Trzy_e_0209.pdf

(175 KB) Pobierz
Piter Murphy: Trzy
R W 2 0 1 0
PITER MURPHY
TRZY
Wydawnictwo RW2010 Poznań 2011
Redakcja Joanna Ślużyńska
Korekta zespół RW2010
Redakcja techniczna zespół RW2010
Copyright © Piter Murphy 2011
Okładka i ilustracje Copyright © Daniel Bąkowski 2011
Copyright © for the Polish edition by RW2010, 2011
Wydanie numer I
ISBN 978-83-63111-50-2
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie całości albo fragmentu – z wyjątkiem cytatów w
artykułach i recenzjach – możliwe jest tylko za zgodą wydawcy.
Aby powstała ta książka, nie wycięto ani jednego drzewa.
RW2010, os. Orła Białego 4 lok. 75, 61-251 Poznań
Dział handlowy:
marketing@rw2010.pl
Zapraszamy do naszego serwisu:
www.rw2010.pl
2
Kup książkę
Piter Murphy: Trzy
R W 2 0 1 0
***
Ewelina czuła, że ten dzień będzie inny. Nie potrafiła tego racjonalnie wytłumaczyć,
po prostu coś wisiało w powietrzu. W nocy kiepsko spała, budziła się parokrotnie.
Wstała wcześnie rano i patrząc w lustro, po raz kolejny powtórzyła w myślach, że
musi... po prostu musi coś zmienić w sobie, w swoim życiu, choć jeszcze nie bardzo
wiedziała co konkretnie. Ale tak dalej być nie mogło. Wpadała w jakąś obsesję;
zdawało jej się, że ktoś grzebał w jej komputerze, przeszukiwał jej biurko, miała
wrażenie, że ciągle ktoś ją śledzi i podsłuchuje. Od tej roboty dostawała paranoi! Co
gorsza pod oczami pojawiły się cienie i pierwsze zmarszczki mimiczne. Niedobrze.
Wręcz fatalnie, biorąc pod uwagę, że była kobietą.
Poranna toaleta i codzienny rytuał – krople gorącej, świeżo parzonej w ekspresie
kawy powoli kapały do kubka, dając znak do rozpoczęcia dnia. Leniwie włączyła
komputer, sprawdzając prywatną pocztę. Nic ważnego. Jak zwykle jakieś grupowe
wiadomości, których nawet nie czytała – od razu wylądowały w folderze „spam”.
Odsunęła krzesło i podeszła do dużego okna. Parę lat temu otrzymała apartament na
Mokotowie jako rekompensatę po rozwodzie.
Rekompensata... Czy za cenę mieszkania można zwolnić się z przysięgi
małżeńskiej, po prostu dać sobie spokój, wykpiwając się ze zobowiązań namiastką
odszkodowania za... straty moralne? Przecież to miało być na zawsze, do końca dni,
tak sobie przysięgali. Błędy młodości...? Zaraz po ślubie zaszła w ciążę i parę
miesięcy później w wypadku samochodowym straciła dziecko. To nie była jej wina.
Pijany kierowca w Oplu Corsie zjechał ze swojego pasa wprost na jej samochód.
Nigdy nie winiła siebie za to, co się stało, ale nie była ślepa. Od tamtej pory coś się
między nimi popsuło, mąż wracał coraz później z pracy, przestali dzielić wspólne
pasje, zaczęli życie obok siebie. W końcu przyszedł i wyznał wprost, że ma kogoś i
jest mu przykro, że muszą się rozstać i tak będzie najlepiej.
3
Kup książkę
Piter Murphy: Trzy
R W 2 0 1 0
Czy w ogóle obchodziło go, jak się czuła? „Jest mi przykro” – trzy słowa bez
większego znaczenia. Nawet wypowiedział je taki tonem, jakby przepraszał za brak
cukru do herbaty.
Tamtego wieczora zrozumiała, że owszem była mu potrzeba, ale nigdy jej nie
kochał. Znali się od dziecka, zawsze razem, nierozłączni, wspólna podstawówka,
liceum, potem ten sam kierunek studiów, dziennikarstwo na Uniwersytecie
Warszawskim, wreszcie praca w jednym wydawnictwie, a później w znanej gazecie
ogólnopolskiej. Teraz mijali się czasem na korytarzu, wymieniając zdawkowe uwagi i
uśmiechy. To było dopiero przykre...
Z zamyślenia wyrwały ją wibracje telefonu komórkowego. Powoli podeszła do
stołu, przeczuwając, a raczej obawiając się, że odezwie się ktoś, z kim nie chciałaby
rozmawiać. Spojrzała na wyświetlacz. Numer nieznany. „Może nie odbiorę, albo
odrzucę...?”
Zwyciężyła ciekawość.
– Halo, słucham – rzuciła do słuchawki ochrypłym z niewyspania głosem.
– Pani Ewelino, mówi Szymonowicz. Mam pytanie i jednocześnie dużą prośbę.
Czy może pani bezpośrednio po przyjściu do pracy zjawić się u mnie? – usłyszała
nosowy głos prezesa.
– Oczywiście, panie prezesie, ale czy coś się stało? – zapytała, nerwowo
przełykając ślinę.
– Nie, nic się nie stało, ale mam dla pani ważne zadanie. Tylko pani się do tego
nadaje. Ale oczekuję dyskrecji. Czekam – po tych słowach przerwał połączenie.
Odłożyła komórkę i zadumała się. Co było aż takie ważne, że została wezwana
przez samą „górę” w trybie pilnym? „Jak to ujął? – myślała gorączkowo. – Że jestem
niezbędna? I jeszcze ta dyskrecja...” Owszem, przydawała się w jej zawodzie, ale po
co o tym przypominał? Nie zwykła paplać bez potrzeby, była doświadczoną
dziennikarką. Dlatego prośba prezesa wydała się jej co najmniej dziwna. Czyżby
4
Kup książkę
Piter Murphy: Trzy
R W 2 0 1 0
znów jakaś informacja o płatnej protekcji, dokonanej przez kogoś w Sejmie, albo
przeciek o wniosku opozycji w sprawie odwołania rządu? Intrygowała ją ta
niewiadoma...
Paręnaście minut później, kiedy zbiegała do podziemnego garażu, ogarnęło ją znowu
to złowrogie uczucie, które towarzyszyło jej od jakiegoś czasu. Miała wrażenie, że
jest obserwowana, ale szybko odrzuciła tę paranoiczną myśl; wsiadła do swojego
czarnego peugeota i przekręciła kluczyk. Odetchnęła z ulgą, gdy silnik zaskoczył po
pierwszej próbie. Dzisiaj wyjątkowo, acz celowo, założyła czarną sukienkę od
Paprockiego oraz stylowe szpilki od Gucciego, chociaż w żaden sposób nie pasowały
do charakteru jej pracy, a cały strój nadawał się bardziej na wieczór niż do biura.
Chciała być seksowna, zwłaszcza podejmując grę, której nie rozumiała. Przez całą
drogę gorączkowo zastanawiała się, dlaczego sam prezes wezwał ją do siebie o tak
wczesnej godzinie. Nadziei na awans raczej nie miała. „Prędzej mnie zwolnią, bo
komuś ważnemu na odcisk nadepnęłam, do jego brudów się dokopałam... –
pomyślała. – A wrażenie bycia śledzonym to zboczenie zawodowe. Dlatego właśnie
potrzebuję zmian”.
***
Marta wierciła się niecierpliwie na twardym krześle, czekając w korytarzu na swoją
kolej. Szpital św. Józefa w Toruniu – oddział onkologiczny. Jakże często tutaj
bywała... Za często. Od prawie czterech miesięcy. Smutne miejsce. Mdły, szpitalny
zapach i blade ściany sprawiały, że chciała stąd uciec. Wolałaby nie usłyszeć
kolejnego wyroku, nie chciała teraz umierać, teraz, kiedy między nią a Krzysztofem
zaczęło się jakby lepiej układać... Przecież tak wiele już przeszła w życiu. Mijających
ją ludzi ledwie odróżniała od nijakich ścian – byli równie szarzy i smutni. Snuli się
5
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin