Erle Stanley Gardner - Adorator panny West.pdf

(735 KB) Pobierz
Erle Stanley Gardner
Adorator panny West
Rozdział I
Perry
apelacyjny,
Mason
który
przeglądał
przygotował
wniosek
jego
współpracownik, Jackson.
Della Street, siedząca po drugiej stronie
biurka
-
-
pierwsze,
dwóch.
-
Boże
miłosierny!
Jackson
powiedział mi, że po drugim skróceniu nie mógł
już skreślić ani jednego słowa.
Mason uśmiechnął się.
-
-
-
A co z maszynistkami?
Stella choruje na grypę, a Annie
To
trzeba
kogoś
przyjąć
w
słynnego
obrońcy,
bezbłędnie
rozszyfrowała wyraz twarzy swego szefa.
Będą jakieś poprawki? - zapytała.
Nawet sporo - odparł Mason. - Po
musiałem
skrócić
całość
z
dziewięćdziesięciu sześciu stron do trzydziestu
zawalona robotą.
zastępstwie - polecił Mason. - Akta tej sprawy
muszą być gotowe na jutro - drukarz czeka.
-
Tak jest, szefie. Zaraz zadzwonię
do agencji i powiem, żeby natychmiast przysłali
maszynistkę.
- Dobrze. Zanim przyjdzie, jeszcze raz
przejrzę tekst i zobaczę, czy nie da się wyrzucić
następnych czterech czy pięciu stron. Tego
rodzaju streszczeń nie przygotowuje się dla
zaimponowania klientom. Powinny być zwięzłe, a
przede wszystkim napisane tak jasno, by Sąd mógł
zapoznać się ze stroną faktyczną sprawy jeszcze
przed argumentacją prawną. Sędziowie znają
prawo. A jeżeli nie są czegoś pewni, to zlecają
swoim kancelistom, żeby sprawdzili za nich
odpowiednie paragrafy i ustawy.
Mason chwycił gruby niebieski ołówek i
zaczął jeszcze raz wczytywać się w akta, których
stronice nosiły ślady wielokrotnego redagowania.
Della Street poszła do sekretariatu, żeby
zatelefonować
znad kartek.
- No i co, załatwiłaś? - zagadnął ją
niecierpliwym tonem.
- W agencji nie mają teraz nikogo. To
znaczy mają, ale raczej przeciętne. Powiedziałam
im, że tobie jest potrzebna szybka, dokładna i
pracowita maszynistka. Że nie masz czasu na
powtórne czytanie i wyszukiwanie błędów czy
literówek.
Mason nie przerywając pracy, skinął
głową.
-
-
Kiedy możemy jej oczekiwać?
Obiecali
przysłać
kogoś,
kto
w
sprawie
zaangażowania
maszynistki. Kiedy wróciła, Mason uniósł oczy
skończyłby przepisywanie tekstu jutro do wpół do
trzeciej. Ale może trochę potrwać, zanim taką
dziewczynę znajdą. Powiedziałam im, że wyciąg z
akt sprawy ma trzydzieści dwie strony.
- Dwadzieścia dziewięć i pół - skorygował
z uśmiechem Mason. - Właśnie wykreśliłem
następne dwie i pół strony.
Kiedy w pół godziny później Mason
kończył
gabinetu
kancelarii.
- Panie mecenasie, maszynistka już czeka.
Mason skinął z zadowoleniem głową i
wyciągnął się w fotelu. Della przerwała układanie
ostateczne
wsunęła
redagowanie
się
Gertie,
tekstu,
do
recepcjonistka
gotowych do przepisania materiałów, przyglądając
się ze zdziwieniem Gertie, która z tajemniczą
miną zamknęła za sobą drzwi do sekretariatu.
-
-
Co się stało, Gertie?
Ona się bardzo boi, szefie. Co pan
jej takiego powiedział?
Mason w milczeniu popatrzył na Delię
Street.
-
Na Boga! - zdenerwowała się Della.
- Ja w ogóle z nią nie rozmawiałam, tylko z panną
Mosher, kierowniczką agencji.
-
Ale ta dziewczyna - Gertie zniżyła
głos do szeptu - jest śmiertelnie przerażona.
Mason uśmiechnął się porozumiewawczo
do Delii. Skłonności Gertie do dramatyzowania
każdej sytuacji były wszystkim dobrze znane i
stanowiły powód do częstych żartów.
-
-
telefonicznej,
Gertie, przyznaj się, co zrobiłaś,
J a? co j a zrobiłam? Nic!
właśnie
a
kiedy
na
się
sygnał
centralki
ta
odwróciłam,
żeby ją tak przestraszyć?
Odpowiadałam
dziewczyna stała już przy biurku. Nie słyszałam
nawet jej kroków. Usiłowała coś powiedzieć, ale
nie udało jej się wykrztusić ani słowa. Stała i już.
Nie zwróciłam na to specjalnej uwagi i dopiero
później, kiedy zastanowiłam się nad tym, doszłam
do wniosku, że ona oparła się kurczowo o biurko.
Mogę się założyć, że kolana się pod nią trzęsły i...
-
Mniejsza o to, co myślałaś -
przerwał jej zaintrygowany mimo woli Mason. -
Opowiedz lepiej, co sie zdarzyło? Coś ty jej
powiedziała, Gertie?
-
Zapytałam: „Chyba pani jest tą
nową maszynistką, co?”, a ona skinęła głową.
„No, to niech pani usiądzie przy tym biurku, a ja
przyniosę
wszystko.
-
-
-
-
-
A co ona na to?
Usiadła na krześle za biurkiem.
W porządku, Gertie, dziękuję.
Ale ona była absolutnie przerażona,
Cóż, zdarza się - odpowiedział
materiały
do
przepisywania”.
To
naprawdę - upierała się Gertie.
lekkim tonem adwokat. - Nowa praca działa na
wiele dziewcząt deprymująco. Przypominam sobie
Gertie, że i ty miałaś na samym początku jakieś
kłopoty...
-
Kłopoty! - wykrzyknęła z emfazą
Gertie. - Kiedy w biurze zdałam sobie sprawę, że
mam w ustach gumę do żucia, myślałam, że się
całkiem rozsypię. Trzęsłam się jak galareta. Nie
wiedziałam, co zrobić i...
-
A
widzisz
-
uśmiechnął
się
uspokajająco Mason. - Leć do centralki, bo
wydaje mi się, że słyszę sygnał
telefoniczny.
- O Boże, tak. Teraz nawet ja słyszę.
„Szarpnąwszy gwałtownie drzwi Gertie
wybiegła do
sekretariatu.
Adwokat podał Delii Street teczkę z
aktami.
-
wróciła
-
maszynistka?
-
Daj
do
jej
to
Della.
Mason
Niech
zacznie
przepisywać. Kiedy po dziesięciu minutach Della
gabinetu,
zagadnął
ironicznym tonem:
Jak się czuje nasza przerażona
Jeżeli
to
jest
przerażona
Zgłoś jeśli naruszono regulamin