Kazimierz Łokić - Ziemia bez gospodarza. Kolektywizacja na Zachodniej Białorusi.pdf

(994 KB) Pobierz
Ziemia bez gospodarza. Kolektywizacja na Zachodniej Białorusi
28 września 2012 19:40
Kazimierz Łokić
W kołchozie nigdy nie było prawdziwego gospodarza. Wszyscy kierownicy przychodzili
tylko na jakiś czas. Nie interesowało ich, co pozostanie po nich. Powszechna
kolektywizacja rozpoczęła się w Odelsku (Grodzieńszczyzna) w latach 50. Miejscowi
mieszkańcy o kołchozach słyszeli dużo. Sowieckie radio i prasa często donosiły o
dobrobycie we wsiach, w których powstały kołchozy. Ale całkiem inaczej opisywali ją
naoczni świadkowie, którzy często przybywali ze wschodu.
1
Dobrze pamiętam ich żebraczy wygląd. Wchodząc do domu klękali i zaczynali modlić się po
rosyjsku. Zapraszaliśmy ich do wspólnego posiłku, opowiadali nam o swoim ciężkim losie.
Pochodzili ze wschodnich rejonów Białorusi i Ukrainy, gdzie kołchozy powstały jeszcze przed
wojną. Zarobki były tak marne, że nie można było za nie utrzymać rodziny. Za pracę często
dostawali zboże, siano lub słomę. Bardzo ciężko im się żyło w czasach powojennych.
Brakowało rąk do pracy oraz techniki. Brakowało specjalistów, którzy mogliby dobrze kierować
gospodarką. Najbardziej zdolni gospodarze zostali wywiezieni do Kazachstanu lub na Syberię.
Państwo zabierało kołchoźnikom coraz to więcej. Tego, co zostawało, brakowało nawet na
jedzenie. Kołchoźnicy, nie mając innego wyjścia, często byli zmuszeni do kradzieży. Groziło za to
od 4 do 8 lat pozbawienia wolności. Jako kradzież traktowano nawet zbieranie kłosów, które
pozostały po żniwach. Ten los stał się również udziałem mieszkańców Odelska.
2
Marsz do kołchozu!
Był początek 1950 roku. Ludzie byli bardzo negatywnie nastawieni do nowego życia. Tylko
najbardziej ubodzy zapisywali się do kołchozów – nie mieli nic do stracenia. Wśród nich był Józef
Bylec, który później aktywnie pomagał władzom w konfiskowaniu mienia tych, którzy nie mogli w
odpowiednim czasie zapłacić podatku. Aby kołchozy stawały się mocniejsze próbowano zaciągać
do nich bardziej zamożnych gospodarzy, żeby móc wykorzystywać ich konie i inwentarz.
Wzrastało niezadowolenie i na porządku dziennym stały się podpalenia budynków pierwszych
kołchoźników. Spłonęły wtedy domy Józefa Kiszkiela, Witalija Łankiewicza i Anatola
Miłachowicza, jak również parę budynków kołchozowych.
3
Na początku do kołchozu należało dziesięciu gospodarzy. Pierwszym przewodniczącym był
Antoni Budzowski. Kołchoz otrzymał nazwę “Sowiecki Pogranicznik”. Pozostali mieszkańcy
pracowali na swoich gospodarkach, ale lepsze ziemie zabrano do kołchozu.
Gospodarze płacili bardzo wysokie podatki. Za niezapłacenie groziło im od roku do trzech lat
więzienia. Karę ponieśli: Aleksander Awdziej, Michał Alizarowicz, Józef Pałkewicz, Konstanty
Supron i inni. Aleksander Awdziej po ogłoszeniu wyroku – 3 lata pozbawienia wolności – został
na dobę zwolniony do domu. Postanowił uciec do Polski, jednak po roku został sprowadzony z
powrotem. Dopiero śmierć Stalina dała mu możliwość pozostania na wolności. Konstanty Supron
zmarł w więzieniu. Skonfiskowano mu nowy, niedokończony jeszcze dom, który przewieziono do
Wielkiej Żarnówki i wykorzystano do budowy szkoły.
4
Nie chcesz do kołchozu? Deportacja!
Sowieci stosowali jeszcze jeden chwyt aby zmusić chłopów do wstępowania do kołchozu. Pewnej
nocy przy domach Józefa Zwierzewicza, Albina Budrewicza i Jana Miłachowicza zatrzymały się
ciężarówki. Dom i podwórko otoczyli milicjanci. Na przygotowanie się do drogi dali zaledwie kilka
godzin, chcieli zdążyć przed świtem, żeby nikt z sąsiadów nie widział całej akcji. Nazajutrz do
szkoły nie przyszli Julia i Krzyś Zwierzewiczowie, Franek i Marian Budrewiczowie. Wtedy
dowiedzieliśmy się o ich deportacji. Pamiętam jak oburzona była nasza nauczycielka Lubow
Greczka, żona oficera straży granicznej. Mówiła, że bardzo jej szkoda dzieci, szczególnie
Mariana. Wiedziała więcej od innych, ponieważ była przychylna władzom.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin