Siostra Smierc - Daniel Petr.pdf

(1136 KB) Pobierz
Pochwalony bądź, Panie mój, przez naszą siostrę śmierć cielesną,
której żaden człowiek żywy uniknąć nie może.
św. Franciszek z Asyżu
1
Dom Boženy Boučkovej,
Rumburk, piątek 6 marca 2015
Na schodach rozległy się kroki. Václav Rákos zgasił zapalniczkę i schował się
w ciemny kąt. Wymacał ukrytą pod kurtką broń. Na schodach przemknął jakiś cień.
Policjant otworzył kaburę kciukiem i ścisnął w dłoni kolbę służbowego pistoletu.
W kuchni zaskrzypiał kran. Po chwili cień zatrzymał się przed pokojem dziecięcym.
Rákos poczuł, jak w plecy wbija mu się gniazdko elektryczne.
W drzwiach stanął jakiś mężczyzna. W świetle, które dochodziło zza okna, Rákos
dałby mu metr siedemdziesiąt, no, może siedemdziesiąt pięć, i nie więcej niż
osiemdziesiąt kilo. Wiek – coś między trzydziestką a czterdziestką. Niepewny krok,
drżące ręce, lśniąca od potu twarz, aparycja menela.
Nieznajomy odwrócił się w stronę łóżka. Przykucnął i oczom Rákosa objawiła się
para opiętych dresami pośladków. Nagle policjant usłyszał urywany dźwięk; szybko
odwrócił głowę. Kiedy znów odważył się spojrzeć na przybysza, lump klęczał na
podłodze i usilnie szukał czegoś pod łóżkiem. W końcu wyciągnął stamtąd przedmiot
przypominający kształtem zużyte już nieco mydło, z zatyczką pośrodku. Rákos
przypomniał sobie, że jego babcia miała kiedyś w domu coś podobnego. Miedziany
termofor. Staruszka zawijała go zawsze w ręcznik i wkładała pod kołdrę. Później na
rynku pojawiły się nowocześniejsze, gumowe modele – w kształcie spłaszczonej
butelki – ale w starszych domach wciąż można było niekiedy zobaczyć relikt minionej
epoki.
Coś zaskrzypiało – to mężczyzna odkręcił zatyczkę. Rákosa olśniło. Teraz już
rozumiał, dlaczego poza miniaturką z rumem do ciasta nie znalazł w całym domu ani
jednej butelki alkoholu.
– Na twoim miejscu bym tego nie pił – powiedział, robiąc krok w stronę
obserwowanego.
Menel przycisnął termofor do piersi – jak dziecko, które boi się, że starszy brat
odbierze mu ukochaną zabawkę – i jednym susem dopadł drzwi. Odgłos kroków
został zagłuszony przez brzęk tłuczonego szkła. Rákos rzucił się w tamtym kierunku;
uciekinier leżał jak długi na środku korytarza. Kawałek dalej walał się przewrócony
kosz na brudną bieliznę. Termofor wyślizgnął się mężczyźnie z rąk i rozbił szybę
w drzwiach, które oddzielały przedpokój od warsztatu. Zanim zdołał wygramolić się
na nogi, miał już na rękach kajdanki.
– Czego tu szukałeś?
Nieznajomy milczał.
– No jazda, idziemy. – Rákos chwycił go pod pachami i pomógł mu wstać.
Przekręcił klucz, który sterczał w zamku, kopnął termofor i wyprowadził mężczyznę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin