Zranieni_zranie.pdf

(606 KB) Pobierz
Tytuł oryginału: Damaged 1
Tłumaczenie: Anna Hikiert
Projekt okładki: ULABUKA
ISBN: 978-83-283-3088-7
Copyright © 2013 by H.M. Ward
No part of this book may be reproduced, scanned, or distributed in any printed or electronic
form.
Polish edition copyright © 2017 by Helion S.A.
All rights reserved.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniej-szej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym,
magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź
towarowymi ich właścicieli.
Autor oraz Wydawnictwo HELION dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce
informacje były kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za
ich wykorzystanie, ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub
autorskich. Autor oraz Wydawnictwo HELION nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności
za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w książce.
Materiały graficzne na okładce zostały wykorzystane za zgodą Shutterstock Images LLC.
Wydawnictwo HELION
ul. Kościuszki 1c, 44-100 GLIWICE
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail:
editio@editio.pl
WWW:
http://editio.pl
(księgarnia internetowa, katalog książek)
Printed in Poland.
Kup książkę
Poleć książkę
Oceń książkę
Księgarnia internetowa
Lubię to! » Nasza społeczność
Rozdział 1.
Rozdział 1.
Zżerają mnie nerwy. Nie mogę przestać myśleć,
że
powinnam zwie-
wać gdzie pieprz rośnie. Z całej siły staram się opanować drżenie
rąk i podchodzę do drzwi ekskluzywnej restauracji. Millie, moja
najlepsza przyjaciółka, uraczyła mnie dziś rano po wyjściu z pokoju
w akademiku ckliwą historyjką — podobno poznała jakiegoś zajebi-
stego kolesia, który namawiał ją na podwójną randkę. Moją pierw-
szą reakcją było: nie, nie i jeszcze raz nie!
Ostatnim razem, kiedy Millie próbowała mnie wrobić w coś ta-
kiego, skończyłam na randce ze znerwicowanym kleptomanem!
To, co mogło się spieprzyć, oczywiście się spieprzyło. Facet zgarnął
wszystko… oprócz, oczywiście, rachunku. Poprzednim razem… cóż,
wcale nie było lepiej. Chyba coś
źle
zrozumiałam i randka skończyła
się dla mnie akcją z użyciem gazu pieprzowego.
No dobra — może to była moja wina. Może jestem zbyt nerwowa
i nieufna. Prawda jest taka,
że
kiedy wydarzy się coś złego, nie ma
sposobu,
żeby
to odkręcić. Niestety, w prawdziwym
życiu
nie ma opcji
„cofnij”. Nie możesz po prostu wymazać wszystkiego i zacząć od no-
wa. Nieważne, z iloma facetami się umawiam, mój mózg wciąż raz
po raz odtwarza wspomnienia z tamtej nocy.
Przez większość czasu przeszłość prześladuje mnie niczym wielki,
złowrogi cień bestii, kładący się na wszystkim, co robię. Czasami
wydaje mi się,
że
słyszę zza ramienia jej złośliwy głos, który zmusza
mnie do powrotu myślami do tej strasznej nocy. Wówczas mam
ochotę tylko krzyczeć.
3
Kup książkę
Poleć książkę
Zranieni
Na myśl o umówieniu się na randkę mam dreszcze. Samo wspo-
mnienie o tym,
że
mam się z kimś umówić, sprawia,
że
słyszę czła-
panie wielkich
łap
bestii tuż za moimi plecami. Serce zaczyna mi
walić jak młotem i pocą mi się dłonie. Tak bardzo chciałabym to
zmienić! Muszę coś z tym zrobić! To trwa już stanowczo zbyt długo.
Życie
przecieka mi między palcami. Sama czuję się jak ta bestia na
smyczy. Byle potknięcie sprawia,
że
upadam… i to właśnie dlatego
jestem tu dzisiaj. To dlatego próbuję. Jeżeli nie będę parła naprzód,
runę w przepaść. Rzygam już od rozdrapywania starych ran. Mam już
serdecznie dość dygotania ze strachu w cieniu tej pieprzonej bestii.
Chciałabym coś zmienić w swoim
życiu.
Muszę pokonać strach,
który paraliżuje mnie za każdym razem, kiedy rozmawiam z kimś
nowo poznanym.
Gotowa zrobić wszystko,
żeby
tym razem było inaczej, stoję przed
restauracją. Staram się wziąć w garść i przywołać na twarz fałszywy
uśmiech. Wiem,
że
to potrafię, więc najlepiej, jak umiem, przyklejam
go sobie do twarzy, jednak czuję,
że
to tylko plastikowa maska, niepa-
sująca i niewygodna z powodu rzadkiego używania. Nienawidzę być
sztuczna. Nie-na-wi-dzę! Mój puls przyspiesza. Sięgam do klamki
i podnoszę wzrok na drzwi. Są wykonane z młotkowanej miedzi
i ozdobione wielkimi,
żelaznymi
okuciami. Metal pod moją dłonią
jest zimny. Pociągam masywne skrzydło do siebie i wchodzę do
środka.
Widzę drewniane, rzeźbione stanowisko hostessy, a za blatem
ład-
ną blondynkę. Dziewczyna uśmiecha się do mnie szeroko. Na znaj-
dujących się tuż obok wyściełanych
ławkach
siedzi kilku gości cze-
kających na stoliki, ale nie ma zbyt wielkiego tłoku.
Podchodzę do dziewczyny i mówię:
— Mam się tutaj z kimś spotkać. Czy mogłabym sprawdzić, czy
już tu jest?
Blondynka kiwa głową, więc mijam ją i wchodzę na salę. We-
wnątrz panuje półmrok. Otynkowane
ściany
są pomalowane w cie-
płych kolorach. Znad wielkich drzwi zwieszają się ciemne zasłony,
4
Kup książkę
Poleć książkę
Rozdział 1.
a na
środku
pomieszczenia znajduje się duże palenisko — kamienny
kominek, którego wylot sięga wysoko aż pod miedziany sufit.
Nigdy tu nie byłam. Millie mówiła,
że
przyjdzie nieco później,
ale przyjaciel tego całego Brenta, Dustin, ma tu już ponoć czekać.
Rozglądam się za facetem mniej więcej w moim wieku, siedzącym
samotnie przy stoliku. Powoli obchodzę salę, ale nie widzę nikogo
takiego, stoję więc przez chwilę na
środku
jak debil, nie wiedząc, czy
powinnam zostać, czy wyjść. Nagle czuję,
że
jeżą mi się włoski na
karku. Dociera do mnie,
że
ktoś się na mnie gapi. Czuję na plecach
czyjś wzrok. Powoli odwracam się i rozglądam po sali. Wreszcie
namierzam wpatrujące się we mnie oczy — oczy o barwie szafirów.
Żołądek
zaciska mi się w ciasny węzeł. A niech mnie, jakie ciacho
z tego faceta! Z trudem
łapiąc
oddech, podchodzę powoli do stolika,
przy którym siedzi.
Jego wzrok powoli prześlizguje się po mojej sylwetce, a potem
Pan Przystojniak przygląda mi się otwarcie. Sposób, w jaki to robi,
jest tak erotyczny, tak zmysłowy,
że
czuję
łaskotanie
w
żołądku.
Motylki w moim brzuchu urastają do wielkości nietoperzy i robią się
większe z każdym moim krokiem. Im bliżej niego jestem, tym bar-
dziej się denerwuję. Czy to możliwe,
żeby
Millie umówiła mnie z kimś
tak boskim? Nie wierzę własnym oczom! Usta rozciąga mi
łagodny
uśmiech — nie jest już wcale sztuczny. Ja i Pan Przystojniak patrzy-
my sobie w oczy i nie mogę odwrócić wzroku. Moje obcasy stukają
w rytm bicia serca… i nagle stoję przed nim przy stoliku.
— Hej! — udaje mi się wykrztusić; wciąż wpatruję się zachłan-
nie w jego oczy. Są takie piękne! Dustin wygląda całkiem jak z ob-
razka — jest idealny. Jeśli głos ma równie powalający jak ciało, to
za chwilę się rozpłynę. Ten facet jest… zabójczy.
Dustin podnosi kąciki ust i obdarza mnie uśmiechem, na które-
go widok prawie mdleję.
— Cześć!
Och, co za głos! Jest bardziej seksowny, niż przypuszczałam —
niesamowicie głęboki. W połączeniu z uśmiechem i dołeczkami
5
Kup książkę
Poleć książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin