Antologia - Opowiadania nominowane do nagrody im. Janusza A. Zajdla za rok 2018.pdf

(2140 KB) Pobierz
Opowiadania nominowane
do
Nagrody Fandomu Polskiego im.
Janusza A. Zajdla za rok 2018
Ogłoszenie laureatów i wręczenie
statuetek odbędzie się w trakcie Polconu 2019,
Białystok, 8-11 sierpnia
Teksty opublikowane w celach promocyjnych.
Komercyjne wykorzystanie zabronione
SPIS TREŚCI
Dzikie stworzenia – Krystyna Chodorowska…..........................3
Jeden spalony rzut – Krystyna Chodorowska…......................66
Detektyw Fiks i sprawa mechanicznego skafandra – Anna
Hrycyszyn…...................................................................................104
Moloch – Maciej Kaźmierczak….............................................200
Pierwsze słowo – Marta Kisiel….............................................235
Krystyna Chodorowska
Dzikie stworzenia
Opowiadanie ukazało się w magazynie Esensja 2 (CLXXIV)/2018
Najpierw był smak ryb.
Musiałam go mieć w ustach przez cały czas, tyle że jeszcze
przed chwilą w ogóle nie zwracałam na to uwagi, a potem nagle
wybuchł mi na języku. Pojawiał się nagle, ostry i zwierzęcy,
aż żołądek prawie mi się wywracał. Czasem była to pierwsza
rzecz, jaką odczuwałam.
Ale częściej było to zimno.
Tym razem nie trwało długo, zanim i ono nadeszło – wyczoł-
gując się na brzeg, byłam już całkiem zdrętwiała. Woda w tym
miejscu była bardzo płytka i przez chwilę wlekłam kolana za
sobą, drapiąc je o kamienie. Nie mogłam nimi poruszać, prawie
nie czułam ich z zimna. Przepełzłam kawałek plaży, najpierw
na łokciach, potem na czworakach, zanim w końcu wstałam.
Kadłub przewróconej łódki zamajaczył w szarówce. Biegłam,
kołysząc się na boki, coraz bardziej spanikowana – za późno,
za długo, będzie mnie widać z drogi. Powinnam bardziej uwa-
żać, ale trudno, stało się, straciłam poczucie czasu, za dużo go
upłynęło od ostatniego razu. Łódź była drewniana i ciężka, tak
że ledwie zdołałam wczołgać się do środka. Wcześniej obejrza-
łam ją dokładnie – drewno było popękane, rozszczelnione, a w
poszyciu prześwitywały szerokie szpary. Widać było, że już od
dawna nikt nie spuszczał jej na wodę, ale ostrożności nigdy za
wiele.
Grzebiąc rękami w piachu, odnalazłam siatkę i najpierw
wyciągnęłam ręcznik. Wycierałam się mocno, szorstkimi
ruchami, żeby pobudzić krążenie, czując, jak zęby szczękają mi
w ustach. Kiedy wchodziłam do wody, nigdy nie było aż tak źle.
Wtedy po prostu biegłam przed siebie i zanim się spostrzegłam,
4 |
Zgłoś jeśli naruszono regulamin