Lindsey Johanna - Zrękowiny.pdf

(1030 KB) Pobierz
Johanna Lindsey
ZRĘKOWINY
Z angielskiego przełożył
Michał Wroczyński
1
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Anglia, 1214
Walter de Roghton stał w przedpokoju królewskiej
komnaty, gdzie polecono mu czekać. Wciąż żywił na-
dzieję na obiecaną audiencję, ale minuty oczekiwania
przeciągały się w godziny, a jego nikt nie wzywał.
Zaczynał już wątpić, czy tego wieczoru król w ogóle go
przyjmie. Nieopodal tłoczyli się inni lordowie mający
sprawy do króla Jana. Choć Walter nie okazywał po sobie
prawdziwych uczuć, był bardzo zdenerwowany. Potrafił
jednak panować nad sobą lepiej niż pozostali.
A powód do niepokoju miał. Jan Plantagenet był
jednym z najbardziej znienawidzonych władców w całym
chrześcijańskim świecie; jednym z najbardziej zdradziec-
kich i kłamliwych królów. Należał do ludzi, którzy, by
zastraszyć swoich przeciwników, nie wahają się wieszać
nawet niewinnych dzieci, które zatrzymano jako zakład-
ników. Ta polityka jednak zawodziła. Przejęci strachem i
odrazą baronowie jeszcze bardziej odwracali się od
swego władcy.
Jan dwukrotnie próbował odebrać koronę swemu
własnemu bratu, Ryszardowi Lwie Serce, ale po inter-
wencji ich matki dwukrotnie wybaczono mu tę zdradę.
Gdy po śmierci Ryszarda wkładał wreszcie na głowę
koronę, był już jedynym pretendentem do tronu. Jego
bratanka Artura zamordowano, a siostra Artura, Eleo-
2
nora, skazana została na wieloletnie więzienie.
Niektórzy współczuli Janowi jako najmłodszemu z
czterech synów króla Henryka. Z dziedzictwa po
Henryku, podzielonego między jego trzech braci, nie-
wiele pozostało Janowi. Tak zatem długo wlókł się za nim
przydomek: Jan bez Ziemi. Ale człowiekowi, który
ostatecznie został jednak królem, trudno było współczuć.
Trudno bowiem współczuć człowiekowi, który poprzez
wieloletnią wojnę z Kościołem naraził swój kraj na
ekskomunikę; człowiekowi, na którego nałożono
interdykt. Króla Jana nienawidzono, ale jeszcze bardziej
się bano.
Walter drżał na myśl o wszystkich plugawych
czynach, jakich dopuścił się Jan, ale przed
zgromadzonymi w przedpokoju królewskiej komnaty
wielmożami taił swe prawdziwe uczucia. Po raz
tysięczny zastanawiał się, czy to, co postanowił zrobić,
ma sens. I co będzie, jeśli przedłożony przez niego plan
zostanie mylnie zrozumiany.
Bo tak naprawdę Walter mógł do końca swych lat
żyć w spokoju, nie zauważany przez króla. Ostatecznie
był mało znaczącym baronem, który nie musiał
nieustannie pojawiać się na królewskim dworze. Jego
znaczenie było niewielkie... a przecież mogło być
przeciwnie.
Przed laty spotkał kobietę, do której zaczął się
zalecać, i wszystko potoczyłoby się zapewne inaczej,
gdyby nie to, że wykradł mu ją inny szlachcic o wyższej
3
pozycji i znaczeniu. Kobieta, która miała zostać jego żoną,
lady Anne z Lydshire, wniosłaby mu w posagu wielką
fortunę i władzę na podległych jej ziemiach. Ostatecznie
jednak oddana została Guy de Thorpe'owi, earlowi
Shefford, podwajając jego posiadłości i majątek, a tym
samym czyniąc jego ród jednym z najpotężniejszych w
Anglii.
Niewiasta, którą Walter ostatecznie pojął za żonę,
jak czas pokazał, okazała się całkiem chybionym
wyborem, co tylko podsyciło jego gniew. Posiadłości,
jakie wniosła w wianie, w tamtym czasie były bardzo
cenne, lecz na nieszczęście leżały w La Marche i uległy
konfiskacie, gdy Jan stracił większość swych francuskich
dóbr. Walter mógłby zatrzymać swe ziemie pod
warunkiem złożenia hołdu królowi Francji, ale wtedy
straciłby posiadłości w Anglii. A te były rozleglejsze.
Na dodatek żona nie dała mu synów, a tylko jedną
dziewczynkę. Właśnie teraz Claire, jego córka, osiągnęła
stosowny do małżeństwa wiek dwunastu lat.
Obecna wizyta u króla Jana miała zatem dwojaki
cel: rewanż za afront, jakiego doznał przed laty, kiedy to
nie uwzględniono go jako konkurenta do ręki Anne, oraz
ostateczne odebranie mu jej włości poprzez zaślubiny
Claire z jedynym synem Guy de Thorpe'a i dziedzicem
Shefford.
Był to błyskotliwy plan, a pora na jego realizację
wydawała się idealna. Plotka głosiła, że Jan zamierza
wkrótce ponowić próbę odzyskania ziem Andegawenów,
4
które przed laty utracił. A Walter miał dla niego i kij, i
marchewkę... jeśli tylko zdoła odpowiednio zaintereso-
wać króla swoim planem.
W końcu otworzyły się drzwi królewskiej komnaty
i Chester, jeden z nielicznych earlów, którym Jan jeszcze
ufał bez zastrzeżeń, wprowadził Waltera do środka. De
Roghton pośpiesznie klęknął przed królem, ale władca
zniecierpliwionym gestem ręki kazał mu natychmiast
powstać.
Wbrew oczekiwaniom Waltera w komnacie nie byli
sami. Znajdowała się tam również Izabella w towa-
rzystwie jednej z dam dworu. Walter nigdy jeszcze nie
widział królowej z tak bliska i upłynęło kilka bardzo
niezręcznych chwil, zanim odważył się spojrzeć w jej
kierunku. Zaiste, w plotkach sławiących jej urodę nie było
przesady. Jeśli nawet nie należała do najpiękniejszych
kobiet na świecie, to z całą pewnością żadna niewiasta w
Anglii nie dorównywała jej urodą.
Jan był ponad dwukrotnie od niej starszy - poślubił
Izabellę, kiedy miała dwanaście lat. Choć zwyczajowo
kobiety wychodziły za mąż w tym właśnie wieku,
większość szlachetnie urodzonych wstrzymywała się
kilka lat, zanim konsumowała małżeństwo. Ale nie Jan.
Izabella była nad wiek dojrzała i zbyt piękna, by
mężczyzna, który przed ślubem był wielkim kobiecia-
rzem, zdołał się oprzeć pokusie.
Choć nie osiągnął wzrostu swego brata Ryszarda,
mimo czterdziestu sześciu lat był bardzo przystojnym
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin