Dzieci_Soma_Seba_e_1367.pdf

(786 KB) Pobierz
Jacek Grzelakowski
Dzieci Soma Seba
Jeśli pójdziesz za mną,
Zniszczę ci ę.
Jeśli odejdziesz,
Rozpływając się w mgle p urpu ry,
Cierpien iem odnajdę cię, p rzytu lę.
Nawet, jeśli będziesz t ylko myślą moją...
Kup książkę
Jacek Grzelakowski
„Dzieci Soma Seba”
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok sp. z o. o.
2014
Copyright © by Jacek Grzelakowski 2014
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej
publikacji nie może być reprodukowana, powielana
i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej
zgody wydawcy.
Skład: Wydawnictwo Psychoskok
Projekt okładki: Jacek Grzelakowski; Wydawnictwo
Psychoskok
Zdjęcie okładki © Jacek Grzelakowski
Korekta pobieżna: Paweł Markowski
"Autor zrezygnował z profesjonalnej korekty
Wydawnictwa”
ISBN: 978-83-7900-269-6
Wydawnictwo Psychoskok sp. z o.o.
ul. Chopina 9, pok. 23 , 62-507 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom.665-955-131
http://wydawnictwo.psychoskok.pl
e-mail:wydawnictwo@psychoskok.pl
Kup książkę
Rozdział I. Wyjazd
- Wziąłeś ten biały sweter? - matka z troskliwością
dopytywała z drugiego pokoju.
- Ależ mamo, przecież jest lato. Jest za gruby. Nie
zmieści się już w torbie - odpowiedział z wyraźną
irytacją.
- Lepiej się zabezpieczyć. Noce na pewno będą
chłodne - nie ustępowała.
- Mamo, nie mogę wziąć przecież więcej pakunków
od Ewy. Jakby to wyglądało. Nie obawiaj się. Przecież
w razie czego, mogę pożyczyć coś od Marcina. Nie
jedziemy na bezludzie.
- Lepiej nosić niż się prosić - zdecydowanie odparła
- zresztą jedziesz samochodem, dodatkowy bagaż nie
będzie ci przeszkadzał.
- Oj, mamuś! Jestem już dorosły!
- Dla matki, nigdy!- stanowczy głos matki a jednak
niezwykle miękki i ciepły usłyszał nagle nad uchem.
Pocałowała go czule w policzek.- Dla mnie zawsze
będziesz moim małym Kondziem - szybkim ruchem
nałożyła mu sweter na głowę.
- Oj, mamo - zajęczał, ściągając go szybko.
4
Kup książkę
- Spakuj, spakuj. Nie dręcz starej matki - odrzekła
ze śmiechem.
- Dlaczego nigdy nie potrafię ci odmówić? -
zrezygnowanym głosem stwierdził Konrad. Wepchnął
jednak, byle jak, sweter do torby. Ledwo się zmieścił.
- Bo jesteś moim najukochańszym synem - doszło
go już z kuchni.
- Tak, bo jedynym.
- No, może właśnie dlatego - odrzekła przekornie.
Wróciła z wypełnioną reklamówką.
- Mamo!
- Pakuj, pakuj, bo jeszcze coś ci zaraz dorzucę -
ponagliła.
- Już wychodzę. Nie da rady - próbował się bronić.
- Jeszcze prowiant na drogę.
- Mamo, Ewa mówiła, że przygotowała całą torbę.
Wystarczy nie tylko na drogę, ale i na cały miesiąc.
- To ładnie z jej strony, ale bitkami schabowymi przecież
nie pogardzisz. Całą noc je smażyłam. Zobaczysz, przydadzą
się na pewno - wepchnęła mu pod pachę wypchaną
prowiantem reklamówkę.
- No..., nie pogardzę. Chociaż po drodze jest tyle
restauracji, zajazdów. Jest gdzie zjeść przecież.
Niepotrzebnie się martwisz. To nie te czasy.
5
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin