Curnyn Lydia - Polowanie na męża czyli teoria szczelnej przykrywki.pdf

(785 KB) Pobierz
LYNDA CURNYN
Polowanie na męża czyli teoria szczelnej przykrywki
Tytuł oryginału: Engaging Man
(tłum. Iwona Maura)
2005
Drogie Czytelniczki,
Przedstawiamy Wam kolekcję bestsellerów literatury kobiecej ostatnich lat. Seria
literatura w spódnicy” to znakomite tytuły i najlepsi autorzy. To książki, które zdobyły już
serca wielu milionów kobiet. Cieszymy się, że dołączyłyście do ich grona.
Miłej lektury
Lynda Curnyn
Książka ta jest fikcją literacką. Nazwiska, postaci, miejsca, organizacje i zdarzenia są
tworem wyobraźni autorki lub zostały użyte całkowicie fikcyjnie. Jakiekolwiek podobieństwo
do zdarzeń, organizacji, osób - żyjących czy zmarłych - jest zupełnie przypadkowe.
Teoria szczelnej przykrywki oraz pokrewne teorie męskich zachowań
Wszystko zaczęło się od wysłuchania wiadomości nagranej na moją sekretarkę.
- Nie uwierzysz. Żenię się - usłyszałam dobrze znany głos. To był Josh, mój były
chłopak, a obecnie - jak się okazało - czyjś narzeczony.
Nie żebym kiedykolwiek miała ochotę wyjść za Josha - faceta, który czuł nieodparty
wstręt do nici dentystycznych. „Czy człowiek prehistoryczny czyścił zęby nićmi
dentystycznymi?” - odpowiadał mi, kiedy się o to kłóciliśmy. „Czy człowiek prehistoryczny
dożył dzisiejszych czasów?” - rzucałam z furią. Nasz związek rozpadł się po sześciu
miesiącach. Oznajmiłam wtedy Joshowi, że nie wyobrażam sobie życia z nim za czterdzieści
lat, bo nie mogłabym znieść widoku jego sztucznej szczęki na szafce nocnej przy łóżku.
Zrozumiał, że sytuacja jest krytyczna i oświadczył zrezygnowanym głosem, że dobrze,
zacznie czyścić zęby nitką. Ale było już za późno. Atmosfera romansu rozwiała się jak dym.
A teraz zamierzał się ożenić. Z kimś, kogo poznał zaledwie trzy miesiące po naszym
zerwaniu cztery lata temu. I bynajmniej nie był to mój pierwszy były chłopak, który wybrał tę
opcję. Przed Joshem był Randy. Jemu zagrano „Marsza weselnego” zaledwie sześć tygodni
po naszym dramatycznym i obficie skropionym łzami rozstaniu. Jeszcze wcześniej był
Vincent - moja pierwsza miłość. Ten jest żonaty co najmniej od dziesięciu lat. Moja mama,
która mieszka w sąsiedztwie jego mamy w Marinę Park w Brooklynie i bardzo dba, żebym
była zawsze dobrze poinformowana, powiedziała mi niedawno, że Vincent i jego żona
spodziewają się trzeciego dziecka.
Kiedy jeden były chłopak się żeni, można się śmiać. Przy drugim - nerwowy dreszcz
przebiega ci po plecach. Ale przy trzecim...?!
Wtedy dziewczyna zaczyna traktować to osobiście. Czyli zaczyna się zastanawiać, co
jest z nią nie tak, skoro żaden facet nie chce wyegzekwować sporych sum pieniędzy w imię
dozgonnej miłości.
- Zjawisko szczelnej przykrywki - powiedziała zagadkowo Michelle, kiedy
doprowadzona do ostateczności zwierzyłam się jej, że posłałam do ołtarza kolejnego
mężczyznę.
- Zjawisko szczelnej przykrywki? - Spojrzałam na nią osłupiała i czekałam, aż odkryje
przede mną skarby mądrości, dzięki czemu być może mój świat przestanie chwiać się w
posadach.
Było nie było, Michelle, moja przyjaciółka z sąsiedniej ulicy na Marinę Park, nie
zmarnowała tych czterech lat, które ja poświęciłam studiom na kierunku zarządzania (z czego
notabene nie zamierzałam już robić użytku). Zdążyła bowiem dorobić się męża, domu i
pierścionka z brylantem wielkości stanu New Jersey.
- Scenariusz jest zawsze taki sam - ciągnęła Michelle.
- Męczysz się ze słoikiem, żeby go otworzyć, a przykrywka ani drgnie. Możesz jednak
być pewna, że każda następna osoba, która się do tego weźmie, wcale nie będzie się wysilać.
Wystarczy, że dotknie tej cholernej przykrywki, a ona - pach! - odskakuje jakby nigdy nic.
Tylko dlatego, że wcześniej ty próbowałaś ją podważyć albo odkręcić! Myślisz, że Jennifer
Aniston - nawet z tą swoją śliczniutką fryzurą - złapałaby tak łatwo Brada Pitta, gdyby nie
czynnik o nazwie Gwyneth Paltrow? Nigdy! A jak było ze mną i Frankiem? Frank został
mężem Michelle siedem lat temu. Dał się złapać zaraz po swoim dramatycznym rozstaniu z
Rosanną Cuzio, królową naszego balu maturalnego. Po głębszym przemyśleniu musiałam
przyznać Michelle rację. Teoria miała sens. W związkach z Joshem, Randym i Yincentem
odgrywałam czysto instrumentalną rolę. Oczyściłam przedpole i każda następna dziewczyna
bez trudu wymogła na nich małżeńską przysięgę. A niech to! W ramach wdzięczności mogły
przynajmniej poprosić, żebym została druhną na ich ślubach! A ja tymczasem byłam tylko
eksdziewczyną ich narzeczonego, która dostawała zaproszenie na ślub lub nie - w zależności
od tego, na ile panna młoda była pewna uczuć przyszłego męża.
Dzięki teorii Michelle spojrzałam świeżym okiem na Kirka, mojego aktualnego
chłopaka. Byliśmy ze sobą od roku i ośmiu miesięcy - to mój rekord, o ile nie brać pod uwagę
związku z Randym. Tworzyliśmy bardzo sympatyczną parę. To znaczy Kirk i ja.
Dostawaliśmy nawet wspólnie adresowane zaproszenia na różne imprezy, co jest najlepszym
dowodem na to, jak serio traktował nas świat. Ciekawe, czy Kirk zaprosi mnie kiedyś na swój
ślub, czy może...
- Kirk, kochanie... - zaczęłam jeszcze tego samego wieczora.
Leżeliśmy już w łóżku. Przed nami połyskiwał niebieskawym światłem telewizor, a
perspektywa miłosnych uniesień wisiała w powietrzu jak niezadane pytanie.
- Uhm? - mruknął, nie odrywając oczu od policyjnego serialu, który całkowicie zajął
jego uwagę.
- Twoja poprzednia dziewczyna... Susan, prawda?
- Tak - zerknął na mnie z wyraźną trwogą, przeczuwając, że szykuje się jedna z tak
zwanych poważnych rozmów, których mężczyźni szczerze nienawidzą.
- Chyba długo byliście ze sobą, nie? Ponad rok. A może nawet dwa?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin