ABC bioenergoterapii.doc

(254 KB) Pobierz
ABC BIOENERGOTERAPII

ABC BIOENERGOTERAPII

Pierwsze kroki do spotkania z bioenergoterapią powinny prowadzić przez spotkania z samym sobą, poprzez pracę nad własną psychiką i energią drzemiącą w nas samych. Pomagać może tylko człowiek, który autentycznie życzy innym dobrze. Nie jest nim na pewno ten, kto po "proroczych snach" podniesie ręce i krzyknie , ja was uzdrowię, bo wszystkich was kocham", a już po chwili nienawidzi większość widzów, gdyż mu nie uwierzyli lub nie poczuli jego energii. Częściej słyszymy i rozmawiamy o uzdrowieniu niż czynimy cokolwiek, by pomóc innym. Zdolność, jaką posiadają bioenergoterapeuci, tkwi w każdym człowieku, w jego wrażliwości, etyce a przede wszystkim psychice. Każdy z nas może w mniejszym czy większym stopniu pomagać cierpiącym. Nieliczna zaś grupa ma silne zdolności bioenergetyczne. Te cechy szczególnej wrażliwości są na ogół przekazywane genetycznie. Z tej grupy ludzi rodzą się wybitne indywidualności – fenomeny. Pomagając innym, pomagamy sobie – poznając nowe stany umysłu, rozwijamy zdolności zwane paranormalnymi. Kontakt z chorym uczy nas szacunku wobec cierpiącego i cierpliwości w przypadkach wydawałoby się niemożliwych. Cuda na co dzień nie zdarzają się. Na co dzień jest cierpienie chorego i wysiłek podczas bioenergoterapii. Po tych paru zdaniach spróbujemy zrobić pierwszy, chyba najważniejszy krok – oczyścić się z napięć psychicznych poprzez relaks.

Wpływ relaksu na zmniejszenie napięć

Ćwiczenia relaksu są ćwiczeniami niezbędnymi przed ćwiczeniami z bioenergią i mają na celu wprowadzenie organizmu w stan relaksu, odprężenia. Reakcja relaksu jest zmianą w organizmie, polegającą na zmniejszeniu napięcia mięśni i fizjologicznej aktywności organizmu. Inaczej mówiąc, chodzi o zmniejszenie napięcia mięśniowego oraz stanu ogólnej mobilizacji. Uczenie się osiągania stanu relaksu jest uczeniem się wywołania określonych reakcji organizmu, które stanowią wewnętrzne bodźce wyzwalające reakcję relaksu. Przykładem działania takich bodźców jest: przyjęcie odpowiedniej postawy ciała, napinanie i rozluźnianie określonych grup mięśni, zamknięcie oczu, określony sposób oddychania, zwrócenie uwagi na określone partie organizmu i grup mięśni, wczuwanie się we wrażenia płynące z wewnątrz organizmu. Istnieją różne techniki wprowadzania siebie w stan relaksu. Polegają one na wywołaniu u siebie różnych reakcji organizmu, które służą z kolei jako bodźce wyzwalające, czy ułatwiające reakcje relaksu.

Jesteśmy ciągle poddawani napięciom. Istnieje wiele źródeł wywołujących napięcia w naszym organizmie. Najistotniejszymi dla nas są te napięcia:

– których źródłem są nasze lęki i niepokoje;

– które pochodzą z nie zaspokojonych potrzeb psychicznych i fizycznych, pobudzających nas do realizacji określonych "zadań życiowych".

Większość badaczy zajmujących się problematyką psychofizjologii twierdzi, że lęk jest rodzajem niecelowej mobilizacyjnej reakcji naszego organizmu na niebezpieczeństwo płynące nie z rzeczywistości a z wyobraźni. Po to, by niebezpieczeństwo to odeprzeć, aparat psychofizyczny człowieka automatycznie mobilizuje cały organizm. Objawia się to wzrostem ciśnienia krwi, częstością uderzeń serca, częstością oddychania i wzrostem przemiany materii. Naczynia krwionośne rozszerzają się i doprowadzają większą ilość krwi do mięśni, przez co przygotowują je do zwiększonej pracy, natomiast naczynia doprowadzające krew do trzewi zwężają się. Organizm staje się zdolny do wielkich wysiłków. Wzrasta wrażliwość oczu, uszu, powonienia. Opisanym reakcjom towarzyszy napięcie mięśni jamy brzusznej, klatki piersiowej i głowy. Chroniczne napięcie tych mięśni odczuwamy jako bóle głowy, dolegliwości nadbrzusza (kurcze, wzdęcia), ból wewnętrzny klatki piersiowej, ból potylicy, ból karku. Mogą temu towarzyszyć mdłości, omdlenia, uczucie zesztywnienia, wymioty, uczucie opadowe żołądka, drżenie nóg, rąk a nawet całego ciała, kołatanie serca, ściskanie w gardle, parcie na pęcherz moczowy i zwieracz.

Pierwotnie, w zamierzchłych czasach, objawy mobilizujące organizm rozładowywały się w ataku (agresji) i ucieczce, po czym organizm po pewnym czasie znowu wracał do normy. Współczesny człowiek zaś częściej mobilizuje organizm wyobrażając sobie tylko niebezpieczeństwo czy zagrożenie (filmy i TV) niż na samo zagrożenie. Zatem doprowadzenie do mobilizacji organizmu pod wpływem myśli i wyobrażeń to jedno ze źródeł napięć człowieka. Napięcia poszczególnych obszarów organizmu, chociaż nie tak silne jak w reakcjach strachu, kumulują się, zalegają w organizmie i powodują stany chronicznego napięcia. Stan ten z kolei wywołuje dalsze konsekwencje, np. bezsenność, nadpobudliwość.

Drugim źródłem napięć jest "nastawienie się organizmu" na osiąganie czegoś, realizowanie jakiegoś życiowego zadania, w które jesteśmy zaangażowani emocjonalnie. Sama perspektywa robienia czegoś, zwłaszcza jeżeli jest to związane z ryzykiem, wywołuje gwałtowny wzrost mobilizacji organizmu (np. przed egzaminem czy wizytą u dentysty).

Nie tylko emocjonalne nastawienie się na realizację jakiegoś zadania wywołuje mobilizację organizmu. Z badań współczesnych fizjologów wiadomo, że samo myślenie o jakimś działaniu, wyobrażenie go sobie, powoduje nieświadome, ukryte wykonywania drobnych ruchów włókien mięśni, a co za tym idzie – i napięcie mięśni. Wyobrażenie sobie jakiegoś ruchu prowadzi do jawnego lub ukrytego wykonywania. To ukryte wykonywanie drobnych ruchów można zbadać za pomocą aparatów mierzących napięcie mięśni, tzw. miografów. Na temat mobilizacyjnego działania wyobrażeń na mięśnie wypowiadał się już wcześniej znany psycholog James i nazwał to zjawisko ideo-motorycznym. (Związek ten może również doskonale tłumaczyć ruch wahadła czy różdżki).

Relaks – ćwiczenia przykładowe

Kurczenie się mięśni to kontrakcja. Wywołuje je bardzo słaby prąd (mioprąd), mierzalny miografem, płynący przez mięśnie. Mięsień w stanie napięcia jest "twardy", czyli obdarzony dużym potencjałem elektrycznym. W stanie relaksu, czyli minimalnego napięcia mięśnie stają się "miękkie", rozluźnione i ciężkie. Obok wrażenia ciężkości pojawia się uczucie "ciepłych" mięśni na skutek rozluźnienia i rozszerzenia naczyń krwionośnych i lepszego dopływu krwi do nich. Odprężając grupy poszczególnych mięśni, łagodzimy uczucie lęku, agresywności, przygnębienia i wszelkich negatywnych emocji. Obok zmniejszenia przykrych i szkodliwych emocji, odprężając nasze mięśnie – oszczędzamy energię fizjologiczną organizmu. Ćwiczenia relaksacji dostarczają też przyjemnych stanów, bo stan relaksu odczuwany jest jako "coś przyjemnego". Określić to zjawisko można jako "wewnętrzne rozluźnienie", wewnętrzne uspokojenie, odprężenie, wewnętrzny spokój, wewnętrzną ciszę, odświeżenie i wypoczęcie.

Przeżywanie takich stanów działa korzystnie na obraz siebie, akceptację siebie, pogodzenie z sobą, pozytywne nastawienie do siebie, wiarę w siebie i zaufanie do siebie.

Trening relaksacji stosuje się jako metodę przeciwdziałania zmęczeniu, a jako zabieg służy szybkiej regeneracji psychicznej. Taki trening jest również punktem wyjścia do praktyk sugestii i hipnozy. Ćwiczenia relaksujące są także wstępem do ćwiczeń energetyzujących.

Poniżej przedstawiam przykład ćwiczenia relaksującego. Ćwiczenie to polega na powtarzaniu myśli lub słuchaniu nagranego na magnetofon tekstu:

Napinam jednocześnie wszystkie mięśnie całego ciała tak silnie, jak tylko potrafię. Napinam. Silnie. Jeszcze silniej.

Teraz odprężam mięśnie całego ciała. Siedzę prosto. Mam przymknięte oczy i czuję w moich mięśniach wrażenie ciężaru, odprężenia, rozluźnienia.

Jestem wewnętrznie skupiony i spokojny.

Staram się nie myśleć o niczym i nie pamiętać o tym, co było.

Nie myślę o niczym i nie pamiętam tego, co było.

Tylko ten moment, który teraz przeżywam, jest ważny.

Wczuwam się w moje ciało, czuję jak mój oddech wznosi się i opada.

Moje myśli stają się coraz bardziej dla mnie obojętne, a ja staję się coraz bardziej spokojny i odprężony.

Wczuwam się teraz w moje ciało i próbuję rozluźnić wszystkie moje mięśnie.

Rozluźniam mięśnie czoła.

Oczu.

Ust.

Szyi i barków.

Obydwu ramion.

Rąk i dłoni.

Pleców.

Żołądka.

Pośladków.

Ud.

Podudzia.

Stóp.

Wszystkie moje mięśnie stają się miękkie i rozluźnione.

Czuję się coraz bardziej spokojny i pogodny.

Ogarnia mnie przyjemne uczucie pogody i wewnętrznego spokoju.

Pozwalam, żeby się działo to, co się dzieje.

Nie oddycham, ale "coś oddycha we mnie".

Czuję jak przenika mnie wdychane i wydychane powietrze.

Czuję, jak za każdym wdechem i wydechem staję się coraz bardziej spokojny i odprężony.

Wdech i wydech – spokój i odprężenie.

Wdech i wydech – spokój i odprężenie.

Wdech i wydech – spokój i odprężenie.

Teraz wydycham trzykrotnie przez usta całe znajdujące się w płucach powietrze.

Wydycham.

Wydycham.

Wydycham.

Teraz powtarzam mantrę OM AH HUM.

Myślę przy wdechu OM.

Przy wydechu AH.

Przy końcu wydechu i w czasie krótkiej pauzy między wdechem a wydechem HUM.

Kiedy będą mnie nachodziły jakieś myśli i wyobrażenia, udzielę im na krótko uwagi i powrócę do powtarzania mantry.

Mogę być szczęśliwy, może wszystko być szczęśliwe.

Mogę być szczęśliwy, może wszystko być szczęśliwe.

Jestem pogodny i szczęśliwy.

Mantra

Tym, co pomaga w skupieniu się i w osiągnięciu lepszych efektów w czasie relaksu czy medytacji, jest mantra (52). Są to określone sylaby, albo charakterystyczny dźwięk, które mają istotny wpływ na nasz organizm a przede wszystkim psychikę. Wielokrotnie zauważamy, jak kot w momentach odprężenia zaczyna "mruczeć" i dźwięki te są odczuwane aż na jego grzbiecie. Zauważyliśmy zapewne również nieraz osoby starsze pochłonięte jakąś pracą, jak lekko kiwając się, nucą monotonny dźwięk, nie zdając sobie z tego często sprawy.

Oddziaływanie rytmicznego powtarzania jakiegoś dźwięku (mantry) np. sylab AUMM... (OM – AH – HUM), sprzężonego z wdechami i wydechami, jest trudne do wyjaśnienia i dotychczas nie zostało jednoznacznie wyjaśnione. Jedni np. uważają, że powtarzanie mantry wprowadza organizm w stan wibracji. Wibracje te są różne przez stosowanie różnych dźwięków. Inni natomiast przypisują dużą rolę kręgosłupowi, który według nich jest skomplikowaną struną, mającą w tym istotny udział. Wibracje spowodowane powtarzaniem mantry są dla układu nerwowego rodzajem masażu. Działa on synchronizująco na fale elektryczne powstające w mózgu (wyrównanie zapisu alfa i beta). Powtarzanie mantry wzmacnia przede wszystkim fale rytmu alfa i w ten sposób powoduje osiągnięcie przez człowieka głębokiego fizjologicznego i psychicznego odprężenia.

Z powtarzaniem mantry związane są, jak wiadomo, wdechy i wydechy. Nie powinno się przeceniać wdechu przy powtarzaniu mantry, gdyż wydech ma równie istotne znaczenie. Przedłużanie wdechu może rodzić stany jakby lęku i paniki. Wydłużenie wydechu działa korzystnie nie tylko na życie psychiczne, ale także i na stan fizjologiczny organizmu (praca płuc, serca i lepsze dotlenienie). W trakcie powtarzania mantry (podczas medytacji) nie wolno oceniać napływających do świadomości wyobrażeń i uczuć. Należy je tylko "zauważać" i powracać do powtarzania mantry.

"Spotkanie z sobą"

W pomieszczeniu, gdzie nikt nie będzie mi przeszkadzał, siadani w wygodnym fotelu (bądź na krześle). Zamykam oczy. Kręgosłup jest wyprostowany, nogi wygodnie spoczywają na podłodze. Chodzi o to, by w czasie relaksu czy medytacji nic nie odwracało mojej uwagi. Sprawdzani teraz, czy wszystkie mięśnie są rozluźnione. Powieki ciężko opadają na dół, oczy zdają się patrzeć w punkt między oczami, mięśnie szczęki rozluźnione, język luźno opada na dno jamy ustnej. Teraz ramiona – powinny opadać lekko na uda, mięśnie barków powinny być rozluźnione. Nigdzie w moim ciele nie może być napięcia. Mój oddech jest równy, spokojny. Oddycham nosem. Oddech dopasowałem (do-stroiłem) do pracy serca. Bicie serca wyczułem prawą dłonią na lewej ręce w przegubie. Gdy mam trudności z wyczuciem pulsu, oddycham tempem około 30 do 50 oddechów na minutę. Z czasem przestaje być to problem. Zresztą w czasie relaksu nic nie jest i nie może być problemem. Oczy mam zamknięte, oddycham równo, jestem całkowicie rozluźniony. Myśli tłoczące się do głowy przyjmuję i odsyłam dalej do niepamięci. Nie walczę z niczym. Każda myśl, każde wrażenie przepływa przeze mnie. Nic nie zostaje zatrzymywane w mojej psychice. Zauważam w pewnym momencie, że zapominam o swoim ciele. Świadomość mojej percepcji jest jedynym małym punktem w przestrzeni.

Taki właśnie stan udaje się osiągnąć bardzo rzadko w czasie pierwszego relaksu. Zazwyczaj dla większości osób relaks należy do trudniejszych ćwiczeń.

Wyprawa w głąb siebie. Ćwiczenia eutonii

Wyprawa w głąb siebie to ćwiczenia, które polegają na rozwijaniu umiejętności odbioru wrażeń płynących z własnego ciała i właściwego ich uświadamiania sobie oraz rozpoznawania. Umiejętności te pozwalają na rozładowanie napięcia mięśni, napięcia psychicznego, a poza tym dają przede wszystkim poczucie zdolności energetycznych własnego ciała. Koncentracja na strumieniu wrażeń płynących z naszego ciała i nazywanie tego w myślach, co aktualnie dzieje się w poszczególnych partiach organizmu, pozwala na kontrolę i sterowanie zachodzącym zjawiskiem. Pozycja ciała powinna być bardzo wygodna, by podczas ćwiczenia nic nie odwracało uwagi. Zazwyczaj stosuje się pozycję leżącą lub siedzącą. Nogi i stopy ułożone równolegle, ramiona wzdłuż tułowia, oczy zamknięte lub lekko otwarte...

Przez parę minut siedzę spokojnie wczuwając się we wrażenia dochodzące ze styku skóry z ubraniem oraz ze styku ciała z twardym podłożem. Zaczynam śledzić i nazywać w myśli wrażenia płynące z ciała w następującej kolejności:

Brzuch, miednica, górna część uda. (Wczuwam się we wrażenia płynące z "góry" i z "dołu" tych części ciała.) Wczuwam się następnie w lewe kolano, lewą dolną część uda, w staw lewej stopy, lewą stopę, podbicie, palce, podeszwę. Dalej, prawą górną część uda, prawe kolano, prawą dolną część uda, prawą stopę, podbicie, palce stopy, podeszwę.

Wczuwam się w miednicę i brzuch, w pierś, następnie dolną część grzbietu i pleców. Dalej górną część pleców i grzbietu, lewe ramię, lewe przedramię, lewy łokieć, lewą dalszą część ręki, nadgarstek i dłoń wraz z pięcioma palcami.

Prawe ramię, prawe przedramię, prawy łokieć, dalszą część ramienia, nadgarstek, dłoń, wszystkie palce prawej dłoni.

Wczuwam się w szyję, kark, tylnią część głowy, górną część, wierzchołek głowy, twarz, a następnie śledzę wrażenia płynące z całego ciała jako całości.

Następny etap to powtórne śledzenie i nazywanie w myślach wrażeń płynących z wyżej wymienionych części ciała.

Z kolei staram się wyczuć wrażenia płynące ze środka ciała i z przestrzeni między skórą a wnętrzem jamy ciała.

Wczuwam się w górną część uda, którą wyobrażam sobie na wzór "rury", w której "coś" przepływa.

W ten sposób śledzę wrażenia z "wnętrza ciała", w takim samym porządku jak poprzednio.

Po prześledzeniu wrażeń płynących z ciała w określonym porządku, staram się teraz wyczuwać i nazywać w myślach wrażenia, jakie płyną z ciała niejako spontanicznie.

Jeżeli odczuwam np. jakieś wrażenia w kolanie, nazywam je – ciepło, zimno, ból, mrowienie itp., jeżeli w środku piersi, nazywam tak, jak wyczuwam.

Obok innych wrażeń ciała należy też śledzić i nazywać wrażenia związane z oddychaniem, przepływaniem ich przez organizm.

W przypadku pojawienia się w wyobrażanym miejscu bólu (lub nieprzyjemnego wrażenia), "posyłam" w to miejsce energię z powietrza poprzez głębszy oddech i wydech.

Symptomem właściwie przeprowadzonej "wędrówki" po swoim wnętrzu jest całkowite rozluźnienie, spokój wewnętrzny i jakby napływ dużej energii.

Cała ta wyprawa w głąb siebie może trwać tak długo, jak wymaga tego indywidualne zapotrzebowanie.

Po osiągnięciu wyciszenia wyobrażam sobie kolejne kolory tęczy. Kolor, który zajmuje najbardziej moją wyobraźnię, jest mi aktualnie najbliższy. "Wchodzę" w ten kolor, cieszę się nim, zatapiam się w tym widzeniu. Po pewnym czasie spostrzegam w centrum barwnej plamy jej mocniejszy odcień. "Wchodzę" w ten punkt powoli, równo i spokojnie oddychając. Skupienie na punkcie intensywniejszej barwy daje mi widzenie świetlistego punktu. Skoncentrowawszy się na tym punkcie, doznaję przyjemnej wibracji gorąca na całym ciele, swoistego błogostanu. W tym momencie nie istnieje moje ciało, nie istnieje nic poza światłością. Z tego miejsca, z tego stanu można "wędrować" do każdego miejsca, do każdego człowieka... Osiągnięty stan daje poczucie oderwania od ciała i rzeczywistości a zarazem największy związek z nim, tj. opanowanie jego fizjologii. Podczas kontaktu z kolorem najważniejsze jest oddychanie nim tak, jakby wypełniał całą przestrzeń mojego wewnętrznego świata.

Powyższa technika jest jedną z bardziej energetyzujących metod wyciszania; energia z "zewnątrz" przenika w głąb człowieka i staje się punktem w świadomości.

Ćwiczenie czucia w rękach

Przechodzę kolejne etapy wyciszania. Po koncentracji na kolorze, oddychając nim, skupiam uwagę na rękach. Oddycham. Jestem spokojny. Ręce. Moje ręce... W pewnym momencie czuję nasilające się mrowienie w rękach. Staram się obserwować ręce przez parę minut.

Wyrobienie zwiększonego czucia w rękach będzie pomocne przy diagnozach miejsc "zaburzeń energii" w organizmie pacjenta.

Po relaksie nadal siedzę w wygodnym miejscu, oddycham równo i spokojnie nosem. Zbliżam powoli rękę lewą do prawej w odległości około 0,5 m. W pewnym momencie (czasem dopiero po dłuższych ćwiczeniach) czuję w jednej z rąk delikatne mrowienie lub kłucie, ciepło lub przyjemny chłód (rys. 6).

Doznania mogą być bardzo różne. Zazwyczaj u mężczyzn będzie to ręka lewa, zaś u kobiet ręka prawa. Zjawisko to można nazwać obudzeniem czucia. Od tego momentu kto raz je poznał, nigdy nie zapomni tego czucia, może ono co najwyżej zaniknąć na jakiś czas, zwłaszcza w momentach poważnych dolegliwości organizmu czy osłabienia chorobowego. Odległość, którą można określić jako skrajną granicę czucia, będzie również stała. Należy ją zapamiętać i zawsze później na tej odległości szukać kontaktu obu dłoni.


Rys. 6. Układ dłoni do odczuwania pola energetycznego


Rys. 7. Ćwiczenie z dłońmi na odczuwanie kuli energetycznej

Zbliżam swoje dłonie do siebie odnajdując uprzednio wyznaczoną odległość. Czuję moją energię. Bawię się nią, cieszę się. To jest moje pole biologiczne rąk. To jest moja siła, moja energia – to jestem ja. Staram się bawić moją "kulą energetyczną" (rys. 7). Przesuwam ją w rękach jak kryształową kulę. Nie tracę kontaktu z jej granicami. Niech to trwa... Po kilkunastu czy kilkudziesięciu minutach powoli łączę dłonie. Zamykam oczy. Po paru lekkich oddechach nosem otwieram oczy i powoli wracam do codziennych obowiązków pełen siły i spokoju. Nie zapominam również po każdym takim ćwiczeniu pomyśleć o sobie, o wczorajszym dniu, o dzisiejszym i o tym, co uczynię jutro. Do czego dążę. Myślę spokojnie oddychając. Hindusi twierdzą, że myśl jest rzeczą. Myślę... Moje myśli... Nasze myślenie kształtuje nas, my kształtujemy nasze myśli... Dzień będzie inny, jaśniejszy, lepsi są ludzie..., trudności dnia nie są aż tak wielkie...


Rys. 8. Układ dłoni do odczuwania pola energetycznego drugiej osoby

Tego typu rozmowy z sobą samym musimy przeprowadzać częściej, zależnie od potrzeb.

Kula energetyczna (biopole rąk)

Doświadczenie to przeprowadza się w pomieszczeniu zamkniętym. Konieczna jest cisza i spokój, w celu lepszej koncentracji i dokładniejszego odbioru fizycznych wrażeń na powierzchni własnego ciała. Wrażenia te są tak bardzo subtelne, że doświadczenie nie może przebiegać w niekorzystnym środowisku.

Zbliżam ręce do siebie nawzajem, z odległości około 0,5 m. Znajduję szybko granicę oddziaływania rąk i począwszy od tego miejsca, wykonuję ruchy powolne zbliżania i oddalania rąk. Zauważam, że pole energetyczne rąk słabnie i nasila się zmiennie. Po pewnym czasie, osiągnąwszy dobrą koncentrację, próbuję powoli rozciągać to pole poza granicę zwykłego czucia. Zauważam, że pole to jest jak gdyby "przylepione" do rąk i rozciąga się wraz z ich rozchylaniem. Oddycham spokojnie nosem i wykonuję ruchy zbliżania i oddalania rąk. Pole energetyczne będzie cały czas między dłońmi. Zauważam również, że jeżeli druga osoba wsunie powoli ręce między moje dłonie, poczuję, mimo zamkniętych oczu, wrażenie przerwania łączności, nieprzyjemne uczucie chłodu (rys. 8). Odnoszę wrażenie przerwania swoistej "nici energii". Tym właśnie polem operuję podczas diagnozy i zabiegów bioenergoterapeutycznych.

Codzienne ćwiczenie dłoni w odbiorze subtelnych wrażeń energii i pola energetycznego wyrabia i znacznie powiększa wrażliwość na swoiste promieniowanie organizmu, także w przypadku jego patologii.

Po pierwszych ćwiczeniach z odczuciami w dłoniach konieczny jest mały relaks, w celu łagodnego przejścia z opisanego stanu w stan normalnego odbioru otoczenia. Po ćwiczeniach tych mogą wystąpić również lekkie zawroty głowy i osłabienie.

Ćwiczenie z kolorami

Jednym z ćwiczeń, które posłużyło mi do zwiększenia odbioru subtelnych emanacji, były próby z kolorami.

Po wycięciu z barwnych papierów (do kolorowych wycinanek) krążków o średnicy 5 cm, ułożyłem je na stole, w szeregu, w odstępach około 15 cm. Wcześniej przykryłem stół białym papierem. Spróbowałem zbliżać dłoń z góry do koloru czerwonego a później do niebieskiego. Czyniłem to raz lewą, raz prawą dłonią. Zdecydowanie mocniejsze wrażenie odbierałem lewą dłonią. Skoro wiedziałem już, która dłoń "więcej czuje", tą właśnie dłonią starałem się "czuć" każdy kolor po kolei. Każdy kolor dawał inne wrażenia na powierzchni dłoni. Przykładowo: kolor czerwony – ciepło, miłe mrowienie, przyciąganie, zaś kolor niebieski – chłód, kłucie, odpychanie dłoni. Nieprzyjemnie odebrałem kolor czarny. Inne też wrażenia towarzyszyły odbiorowi koloru indygo i fioletowego. Było to przyjemne i bliskie.

Znacznie później okazało się, że są to moje własne kolory radiestezyjne. Ćwiczenia te znacznie zwiększyły moją skalę odbioru różnych dolegliwości u badanych przeze mnie ludzi.

Pierwszy kontakt z patologią organizmu człowieka

Poprosiłem znajomą osobę o wskazanie mi jakiegokolwiek chorego miejsca w organizmie. Wykonałem pierwszą czynność, tzw. oczyszczenie biopola otaczającego osobę, by powoli zbliżyć rękę do wskazanego miejsca. Zbliżyłem dłoń płasko (wewnętrzną stroną) z odległości około 0,5 m. W pewnym momencie poczułem silne mrowienie i chłód w lewej ręce. Odszukałem powierzchnie promieniującego obszaru. Na tej powierzchni wyróżniał się szczególnie mocnym promieniowaniem jeden punkt. Po wskazaniu go osoba potwierdziła występowanie w miejscu tym częstych pobolewań. Zdjęcie rentgenowskie wykazało istnienie u niej wrzodu żołądka.

Tego typu ćwiczenie wykonywałem setki razy, raz z ciekawości, kiedy indziej na życzenie znajomych czy bliskich. Był to pierwszy kontakt z bólem i chorobą. Ogromna satysfakcja z udanych diagnoz była dla mnie dużą motywacją do dalszego działania. Taką samą radość odczuwają początkujący uzdrawiacze, kiedy uda się im zidentyfikować chore miejsce potwierdzone później przez lekarzy.

W czasie badania bardzo ważne jest zachowanie określonej odległości ręki od ciała pacjenta. Niejednokrotnie odczuwałem, że ręka była przyciągana to znów odpychana od badanego ciała. Ręce po tych pierwszych zabiegach strzepywałem lub płukałem pod wodą. Przyczyną tego było cierpniecie dłoni. Tak zazwyczaj wyglądają pierwsze kontakty z cierpiącym i chorym człowiekiem.

Należy zawsze mieć na uwadze, że pacjent nie jest zabawką, na której można robić różne doświadczenia. Fascynacja nowym zjawiskiem bardzo często może prowadzić do jarmarcznych popisów. Sprawa cierpienia człowieka jest zbyt poważna i intymna, by ją obnażać przed innymi osobami. Ludzie cierpiący i chorzy nie są po to, by na nich udowadniać swoją moc, lecz my jesteśmy po to, by im maksymalnie pomóc.

Pierwsze zabiegi i uzdrawiania

Zazwyczaj stawałem na wprost badanej osoby w odległości zapewniającej mi swobodne ruchy rękami. Wolno zbliżałem dłonie do głowy pacjenta i zaczynając od wierzchołka głowy, opuszczałem ręce wzdłuż ciała do stóp. Dłonie zbliżałem na taką odległość do ciała pacjenta, kiedy odczucie promieniowania ciała było najsilniejsze. Na tej właśnie odległości rejestrowałem (odczuwałem) wszystkie zmiany w promieniowaniu organów ciała pacjenta. Odbiór tych subtelnych wrażeń należy przeprowadzać powoli, by nie pominąć emanacji punktowych. O ile badana osoba cierpiała na serce, należy na początku swojej działalności omijać ten organ. Dłuższy zabieg na sercu, przeprowadzony nieumiejętnie, może spowodować zaburzenia czynności serca i gwałtowne podwyższenie lub obniżenie ciśnienia. Gdy badana osoba potwierdzi występowanie we wskazanym miejscu jakichkolwiek dolegliwości, należy ją zapytać o objawy. W wypadku niepotwierdzenia zmian patologicznych należy jej zwrócić uwagę na promieniujące miejsce, bez orzekania o rodzaju choroby. Tego typu uwagi prędzej czy później potwierdzane są przez pacjentów rozpoznaniem lekarskim. Wielokrotnie badana osoba stwierdziła, że przepowiedziałem chorobę. Było to tylko znacznie wcześniejsze zarejestrowanie (odebranie) sygnałów zmian chorobowych zachodzących w danym miejscu (okres utajony). Badania medyczne bardzo często nie potwierdzały zmian chorobowych, jednak po pewnym czasie lekarze stwierdzają te zmiany, zdziwieni skąd pacjent o nich wiedział wcześniej. Występuje to zjawisko szczególnie często w przypadku dolegliwości kobiecych, zmian gastrycznych czy chorób oczu, zatok i oskrzeli.

Podchodząc do chorego, staram się zawsze być pewnym swojej siły (bioenergii) i odporności na dolegliwości pacjenta. Chodzi w tym wypadku o tzw. przeniesienie informacji chorobowej na siebie. Pamiętam, jak byłem tym zjawiskiem na początku swojej działalności zdziwiony. Badając pacjenta z astmą, w pewnym momencie zacząłem odczuwać duszenie i brak tchu. Gdy opisałem pacjentowi moje odczucia, potwierdził on, że miewa często właśnie tego typu ataki. Wielokrotnie jeszcze zdarzyły mi się podobne sensacje, które znajdywały potwierdzenie w dolegliwościach pacjentów. Pojawiły się u mnie również często szumy w uszach bądź odczuwałem nieokreślone zapachy i smaki w ustach.

Zabawne dla otoczenia a dramatyczne dla pracownicy służby zdrowia było przeniesienie silnego bólu głowy z osoby cierpiącej na nią. Pacjentka wyszła rozpromieniona, natomiast ta, która trzymała rękę na jej głowie, cierpiała dotkliwy ból. Usunięcie tego typu bólu wymagało paru ruchów rąk. Sczesanie palcami głowy, a dokładniej otoczki promieniowania wokół głowy, usuwa dolegliwość. Podobnie, bardzo często bóle żołądka usuwa się lub łagodzi zbliżeniem dłoni w okolice żołądka a drugiej po przeciwnej stronie, na kręgosłupie nieco powyżej pierwszej.

Przykład zaburzeń energetycznych w organizmie człowieka i ich promieniowanie na zewnątrz ilustrują rysunki 9 i 10.


Rys. 9. Przykład różnych dolegliwości u pacjenta z kształtem zaburzeń energetycznych. Przód


Rys. 10. Przykład różnych dolegliwości u pacjenta z kształtem zaburzeń energetycznych. Tył

Podczas diagnozy staram się określić powierzchnię promieniowania i miejsce najintensywniejszej reakcji. To jest pierwszy kontakt z zaburzeniem funkcji organizmu czy też poważną chorobą. Stwierdzenie takiego miejsca należy przekonsultować z lekarzem. Absolutnie nie wolno nie-lekarzom stawiać autorytatywnej diagnozy i zalecać określonego leczenia. Diagnoza nie poparta rozpoznaniem lekarskim, a przekazana osobom sugestywnym może prowadzić do tragicznych skutków (np. w przypadku stwierdzenia nowotworu czy raka złośliwego).

Metoda odbioru dolegliwości pacjenta na własnym organizmie należy do bardzo pokazowych, lecz wyczerpujących i niebezpiecznych w przypadku organizmów o słabej odporności psychofizycznej. Dolegliwości te zazwyczaj znikają po paru minutach. Odbiór dolegliwości drugiego organizmu jest szczególnie mocno rejestrowany przez osoby sensytywne (bardzo wrażliwe).

Pierwsze zabiegi przeprowadzałem w czasie około 30 minut. Jednak okazywały się zbyt długie w wielu przypadkach i należało je zmniejszyć do 15 minut. Pierwsze zabiegi nie trwały dziennie w sumie dłużej niż 3 do 4 godzin. Uważam, że początkujący nie powinni pracować dłużej niż 30 do 40 minut dziennie. Jest to i tak zbyt duży wysiłek jak na początek działalności. Objawem, który jest sygnałem do przerwania zabiegów, są oznaki znużenia i ziewanie. Należy przerwać zabieg i stanowczo intensywnie dotlenić organizm kilkunastoma głębokimi oddechami. Podczas zabiegów występuje często pragnienie, które nie powinno gasić się kawą czy herbatą, lecz tylko wodą mineralną, wodą przegotowaną lub wodą z rozpuszczonym miodem. Zdolności tych nie powinno się absolutnie demonstrować w trakcie i po wypiciu alkoholu.

Dotknięcie tzw. gorącej dłoni

W wielu przypadkach (oprócz dolegliwości serca, wątroby, otwartych wrzodów żołądka i niektórych dolegliwości nerek) wskazane jest stosowanie tzw. gorącej dłoni. Zwłaszcza przy bólach reumatycznych i gośćcowych stosuję ten zabieg.

Zbliżam powoli dłonie, jedną lub obie, do chorego miejsca. W momencie, gdy przekroczę granicę najsilniejszego promieniowania, dochodzę do połowy tej odległości i zatrzymuję dłonie. Trzymam dłonie przez parę minut w tym położeniu i następnie powoli zbliżam je do ciała. Nie przyciskam ich mocno, lecz delikatnie kładę na ciele pacjenta. Cały czas mentalnie skupiam się na dłoniach i nic więcej nie zwraca mojej uwagi, tylko ręce...

Lekkie położenie dłoni na chorym miejscu daje nieprawdopodobne wrażenie gorąca w miejscu zetknięcia. Niektórzy pacjenci odbierają to jako dotknięcie rozgrzanego żelazka. Najczęściej chcą wówczas je sprawdzić, czy rzeczywiście są aż tak gorące. Zazwyczaj są zdziwieni ich chłodem. Działanie na organy wymienione na wstępie powoduje ich przekrwienie i może prowadzić do niespodziewanych zaburzeń. Emanowana wówczas z rąk energia jest niezwykle aktywna i silna. Używałem jej przy zatruciach, stanach zapalnych, chorobach oskrzeli, silnych migrenach, piasku w nerkach i zmianach w stawach. Niekiedy próbowałem lewą dłoń trzymać nad świecą, prawą zaś na chorym miejscu. Zadziwiające było to, że płomień nie palił mnie, a dodatkowo wzmacniał prawą dłoń. Doświadczenie to wymaga jednak przygotowania. Podejrzewam, że wówczas tworzy się na dłoni jakaś warstwa ochronna, która chroni skórę przed poparzeniem. Wymaga to jednak, jak powiedziałem, wielu ćwiczeń wycisząjąco-koncentrujących.

Zupełnie innym oddziaływaniem, bo znacznie aktywniejszym, jest tzw. wibracja ręczna. Ręce położone na stole wprowadzają przedmioty na nim znajdujące się w silne drżenie. Tajemnica tkwi jednak w uruchomieniu wibracji leczącej.

Kolejnym ćwiczeniem, które często wykonywałem, były tzw. zabawy z kulą energetyczną powstałą między dłońmi (rys. 7).

Po skoncentrowaniu się na dłoniach starałem się wyczuć granicę błopola rąk, czyli tzw. kulę energetyczną. Mając już tę przestrzeń energetyczną między dłońmi, wykonywałem najpierw ruchy zbliżania i oddalania rąk. Po paru minutach ćwiczeń pole stawało się silniejsze, większa była koncentracja psychiki na wykonywanym ćwiczeniu. Następnie obracałem dłońmi tak, jak gdybym miał pomiędzy nimi piłkę. Osoby obserwujące to, po włożeniu ręki między moje dłonie, odbierały przeważnie silne mrowienie. Jeżeli natomiast położyłem tę "wyobrażalną kulę" np. na czyjejś dłoni, odbierano to jako ciepło i mrowienie rozchodzące się od ręki do głowy czy do nóg. Niejednokrotnie miałem wrażenie, że stworzona tym sposobem materia czy substancja ma strukturę fizyczną jak gdyby pianki ubitej z białka jajek. Stawianie tej materii np. na stole, powodowało odczucie jej przez drugą osobę o podobnej wrażliwości. Sądzę, że dlatego też osoby uzdolnione bioenergoterapeutycznie niejednokrotnie mają wrażenie czy odczucie wysysania z nich siły witalnej przez osoby drugie. Zdarzać się to może wtedy, gdy w pobliżu nas znajdują się osoby z poważniejszymi zaburzeniami w funkcjonowaniu organizmu. Odczuwamy ten stan rzeczy pojawieniem się bólu głowy, znużeniem czy swoistą bezsilnością. Dolegliwości tego typu zazwyczaj zaraz znikają z chwilą oddalenia się od "biorącej energię" osoby.

Nazywanie tych osób "wampirkami" jest śmieszne i krzywdzące, gdyż są to osoby, które potrzebują pomocy. Ten, kto ma zamiar pomagać innym, nie powinien nigdy unikać takich osób, lecz nastawiwszy się mentalnie na pomoc, posyłać im (np. z rąk) energię w sposób niewidoczny dla otoczenia. Posyłamy im wówczas tę energię, którą ogniskujemy między dłońmi.

Przykładem na zbieranie czy "wysysanie" energii jest zachowanie się ludzi w kolejkach. Stojąc w dużym skupisku ludzi silnie rozemocjonowanych (jazda tramwajem, kolejka w sklepie), odczuwamy bardzo szybko znużenie i ulegamy panującym tu emocjom. Powoduje to na pewno szybsze przemiany metaboliczne organizmu i szybsze zmęczenie. Zauważyłem, że przemiany te i zachodzące zjawiska wymiany energii mogą słabszego osobnika doprowadzić do omdlenia. Niekiedy taką grupę ludzi odczuwa się wręcz jako kipiącą złością. Ilu ludzi wówczas pogłębi swoje dolegliwości? A wystarczy powiedzieć sobie: ,jestem spokojny i mój spokój udziela się innym". Uśmiechnąć się, lub w ostateczności opuścić to miejsce. Jest to jednak dla wielu zbyt trudne, gdy ktoś przed nami wykupuje ostatni kawałek mięsa, a z boku wchodzą jeszcze dwie matki z dziećmi. Czy wówczas nie jesteśmy wściekli na cały świat i ludzi? A spróbujmy jednak inaczej...

Ćwiczenie siły wzroku. Koncentracja

Ćwiczenie siły wzroku jest nam potrzebne między innymi po to, by móc i umieć patrzeć innym w oczy. Jakże często rozmawiając z kimś, wręcz unikamy jego wzroku i sami obawiamy się spojrzeć prosto w oczy. Spojrzenie prosto w oczy w czasie rozmowy nadaje wiarygodności wypowiadanym treściom a rozmówcy szczerości. Unikanie patrzenia w oczy jest teraz dość nagminne. Ćwiczenie to było już dawno temu znane pod nazwą , joga oczu". Oto niektóre elementy tego ćwiczenia.

Siadam wygodnie w odległości l do 1,5 m od ściany. Na wysokości oczu przytwierdzam do ściany pomarańczowy krążek wielkości 20-złotówki. Kieruję wzrok na krążek i oddychając spokojnie koncentruję spojrzenie na kolorze. Staram się przez cały czas nie mrugać powiekami i nie obserwować otoczenia. (Ściana powinna być gładka bez wzorków). Jeżeli nie udało się utrzymać spojrzenia na kolorze i punkcie przez l minutę, należy powtarzać ćwiczenie aż do skutku. Udane ćwiczenie powtarzam następnego dnia już o l minutę dłużej. Każdego dnia przedłużam czas koncentracji o jedną minutę. Po dojściu do 30 minut wracam kolejno do l minuty (30, 29, 28,... 3, 2, 1).

Po tych ćwiczeniach łatwiej jest rozmawiać z pacjentem patrząc mu w oczy. Pomaga to poza tym w spokojniejszej obserwacji tęczówki. (Irydiologia to wiedza wskazująca, jak odczytywać zmiany patologiczne organów i wielkość tych zmian uwidaczniających się na tęczówce. Intensywność tych zmian mówi o nasileniu patologii organizmu).

W czasie obserwacji pacjenta należy starać się, aby nasz wzrok był łagodny, zaś spojrzenie głębokie a nie "wściekle silne czy bezczelne". Ze wzroku (spojrzenia) powinna emanować dobroć i życzliwość a nie agresja. Wzrok nie powinien być "rozmaflony" i nijaki. Wbrew mniemaniom, pacjenci zwracają jednak uwagę na oczy, twarz i ręce bioenergoterapeuty. Mamy naprawdę słuchać pacjenta i patrzeć na niego a nie udawać tylko, że to robimy. Słuchania i patrzenia też należy się uczyć. Uważne patrzenie w oczy odkryje przed nami nowy wspaniały świat drugiego człowieka.

Aura, biopole i "trzy ciała"

Według starożytnej wiedzy hinduskiej, każda żywa istota ludzka otoczona jest "trzema ciałami" subtelnej natury: etery...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin