Przybyszewski St., Śnieg.pdf

(313 KB) Pobierz
Aby rozpocząć lekturę,
kliknij na taki przycisk
,
który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.
Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poniżej.
STANISŁAW PRZYBYSZEWSKI
ŚNIEG
Dramat w czterech aktach
2
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000
3
Osoby
TADEUSZ
BRONKA,
jego żona
EWA,
jej przyjaciółka
KAZIMIERZ,
brat Tadeusza
MAKRYNA
LOKAJ
4
Akt pierwszy
Scena I
Kazimierz, Bronka
Widz patrzy na wytworny pokój jadalny, z którego poprzez wielkie, wysokie okna i
przez oszkloną, zimową oranżerię widać nagie, szronem okryte drzewa ogrodu i
płaty gęste śniegu. W kącie wielki, staroświecki komin, obok polana sosnowe, które
Kazimierz dorzuca nerwowym ruchem raz po raz do ognia. Bronka stoi przy oknie,
niespokojnie zapatrzona w śnieżycę.
KAZIMIERZ
Coś ty taka niespokojna? Nie bądźże dzieciakiem. Czego się lękasz?
BRONKA
Ale, bój się Boga, Kaziu, czy nie widzisz, jaka śnieżyca? Prawie cały dzień sypie i
sypie. Zaspy się potworzyły. Tam za miastem droga bez drzew na jaki kilometr. Nie-
chże stangret pobłądzi. Sanki się w rów przewrócą...
KAZIMIERZ
(przerywa jej)
I cóż z tego? Tadeusz wypadnie w rów. Będzie mu miękko.
BRONKA
O, jakiś ty brzydki.
KAZIMIERZ
No, nie gniewaj się. Ale patrzę rzeczywiście na was, jak na dwoje dzieciaków. Wasz
stosunek – to rzadka anomalia. Rok już jesteście pobrani, a bawicie się w takie czu-
łostki, jakbyście się dopiero wczoraj poznali.
BRONKA
Ależ to, to właśnie robi nasze życie tak pięknym.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin