Chaim Kaplan(1).docx

(468 KB) Pobierz

Chaim Kaplan

"Może nadejść czas kiedy te słowa się opublikuje… Słuchajcie, a posłuchacie".

(Chaim Kaplan - 20 lutego 1940)


Wśród Żydów jest długa i głęboko zakorzeniona tradycja rejestrowania ich prześladowań. Podczas wypraw krzyżowych i w czasie rzezi Chmielnickiego w latach 1648-1649 Żydzi zarejestrowali graficznie te udręki dla potomności. Ale nigdy tak wiele nie napisali Żydzi, którzy zostali potępieni przez bezlitosnego i bezwzględnego prześladowcę, jak podczas Shoa. Dosłownie setki ludzi prowadziło dzienniki o codziennym życiu pod nazistowską okupacją.

Niekiedy były one zbiorowe i zorganizowane, takie jak Archiwum Oneg Shabbat w Warszawie, Kronika Łódzkiego Getta, czy Archiwum Białostockiego Getta. Inne jednostki prowadziły osobiste dzienniki czy czasopisma opisujące horrory codziennego życia - Emanuel Ringelblum w Warszawie, Avraham Tory w Kownie, Herman Kruk w Wilnie, by wymienić tylko kilku. Nieznana liczba tych dzienników przepadła, razem z ich autorami. Wśród tych które przetrwały był dziennik Chaima Arona Kaplana.

Scroll of Agony: The Warsaw Diary of Chaim A. Kaplan


Znaczenia tych prac nie można zawyżyć. Napisane w czasie opisywanych wydarzeń lub wkrótce potem, mają bezpośredniość i rzeczywistość, których ocaleni, czasami piszący wiele lat później, nie zawsze byli w stanie odtworzyć. Stanowią one autentyczne i wiarygodne źródło codziennych lęków, deprawacji i udręki, którymi żyli ich autorzy. Żaden nie robi tego z większym skutkiem niż dziennik Chaima Kaplana.

Chaim Aron Kaplan urodził się w Horodyszcze in 1880, wtedy części Imperium Rosyjskiego, dzisiaj mieście Gorodiszcze na Białorusi. Chodził do cheder (klasy hebrajskie) jako chłopak i otrzymał tradycyjną edukację, uczył się w słynnych Yeshivas w Mirze, Mińsku i Lidzie, źniej kontynuował studia w rządowym instytucie pedagogicznym dla nauczycieli w Wilnie. W 1900 Kaplan zaangażował się w świecki żydowski ruch szkolny i przeniósł się do Warszawy, gdzie w 1905 założył świecką hebrajską szkołę podstawową i kierował nią przez kolejne 34 lata. W 1921 odwiedził Amerykę, i napisał liczne książki, w tym Hebrew Grammar /  Gramatykę hebrajską w 1926, i 2 lata później paschalną Haggadah dla dzieci. W niej obszernie przedstawił wprowadzenie do zwyczajów paschalnych we wspólnotach żydowskich na świecie, i też wydał ją w Warszawie po hebrajsku, jidysz i po polsku, i po wojnie wydano ją po hebrajsku. W 1936 Kaplan odwiedził Palestynę z zamiarem osiedlenia się tam. Jego dwoje dzieci emigrowało wcześniej, i Kaplan dołączył do nich, ale nie mógł znaleźć pracy i wrócił do Warszawy.

Pierwszy dziennik rozpoczął w 1933, i pierwszy wpis o wojnie w pierwszym dniu II wojny światowej, zawiera przerażająco dokładną prognozę nadchodzących horrorów:

"… Ta wojna faktycznie przyniesie destrukcję ludzkiej cywilizacji. Ale to jest cywilizacja, która zasługuje na zagładę i zniszczenie. Nie ma żadnych wątpliwości, że hitlerowski nazizm w końcu zostanie pokonany, bo w końcu cywilizowane kraje podniosą się by bronić wolności, jaką niemieccy barbarzyńcy chcą ukraść ludzkości. Ale wątpię czy przeżyjemy tę rzeź. Wypełnione śmiertelnym gazem bomby otrują każdą żywą istotę, albo zagłodzimy się gdyż nie będzie żadnych środków na utrzymanie…" (1.09.1939)

W żaden sposób nie była to jego bezbłędnie dokładna przepowiednia. Kiedy Hitler wypowiedział wojnę Ameryce, napisał: "Dzisiaj w radio usłyszałem deklarację, że 'za Rooseveltem stoi światowe żydostwo'. Jak zwykle, bez względu na to jaki był problem, odpowiedzialni są Żydzi. W związku z tym, głupi naziści będą twierdzić, że Niemcy są na wojnie ze światowym żydostwem. Powiedzą, że z jednej strony jest utworzona przez Żydów bolszewicka Rosja, a z drugiej kontrolowana przez Żydów plutokratyczna Ameryka". (12.12.1941)

Dziennik Kaplana wyróżnia się z uwagi na jego wgląd w charakter nazistowskiego antysemityzmu, jak i szczerych i bystrych obserwacji o warszawskiej społeczności żydowskiej, Judenracie i żydowskiej policji, i wpisy o niemieckiej polityce, między wielu innymi rzeczami. Od samego początku nazistowskiej okupacji, Kaplan chciał poznać ogólny cel z licznych nieprzewidywalnych i złośliwych dekretów narzucanych przez najeźdźców. Kaplan wyczuł katastrofalną implikację początkowych nazistowskich edyktów na niezwykle wczesnym etapie okupacji: "Dużo, dużo czasu upłynie zanim będziemy mogli normalnie żyć" (7.09.1939), i "Jesteśmy na łasce bezwstydnych morderców". (4.10.1939). Kiedy Judenrat dostał rozkaz przeprowadzenia pełnego spisu żydowskiej populacji mniej niż miesiąc po nazistowskiej okupacji Warszawy, Kaplan skomentował: "W jakim celu? Nikt nie wie. Ale pewne jest to, że nie jest to korzystne dla Żydów. Nasze serca mówią nam, że w tym żądaniu ukryta jest katastrofa dla żydostwa w Polsce". (16.10.1939) Pod koniec października 1939, Kaplan podejrzewał najgorsze, pisząc: "Wyraźne znaki pokazują, że jakaś straszna katastrofa, nie mająca równych w żydowskiej historii, czeka polskie żydostwo". (25.10.1939). Dalej skomentował: "Pod płaszczykiem czarnego rynku oni zupełnie nas zniszczą". (27.10.1939).

Kaplan niemal natychmiast zrozumiał, że "w oczach najeźdźców jesteśmy poza kategorią istot ludzkich… Plan ogólnie nie pokazuje litości wobec żydów". (28.10.1939). Lamentował: Trudno jest patrzeć na śmierć całej społeczności…". (23.11.1939). Tydzień później, Kaplan przewidział, że "likwidacja polskiego żydostwa idzie pełną parą… Koncepcja całkowitej zagłady i zniszczenia" miała być zastosowana wobec Żydów. (1.12.1939) Pokazując niemieckie zamiary, zdolność Kaplana do czytania myśli Hitlera była niesamowita: "Podjąłem się [Hitler] wielu projektów, których żaden mąż stanu nie odważyłby się uważać za możliwe, i odniosły sukces. W niszczeniu Żydów też pokażę cuda jakich moi poprzednicy nigdy sobie nie wyobrażali". (9.02.1940) Jego pesymizm nasilił się 6 lipca 1940 upadkiem Francji: "… Jeśli wojna będzie się ciągnąć jesteśmy skazani na zniszczenie… Ostatnio pokazała się nowa linia ataku… Żydzi wywołali wojnę żeby doprowadzić do zniszczenia Rzeszy… Jest więcej strasznych pogłosek o okrutnych edyktach… Program obejmuje getto, degradację do punktu uduszenia".

Każdy fragment z dziennika może dostarczyć tylko krótkie wprowadzenie do elokwentnego stylu Kaplana i jego determinacji by zachować obiektywizm, pomimo wstrząsającego charakteru opisywanych przez niego wydarzeń. Jedynie czytając dziennik w całości można to w pełni docenić. Ale jakkolwiek straszne okoliczności, wiara w pewnego rodzaju zbawienie nigdy nie zanika całkowicie: "Mimo że teraz przechodzimy straszne boleści i słońce dla nas pociemniało w południe, nie straciliśmy nadziei, że na pewno nastanie era światła. Nasze istnienie jako narodu nie zostanie zniszczone, i wspólnota żydowska przetrwa". (26.10.1939) "Naród który od tysięcy lat codziennie mówi 'I nawet jeśli on zwleka, będę codziennie oczekiwał przyjścia Mesjasza', nie osłabnie w swojej nadziei, która była balsamem życia i wzmacniała je swoim nędznym przeżyciem". (30.01.1940) "Jest tak bardzo zimno, że drętwieją mi palce by utrzymać pióro. Nie ma węgla do ogrzewania i prąd jest sporadyczny albo go nie ma. W opresyjnej ciemności i nie do zniesienia zimnie przestaje funkcjonować mózg. Ale nawet w takim stanie rozpaczy duch człowieka się zmienia. Wołanie o wolne jutro dzwoni w uszach i przenika ponurość serca. W takiej chwili budzi się miłość do życia. Dotarłszy tak daleko muszę próbować dojść do końca tego spektaklu". (15.01.1942)

Jest też bunt przeciwko bezlitosnemu wrogowi: "… Na własne oczy widziałem 'znak wsty-du'… Jest to żółta łata na której pisze 'Jude' naszyta na jedną z wyłogów płaszcza… Poradziłem żeby każdy Żyd, obok słowa 'Jude' dodał słowa 'Mein Stolz' [moja duma]". (17.11.1939) "Słowa proroka prawie się spełniają: 'Wszelka broń ukuta na ciebie będzie bezskuteczna'". (16.01.1940) I niekiedy nawet odrobina wisielczego humoru: "Polski Żyd mówi: 'Wystarczy że nie będę jadł po śmierci. Później nie będę miał żadnego wyboru, ale dokąd żyję, niech robią sobie prawo jakie chcą, dopóki nie zabronią jeść". (9.05.1940)

Był przerażony perspektywą utworzenia getta: "Co przyniósł nam dzisiejszy dzień? Nic tylko żydowskie getto! Getto w żydowskiej Warszawie! Kto by w to uwierzył?" (5.11.1939) Ustanowienie getta zostało odroczone, ulga tymczasowa: "Na niemal każdym przejściu na którym nie ma szyn tramwajowych, Judenrat stawia… cienki mur nie dający możliwości przejścia…" (18.05.1940). "Mamy wewnętrzne poczucie, że zbliżamy się do fatalnej godziny w naszej historii". (20.06.1940). "Nie ma formalnego getta w Warszawie teraz, ale w praktyce getto istnieje". (27.06.1940) "Sprawa getta pokazuje się znowu… Jest to długotrwała agonia, ugotrwała śmierć". (26.09.1940) I ten straszny dzień nadszedł: "… W końcu wprowadzono edykt o getcie. Chwilowo będzie to otwarte getto, ale nie ma żadnych wątpliwości, że niedługo zostanie zamknięte… 120.000 ludzi zostanie wypędzonych z domów i będzie musiało znaleźć sanktuarium i schronienie w murach. Gdzie zmieścimy taką wielką masę ludzi? Większość z nich to bogaci, przyzwyczajeni do pięknych mieszkań i żyje w komforcie, i oni od teraz zostaną zupełnie zubożeni…" (12.10.1940) Ale był odrobina nadziei, jak spekulował: "Czy będzie to zamknięte getto?... Zamknięte getto oznacza stopniową śmierć. Otwarte getto to tylko połowa katastrofy". (24.10.1940) Jego najgorsze obawy się spełniły: "… Na wszystkich przejściach prowadzących do 'aryjskiej' dzielnicy wznosi się wysokie mury… Na naszych oczach buduje się loch, w którym uwięzi się pół miliona mężczyzn, kobiet i dzieci, nikt nie wie na jak długo". (10.11.1940) I w końcu: "Czego najbardziej się obawialiśmy, przyszło… Poszliśmy spać w 'żydowskiej dzielnicy', a następnego ranka obudziliśmy się w zamkniętym żydowskim getcie, getcie w każdym szczególe". (17.11.1940)
 

Po utworzeniu getta Kaplan w wielu wpisach opisywał niepokoje codziennego życia. Nie miał żadnych iluzji "Jestem zupełnie załamany… Społeczność pół miliona ludzi jest skazana na śmierć, i oczekuje wykonania wyroku". (26.11.1940) "Wszędzie na chodnikach w dniach tak okrutnych aż nie do zniesienia, całe rodziny opatulone w szmaty krążą wokół, nie żebrząc, a tylko  jęcząc z rozdzierającymi serce głosami". (18.01.1941) "Trudno jest znieść agonię polskiego żydostwa". (27.02.1941) "W rzeczywistości nie mamy getta, a raczej dom wariatów. Jesteśmy uwięzieni w murach i odcięci od całego zewnętrznego świata". (11.03.1941) "Mieszkańcy getta skazani na śmierć, chcą cieszyć się życiem tak długo jak mogą oddychać… Ze wszystkich piękności natury pozostała nam tylko jedna – niebieskie niebo nad głowami". (17.06.1942)

 

Kaplan był szczególnie zaniepokojony nieczułym traktowaniem zmarłych, tak sprzecznym z naukami judaizmu: "Każdy wielki człowiek lub przywódca swego ludu, który odchodzi w tych złych czasach, jest przenoszony do swojego grobu sam, ze swoją śmiercią i pochówkiem nikomu nieznanym". (6.08.1940)

 

"Nikt nie zwraca uwagi na pogrzeby… nikt nie odwraca się by zobaczyć… ani nie zwraca uwagi na to, że w przechodzącej trumnie… leży jedna ofiar głodu. Czasami kilka ciał jest w jednej trumnie… I jest jeden szaleniec w getcie, który biega za każdą trumną, wrzeszcząc: 'Czy zmarły zostawił kartkę na chleb?'" (13.03.1941) Kaplan wrócił do tego tematu kilka miesięcy później: "W normalnych czasach pogrzeb był w rękach żydowskiej wspólnoty, organizowany przez Judenrat… Ale nie teraz. Gdzie się obrócisz widzisz biura organizujące pochówek. Przed każdym stoi czarny wóz, na oczach wszystkich. To jest 'szybka pomoc' dla istot ludzkich które zmarły z głodu i tyfusu, i które teraz liczą dziesiątki tysięcy… Pogrzeby nie robią wrażenia na nikim. Śmierć stała się sprawą namacalną… Zmarli stracili tradycyjne znaczenie i świętość… W rzeźni zwłoki wyrżniętych cieląt traktuje się ostrożniej niż istot ludzkich na warszawskim cmentarzu w roku 1941…" (9.10.1941)

 

Udręka głodu i lęk przed chorobą ciągle towarzyszyły Kaplanowi w getcie: "Czy możemy przetrwać? To jest pytanie zadawane przez każdego… Logika pokazywałaby, że zagłodzimy się na śmierć". (25.01.1941) "Głodowa śmierć stała się powszechna w getcie… Droga od życia do śmierci jest w tych czasach krótka". (6.03.1942 "… Głód rządzi w getto. Każdy kto mówi, że żywe istoty ludzkie chodzą po ulicach getta jest w błędzie, oni wszyscy są szkieletami! Z wyjątkiem bardzo nielicznych, którzy mogą cieszyć się życiem nawet w tych złych czasach, większość z nas stała się nierozpoznawalna dla naszych przyjaciół". (1.04.1942) "… Kiedy ktoś umiera, przyczyną musi być tyfus. Liczba ofiar jest olbrzymia. Niektóre rodziny straciły połowę członków… Ale Bóg nie ma faworytów. Biedni zbierają się i zdrowieją, a bogaci poddają się i umierają". (10.10.1941) "W warszawskim getcie było 10.000 zgonów miesięcznie. W tym tempie za 50 miesięcy nasze całe getto wymrze". (18.10.1941)

 

Zatłoczone ulice getta były źródłem ciągłego lęku: "Na Karmelickiej tłok staje się coraz większy. Przechodząc tę arterię łączącą dwa getta, czujesz że katapultowano cię w kipiący garnek. Ludzie popychają się i szturchają aż musisz zejść do wybrukowanego kamieniami rynsztoka. Jest wielkie zamieszanie wśród przechodniów, handlarzy ulicznych, przeciążonych portierów, wozów i wózków dostawczych, żebraków i wszelkiego rodzaju kreatur, których bliskości nie możesz znieść z obawy przed wszami. Strach przed wszami jest obsesją nas wszystkich, bo te maleńkie stworki są nosicielami tyfusu". (7.11.1941) Miłosierna śmierć mogła przyjść jako święta ulga od horrorów codziennego życia: "… zmarł Menachem Kipnis -  autor, śpiewak i poeta, który zdobył wielką sławę za życia… Niezwykłe o jego śmierci było to, że nie zmarł jak każdy inny tutaj, z głodu. Wręcz odwrotnie… zmarł na udar. To dobra śmierć bo szybka. W getcie każdy chce szybkiej śmierci dla siebie, bo śmierć głodowa jest powolna; jej końcowa agonia jest długa i cierpienia wielkie…" (16.05.1942)

 

Wpisy do dziennika Kaplana odzwierciedlają straszne potwierdzenie tego co początkowo było szeptanymi pogłoskami o nazistowskim ludobójstwie: "Z kraju dochodzą do nas straszne pogłoski. Dziesiątki żydowskich miast spalono, wymazano z powierzchni ziemi". (8.11.1939) Nie miał wątpliwości, że "w przypadku wojny z Rosją… jesteśmy straceni… Żydzi natychmiast staną się celem zemsty". (13.03.1941) Rok później, kiedy wybuchła wojna Niemiec ze Związkiem Sowieckim, napisał: "Mówi się, że Führer postanowił pozbyć się z Europy całego narodu tylko ich rozstrzeliwując… Weź tysiące ludzi na obrzeże miasta i strzelaj, to wszystko… W Wilnie rozstrzelano 40.000 Żydów… Czy Hitler nie oświadczył, że gdyby w Europie wybuchła wojna, naród żydowski zostałby zgładzony? Ten proces rozpoczął się i będzie trwał aż osiągnie się ten cel". (2.02.1942) Gorsze miało nadejść: "Znajomy powiedział mi iż widział oficjalne dokumenty, że tysiące Żydów zabito gazem trującym. Był to eksperyment by zbadać jego skuteczność". (23.02.1942)

 

Wiosną 1942 szczegóły były bardziej konkretne: "Drżymy na wzmiankę o Lublinie… Całą wspólnotę 44.000 Żydów wyrwano z korzeniami i wyrżnięto lub rozproszono… Tysiące Żydów zebrano i wyprowadzono – dokąd? Nikt nie wie… Jak mówią pogłoski zabrano ich do Rawy Ruskiej i tam zabito prądem…" (7.04.1942) "Deportowanych transportuje się jako więźniów w szczelnie zamkniętych wagonach towarowych… aż dojadą na miejsce egzekucji gdzie są zabijani… Około 40.000 Żydów z Lublina zniknęło, i nikt nie zna ich pochówku… Ale nie ma żadnych wątpliwości, że już nie żyją". (3.06.1942) "… Spadnie na nas nieszczęście z rąk nazistów i oni dokonają na nas zemsty za ostateczną klęskę. Proces fizycznego niszczenia polskiego żydostwa już się rozpoczął… Nie ma dnia żeby naziści nie przeprowadzali rzezi… Z prowincjonalnych miast dochodzą do nas gorsze pogłoski niż wieści o Hiobie…" (16.06.1942) "Codziennie polskie żydostwo prowadzi się na rzeź. Szacuje się… że 3 / 4 miliona polskich Żydów już odeszło z tej ziemi… Jednych z nich wysyła się do obozu pracy, gdzie przeżywają miesiąc na zewnątrz… Innych się rozstrzeliwuje, jeszcze innych pali, niektórych truje się gazem trującym, innych zabija prądem". (25.06.1942) "… Zadekretowano i postanowiono w nazistowskich kręgach rządzących żeby doprowadzić do systematycznego fizycznego niszczenia Żydów z Generalnej Guberni… Zabijanie tysięcy ludzi zamieniło się w biznes wykorzystujący wiele rąk. Kiedy dusze odchodzą, rozbierają ciała. Ich odzież, koszule i buty nie marnują się, a zbiera się je w stosy i dezynfekuje, naprawia i reperuje. Setki Żydów zatrudnia się do tych zadań…" ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin