38.Trylogia Wojny Łowców Nagród I - Mandaloriańska zbroja.pdf

(896 KB) Pobierz
K. W. Jeter - Mandaloriañska zbroja
6
ROZDZIA£
DZI...
RÓWNOLEGLE DO WYDARZEÑ
P
OWROTU
J
EDI
¯ywi s¹ zawsze wiêcej warci ni¿ martwi.
To by³a jedna z generalnych zasad podrêcznika ³owców na-
gród  je¿eli taki istnia³. Dengar nie musia³ jej sobie przypominaæ,
przeczesuj¹c posêpne, k³uj¹ce oczy s³onecznym blaskiem prze-
strzenie Morza Wydm. W tej chwili jednak znajdowa³ wy³¹cznie
trupy, co nie wró¿y³o zbyt dobrze, bior¹c pod uwagê zerowy stan
jego konta. Zrobi³bym lepiej, pomyla³, gdybym siê wyniós³ z tej
¿a³osnej planety. Tatooine nie przynios³a mu wiêcej szczêcia ni¿
innym uwiêzionym na niej istotom myl¹cym. Niektóre planety
ju¿ takie s¹...
I tak musia³ przyznaæ, ¿e mia³ mniejszego pecha ni¿ co ponie-
którzy. Zw³aszcza wtedy, gdy stawiaj¹c na osypuj¹cym siê zboczu
wydmy kolejny utrudzony krok nog¹ w ochraniaczu, poczu³ d³oñ
zaciskaj¹c¹ mu siê wokó³ kostki i powalaj¹c¹ go na ziemiê.
Co u licha...  jego pe³en zdumienia okrzyk zamilk³, za-
nim zd¹¿y³ wzbudziæ echo pomiêdzy wydmami. Przetoczy³ siê
na plecy i wyszarpn¹³ blaster z kabury. Nie wystrzeli³ jednak,
kiedy zobaczy³, co uczepi³o siê jego nogi. Przewracaj¹c siê wy-
rwa³ z lotnych piasków, które utworzy³y p³aski grób, rêkê jedne-
go z martwych osobistych ochroniarzy Jabby. Zaprogramowane
odruchy rêkawicy bojowej wojownika sprawi³y, ¿e martwa d³oñ
zacisnê³a siê wokó³ kostki Dengara jak pu³apka na pustynnego
szczura.
Dengar schowa³ broñ do kabury, usiad³ i zacz¹³ odrywaæ od
buta zaciniête palce.
7
Trzeba siê by³o trzymaæ od niego z daleka  powiedzia³ na
g³os. wiszcz¹cy wiatr hulaj¹cy po Morzu Wydm ods³oni³ puste oczo-
do³y martwego ochroniarza.  Tak jak ja.  Mieszanie siê w spory
innych istot zawsze le siê koñczy³o. Eksploduj¹ca barka ¿aglowa
Jabby pogrzeba³a ca³y kontyngent najtwardszych najemników ga-
laktyki, w tym wielu ³owców nagród. Gdyby byli choæ w po³owie
tak sprytni, jak twardzi, Dengar nie przeczesywa³by teraz pustyni
w poszukiwaniu ich broni, zbroi i innych nadaj¹cych siê do u¿ycia
szcz¹tków.
Uwolni³ but i wsta³.
Mo¿e nastêpnym razem bêdziesz mia³ wiêcej szczêcia 
powiedzia³ do trupa.
Jego rada przysz³a jednak za póno, by sprawiæ tamtemu ró¿-
nicê. Dengar zarejestrowa³ w swoim banku pamiêci wygl¹d zw³ok
z zaciniêtymi palcami i ustami pe³nymi piachu, jako kolejny do-
wód tego, o czym od dawna wiedzia³: ten, kto przychodzi po bi-
twie, sprz¹ta to, co po niej zosta³o.
I to na wiele ró¿nych sposobów. Sta³ na szczycie wydmy,
os³aniaj¹c oczy przed blaskiem podwójnych s³oñc Tatooine, i przy-
gl¹da³ siê pochy³oci zbocza. Zw³oki innych wojowników i stra¿ni-
ków, rozci¹gniête pomiêdzy ska³ami lub na wpó³ zakopane w pia-
chu, jak te, które zostawi³ teraz za sob¹, wskazywa³y, ¿e dotar³ do
cichego i martwego epicentrum ca³ego wydarzenia, którego tak
m¹drze zdo³a³ unikn¹æ.
Inne dowody: szcz¹tki i od³amki, pozosta³oci wraku repulso-
rowej barki ¿aglowej, która s³u¿y³a Jabbie za lataj¹c¹ salê trono-
w¹, zamieca³y okoliczne wydmy. Fragmenty palankinu, os³ania-
j¹cego olbrzymie cia³o Jabby przed po³udniowym s³oñcem, szarpane
teraz przez gor¹cy wiatr  ogieñ blasterów i si³a uderzenia o ziemiê
zamieni³y kosztown¹ sorderiañsk¹ tkaninê w zszargane szmaty.
Dengar zobaczy³ kolejne cia³a stra¿ników Jabby, wciniête twarza-
mi w gor¹cy piasek, pozbawione broni, któr¹ zd¹¿yli rozkraæ Ja-
wowie. Ju¿ nigdy nie bêd¹ walczyæ w obronie trzês¹cego siê ciel-
ska swojego szefa. Nawet w tym suchym upale Dengar czu³ mdl¹c¹
woñ mierci. Zapach dobrze znany  pracowa³ jako ³owca nagród
i najemnik dostatecznie d³ugo, by siê z nim oswoiæ  nie towarzy-
szy³a mu jednak inna woñ, któr¹ spodziewa³ siê tu wyczuæ: pieniê-
dzy. Zacz¹³ schodziæ w dó³ zbocza w stronê odleg³ego wraku.
Kiedy tam w koñcu dotar³, nigdzie dooko³a nie zauwa¿y³ la-
du cia³a Jabby. Nie zdziwi³o go to, kiedy tak dga³ gruz z³amanym
8
metalowym prêtem jak kos¹. Nied³ugo po bitwie zobaczy³ odlatu-
j¹cy st¹d huttañski transportowiec; to on w³anie naprowadzi³ go
na to miejsce. Niew¹tpliwie gdzie tutaj znajdowa³y siê zw³oki Jabby.
Huttowie mogli sobie byæ chciwymi, wiecznie g³odnymi kredytów
zwa³ami sad³a  Dengar w pewnym sensie podziwia³ te ich ce-
chy  ale nie mo¿na im by³o odmówiæ pewnej lojalnoci w stosun-
ku do pobratymców. Wiadomo  zabij Hutta, a znajdziesz siê po
uszy w gnoju nerfa. Nie by³a to zreszt¹ kwestia ewentualnych cie-
p³ych uczuæ, jakie Huttowie mogliby ¿ywiæ w stosunku do przed-
stawicieli swojej rasy, tylko raczej przejaw ich s³ynnej megaloma-
nii w po³¹czeniu ze zdrowym instynktem samozachowawczym.
I to by by³o na tyle, jeli chodzi o Lukea Skywalkera i resztê
jego bandy, pomyla³ Dengar, gdy koniec jego prêta natrafi³ na
lepki i obrzydliwy dowód mierci Jabby. Tak jakby ta ¿a³osna ban-
da rebeliantów nie mia³a doæ problemów z Imperium, poluj¹cym
na nich po ca³ej galaktyce  teraz do przedstawicieli w³adzy do³¹-
czy te¿ liczny klan pobratymców Jabby. Dengar pokrêci³ g³ow¹ 
nie spodziewa³ siê, ¿e ten Skywalker i jego kumpel Han Solo tak
bardzo zlekcewa¿¹ sk³onnoæ Huttów do chowania urazy.
Nawet bez rozk³adaj¹cego siê pod ¿arem dwóch s³oñc trupa
Jabby, miejsce mierdzia³o niemi³osiernie. Dengar uniós³ ciê¿ki
³añcuch, zakoñczony poskrêcanym ogniwem, osmalonym i nad-
topionym ogniem blastera. Kiedy ostatni raz widzia³ te ¿elazne
pêta, jeszcze w pa³acu Jabby, by³y przymocowane do metalowe-
go ko³nierza na szyi ksiê¿niczki Leii. Teraz pokrywa³ je wyschniêty
nalot ohydnej wydzieliny linowej Jabby. Jabba musia³ mieæ nie-
lekk¹ mieræ, pomyla³ Dengar puszczaj¹c ³añcuch, bo i sam by³
nielekki.
Dowiedzia³ siê o bitwie od kilku ocala³ych stra¿ników, którzy
zdo³ali dowlec siê do pa³acu. Kiedy Dengar stamt¹d wychodzi³, by
udaæ siê na pustkowia Morza Diun, wiêkszoæ pozosta³ych w pa³a-
cu zbirów i opryszków by³a zajêta rozbijaniem beczu³ek wina, zna-
lezionych w ch³odnych, wilgotnych piwnicach pod pa³acem. Za-
mierzali w orgii pijañstwa utopiæ ¿a³oæ i smutek, ¿e nie figuruj¹
ju¿ na licie p³ac Jabby.
Tak, ty te¿ jeste wolny.  Dengar uniós³ nie naruszon¹
kapsu³ê delikatesow¹, któr¹ wykopa³ czubkiem buta. ¯ywy rary-
tas w jej wnêtrzu  truflit, jeden z ulubionych przysmaków Jab-
by  skroba³ o ceramiczn¹ pokrywê kapsu³y z wyt³oczon¹ na niej
charakterystyczn¹ pieczêci¹ firmy Fhnark i Spó³ka z napisem
9
Delikatesy i sloganem reklamowym Zaspokajamy najbardziej
zdegenerowane apetyty w galaktyce.  Jeli w ogóle wiesz, co to
znaczy.  Jego w³asne gusta kulinarne nie obejmowa³y paj¹kowa-
tych, ociekaj¹cych galaret¹ stworzeñ w rodzaju truflita; przycisn¹³
palec w rêkawicy do zamka kapsu³y i otworzy³ j¹. Od¿ywczy gaz,
podtrzymuj¹cy przy ¿yciu truflita przez ca³¹ drogê z planety, na
której siê narodzi³  gdziekolwiek siê znajdowa³a  wydosta³ siê
z sykiem z kapsu³y.
Ciekawe, jak d³ugo tu po¿yjesz.  Truflit wypad³ na piach,
wdrapa³ siê na but Dengara i pomkn¹³ w stronê nastêpnej wydmy.
Dengar wyobrazi³ sobie Jedca Tusken, który znajduje na piasku
tê egzotyczn¹ smakowitoæ, kompletnie zaskoczony jej widokiem.
Na wydmach zosta³ jeden spory fragment wraku, zbyt du¿y,
by Jawowie zdo³ali go wyszabrowaæ. Twardy durastalowy kil bar-
ki ¿aglowej, sczernia³y od wybuchu, który zniszczy³ pozosta³¹ czêæ
kad³uba, wyrasta³ pod ostrym k¹tem z miejsca, gdzie rufê pogrze-
ba³o skalne rumowisko. Dengar obmaca³ wypuk³¹ metalow¹ po-
wierzchniê prawie metrowej szerokoci, po czym wspi¹³ siê wy¿ej
a¿ na szcz¹tki dziobu, z którego pozosta³o tylko o¿ebrowanie, ster-
cz¹ce w górê ku bezchmurnemu niebu. Otoczy³ ramieniem jedn¹
z belek, a drug¹ rêk¹ wysup³a³ zza paska elektrolornetkê i przysu-
n¹³ do oczu. Na dolnej krawêdzi pola widzenia zmienia³y siê cyfry
lokatora zasiêgu, gdy bada³ horyzont.
Bezcelowa podró¿, pomyla³ z niesmakiem Dengar. Wychyli³
siê mocniej znad belki, nadal przepatruj¹c pustyniê przez lornetkê.
Jego kariera jako ³owcy nagród nigdy nie by³a tak b³yskotliwa,
¿eby nie musia³ czasem grzebaæ w resztkach po innych, tak jak
teraz. Cz³owiekowi nie³atwo by³o utrzymaæ siê w tym fachu, bio-
r¹c pod uwagê niezliczone inne gatunki zamieszkuj¹ce galaktykê,
które siê nim trudni³y  a wszystkie paskudniejsze i bardziej bez-
wzglêdne od niego; na domiar z³ego by³y jeszcze roboty. By³ wiêc
przyzwyczajony do grzebania w odpadkach jak padlino¿erca. Nie
by³oby le, gdyby uda³o mu siê znaleæ choæby jednego rozbitka.
Mo¿e zap³aci³by mu za ratunek albo sk³oni³ krewnych czy wspó³-
pracowników do wymiany za okup. Dwór wiêtej pamiêci Jabby
by³ bogaty i oferowa³ wiele mo¿liwoci zarobku, ci¹ga³y wiêc tam
nie tylko lokalne szumowiny z Tatooine.
Jednak szcz¹tki, które tutaj znalaz³  kilka przetrz¹niêtych
ju¿ i po³amanych fragmentów barki ¿aglowej i towarzysz¹cych jej
jako eskorta skoczków  to wszystko nie by³o warte nawet dwóch
10
Zgłoś jeśli naruszono regulamin