Gdyby_nie_Ty_Igrajac_z_ogniem_2_gdyio2.pdf

(796 KB) Pobierz
Tytuł oryginału: Because of You (Playing with Fire #2)
Tłumaczenie: Marta Czub
Projekt okładki: Jan Paluch
Materiały graficzne na okładce zostały wykorzystane za zgodą Shutterstock Images LLC.
ISBN: 978-83-246-9897-4
Copyright © April 2013 Tara Sivec.
All rights reserved. No part of this books may be reproduced or transmitted in any form or
by any means, electronic or mechanical, including photocopying, recording or by any
information storage and retrieval system without written permission from the author, except
for the inclusion of brief quotations in a review.
Polish edition copyright © 2015 by Helion S.A.
All rights reserved.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniej-szej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
kserograficz-ną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym,
magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi
bądź towarowymi ich właścicieli.
Autor oraz Wydawnictwo HELION dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce
informacje były kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za
ich wykorzystanie, ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub
autorskich. Autor oraz Wydawnictwo HELION nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności
za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w książce.
Drogi Czytelniku!
Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres
http://septem.pl/user/opinie/gdyio2
Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję.
Wydawnictwo HELION
ul. Kościuszki 1c, 44-100 GLIWICE
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail:
septem@septem.pl
WWW:
http://septem.pl
(księgarnia internetowa, katalog książek)
Printed in Poland.
Kup książkę
Poleć książkę
Oceń książkę
Księgarnia internetowa
Lubię to! » Nasza społeczność
Rozdział 8.
LAYLA
Od biegania z Bradym minęły trzy tygodnie. Trzy tygodnie, odkąd
zachowywał się w stosunku do mnie jak człowiek. Nie mam poję-
cia, co się od tego czasu zmieniło, ale wesoły i przyjacielski Brady
zniknął, a zastąpił go nieprzystępny i oficjalny. Powtarzam sobie,
że
powinnam się z tego cieszyć, bo przyjacielski Brady za bardzo
mnie dekoncentrował, co nie jest mi do niczego potrzebne. Nie
mam czasu marzyć o całowaniu dołeczków na jego policzkach ani
rozmyślać o tym,
że
przysłuchując się jego rozmowie z siostrzenicą,
zalała mnie fala dziwnej czułości.
Skoro nie masz na to czasu, to po jaką cholerę właśnie to robisz?
Siedzimy przy tym samym stole konferencyjnym, przy którym
się poznaliśmy. Ale tym razem nie siedzę naprzeciwko niego i nie
zastanawiam się, co tu robi. Siedzimy tak blisko siebie,
że
jego no-
ga co jakiś czas ociera się o moją, a ja walczę z chęcią, by położyć
mu rękę na udzie i sprawdzić, czy jest równie muskularne, na jakie
wygląda.
Niestety w dalszym ciągu się zastanawiam, kim on, do cholery,
jest. Wciąż mam wątpliwości, czy mogę mu zaufać i czy dwa obli-
cza, które dotąd widziałam, to już koniec, czy może skrywa jeszcze
jakieś, gotowe w każdej chwili mnie zaskoczyć i jeszcze bardziej
skołować.
97
Kup książkę
Poleć książkę
— To znaczy,
że
nie czytasz wszystkich listów od wielbicieli?
— pyta nieuważnie, przeglądając plik poczty, nieotwartych listów,
przedartych kartek papieru. Wszystkie one zawierają słowa po-
chwały czy dwuznaczne komplementy od fanów z całego
świata.
Choć w ciągu ostatnich kilku tygodni Brady zamienił ze mną dwa
słowa na krzyż i odpowiadał zdawkowo na moje pytania, dzień
w dzień przychodził do wytwórni i przeglądał moją pocztę. Chodził
też ze mną na spotkania i próby, przeprowadzając dochodzenie i ro-
biąc notatki. Poprosił,
żebym
dziś przyszła, bo ma kilka pytań. A wła-
ściwie
nawet nie mnie poprosił, tylko Finna, któremu napisał o tym
w e-mailu, co tego ostatniego oczywiście nieziemsko wkurzyło. Po
incydencie z bieganiem wciąż muszę przy nim uważać. Jest obra-
żony,
bo uważa,
że
wolałam Brady’ego. A przecież Finn jest dla mnie
najważniejszy. Będę musiała przez jakiś czas się do niego przymi-
lać i trochę się mu podlizać,
żeby
uwierzył,
że
Brady nie jest dla
mnie ważniejszy, ale w końcu mu przejdzie. Zawsze przechodzi.
Starałam się, jak mogłam, załagodzić sprawę e-maila.
***
— Po jaką cholerę on do mnie pisze? I po co w ogóle zawraca ci
tym głowę? Jeśli ma jakieś pytania, równie dobrze może spytać
mnie — wściekł się Finn, przeglądając wiadomości w telefonie.
— Finn, on tylko wykonuje swoją pracę. Wiesz,
że
nie ma co się
na to obruszać. Eve go zatrudniła i przez jakiś czas musimy z tym
żyć.
Facet się przekona,
że
nie ma
żadnego
prześladowcy, choć Eve
twierdzi inaczej; wróci do swoich spraw, a my będziemy mogli
znów normalnie
żyć
— wyjaśniłam
łagodnie,
starając się nie zło-
ścić
na ciągłą niechęć Finna do Brady’ego.
Naprawdę nie miałam pojęcia, dlaczego tak reagował. Eve wie-
lokrotnie zatrudniała zewnętrznych konsultantów, którzy mieli
sprawdzić, czy nasz system ochrony jest na najwyższym poziomie
i funkcjonuje bez zarzutu. Nikt dotąd nie działał Finnowi na nerwy
aż tak,
żeby
ten okazywał mu jawną wrogość.
98
Kup książkę
Poleć książkę
— Oboje wiemy,
że
rewelacyjnie wypełniasz swoje obowiązki
i
że
znasz się na rzeczy. Proszę, nie utrudniaj sytuacji, bo już jest
wystarczająco trudna.
Błaganie w moim głosie musiało go przekonać. Twarz mu zła-
godniała, czoło się wygładziło, a na ustach zaczął się błąkać niewy-
raźny uśmiech.
— Masz rację. Przepraszam. Nie chciałem nikomu niczego utrud-
niać, a już na pewno nie tobie. Jestem po prostu sfrustrowany.
Podeszłam do niego, objęłam go w pasie i przytuliłam się do
niego policzkiem. Finn też mnie objął i oparł się czołem o czubek
mojej głowy.
— Dziękuję, Finn. Zanim się obejrzysz, już go nie będzie, zo-
baczysz.
***
Na szczęście od tej rozmowy Finn stara się trzymać nerwy na wo-
dzy. Brady jednak nadal tu jest i wygląda na to,
że
nie ma zamiaru
zrezygnować, póki nie znajdzie czegoś na poparcie teorii Eve.
— Nie otwieram sama listów — mówię, wracając do jego pytania.
Odsuwam się od niego jak najdalej, uważając,
żeby
nie spaść przy
tym z krzesła. — Zatrudniamy asystentki, które zajmują się prze-
syłkami: wpisują dane nadawców do bazy i skanują listy. Co tydzień
wybierają kilka, na które mam osobiście odpowiedzieć.
Brady kiwa głową. Bierze do ręki kilka listów, patrzy na adres
zwrotny i odkłada je na kupkę po lewej stronie.
— Kiedy zaczęły przychodzić listy od tego całego Raya, poka-
zały ci je?
Kręcę głową. Nachylam się i opieram
łokciami
o stół.
— Nie. Wiecznie dostaję pogróżki i dziwne listy, więc na po-
czątku po prostu je skatalogowały. Ale po piątym program, które-
go używamy do kontrolowania przychodzącej poczty, oznaczył je
i wysłał powiadomienie,
że
nadawca się powtarza. Wtedy asystentki
99
Kup książkę
Poleć książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin