A_mialo_byc_tak_pieknie_amialo.pdf

(3815 KB) Pobierz
Tytuł oryginału: It Seemed Like a Good Idea at the Time
Tłumaczenie: Agata Staszewska
ISBN: 978-83-283-6596-4
Copyright © 2018 by Kylie Scott
All rights reserved.
Polish edition copyright © 2020 by Helion SA
All rights reserved.
All rights reserved. No part of this book may be reproduced or transmitted in any form
or by any means, electronic or mechanical, including photocopying, recording or by any
information storage retrieval system, without permission from the Publisher.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym,
magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź
towarowymi ich właścicieli.
Niniejszy utwór jest fikcją literacką. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci —
żyjących obecnie lub w przeszłości — oraz do rzeczywistych zdarzeń losowych, miejsc
czy przedsięwzięć jest czysto przypadkowe.
Drogi Czytelniku!
Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres
http://editio.pl/user/opinie/amialo
Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję.
Helion SA
ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail:
editio@editio.pl
WWW:
http://editio.pl
(księgarnia internetowa, katalog książek)
Printed in Poland.
Kup książkę
Poleć książkę
Oceń książkę
Księgarnia internetowa
Lubię to! » Nasza społeczność
A miało być tak pięknie
Rozdział 1
Środa
Gdyby
światem
rządziła sprawiedliwość, wyglądałby fatalnie. Na
przestrzeni lat zmieniłby się w ledwie wspomnienie dawnej chwały.
Oczywiście nic podobnego nie nastąpiło. Nie miałam aż tyle szczęścia.
— Dotarłaś — stwierdził, schodząc boso po schodach prowa-
dzących do jego drzwi.
— Nie dziw się tak. To ty nauczyłeś mnie prowadzić.
Obrzucił mnie beznamiętnym spojrzeniem błękitnych oczu.
W jego włosach nie dostrzegłam najmniejszej oznaki siwizny.
Jeszcze nie.
— Cześć, Pete.
Cisza.
— Przybywam w pokoju.
Więcej ciszy.
Przy proteście mięśni wygrzebałam się z samochodu. Moja su-
kienka przypominała wygniecioną szmatę. Coś, co nad ranem wy-
dawało mi się obiecujące i radosne, nie prezentowało się najlepiej
w promieniach popołudniowego słońca. Tak działa dwunastogo-
dzinna jazda z Sydney na północne wybrzeże South East Queensland.
Odsunęłam okulary przeciwsłoneczne na czoło, gotowa na spotkanie
nieuniknionej zguby. Lekki wiaterek przynosił zapach bujnego
5
Kup książkę
Poleć książkę
A miało być tak pięknie
listowia i kwiatów. Mimo słońca chylącego się ku zachodowi za
wzgórzami było gorąco i wilgotno. Zapomniałam już, jak wygląda
lato w strefie podzwrotnikowej. Należało użyć więcej dezodorantu.
Należało symulować chorobę zakaźną i zostać w domu.
— Ile to czasu? — zapytał. — Siedem lat?
— Coś w ten deseń.
— Myślałem,
że
przyjedziesz z chłopakiem.
Zawahałam się. To pewnie tata podsunął mu ten pomysł. Ale
Bóg jeden wiedział, skąd tacie coś takiego przyszło do głowy.
— Nie. Nie… On jest, cóż, zajęty.
Przyjrzał mi się. Chyba oboje byliśmy ciekawi. Ostatnim razem
widzieliśmy się na imprezie z okazji moich osiemnastych urodzin.
Miałam wtedy krótkie włosy i jeszcze krótszą spódnicę. Ależ spek-
takularnie koszmarna była to noc. Jakby sam również ją sobie
przypomniał, zmarszczył brwi i jego wysokie czoło pokryło się liniami.
Zwycięstwo! Bez wątpienia przybyło mu zmarszczek. Niestety,
całkiem mu pasowały. Nawet dodawały mu atrakcyjności. Drań.
— Lepiej wejdź do
środka.
— Skoro nadal jesteś na mnie wkurzony, to dlaczego mam spać
właśnie tutaj?
— Nie jestem na ciebie „wkurzony”. — Głos miał lekki i tylko
odrobinę wyniosły. Pewna oznaka wkurzenia. — Po prostu spo-
dziewałem się też twojego chłopaka, tyle.
Skrzyżowałam ręce na piersi.
— Słuchaj — powiedział. —
Śpisz
u mnie, ponieważ oboje ro-
bimy przysługę twojemu tacie. Wiem,
że
jeszcze jej nie poznałaś, ale
Shanti to miła osoba. Jest dla niego dobra. Są
świetną
parą i chcę,
żeby
ich
ślub
przebiegł bez zakłóceń.
— Nie przyjechałam tu, by sprawiać problemy.
6
Kup książkę
Poleć książkę
A miało być tak pięknie
— Ale w twoim przypadku, jak pamiętam, one jakoś magicznie
się pojawiają. — Oparł dłonie na wąskich biodrach i uśmiechnął się
ponuro. — To tylko kilka dni, młoda. Twój dawny pokój wypeł-
niają ponoć bombonierki, czymkolwiek by, u diabła, były. Dlatego
śpisz
u mnie.
Słyszałam w
życiu
gorsze pomysły, ale niewiele. Zwykle obej-
mowały też ryzyko utraty kończyny,
śmierci
lub więzienia. Pró-
bowałam przekonać tatę do jakiegoś alternatywnego rozwiązania,
lecz się, cholera, uparł.
— To miło z twojej strony, ale nie trzeba. Wynajmę pokój w ho-
telu, to nie…
— Prawdopodobnie wszystko zajęte — stwierdził. — Jest szczyt
sezonu, więc nawet jeśli coś znajdziesz, strasznie przepłacisz. Wszystko
w okolicy upakowane jest gośćmi weselnymi. Słuchaj, twój tata chce
cię mieć blisko,
żeby
spędzić z tobą trochę czasu.
Milczałam.
— To tylko pięć dni — powtórzył tonem zarezerwowanym zwy-
kle dla osób, które grały mu na nerwach. — Po prostu to załatwmy.
Super. Wspaniale.
Skinęłam głową i podeszłam do bagażnika. Lepiej się na chwilę
schować i wziąć w garść.
— Masz dużo bagaży? — zapytał, idąc za mną.
— Nie. Poradzę sobie sama.
Tyle
że,
oczywiście, tak się nie stało. Gdy tylko otworzyła się
klapa, sięgnął po walizkę. Mięśnie jego ramion napięły się pod ob-
cisłym tiszertem. Zawsze był silny, zwarty. Niestety, wcale nie zmalał.
Byłam mniej więcej
średniego
wzrostu, ale on wciąż był ode mnie
wyższy o jakieś pół głowy. Idealnie, by patrzeć na mnie z góry
i pokazać mi, gdzie moje miejsce.
7
Kup książkę
Poleć książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin