Busem przez swiat. Ameryka za 8 dolarow - Karol Lewandowski.pdf

(50161 KB) Pobierz
WSTĘP
Lecimy do Stanów!
Pakowanie trwa do samego rana. Limit bagażowy doskwiera tak jak nigdy,
a nasi bliscy, równie życzliwi co zatroskani, nieustannie przypominają, co
jeszcze powinniśmy zabrać. Wydawałoby się, że Ameryka to dziki kraj,
w którym nie ma map ani scyzoryków. Samolot wylatuje o 19.00, ale
z rodzinami żegnamy się już o świcie. Razem z Wojtkiem i Paziem
wsiadamy do autobusu linii Świdnica – Wrocław, by następnie udać się do
Warszawy. Podróż upływa na niespokojnych myślach, pozbawionych
większego sensu. Co będzie, jeśli ktoś nawali? A co, jeśli zgubimy się na
lotnisku w Helsinkach, podczas przesiadki? Największy lęk wiąże się ze
złowrogą figurą urzędnika imigracyjnego, już w Stanach. Wystarczy, że taki
będzie miał zły dzień i któregoś z nas nie wpuści. Wówczas jesteśmy
załatwieni.
Jednocześnie w głowie pojawiają się obrazy z filmów: przepych Piątej
Alei w Nowym Jorku, Wielki Kanion, wzburzone wody wodospadu Niagara,
nawet kurz teksaskiej drogi i wymarłe miasteczka na uboczu. Jeśli się uda,
niedługo to wszystko zobaczymy. Jeśli się uda…
Na lotnisku czeka na nas, wraz ze swoją rodziną, Alex. Brakuje już tylko
piątego członka ekipy, czyli Kuby, naszego mechanika. Czemu zawsze
muszą pojawić się jakieś trudności? Martwimy się, że może w ostatniej
chwili zrezygnował. Po ponad godzinie nerwówy i kilkudziesięciu próbach
dodzwonienia się do niego − w końcu się zjawia, spóźnienie tłumacząc
korkami. Dopadamy odpowiedniego stanowiska, odbieramy karty pokładowe
i oddajemy bagaże. Każda torba waży prawie 20 kilogramów! Zaraz potem
gnamy do bramki. Uff, wreszcie siedzimy w samolocie, a stewardessy
zaczynają swój taniec, pokazując, jak powinniśmy się zachować w wypadku
katastrofy. Pocieszam się myślą, że wypadki samolotowe zdarzają się
wyjątkowo rzadko. Statystycznie – bezpieczniejszym środkiem transportu
jest tylko winda.
W Helsinkach musimy czekać na przesiadkę kilkanaście godzin.
Ściemnia się, a że lotnisko jest położone z dala od centrum miasta,
zwiedzanie nie wchodzi w rachubę. Szwendamy się więc po lotnisku, przy
okazji szukając miejsca, w którym moglibyśmy się zdrzemnąć i przeczekać
do rana. Czujemy się jak Tom Hanks w
Terminalu.
Brakuje tylko wózków na
zakupy, żebyśmy mogli wydłubywać z nich drobne na jedzenie. Znajdujemy
względnie wygodne ławki i szykujemy się do snu, jako poduszek i okrycia
używając plecaków i bluz. Między nami koczują i inni, głównie Polacy albo
przybysze z krajów Europy Wschodniej. Jedzą wyszarpywane z folii
aluminiowej tłuste kanapki i rozmawiają z pełnymi ustami. Przed północą
wszystko milknie i nawet chrapanie innych podróżnych przestaje nam
przeszkadzać.
Rano budzi nas typowy lotniskowy harmider – ktoś biegnie do bramki,
z głośników raz po raz rozlegają się komunikaty, dzieci płaczą, a obok
grupka młodych ludzi zawzięcie o czymś rozprawia w którymś z języków
skandynawskich. Wyjmujemy szczoteczki i ręczniki i udajemy się na
poranną toaletę, a potem zasiadamy do śniadania: kawy z automatu
i zabranych z Polski kanapek. Wreszcie zbliża się godzina odlotu – przejęci
i wciąż rozespani przechodzimy przez kolejne etapy kontroli.
Lot trwa prawie dziesięć godzin, ale posiłki są podawane tak często,
a filmy puszczane tak intensywnie, że nawet nie mamy czasu na sen. Zresztą
kto by spał w takiej chwili! „Lecimy do Ameryki”, raz po raz powtarzam
w myślach, jakby dotarło to do mnie dopiero teraz. Przez ostatnie miesiące
zafundowaliśmy sobie straszną bieganinę związaną z przygotowaniami
i dopiero teraz mam chwilę, by pozbierać myśli. Zaczyna do mnie docierać,
w co się wpakowaliśmy: na całe trzy miesiące zostawiliśmy rodziny,
przyjaciół, dziewczyny, studia i pracę, by wyruszyć w podróż marzeń
i wysłużonym busem przejechać przez cały kontynent amerykański. Żadne
z nas nie było dotąd tak daleko od domu. Słyszałem nawet, że podróżowanie
po tej części świata jest typowo europejskim pomysłem. Amerykanie lubią
siedzieć w jednym miejscu i rzadko kiedy opuszczają obręb stanu. Kto wie,
może będą na nas patrzeć jak na wariatów?
Oczywiście mamy również przyziemne myśli. Ktoś zamartwia się, że
zapomniał czegoś ważnego i z pewnością skończy się to tragedią, inny
Zgłoś jeśli naruszono regulamin