Gdy_zapadnie_noc_gdyzap.pdf

(3158 KB) Pobierz
Tytuł oryginału: Into the Night (Gemma Woodstock #2)
Tłumaczenie: Joanna Sugiero
ISBN: 978-83-283-5582-8
Copyright © Sarah Bailey 2018
All rights reserved. No part of this book may be reproduced or transmitted in any form
or by any means, electronic or mechanical, including photocopying, recording or by any
information storage and retrieval system, without prior permission in writing from the
publisher.
Polish edition copyright © 2019 by Helion SA
All rights reserved.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym,
magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Ta powieść jest fikcją literacką. Nazwy, postaci, miejsca i wydarzenia są wytworem
wyobraźni autorki lub zostały wykorzystane w fikcyjnym kontekście. Wszelkie
podobieństwo do prawdziwych wydarzeń, miejsc lub osób, żywych lub umarłych,
jest całkowicie przypadkowe.
Drogi Czytelniku!
Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres
http://editio.pl/user/opinie/gdyzap
Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję.
Helion SA
ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail:
editio@editio.pl
WWW:
http://editio.pl
(księgarnia internetowa, katalog książek)
Printed in Poland.
Kup książkę
Poleć książkę
Oceń książkę
Księgarnia internetowa
Lubię to! » Nasza społeczność
GDY ZAPADNIE NOC
Rozdzia pierwszy
Wtorek 14 sierpnia, godz. 00.14
Mro ne powietrze rozrywa moje p uca przy ka dym oddechu. Id
szybkim krokiem na drugi koniec tunelu, eby zwi kszy dop yw
krwi do zdr twia ych stóp. Zagl dam w czarn g bi tunelu. Wy-
obra am go sobie jako d ugi odcinek betonu i mieci, schronienie
dla szczurów i myszy, które czy si z innymi betonowymi przej cia-
mi biegn cymi pod niczego niepodejrzewaj cymi drogami i budyn-
kami. Wyblak e graffiti otula zaokr glon cian — namalowane
bazgro y nagle dostaj koloru i rysów w ostrym wietle przeno nego
reflektora. wie a ta ma policyjna zaklejaj ca wej cie jest napr -
ona i prawie si nie porusza na delikatnym wietrze. Asfaltowa
cie ka, która biegnie niedaleko, jest liska po wieczornym deszczu.
Wysoko na niebie wisi nabrzmia y ksi yc, który spogl da w dó na
t pe kraw dzie miasta. Patrz c na bia par wydobywaj c si z mo-
ich ust, my l o tym, e sceny zbrodni w tym mie cie s du o su-
rowsze ni w Smithson — i du o bardziej ponure.
Kiedy zadzwoni telefon, w a nie rozpoczyna am drug godzin
snu. Napa ze skutkiem miertelnym w Carlton. Od o y am tele-
fon i spojrza am na delikatnie chrapi cego m czyzn , który le a
obok mnie na gigantycznym ó ku. Wy lizgn am si z ciep ego ko-
konu i pow ócz c nogami, posz am do ma ego salonu. Po cichu
za o y am ubrania, które zdj am z siebie zaledwie godzin wcze-
niej. Delikatnie zamkn am drzwi i wsiad am do windy. Szybko, nie
podnosz c g owy, min am roz wietlone lobby, a potem wskoczy am
9
Kup książkę
Poleć książkę
SARAH BAILEY
do taksówki. Noc miasto jest mniejsze. Teraz, nieca y kwadrans
pó niej, patrz na twarz martwego m czyzny, a lodowaty wiatr
owiewa moje uszy i nos.
Moje cia o bole nie pragnie odpoczynku. Mój oddech ma posmak
wina, a skóra wci jeszcze pachnie seksem. Owijam si szczelniej
we nianym p aszczem i kr c przecz co g ow , eby zmusi mózg
do zaakceptowania faktu, e przez nast pne kilka godzin sen nie
wchodzi w rachub .
ledczy w milczeniu wykonuj swoj prac . W swoich bia ych
puchowych mundurach wyra nie odró niaj si od reszty. Uzbro-
jeni w r kawiczki i p sety podnosz z ziemi ró ne rzeczy, które
potem ostro nie wk adaj do torebek na dowody. Ich do wiadczone
oczy wypatruj wszystkiego, co mo e pomóc w odtworzeniu ostat-
nich wydarze .
Jedyne, co s ysz , to nieustaj ce brz czenie rozlaz ej nocy.
Nagle lekko podskakuj , gdy b yski lampy aparatu zaczynaj
roz wietla to ponure miejsce — jeden, drugi, kolejny. Kojarz mi
si z teledyskiem — tyle e zamiast zaokr glonych ta cz cych syl-
wetek mam przed sob ofiar zabójstwa. Jest to m czyzna; jego
g owa zwisa z przodu, a plecy s mocno oparte o cian . Jego po-
wykr cane palce agodnie zwin y si w obu d oniach w chwili
mierci. Podziurawiona we niana czapka cz ciowo chroni przed
zimnem jego ys g ow . Spodnie od dresu ma zdj te do kolan, ale
przyd uga koszula pomog a mu zachowa resztki godno ci. M -
czyzna ma na r kach krew, która powoli ju wysycha. To znak, e
nie chcia wypu ci ycia ze swojego cia a. Nie chcia umrze ,
mimo e y w taki sposób. Ciemna czerwie miesza si ze mie-
ciami na ziemi, tworz c brudn , cuchn c ka u . Zastanawiam
si , czy w ród ywych jest jeszcze kto , kto pami ta go z czasów
dzieci stwa. Ciekawe, kim by a jego matka.
Nagle widz przed sob roz arzony koniuszek papierosa.
— Co za miejsce — mówi detektyw sier ant Nick Fleet.
10
Kup książkę
Poleć książkę
GDY ZAPADNIE NOC
Gasi papierosa i wk ada go do plastikowej torebki, któr nast p-
nie wsuwa do kieszeni.
Znajomy zapach widruj cy moje nozdrza sprawia, e te mam
ochot zapali .
— Kompletnie odosobnione — zauwa am. — I do tego le
o wietlone. Mo na w miar bezpiecznie za o y , e w takim miej-
scu cz owiek jest w stanie zrobi praktycznie wszystko, nie oba-
wiaj c si konsekwencji.
Fleet prycha.
— Gdyby nie wiadek, to pewnie bym uzna , e facet umówi si
z kim na gejowsk randk i co posz o nie tak. Przez to, e jest ro-
zebrany do po owy. — Fleet marszczy nos i zerka z ukosa na tunel
i na zw oki. — Ale prawdopodobnie to by a zemsta za d ugi narko-
tykowe. Zazwyczaj tak jest.
— Mo e — odpowiadam — ale nie wydaje mi si . Wszystkie
dowody wskazuj na to, e zosta zaskoczony. My l , e zaatako-
wano go w momencie, gdy sika odwrócony przodem do ciany —
mówi , wskazuj c nie wie mokr plam niedaleko cia a.
Fleet g o no odchrz kuje, a d wi k lu nej flegmy odbijaj cej si
od cianek jego gard a przyprawia mnie o md o ci.
— Ja mimo wszystko stawiam na narkotyki.
— To mo liwe — powtarzam — ale nie ma adnych ladów
wiadcz cych o tym, e co za ywa albo sprzedawa . adnych uk u
po igle ani przyrz dów do pania.
— Mo e kogo wkurzy .
— Mo e — odpowiadam krótko.
Fleet cmoka.
— Gemmo, musimy zachowa otwarte umys y — mówi, suge-
ruj c, e z nas dwojga on jest tym m drzejszym. — Na razie jest
jeszcze za wcze nie, eby wyci ga jakie wnioski.
Czuj znajomy przyp yw frustracji. Niedaleko nas w ciemno ci
b yskaj reflektory samochodu. Gdzie za nami zaczyna szczeka
pies. Chwil pó niej pojawia si nasz szef, g ówny inspektor policji
11
Kup książkę
Poleć książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin