Margit Sandemo - Odnalezione szczęście.pdf

(646 KB) Pobierz
MARGIT SANDEMO
ODNALEZIONE SZCZĘŚCIE
CZĘŚĆ PIERWSZA
PIEKŁO
1
LODOWATE OBLICZE WOJNY
Gdzieś nad Renem
w
roku 1638
Budził się wolno. Sen złagodził cierpienia, otulił go jak watą.
Teraz ból powrócił, przeszywał zmaltretowane ciało tępymi, dojmującymi
falami.
Doszły go odgłosy jęków, tłumionych krzyków, które z początku wziął za
dalekie echo koszmarów sennych. Potem poczuł niemiły zapach - woń potu, krwi i
gnijących ran.
Gdzie jestem? - pomyślał z trudem. Wewnątrz budynku dźwięki odbijały się od
ścian i sufitu. Kamiennych ścian?
Johannes Fell otworzył oczy.
Migotliwy blask lampy ledwie rozjaśniał pomieszczenie, które wyglądało jak
stara piwnica na wino. Ściany zbudowano z nieociosanych kamiennych bloków, sufit
był ciemny, wokół walały się duże, poniszczone beczki. Poprzez otwór, do którego
prowadziły schody z kamienia, w gęstniejącym mroku dostrzec można było strumienie
deszczu ściekające po stopniach.
Ktoś poruszał się pod sklepieniem piwnicznym. Kobieta?
Nie, młódka zaledwie. W ponurym świetle wyglądała groteskowo.
Skąd się tutaj wzięła?
Johannesowi z wolna wracała pamięć. Niespodziewany atak. Laweta armatnia,
podniesiona rękami nacierających, nieomal go przygniotła. Niels, najbliższy kamrat,
rażony kulą z bliskiej odległości, padł.
Co się stało z Nielsem?
Trwoga dodała Johannesowi sił. Mimo bólu podniósł głowę i rozejrzał się.
Wokół leżeli ranni i umierający. W rogu piwnicy złożono ciała tych, którzy już
oddali ducha. Żołnierz na posianiu obok pluł krwią, płacząc bezsilnie.
Johannes odnalazł wzrokiem Nielsa. Usiłował wymówić imię przyjaciela, ale
nie zdołał wydobyć głosu.
Ból w piersi był nieznośny, nic pozwalał oddychać.
Między nim a Nielsem leżał kapitan. Miał strzaskane ramię, życie już z niego
wyciekało. A Niels?
Nie! Kula rozszarpała mu brzuch, wyglądał żałośnie. Johannes podniósł z
trudem ramię, a Niels obrócił na niego spojrzenie zmatowiałych oczu.
- Będzie dobrze, Niels - wykrztusił Johannes. - Wyjdziemy z tego.
W tej samej chwili dziewczynka nachyliła się nad Nielsem i przytknęła mu do
ust dzban z wodą. Na nic się tu nie zda, pomyślał z rozpaczą Johannes, wszystko
wypłynie otwartą raną.
Oblicze wojny. Przeklętej wojny, która toczyła się już od tylu lat, że nikt nie
pamiętał prawdziwej przyczyny. Księstwa i królestwa ścierały się ze sobą bezładnie i
uporczywie.
Dziewczynka przykryła poszarpane ciało Nielsa i odmówiła krótką modlitwę,
po czym przesunęła się dalej.
Johannes słyszał jej głos. Rozmawiała z jakimś mężczyzną, właściwie na zmianę
z nim recytowała pacierze. Johannes nie widział ich, ból nie pozwalał mu odwrócić
głowy.
-
Dominus tecum...
-
Domiaus tecum
- powtórzył mężczyzna.
-
Benedicta tu....
-
Benedicta tu.
Rozległ się jakiś inny ochrypły z cierpienia głos.
- Co, do diabła? Są wśród nas papiści. Precz z nimi! Ściąć ich!
-
Ora pro nobis...
- Dziewczynka odwróciła głowę. - Modlicie się do tego
samego Boga?
- Tak, ale jesteście odszczepieńcami! Bóg stoi po naszej stronie.
- Widzę. Niech On sam postanowi, któremu obozowi sprzyjać.
Pewnie żadnemu, pomyślał Johannes, ale zmilczał. Wojna pozbawiła tych ludzi
złudzeń, ale dziewczyną zachowała czystą duszę. Miałby ją zniszczyć? Zachwiać jej
wiarę!
Skąd się jednak wzięła pomiędzy nimi?
-
Nuncer in hora mortis nostrae...
Tym razem ranny nie powtórzył wersetu.
- Amen - zakończyła cicho.
- Chodź tu, przeklętą dziewko! - wrzasnął rozwścieczony żołnierz. - Zapłacisz
mi za pomoc bezbożnikom!
Dziewczyna nie zareagowała. Złożony niemocą prześladowca i tak nie mógł
wyrządzić jej krzywdy.
Johannes czuł, że wyschnięty język przylgnął mu do podniebienia. Organizm
domagał się wody.
- Pić - wycharczał. -
Wasser, bitte!
Dziewczynka dosłyszała jego szept i zjawiła się po paru chwilach. Johannes
podniósł na nią zamglony wzrok. Mogła mieć dwanaście, w każdym razie nie więcej
niż czternaście lat, choć jak na swój wiek była mocno zbudowana. Okrągła, przyjazna
twarzyczka stanowiła zgrzyt w przerażającej wojennej scenerii. Choć dziewczynce
brakło urody, zasługiwała na to, by jaśnieć beztroskim uśmiechem.
Podsunęła mu chochlę pod wargi.
- Pij!
Johannes zdumiał się. Powiedziała „pij”, Nie „trink”, „drink” czy „boire”, nie
zwróciła się do niego po hiszpańsku ani po włosku. Tylko „pij”!
- Skąd. wiedziałaś? - spytał po szwedzku, chłonąc ożywcze krople.
- Mówiłeś w malignie - odrzekła, mieszając szwedzkie i duńskie wyrazy.
Czyżby pochodziła ze Skanii?
- Co tu robisz? - wyszeptał.
Nie odpowiedziała. Odwróciła się i krzyknęła po niemiecku:
-
Meister!
Mistrzu, tego tu może zdołamy uratować!
Z półmroku panującego pod sklepieniem wyłonił się starszy, przygarbiony
mężczyzna. Jego głęboko osadzone oczy błyszczały ze zmęczenia. Wyglądał na
felczera.
Starzec zlustrował Johannesa wzrokiem, a potem zdarł z niego pancerz, który
ten przywłaszczył sobie od jakiegoś poległego w boju rycerza. Jako piechur nie miał
prawa nosić zbroi, tym razem jednak ten akt niesubordynacji uratował mu życie.
Medyk nie bawił się w ceregiele. Brutalnie obmacał ciało rannego, a potem
wyprostował się. Johannes stłumił jęki protestu.
- Ma złamane żebra i prawą nogę. Wsadź mu ją w łupki, Kiro. Potem będzie
musiał sam sobie radzić.
Odwrócił się, pochylił nad kolejnym rannym. Dziewczynka wyszukała jakąś
deszczułkę i zajęła się opatrywaniem nogi Johannesa.
- To twój ojciec? - spytał. Pokręciła głową.
- Nie, tylko mnie przyucza. Jest moim opiekunem.
- Zawsze nim był?
- Tak.
Johannes pojękiwał, kiedy obwiązywała mu połamane kości. Potem nabrał tchu
i wskazując na Nielsa, zapytał:
- Mój towarzysz...?
- Przykro mi.
Ogarnął go żal. Zacisnął powieki, powstrzymując łzy bólu i bezradności. Chciał
oszczędzić to dziecko, które los bardziej może doświadczył.
Kapitan leżący między nim a Nielsem też już nie żył.
Dziewczynka skończyła i odeszła.
Nie pojawiła się, kiedy wstał świt.
Johannes Fell nigdy jej nie zapomniał.
2
SZLACHCIC
Skania, 13 lat wcześniej, rok 1625
Potężnie zbudowany właściciel dworu Christianelykke w Skanii zwinął
gwałtownym ruchem zwój pergaminu i rzucił go na stół. List był opatrzony ogromną
czerwoną pieczęcią królewską.
- Powołany przez jego Wysokość króla Chrystiana IV na świętą krucjatę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin