To_nie_ja_kochanie_Kaci_Hadesa_tonie1.pdf

(703 KB) Pobierz
Tytuł oryginału: It Ain't Me, Babe (Hades Hangmen) (Volume 1)
Tłumaczenie: Grzegorz Rejs
ISBN: 978-83-283-3960-6
Copyright © Tillie Cole 2014
All rights reserved.
No part of this publication may be reproduced or transmitted in any form or by any means,
electronic or mechanical, including photography, recording, or any information storage and
retrieval system without the prior written consent from the publisher and author, except
in the instance of quotes for reviews. No part of this book may be uploaded without the
permission of the publisher and author, nor be otherwise circulated in any form of binding
or cover other than that in which it is originally published.
Polish edition copyright © 2018 by Helion SA
All rights reserved.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniej-szej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
kserograficz-ną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym,
magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź
towarowymi ich właścicieli.
Autor oraz Wydawnictwo HELION dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce
informacje były kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za
ich wykorzystanie, ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub
autorskich. Autor oraz Wydawnictwo HELION nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności
za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w książce.
Materiały graficzne na okładce zostały wykorzystane za zgodą Shutterstock Images LLC.
Wydawnictwo HELION
ul. Kościuszki 1c, 44-100 GLIWICE
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail:
editio@editio.pl
WWW:
http://editio.pl
(księgarnia internetowa, katalog książek)
Printed in Poland.
Kup książkę
Poleć książkę
Oceń książkę
Księgarnia internetowa
Lubię to! » Nasza społeczność
Rozdział pierwszy
Salome
Piętnaście lat później…
Uciekaj, biegnij i nie zatrzymuj się…
Siłą woli zmuszałam zmęczone nogi, by nie przestawały biec.
Czułam w mięśniach palący ból, jakby ktoś wstrzyknął w nie jad,
a stopy kompletnie mi zdrętwiały od stąpania po zimnej, twardej ziemi.
Jednak nie chciałam się poddać… nie mogłam się poddać.
Oddychaj, biegnij, tylko się nie zatrzymuj…
Omiotłam wzrokiem spowity mrokiem las w poszukiwaniu apo-
stołów. Nie zauważyłam nikogo, ale to była tylko kwestia czasu. Nie-
bawem się zorientują,
że
mnie nie ma. Ale nie mogłam zostać. Nie
mogłam spełnić swojego z góry narzuconego obowiązku wobec pro-
roka. Nie po tym, co się stało.
Czułam kłucie w płucach spowodowane gwałtownym dyszeniem,
a moja klatka piersiowa falowała od nadmiernego wysiłku.
Wytrzymaj ból. Biegnij, po prostu biegnij.
Minąwszy trzecią wieżę strażniczą, niezauważona poczułam cień
radości — ogrodzenie nie było aż tak daleko. Pozwoliłam sobie na
odrobinę nadziei,
że
może uda mi się uwolnić.
Wtedy zawyły syreny alarmowe i zamarłam w miejscu.
Już wiedzą. Idą po mnie.
Zmusiłam swoje nogi, by biegły szybciej. Kolce i ostre patyki wbi-
jały mi się w stopy. Zaciskając zęby, powiedziałam sobie:
Zignoruj
ból. Zignoruj ból. Myśl o niej.
19
Kup książkę
Poleć książkę
Tillie Cole
Nie mogli mnie znaleźć. Nie mogłam
pozwolić,
by mnie znaleźli.
Znałam zasady.
Nigdy
nie odchodź. Nigdy nie
próbuj
odejść. Ale ja
uciekałam. Byłam zdeterminowana, by umknąć ich okrucieństwu
raz na zawsze.
Gdy moim oczom ukazały się wysokie słupy ogrodzenia, zaczęłam
poruszać ramionami ze
świeżą
energią, wykonując kilka ostatnich
kroków mojego sprintu. Zderzyłam się z metalowym ogrodzeniem,
aż zazgrzytały słupy.
Chaotycznie zaczęłam szukać jakiejś luki.
Nic.
O nie! Proszę!
Podbiegałam do każdego słupa —
żadnych
wyrw,
żadnych
dziur…
żadnej
nadziei.
W panice padłam na ziemię i zaczęłam kopać rękami w zeschnię-
tej glebie tunel do wolności. Orałam palcami twarde błoto,
łamiąc
paznokcie i zdzierając skórę. Moje palce krwawiły, ale nie przestawa-
łam.
Nie miałam wyboru. Musiałam znaleźć sposób,
żeby
się stamtąd
wydostać.
Dźwięk syreny nie ustawał. Wydawało mi się,
że
wyje coraz gło-
śniej
i odlicza sekundy do mojego pojmania. Gdyby mnie znaleźli,
byłabym pod stałą obserwacją. Traktowaliby mnie jeszcze gorzej —
nadal jak więźnia, tylko jeszcze surowiej.
Wolałabym umrzeć.
Jak długo mnie nie ma? Czy są już blisko?
Paniczne myśli wi-
rowały mi w głowie, ale nie przestawałam kopać.
Wtedy usłyszałam zbliżające się psy — szczekanie, warczenie,
zajadłą wściekłość psów strażników Zakonu — i zaczęłam kopać
z jeszcze większą desperacją.
Strażnicy mieli broń. Wielkie, półautomatyczne karabiny. Bro-
nili tego terenu jak lwy. Byli brutalni i zawsze dopadali swoje ofiary.
Schwytaliby mnie i ukarali. Tak jak ją. Torturowaliby mnie za moje
nieposłuszeństwo.
Dokładnie. Tak. Jak
ją.
20
Kup książkę
Poleć książkę
To nie ja, kochanie
Psy gończe były coraz bliżej. Srogie, ciężkie dyszenie i targające
nerwami szczekanie stawało się coraz głośniejsze. Zdławiłam w sobie
krzyk wydzierający się z mojego gardła i kopałam dalej, ryjąc i od-
grzebując ziemię dłońmi, by się uwolnić. Zawsze pragnęłam być
wolna…
Wreszcie
wolna.
Znieruchomiałam momentalnie, słysząc ożywione głosy. Dźwięki
wydawanych komend,
ładowanych
magazynków, odbezpieczanej broni
i stąpających, ciężkich butów były coraz bliżej.
Byli
zbyt
blisko.
Niemal wrzasnęłam z przerażenia, gdy zdałam sobie sprawę,
że
podkop pod ogrodzeniem nie jest wystarczająco duży, bym mogła się
przez niego wydostać. Jednak musiałam kontynuować. Nie miałam
wyboru. Musiałam spróbować. Nie mogłam znieść ani jednego dnia
dłużej w tym piekle.
Wciskając głowę w otwór i ocierając klatką piersiową o
świeżo
rozkopaną ziemię, zaczęłam przeciskać się pod ogrodzeniem. Roz-
darłam skórę na ramieniu o ostry metal, ale nie przejęłam się tym.
Czymże była jeszcze jedna blizna?
Wbijając palce w ziemię jak szpony, ciągnęłam swoje ciało na-
przód. Słyszałam wyraźnie niskie głosy strażników, wycie ich
wściekłych psów, celowo głodzonych i ogarniętych
żądzą
krwi.
— Będzie szukała przerw w ogrodzeniu albo miejsc, gdzie drut
jest luźniejszy. Niech druga grupa zabezpieczy północną bramę. My
pobiegniemy na południe. Bez względu na wszystko
ZNAJDŹCIE JĄ!
Prorok sprowadzi gniew Wszechmogącego na nas wszystkich, jeśli
ona się nie znajdzie!
Wydałam z siebie paniczny krzyk i parłam na przód. Czołgałam
się po zeschniętym błocie, wierzgając desperacko nogami. Moje ciało
pokryte było głębokimi zadrapaniami. Suknia rozdarła się na strzępy
o kolczasty drut. Patrzyłam bezsilnie, jak moja krew skapuje na ziemię.
Nie!
Omal nie krzyknęłam z frustracji. Psy wyczują krew. Były
szkolone, by rozpoznawać krew.
21
Kup książkę
Poleć książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin