zytnia_kuma_e_1gzv.pdf

(3684 KB) Pobierz
Kup książkę
Za górami, za lasami, na krańcu naszego kraju, było sobie małe miasteczko.
Mieszkańcom dobrze się tu wiodło i nikt nie narzekał. Burmistrz nie miał zbyt
wielu kłopotów na głowie, ponieważ wszyscy mieszkańcy byli dla siebie mili,
pogodni i szanowali się nawzajem. Na przykład, kiedy pani Piekarzowej zabrakło
mąki na chleb, pan Młynarz chętnie jej pożyczył i dołożył jeszcze dodatkowy
worek na zapas.
Miasteczko było ciche i spokojne. Nigdy tam się nic złego nie działo. Nie było
tam ani złodziei, ani chuliganów. Mieszkańcom odmierzał czas stary zegar.
Dawno temu zawieszono go na wieży miejskiego ratusza, czyli tam, gdzie
urzęduje burmistrz. Dzięki temu w miasteczku panował ład i porządek. Pociągi i
autobusy odjeżdżały punktualnie, sklepy otwierano o właściwej godzinie, rodzice
nigdy nie spóźniali się do pracy, dzieci stały gotowe przed klasą lekcyjną, kiedy
dzwonił dzwonek na pierwszą lekcję. Nawet słońce było wdzięczne zegarowi,
ponieważ wiedziało, kiedy ma wschodzić, a kiedy zachodzić.
Na skraju miasteczka, w małej chatce mieszkało młode małżeństwo. Mąż
pracował w fabryce a żona zajmowała się domem. Domu pilnował pies Burek,
który mógł wygrzewać się na słońcu i drzemać na ganku do woli, ponieważ żadne
niebezpieczeństwo nie groziło temu domostwu. Sny miał przepiękne, więc często
sobie spał z uśmiechem na pysku. Czasami tylko kotek Psotek z sąsiedztwa mu
dokuczał. Był to młody kociak i w głowie mu były jedynie zabawy. Burek nie
miał ochoty na figlowanie, więc Psotek często musiał sobie szukać innego zajęcia.
Życie płynęło tu spokojnie i bez niespodzianek.
Aż pewnego dnia w chatce na skraju miasteczka przyszły na świat bliźniaczki.
Śliczne słodkie maleństwa. Mama kochała je nad życie i nie dała powiedzieć na
nie złego słowa. Ponieważ dziewczynki były bardzo podobne do siebie, rodzice
dali im na imię Ania i Hania. Mieszkańcy mieli problemy z rozróżnieniem
dziewcząt. Nawet nauczyciele w szkole czasami się mylili. Jedynie rodzice
rozróżniali bliźniaczki, ponieważ serce im podpowiadało, która to Ania, a która
Hania. Hania była raczej spokojna, podczas gdy Ani trzymały się liczne psoty.
Szczególnie upodobała sobie zakłócanie spokojnego snu Burkowi. Ciągnęła go
za ogon lub szturchała patykiem. Tak więc Burek musiał sobie poszukać jakiegoś
tajnego legowiska, gdzie wzrok Ani nie sięgał. Ania często namawiała Hanię do
wspólnych figli. Jednak Hani nie były w głowie psoty. Wolała posiedzieć na
ganku z dobrą książką. Hania musiała poszukać sobie innego towarzystwa do
zabaw. Zaprzyjaźniła się więc z kotkiem Psotkiem. Psotek był dobrym
kompanem. Hania uwielbiała wspólne wspinaczki na drzewa i łapanie wiewiórek.
Często wracała jednak do domu z siniakami i w podartej sukience.
Kup książkę
Kup książkę
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin