Baberowski J. - Stalin.Terror absolutny.pdf

(3299 KB) Pobierz
Tytuł​ oryginału
VERBRANNTE ERDE.
STALINS HERRSCHAFT DER GEWALT
Copyright © Verlag C.H. Beck oHG, München 2012
All rights reserved
Projekt okładki
Prószyński​ Media
Zdjęcie na okładce
Agencja Fotograficzna BE&W
Redaktor prowadzący
Adrian Markowski
Redakcja
Andrzej Opala
Konsultacja naukowa
Tymoteusz Pawłowski
Korekta
Maciej Korbasiński
ISBN 978-83-7961-604-6
Warszawa 2014
Wydawca
Prószyński Media Sp. z o.o.
02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28
www.proszynski.pl
WSTĘP
Powinno stać się zwyczajem, powinno zostać nazwane kulturą – pisał Martin Walser – że ktoś, kto
głosi pewien pogląd, może go też obalić” . Pisarzom takie zdania uchodzą płazem, ponieważ mogą
oni opisywać rzeczywistość z zupełnie dowolnej perspektywy. Historycy jednak muszą wykazać się
w służbie myślenia wnioskami, które zasługują na miano naukowych. W każdym razie tego oczekują
od nich czytelnicy, szukający w książkach historycznych faktów, które mogą dostarczyć odpowiedzi
na nierozstrzygnięte dotąd pytania. Historyk, decydując się na napisanie książki, wie, że będzie
uważany za adwokata prezentowanych tez i że oczekuje się od niego trzymania się raz obranego
punktu widzenia. Istnieją ponoć historycy, którzy przez całe życie głoszą te same opinie, podnosząc je
do rangi prawd wiecznych tylko dlatego, że kiedyś już je sformułowali. To bardzo stresujące: zawsze
musieć mieć rację. A jeszcze trudniej mieć rację, pozostając wiernym tym samym poglądom. Dlatego
ucieszyłem się, gdy niespodziewanie nadarzyła mi się okazja, by powiedzieć coś nowego i porzucić
wcześniejszy punkt widzenia.
Gdy przed dwoma laty zapytano mnie, czy mógłbym – na potrzeby publikacji w wersji angielskiej
– wprowadzić poprawki do wydanej w 2003 roku w Niemczech mojej książki
Czerwony terror.
Historia stalinizmu,
nie przeczuwałem, w co się wdaję. Zadanie wyobraziłem sobie zwyczajnie:
przeczytam jeszcze raz całą książkę i uzupełnię jej treść o warte odnotowania informacje, które
pojawiły się w nauce po roku 2003. Ale im dłużej czytałem własną publikację, tym większe było
moje rozczarowanie. Czytać rzecz własnego autorstwa, w której i styl, i wiele sformułowań przestało
mi się podobać – to była męka. Tym bardziej że byłem pewien, iż podobnie muszą to odbierać
czytelnicy. Ta książka już mnie nie wyrażała. Wszystko, co po jej powstaniu przeczytałem i mówiłem
o Stalinie i stalinizmie, pozostawało w dziwnej sprzeczności z mocnymi poglądami, które
sformułowałem w tamtej książce. Nie chciałem oczywiście rezygnować z tekstu, z którym mógłbym
się identyfikować. W żadnym razie nie byłem jednak skłonny powtarzać głoszonych wcześniej
twierdzeń, gdyż wiele z tego, z czym wówczas się zgadzałem, siedem lat później wydało mi się
nonsensowne. Nowa wersja książki miała być zatem inna i jaśniejsza, lecz żeby tak się stało
– zrozumiałem to od razu – byłem zmuszony zakwestionować swoje wcześniejsze poglądy. Dlatego
już w kilka tygodni później pracowałem nie nad poprawkami do starej, lecz nad stworzeniem
zupełnie nowej książki.
Kilka lat zajęło mi szukanie wyjaśnienia, jak to możliwe, że w Rosji sowieckiej za czasów Stalina
zamordowano lub wypędzono z miejsc ojczystych i zamknięto w obozach pracy miliony ludzi.
W 2003 roku tezy socjologa Zygmunta Baumana przyjmowałem jak objawienie. Bauman twierdził, że
dążenie do jednoznaczności, do przezwyciężenia ambiwalencji i tendencja do namiętnego
porządkowania ze strony nowoczesnych „państw ogrodniczych” stały się w XX wieku przyczyną
monstrualnych decyzji niosących potworne zniszczenia. Teza ta była bez wątpienia sugestywna, dla
mnie jednak pozostawała wtedy tylko tezą. Im więcej czytałem o przemocy czasów stalinowskich,
tym jaśniej zdawałem sobie sprawę, że moje wcześniejsze interpretacje stalinizmu wymagają
rewizji. Stalin był – co do tego dokumenty nie pozostawiają najmniejszych wątpliwości – inicjatorem
i reżyserem zagłady milionów ludzkich istnień. Komunistyczna idea nowego człowieka była dla ludzi
będących u władzy usprawiedliwieniem zabijania wrogów i „trędowatych”, ale nie nakazywała
masowych mordów. Dlatego Stalin i jego towarzysze nie mówili o nowym, pięknym świecie, gdy
1
zastanawiali się, co ma się stać z tymi, których uważali za swoich wrogów. Mówili natomiast
o technice i przemocy. Taki psychopata jak Stalin tylko w wyjątkowych okolicznościach mógł dać
upust swojemu złu i swojej kryminogennej energii. Marzenie o wybawieniu ludzkości przez
komunizm zostało utopione w krwi milionów, ponieważ akty przemocy oderwały się od pierwotnej
motywacji, uzasadniającej potrzebę ich wprowadzenia; dyktator uczynił z przemocy narzędzie
umacniania swojej władzy. Na koniec chodziło już tylko o uznanie mocy decyzyjnej i władzy Stalina,
pana życia i śmierci. Jedynie w atmosferze paranoi i podejrzeń despota mógł zmusić innych ludzi
do uznania swojej woli i uczynienia własnego świata światem wszystkich pozostałych.
Próbowałem sobie wyobrazić, jak był stworzony świat Stalina i oddanych mu wykonawców jego
poleceń, a im więcej czytałem, tym bardziej stawało się dla mnie oczywiste, że idee nie zabijają,
zaraźliwa jest natomiast przemoc. Nikt, kto doświadczył przemocy, nie może jej zignorować,
niezależnie od tego, z jakiego powodu znalazł się w sytuacji nią naznaczonej. Nie można zrozumieć
przemocy, badając jej początki, lecz jedynie jej dynamikę. Przemoc zmienia ludzi, wywraca świat
do góry nogami i niszczy zaufanie niezbędne do tego, by w społeczeństwie móc współistnieć
z innymi. Przemoc jest również esencją życia ludzi pozbawionych skrupułów, dających sobie prawo
do czynienia tego, o czym inni mogą zaledwie przelotnie pomyśleć. Trzeba spróbować zobaczyć
świat oczyma Stalina, a wtedy to, czego nigdy nie bylibyśmy w stanie sobie wyobrazić, stanie się
normą. Tylko o tym mówi ta książka.
Dlaczego w ogóle pisze się książki? Czy nie można znaleźć sobie w życiu innych wyzwań? Każdy,
kto pisze, wie, że ostatecznie tylko niektórzy przeczytają jego przemyślenia. Ale nie o to chodzi. Ten,
kto pisze, rozmawia sam ze sobą i więcej dowiaduje się o samym sobie niż o przedmiocie swojej
książki. Temat zbrodniczej przemocy szedł za mną wszędzie, wchodził nawet w mój sen i były dni, że
żałowałem, iż jemu właśnie poświęciłem kolejną książkę. Mimo to pisanie o życiu toczącym się
w atmosferze przemocy, gwałtu i represji przepełniło mnie jednocześnie uczuciem głębokiej
wdzięczności. Nie było kraju na świecie, w którym przeciwności klasowe były ostrzejsze,
przywileje kasty panującej większe, gdzie ludzie żyli w takim strachu jak w Związku Sowieckim. Ja
sam nigdy nie musiałem dzielić podobnych cierpień. „Nauka, która pochodzi od tego rodzaju
przeżycia – pisze w swoich wspomnieniach Arthur Koestler – pojawia się, kiedy ubierze się ją
w słowa odwiecznych prawd: że człowiek to istota realna, a ludzkość to abstrakcja; że ludzi nie
można traktować jak liczb w politycznych równaniach, ponieważ zachowują się oni jak znaki «zero»
i «nieskończoność», które rujnują wszelkie matematyczne obliczenia; że cel uświęca środki jedynie
w bardzo ograniczonym zakresie; że etyka jest nie tylko funkcją użyteczności społecznej, a miłość
bliźniego nie jest jedynie drobnomieszczańskim sentymentem, lecz siłą ciążenia, która spaja każdą
cywilizację” . Można by jeszcze dodać: szczęściem jest żyć w takim porządku prawnym, w którym
jednakowo traktowane są osoby różniące się od siebie i w którym wolność jednego człowieka daje
się pogodzić z wolnością innego. To osiągnięcie cywilizacyjne i tę zasadę, chroniącą nas wzajemnie
przed sobą, rozumie każdy, kto żył, choćby krótko, w społeczeństwie niszczonym przez
podejrzliwość i przemoc. I za to, że nas to ominęło, powinniśmy być wdzięczni każdego dnia.
Bez pomocy przyjaciół i kolegów zamiar wydania nowej książki nigdy by się nie powiódł.
Dziękuję więc Ulrichowi Herbertowi i Joernowi Leonhardowi za wspaniały okres, który mogłem
spędzić wiosną 2010 roku we fryburskim FRIAS [Freiburg Institut for Advanced Studies, instytut
specjalizujący się w badaniach literatury i historii, przy Uniwersytecie Alberta-Ludwika
we Fryburgu – przyp. tłum.]. Miałem wówczas dość czasu, by przemyśleć to, co przeczytałem,
i swobodnie pisać. Z kolei Paulowi Gregory’emu dziękuję za zaproszenie na dwutygodniowe
warsztaty na Uniwersytecie Stanforda w 2008 roku i umożliwienie dostępu do archiwów Instytutu
2
Zgłoś jeśli naruszono regulamin