Książki skazane na przemilczenie PAŃSKA JEST ZIEMIA.docx

(43 KB) Pobierz

Książki skazane na przemilczenie PAŃSKA JEST ZIEMIA - recenzja

Pańska jest ziemia
Abraham Jeshua Heschel

okladka

Tytul

Pańska jest ziemia

Autor

Abraham Jeshua Heschel

Miejsce wydania

Warszawa

Wydano w roku

1996

ISBN

83-86583-17-8

Wydawnictwo

Wydawnictwo TIKKUN

Adres wydawnictwa

Warszawa

Tel:
Fax:

Adres wydawnictwa w internecie

 

Email

 

Elektroniczna wersja ksiazki

 

 

 

Czy wyrzekali się...

Pytanie czy rzeczywiście socjaliści (komuniści) żydowskiego pochodzenia wyrzekali się swego żydostwa stając się socjalistami (komunistami)? Z takim twierdzeniem niejednokrotnie juz spotkałem sie w grupie dyskusyjnej soc.culture.polish.

W książce "Pańska jest ziemia" uznanego żydowskiego myśliciela - Abrahama Jeshuy Heschela* - wyczytałem jednak stwierdzenia przeczące takiemu stawianiu sprawy:

"Wschodnioeuropejscy Żydzi mieli wspólną wolę i wspólne przeznaczenie. Tworzyli oni nie tylko grupę społeczną, ale wspólnotę, pełną barwy i kontrastów, jednolitą w swej różnorodności. Żydzi byli jak kraj z wieloma prowincjami - Litwacy, Żydzi besarabscy, ukraińscy i galicyjscy, chasydzi, misnagdim, maskilim, chabadnicy, syjoniści, agudyści i socjaliści - jeden język z wieloma dialektami." (1)

W podanym cytacie widać raczej, ze Żydzi "mieli wspólną wolę", "tworzyli oni nie tylko grupę społeczną, ale wspólnotę", a ich różnorodność ideologiczną, to tylko "jeden język z wieloma dialektami". Czy to nie jest piękne?

Cytat o jedności z "owczarnia", o niezerwanych "więzach z narodem" nawet tych, których porwał "rewolucyjny impet" brzmi również całkiem interesująco:

"nawet ci, którzy odczuwali, ze w miarę przyswojenia sobie nowego muszą zrezygnować ze starego, nawet ci, których rewolucyjny impet przywiódł do antytezy tradycji, nie zerwali więzów z narodem; z małymi wyjątkami pozostali wewnątrz owczarni."(2)

W aspekcie zachowania wspólnoty narodowej pojawia sie także "wspólny cel" bez względu na różnicę w nastawieniu do Boga i wiary:

"Zarówno pobożni, jak i wolnomyślni Żydzi walczyli o godną egzystencję, starając się zapewnić prawa całej społeczności, nie tylko jednostkom. Manifestowali wspólną wolę dla wspólnego celu."(3)

Jeśli tak było, jak pisze Heschel, to przecież jest to godna pochwały troska o dobro własnego narodu. Dziwnym więc wydają się głośne protesty przeciwko takiemu przedstawianiu sprawy. Czy protesty tych, którzy wciąż starają sie podkreślać obcość komunistów pochodzenia żydowskiego w stosunku do pozostałych Żydów nie są podyktowane jedynie obawą przed przypisaniem wszystkich Żydów do ideologii komunistycznej? Przecież takie przypisanie byłoby ogromnym nadużyciem i chyba strach przed nim nie powinien posuwać się do tego, aby negować fakty. A może to nie ten strach, ale skąd sie więc biorą te usilne protesty?

Czy nie lepiej przyjąć, że Żydzi, tak jak każdy inny naród, mieli pełne prawo do tego, aby kierować sie dobrem swojej społeczności? Przecież to całkiem normalne, dlaczego przeciwko temu protestować?

Czy to może obawa o to, ze ciężko jest przedstawić walkę o swój własny interes narodowy z lojalnością wobec państw, w których Żydom przyszło mieszkać? Rozumiem, że takie nastawienie często mogło prowadzić do konfliktów, i w rzeczywistości do takich konfliktów często prowadziło. Wystarczy tu wspomnieć niechęć wielu Żydów do idei wskrzeszenia niepodległego Państwa Polskiego, wystarczy sięgnąć pamięcią do poparcia udzielonego przez wielu Żydów sowieckiej agresji 17 września 1939 i w latach późniejszych, aby rozumieć, ze dbanie o własny interes narodowy było w sprzeczności z interesami ogółu mieszkańców. Trudno, tak było i lepiej jest to spokojnie z pokorą uznać, niż uciekać się do zaprzeczania rzeczywistości.

Myślę, że A J Heschel - naukowiec, który całe życie zajmował sie tym zagadnieniem i wiedział na ten temat po prostu więcej i stąd lepiej chyba przyjąć rzeczy takimi, jakimi one były, a nie taktycznie dorabiać nowe prawdy do starej rzeczywistości.

Mieszkali "bez maskowania się", jak u siebie, ale jednocześnie Żydów "wszędzie prześladowano i ścigano" - w co wierzyć?

"Tu, w Europie Wschodniej, naród żydowski stał się sobą. Nie żył jak gość w cudzym domu, który musi stale pamiętać o zwyczajach i nawykach gospodarza. Żydzi mieszkali tu bez zastrzeżeń i bez maskowania sie, poza domami tak samo jak wewnątrz nich" (4)

Ciekawy to cytat, który stawia pod znakiem zapytania opowiastki o ciągłych pogromach i życiu w nieustannym strachu. Z drugiej strony w innych fragmentach powraca żydowskie przesłanie o nieustającym cierpieniu. Aby jednak nie było tak całkiem normalnie, aby to żydowskie "stawanie się sobą", nie wyglądało tak bardzo inaczej od wciąż rozpowszechnianej legendy o prześladowaniach zawsze i wszędzie, autor stwierdza także w sposób całkiem ogólnikowy:

"Czasy były ciężkie; Żydów wszędzie prześladowano i ścigano. Masakry zdarzały się prawie codziennie; zarzynano ich jak owce. Jednak Żydzi cierpliwie znosili swój los i z nadludzką żarliwością poświęcali się dla wiary:" (10)

Fakty są normalnie umieszczane w czasie i przestrzeni. Niestety autor nie podał czasu, w którym to "masakry zdarzały sie prawie codziennie", a "jednak Żydzi cierpliwie znosili swój los". Natomiast jeśli chodzi o umieszczenie wydarzeń w przestrzeni, to jest jasne co autor miał na myśli "Żydów wszędzie prześladowano i ścigano". Mało to jakoś współgra, a nawet całkiem obala stwierdzenie podane poprzednio: "Tu, w Europie Wschodniej, naród żydowski stał sie sobą. Nie żył jak gość w cudzym domu, który musi stale pamiętać o zwyczajach i nawykach gospodarza. Żydzi mieszkali tu bez zastrzeżeń i bez maskowania się, poza domami tak samo jak wewnątrz nich" (4) Być może jednak autor miał na myśli konkretny i ściśle ograniczony czas, którego jednak nie raczył sprecyzować. Nie bardzo też pasuje do poprzedniego opisu życia "we własnym domu" kolejny fragment, gdzie ponownie dochodzi do głosu element wiecznego prześladowania i ucisku:

"W warunkach, ucisku w jakich żyli - prześladowani i dręczeni bezwzględnymi prawami, zastraszani przez pijanych właścicieli ziemskich, pogardzani przez świeżo wzbogaconych mieszkańców miast, deptani policyjnymi butami, wybrani na kozły ofiarne przez politycznych demagogów - czasem linia [religijnej - wtr. WK] dyscypliny rwała się." (12)

Dalszy ciąg tej męczeńskiej teorii widać w opisie gospodarki, gdzie także "prześladowania", "pogromy", "hamulce" i co tylko można wymyśleć z "morderstwami" włącznie.

"Tymczasem jednak prześladowania, pogromy i morderstwa roztrzaskały ludziom grunt pod stopami. Nie było pokoju ani bezpieczeństwa, a środki zarabiania na życie systematycznie im odbierano. (...) Rosnące zubożenie dotykało zwłaszcza ludność żydowską. (...) Przodujący w budownictwie miejskim i w rozwijaniu ważnych gałęzi przemysłu Żydzi napotykali zorganizowany, dobrze zaplanowany system hamulców i przeszkód." (13)

Interesujący opis, w którym z jednej strony pojawia się motyw strasznych prześladowań, a z drugiej strony okazuje się, że mimo to Żydzi byli "przodujący w budownictwie miejskim i w rozwijaniu ważnych gałęzi przemysłu". Jak oba te opisy połączyć? Czy jest możliwe aby mimo "prześladowań", "hamulców" gospodarczych, "morderstw", "pogromów" Żydzi doszli do "przodującej pozycji" gospodarczej? I to wtedy, gdy "zwłaszcza Żydzi ubożeli"? Jakoś mi jedno z drugim nie pasuje. A gdy do tego dodać, ze autor z entuzjazmem opisywał, jak to Żydzi Wschodnioeuropejscy "stali się sobą", "żyli jak w domu", to akapity o prześladowaniach i represjach gospodarczych, przy zachowaniu przodującej pozycji w budownictwie miejskim i "ważnych gałęziach przemysłu" wydają się stać w sprzeczności z poprzednimi zachwytami. Gdzie więc leży prawda?


Mistycyzm słów

"Rabin Salomon Parchon, gramatyk, uczeń Jehudy Halewiego, pisał: 'W naszym kraju (Hiszpania) ludzie nie są dobrze obeznani z językiem hebrajskim', podczas gdy Żydzi aszkenazyjscy 'przyzwyczajeni są do myślenia i mówienia po hebrajsku'." (5)

Z cytatu można odnieść wrażenie, ze słowo "ludzie" jest dla autora tożsame ze słowem "Żydzi", o czym zresztą świadczy odnośnik do Żydów aszkenazyjskich. Trudno zresztą przypuszczać, aby w Hiszpanii miało budzić zdziwienie rabina Salomona Parchona, iż Hiszpanie "nie są dobrze obeznani z językiem hebrajskim". Zresztą sama znajomość języka nie świadczy jeszcze o niczym, bo z kolejnych opisów widać dążność do twórczej interpretacji czytanych tekstów. Autor podkreśla mistyczne podchodzenie do języka. Słowa tracą na znaczeniu, bądź też przybierają inne, tajemnicze znaczenia.

"Wschodnioeuropejscy Żydzi (...) Mówili krótko, wyraźnie, szybko i prosto; w lot rozumieli się nawzajem; słyszeli dwa słowa, gdy tylko jedno było powiedziane." (7)

"To, co jasne, zbyt było płytkie, aby być prawdziwe. Tylko tajemnica była wiarygodna, podczas gdy to, co jednowymiarowe i powierzchowne, nie było prawdopodobne. Wszędzie znajdowali utajony sens. Nawet w części Prawa dotyczącej przepisów cywilnych i karnych odkrywali głębokie tajemnice. Znajdowano aluzje w nazwach miast i krajów. Nazwa Polski - 'Polin' miała jakoby wywodzić sie z dwóch hebrajskich słów: po - lin, 'tutaj pozostań', wypisanych na opuszczonym z nieba liście, który znaleźli uchodźcy z Niemiec w drodze na wschód" (6)

Przewodnictwo, szczególna odpowiedzialność bycia Żydem

"Jesteśmy albo posłami świętości, albo niewolnikami zła. Jedyną ochroną przed ciągłym niebezpieczeństwem jest nieustanna czujność, nieustanne przewodnictwo." (8)

Powyższe przeświadczenie daje się także dość często obserwować w żydowskiej części grupy soc.culture.polish. Kilka dni temu jeden z uczestników tej grupy napisał: "Moim zdaniem, Żydzi zostali wybrani jako przewodnicy dla innych narodów." (17) Było to powiedziane w kontekście "narodów wybranych przez Boga Jedynego".

"Jest cena, którą się płaci za bycie Żydem. Aby być normalnym, Żyd musi być wzniosły. Aby być człowiekiem, musi być więcej niż człowiekiem. Aby być narodem, Żydzi musza być czymś więcej niż narodem." (9)

"Żyd, który nie raduje się z faktu bycia Żydem, niewdzięczny jest wobec niebios; jest to znak, ze nie pojął on znaczenia faktu urodzenia się Żydem." (11)

Przypuszczam, ze taki "niewdzięczny Żyd" nie jest na świecie odosobnionym zjawiskiem. Zapewne wielu nie-Żydów także nie pojmuje szczególnego "znaczenia faktu urodzenia się Żydem" i traktuje ten fakt jako całkiem normalne zjawisko. Trudno wprost nie dziwić się, że niezależny przecież od człowieka fakt urodzenia się w konkretnym narodzie miałby być czymś szczególnym, czymś czego znaczenie trzeba "pojmować". Czy i tu dochodzi do głosu żydowska świadomość bycia "wybrańcem" i stąd też następne stwierdzenie "Dla Żyda najcięższym grzechem jest zapomnieć, co sobą reprezentuje." (16)

"Być Żydem - oznacza utrzymywać duszę czystą i otwierać strumień niekończących się wysiłków, aby Bóg nie musiał wstydzić się swojego stworzenia." (15) Piękne jest to powyższe stwierdzenie, a jedyne do czego można mieć wątpliwości, to dlaczego tu akurat mówi autor jedynie o Żydach. Czyżby inni ludzie nie mieli "utrzymywać duszy czystej" i nie mieli podejmować "niekończących się wysiłków" - przecież tak samo, jak i Żydzi, pochodzą od tego samego Boga Stworzyciela. Czy Bóg miałby wstydzić się tylko w przypadku zniko...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin