KS 01 Czerń A5.pdf

(2014 KB) Pobierz
Ann Cleeves
Czerń kruka
Cykl: Kwartet szetlandzki Tom 1
Przekład: Sławomir Kędzierski
Projekt okładki: Pola i Daniel Rusiłowiczowie
Tytuł oryginału Raven Black
Wydanie oryginalne 2006.
Wydanie polskie 2008
Jest zimny styczniowy poranek i Szetlandy pokrywa gruba
warstwa śniegu. Wzrok brnącej do domu Fran Hunter przyciąga
barwna plama na zamarzniętej ziemi i krążące nad nią kruki.
Okazuje się, że są to zwłoki jej uduszonej nastoletniej sąsiadki,
Catherine Ross.
Mieszkańcy spokojnej wyspy skupiają oskarżycielskie
spojrzenia na jednym człowieku, samotniku Magnusie. Ale kiedy
detektyw Jimmy Perez i jego koledzy ze Szkocji upierają się, aby
przeprowadzić dochodzenie, całą społeczność ogarnia atmosfera
podejrzliwości i strachu.
Po raz pierwszy od lat sąsiedzi Catherine nerwowo ryglują
drzwi, zdając sobie sprawę, że pośród nich mieszka morderca.
-2-
Dla Elli
I jej dziadka
-3-
Rozdział 1.
NOWY ROK, DWADZIEŚCIA PO PIERWSZEJ W NOCY.
Magnus sprawdził czas na staromodnym zegarze swojej matki,
stojącym na półce nad kominkiem. W rogu kruk w wiklinowej
klatce cicho skrzeczał i krakał przez sen. Magnus czekał. Jak
zawsze przygotował pokój na przyjęcie gości. Dołożył do ognia
torfu, postawił na stole butelkę whisky i imbirowy placek, który
kupił w Safewayu, w czasie ostatniego pobytu w Lerwick.
Przysypiał, ale nie chciał kłaść się do łóżka. A jeśli ktoś go
odwiedzi...? W oknie paliło się światło, ktoś mógł więc zajrzeć -
roześmiany, trochę podcięty i chętny do pogawędek. Od ośmiu lat
nikt nie przychodził, żeby życzyć mu szczęśliwego Nowego
Roku. Ale on wciąż czekał - na wszelki wypadek.
Na dworze było zupełnie cicho. Nawet nie szumiał wiatr. Na
Szetlandach brak wiatru jest czymś niezwykłym. Ludzie wytężają
słuch i zastanawiają się, czego im brakuje. W dzień poprószył
śnieg, a o zmierzchu ścięty mrozem stał się twardy jak diament i
błyszczał w ostatnich promieniach słońca. Nawet teraz, gdy
zrobiło się już ciemno, śnieżne kryształki lśniły omiatane
promieniem światła latarni morskiej. Również ze względu na
chłód Magnus został w tym pokoju. W sypialni, na wewnętrznej
stronie szyby utworzyła się gruba warstwa lodu, a pościel była
zimna i wilgotna.
Chyba znów przysnął. Inaczej usłyszałby, jak nadchodzą, bo na
pewno nie zachowywały się cicho. Nie podkradały się. Słyszał,
jak się śmieją, potykają, widział przez niezasłonięte okno dziko
kołyszący się promień latarki. Obudziło go łomotanie do drzwi.
Ocknął się, wiedząc, że śnił mu się koszmar, ale nie pamiętał
szczegółów.
- Wejdźcie! - zawołał. - Wejdźcie.
-4-
Wstał z trudem, zesztywniały i obolały. Musiały już być na
ganku sztormowym. Słyszał ich szepty.
Popchnięte drzwi otworzyły się, wpuszczając do środka powiew
mroźnego powietrza i dwie młode dziewczyny. W kolorowych,
pstrych ubraniach przypominały egzotyczne ptaki. Zauważył, że
są pijane. Stały, podpierając się nawzajem. Nie były ubrane
odpowiednio do pogody, ale policzki miały zarumienione i czuł
zdrowie bijące od nich jak żar. Jedna miała włosy jasnoblond,
druga czarne. Blondynka była ładniejsza, z wyraźnymi
krągłościami, delikatna. Magnus najpierw jednak zauważył
brunetkę. W jej czarnych włosach fosforyzowały niebieskie
pasemka. Bardzo chciał dotknąć jej włosów, ale dobrze wiedział,
że nie może tego zrobić. Tylko by je spłoszył.
- Wejdźcie - powtórzył, chociaż obie były już w pokoju.
Pomyślał, że sprawia wrażenie starego głupka, który powtarza się
bez sensu.
Ludzie zawsze się z niego śmiali. Nazywali go tępakiem i może
mieli rację. Zaczął się uśmiechać i natychmiast usłyszał w
myślach słowa swojej matki: „Przestań się tak idiotycznie
uśmiechać. Chcesz, żeby ludzie uważali cię za głupszego niż
jesteś?” Jedna z dziewczyn zachichotała i weszła dalej do pokoju.
Zamknął za nimi drzwi - te zewnętrzne, prowadzące na ganek,
wypaczone przez deszcze, i drugie, do pokoju. Chciał
powstrzymać zimno, a poza tym bał się, że uciekną. Nie mógł
uwierzyć, że na jego progu stanęły tak piękne istoty.
- Usiądźcie - zaproponował. W pokoju był tylko jeden fotel, ale
przy stole stały dwa krzesła. Odsunął je dla swoich gości. -
Napijecie się ze mną na powitanie Nowego Roku.
Znowu zachichotały, podfrunęły i opadły na krzesła. W ich
włosach błyszczały ozdoby. Ubrania dziewczyn były z futra,
aksamitu i jedwabiu. Blondynka miała botki do kostek, ze skóry
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin