stronami.

Krwi na śniegu.

Fragment Lamentu Eridysi


TRZYNAŚCIE LAT TEMU

 

 

Może dzisiaj dzie inaczej.

Wybrzmiały trzy uderzenia dzwonu, a chłopiec nadal hasa z pozostałymi dziećmi. Razem jest ich sześcioro. Dziś po raz pierwszy pozwolono mu się z nimi bawić w lisa i kurę.

No i nigdy dotąd tak często się nie miechał. go bolą policzki, ale nie potrafi przestać.

Lizl jest coraz bliżej. W tej rundzie to ona jest lisem, a chłopiec jedyną kurą, która pozostała. Dziewczynka się śmieje. Chłopiec się śmieje. Przyjemne uczucie pulsuje mu w klatce piersiowej, bulgocze w gardle niczym źdełko za dormitorium.

Nie pamięta, czy wcześniej kiedykolwiek się śmiał. Tak by chciał, żeby ta zabawa nigdy się nie kończyła.

Lizl go dogania. Jest starsza, ma sze nogi i więcej zwinności niż jakikolwiek inny akolita. Chłopiec usłyszał wczoraj przypadkiem, jak jego mentor wiadcza, że być może zostanie przeniesiona na kolejny poziom szkolenia.

Lizl duje na ramieniu chłopca.

Mam cię! Jej palce wbijają się w luźny materiał klasztornej tuniki. Pociąga za niego, zmuszając chłopca do zatrzymania się.

Ten się śmieje. Cóż za wysoki, radosny więk. Boli go już nawet brzuch, a co dopiero policzki!

Dopiero po chwili dostrzega, że Lizl się nie rusza. Jest zbyt szczęśliwy, aby obudził się drzemiący w nim potwór.

Ale wtedy Kerta, pierwsza apana kura, woła:

Lizl? Wszystko w porządku?

Do chłopca dociera, co się dzieje. Panika bierze nad nim rę, zagłuszając rozum.

Puść, wi do siebie. Puść, puść, puść. Jeśli tak się nie stanie, Lizl umrze. Tak jak jego pies. Ale to dzie gorsze niż strata Bootsa. ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin