Hiszpański temperament - Carole Mortimer.pdf

(1442 KB) Pobierz
Carole Mortimer
Hiszpański temperament
Tłumaczenie:
Katarzyna Berger-Kuźniar
Hiszpański temperament - Carole Mortimer
Cykl: One Night With Consequences
Gregorio de la Cruz zapragnął zdobyć Lię Fairbanks od
pierwszego dnia, kiedy ją poznał. Przystojnemu i bogatemu
Hiszpanowi nie odmówiła dotąd żadna kobieta, lecz gdy
spróbował pocałować Lię, ona wymierzyła mu policzek.
Jednak Gregorio czuje, że Lia jest kobietą jego życia. Musi
tylko znaleźć sposób, by ją do siebie przekonać…
PROLOG
– I co on tutaj robi? – Lia nie potrafiła oderwać wzroku od
mężczyzny stojącego tuż obok otwartego grobu, w którym za
chwilę miała spocząć trumna z ciałem
biznesmena Jacoba Fairbanksa.
– Kto? A, on… O, Boże…
Lia zignorowała komentarz przyjaciółki Cathy, bo myślała
teraz wyłącznie o jednym: wbrew logice i okolicznościom
zamierzała
zaraz
się
znaleźć
koło
groźnie
wyglądającego
śnie
bruneta, którego twarz prześladowała ją na jawie i we
przez ostatnie koszmarne dwa tygodnie.
– Lia, tylko nie to! – przestrzegła ją jeszcze Cathy, czując, co
się święci.
Jednak nikt ani nic nie mogłoby jej powstrzymać. Całą uwagę
pochłaniał jeden człowiek: Gregorio de la Cruz, najstarszy
i najwyższy z trójki sławnych braci de la Cruz, o długich,
kręconych
ciemnych
włosach,
oliwkowej
karnacji
i niesamowicie przystojnej facjacie ponurego konkwistadora.
I takiej dokładnie osobowości. Nieugięty trzydziestosześcioletni
prezes światowego imperium rodziny de la Cruz, który sam
stworzył to biznesowe supermocarstwo w ciągu minionych
dwunastu
lat,
i
zawdzięczał
je
wyłącznie
własnej
bezwzględności i sile woli.
Ten sam, który jest odpowiedzialny za doprowadzenie ojca Lii
do stanu desperacji, jaki zabił go
serca dwa tygodnie wcześniej!
nieoczekiwanym
atakiem
jej ojca, znanego
Człowiek,
którego
Lia
nienawidzi
każdą,
najmniejszą
cząsteczką swego jestestwa.
– Jak pan śmiał tu przyjść?!
De
la
Cruz
popatrzył
na
nią
czarnymi,
kompletnie
bezdusznymi oczami.
– Panno Fairbanks, ja…
– Pytam, jak pan śmie pokazywać się tutaj?!
– To chyba nie czas…
Ale niedane mu było powiedzieć nic więcej, bo ostre pazurki
Lii wbiły się bezlitośnie w jego policzek, zostawiając na
przy
okazji
ślady
jej
krwi,
bo
przedtem,
nim
kompletnie
sfrustrowana, wbiła je sobie osobiście we własną wewnętrzną
część dłoni.
– Nie! – wykrzyknął najpierw w stronę swych ubranych
w ciemne garnitury ochroniarzy, by powstrzymać ich od
oczywistego działania; potem zaś zwrócił się do rozwścieczonej
dziewczyny na „ty”: – Amelio, już po raz drugi uderzyłaś mnie
w twarz przy ludziach, trzeci raz na to nie pozwolę!
„Drugi raz?!”
Ach, Boże, no oczywiście…
Jej ojciec przedstawił ich sobie w restauracji dwa miesiące
wcześniej. Co prawda, jedli kolację przy różnych stolikach
w towarzystwie różnych ludzi, lecz od tego momentu była cały
czas świadoma natarczywego spojrzenia pana Gregoria de la
Cruza. Jednak, gdy w trakcie kolacji udała się do toalety, a po
wyjściu z niej zauważyła go w hallu, najwyraźniej niecierpliwie
czekającego na tę chwilę, poczuła się ogromnie zaskoczona.
Zaskoczenie przerodziło się w zdumienie, kiedy powiedział bez
ogródek, że jej pożąda, i zaczął
namiętnie
całować.
To
właśnie wtedy dała mu w twarz po raz pierwszy! Zdecydowanie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin