sz12 - Craven Sara.txt

(234 KB) Pobierz
Sara Craven

Luksusowy kamuflaĹĽ

ROZDZIAĹ PIERWSZY

W pokoju panował mrok. S

´wiatło ksie˛z˙yca przeziera-

ja˛ce przez listwy okiennic kładło sie˛ cienkimi smugami na podłodze. Szum sufitowego wiatraka, ktoŕy oz˙ywiał

gora˛ce powietrze nad łoź˙kiem, był ledwie słyszalnym

tłem dla nieustaja˛cego jazgotu cykad w ogrodzie.

Kiedys´ te dz´wie˛ki wydawały jej sie˛ obce. Teraz były naturalnym akompaniamentem do jej nocy w tym domu.

Podobnie jak zdecydowane me˛skie kroki zbliz˙aja˛ce

sie˛ do łoź˙ka. Ciepły, chropawy głos z nuta˛ s´miechu szepcza˛cy ,,Katharina mou’’.

I ona, odwracaja˛ca sie˛ wolno pod lnianym prze-

sćieradłem, ktoŕe było jej jedynym okryciem, us´miecha-ja˛ca sie˛ kusza˛co, wycia˛gaja˛ca do niego re˛ce – spragniona...

Wstrzymuja˛c oddech, Kate usiadła w ciemnosći,

z zacisńie˛tym gardłem i łomocza˛cym sercem.

Wzie˛ła kilka głe˛bokich, uspokajaja˛cych oddecho´w

i rozejrzała sie˛ po pokoju. Jej sypialnia, w jej londyn´-

skim mieszkaniu. W oknach zasłony, a nie okiennice.

A na zewna˛trz odgłosy miejskiego zgiełku.

To był sen, pomysĺała. Tylko sen. Jeszcze jeden

nocny koszmar.

Na pocza˛tku takie sny dre˛czyły ja˛ prawie co noc, gdy w stanie psychicznego wstrza˛su pro´bowała zracjonali-

6





SARA CRAVEN


zowac´ to, co sie˛ jej przydarzyło. Oczywisćie nigdy, tak naprawde˛, nie udało jej sie˛ tego dokonac´. Wydarzenia zeszłego roku cia˛gne˛ły sie˛ za nia˛ jak ciení uporczywie wz˙erały w jej s´wiadomosć´.

Ale od jakiegosćzasu przestały ja˛ dre˛czycźłe sny.

Ostatni miała dwa tygodnie temu, mysĺała wie˛c, z˙e

zaczyna zdrowiec´.

I teraz to...

Zastanawiała sie˛, czy to nie jakisómen. Moz˙e

w dzien´ dostanie w konću list, ktoŕy przyniesie jej

obietnice˛ wolnosći?

Bo´g s´wiadkiem, z˙e postawiła sprawe˛ tak, z˙eby roz-

wo´d odbył sie˛ bez z˙adnych komplikacji. Wbrew radom

jej adwokata.

– Alez˙, pani Theodakis, pani nalez˙y sie˛...

– Nie chce˛ niczego – przerwała mu stanowczo. – Ab-

solutnie niczego. Prosze˛ uprzejmie dopilnowac´, z˙eby druga strona była tego s´wiadoma. I prosze˛ nie uz˙ywac´

tego nazwiska. Wole˛ ,,panne˛ Denisson’’.

Przyja˛ł to uprzejmie do wiadomosći, ale jego unie-

sione brwi mo´wiły wyrazńiej niz˙ słowa, z˙e sama jej wola niczego nie zmieni.

Zdje˛ła sĺubna˛ obra˛czke˛, ale nie mogła ro´wnie łatwo wymazacź pamie˛ci wydarzen´ minionego roku. Formalnie wcia˛z˙ była z˙ona˛ Michaela Theodakisa i miała nia˛

pozostac´ dopo´ty, dopo´ki nie uzyska jego zgody na

szybki, bezkonfliktowy rozwo´d.

Powiedziała sobie, z˙e gdy tylko sie˛ od niego uwolni, opuszcza˛ ja˛ nocne koszmary. I z˙e be˛dzie mogła zacza˛cúkładacśwoje z˙ycie na nowo. To było silne wewne˛trzne postanowienie, ktoŕe pozwalało jej znosic´ kolejne mroczne dni i niekonćza˛ce sie˛ noce po tym, jak uciekła od

LUKSUSOWY KAMUFLAZ

Ë™





7


Micka i ich małz˙enśkiej farsy. Od wspomnien´, ktoŕe

wcia˛z˙ ja˛ przesĺadowały, we sńie i na jawie.

Lekko dygocza˛c, podcia˛gne˛ła kolana pod brode˛. Jej

bawełniana nocna koszula była wilgotna i lepiła sie˛ do ciała. Mimo zme˛czenia – praca pilota zagranicznych

wycieczek bardzo ja˛ wyczerpywała – jej ciało było

pobudzone, udre˛czone pragnieniami, ktoŕe tak rozpacz-

liwie usiłowała w sobie stłumic´.

Dlaczego zwia˛zane z nim wspomnienia były wcia˛z˙

takie natarczywe? Dlaczego nie potrafiła o nim zapom-

niec´ tak łatwo, jak on zdawał sie˛ zapomniecó niej?

Dlaczego nie odpowiadał na listy jej adwokata – albo nie zlecił tego komusź ekipy prawniko´w usługuja˛cych

pote˛z˙nemu klanowi Theodakiso´w?

Przy całym jego bogactwie i władzy pozbycie sie˛

niechcianej z˙ony było najprostsza˛ rzecza˛ pod słonćem.

Codziennie podpisywał niezliczone ilosći dokumento´w.

Co by mu szkodziło złoz˙ycó jeden podpis wie˛cej?

Była prawie ośma, kiedy naste˛pnego wieczoru Kate,

kompletnie wyczerpana, wroćiła do domu. Cały dzienóprowadzała grupe˛ trzydziestu Japonćzyko´w po Strat-ford-on-Avon. Jej podopieczni byli nienagannie uprzej-

mi, wszystkiego ciekawi i chłone˛li informacje jak ga˛bka wode˛, ale Kate miała s´wiadomosć´, z˙e nie jest w szczy-towej formie. Cały czas była podenerwowana i roz-

kojarzona, tłumacza˛c swo´j brak koncentracji zĺe prze-spana˛ noca˛. Na wszelki wypadek, z˙eby unikna˛c´ kolejnej takiej nocy, postanowiła przed po´jsćiem spac´ wzia˛c´

jedna˛ z tabletek, ktoŕe przepisał jej lekarz, kiedy wroćiła z Grecji.

Nie mogła sobie pozwolicńa utrate˛ tej pracy, mimo

8





SARA CRAVEN


z˙e dostała ja˛ tylko na czas okresĺony, w zaste˛pstwie kobiety, ktoŕa była na urlopie macierzynśkim. Gdy Kate wroćiła do Anglii, we wszystkich biurach turystycznych posady rezydento´w na sezon zimowy były juzżaje˛te, ale jej dawna firma, Klub Podroź˙niczy Halcyon, obiecała ja˛

zatrudnicód naste˛pnego lata.

Zatrzymała sie˛ na klatce schodowej, z˙eby wyja˛cźe

skrzynki pocztowej korespondencje˛. Gło´wnie reklamy,

oceniła, oraz rachunek za gaz – i nagle wstrzymała

oddech na widok greckiego znaczka. Z wytrzeszczony-

mi oczami wpatrywała sie˛ w duz˙a˛ kwadratowa˛ koperte˛

ze starannie wydrukowanym adresem.

Znalazł mnie, mysĺała. Wie, gdzie jestem. Ale ska˛d?

I dlaczego pisał pod jej adresem domowym, mimo z˙e

zaz˙a˛dała jasno, z˙eby wszelka wymiana korespondencji odbywała sie˛ za posŕednictwem ich adwokato´w?

Ale czy kiedykolwiek Mick Theodakis przestrzegał

jakichsźasad gry poza swoimi własnymi?

Wchodziła po schodach powoli, s´wiadoma, z˙e trze˛sa˛

jej sie˛ nogi, a potem z trudem, po kilku pro´bach, zdołała trafic´ kluczem do dziurki. W swoim malen´kim mieszkaniu rzuciła koperte˛ na sto´ł, jak gdyby parzyła jej re˛ce, i podeszła do automatycznej sekretarki. Skoro Mick do

niej napisał, to moz˙e skontaktował sie˛ tezż jej ad-

wokatem i wiadomosć´, na ktoŕa˛ z nadzieja˛ czekała,

wreszcie nadeszła?

Wcisne˛ła klawisz i usłyszała zatroskany głos Granta:

,,Kate, nic ci nie jest? Nie zadzwoniłas´ do mnie w tym tygodniu. Daj głos, kochanie – prosze˛’’.

Kate westchne˛ła i poszła do sypialni, z˙eby rozebracśie˛ ze słuz˙bowego kostiumu. W głe˛bi duszy wiedziała, z˙e za cze˛stymi telefonami Granta kryje sie˛ cos´ wie˛cej

LUKSUSOWY KAMUFLAZ

Ë™





9


niz˙ uprzejma troska. To była presja. Chciał ja˛ odzyskac´; odnowicźerwany zwia˛zek, zakładaja˛c, z˙e ona chce tego samego. Z

˙e tak jak on uznała miniony rok za jaka˛sáberracje˛ – okres tymczasowego zac´mienia umysłu, na szcze˛sćie juzżakonćzony. I z˙e kiedy dostanie rozwo´d, wyjdzie za ma˛zża niego.

Ale Kate wiedziała, z˙e to sie˛ nigdy nie stanie. Kiedy wyjechała na wyspe˛ Zycos na Morzu Jonśkim jako

rezydentka biura turystycznego, nie byli formalnie zareË›-

czeni, wiedziała jednak, z˙e gdy skonćzy sie˛ sezon turystyczny, Grant poprosi ja˛ o re˛ke˛, a ona prawdopodobnie sie˛ zgodzi.

Własćiwie nie bardzo rozumiała, dlaczego sie˛ waha.

Grant był przystojny, mieli wspoĺne zainteresowania,

i nawet jesĺi jego pocałunki niezbyt ja˛rozpalały, lubiła je na tyle, z˙eby z nadzieja˛ czekacńa pełne skonsumowanie zwia˛zku. Podczas długich tygodni na Zycos te˛skniła za nim, co tydzien´ do niego pisała i z radosćia˛ czekała na jego telefony.

Czyz˙ nie było to wystarczaja˛co dobrym punktem

wyjsćia do małz˙enśtwa?

Grant chyba mysĺał, z˙e wcia˛z˙ jest. Ale ona wiedziała swoje. Wiedziała, z˙e nie jest juz˙ ta˛ sama˛ osoba˛. I z˙e wkro´tce, z prawdziwym z˙alem, be˛dzie musiała mu o tym powiedziec´.

Zdje˛ła kostium i powiesiła na wieszaku. Pod spodem

miała biała˛ bielizne˛ z angielskim haftem, ładna˛ i prak-tyczna˛, ale ani wykwintna˛, ani seksowna˛, pomysĺała

beznamie˛tnie. Zupełnie inna˛ niz˙ to, co przywoził jej Mick z Paryz˙a i Rzymu – przezroczyste, delikatne jak

mgiełka koronki, ktoŕe miały cieszycóczy kochaja˛cego

me˛z˙czyzny.

10





SARA CRAVEN


Ale nie było juz˙ kochaja˛cego me˛z˙czyzny – nigdy nie było.

Załoz˙yła jasnozielona˛ kraciasta˛ podomke˛ i rozpus´-

ciła swoje bujne rude włosy. ,,Jak wonny płomien´’’,

mawiał Mick, wpla˛tuja˛c palce w jedwabiste kosmyki

– unosza˛c je do swoich ust.

Potrza˛sne˛ła głowa˛, czuja˛c, z˙e to zakazana strefa.

Mogłaby nie zniesć´ takich wspomnien´.

Chciała odejsćód lustra, ale cos´ ja˛zatrzymało, i przez moment przygla˛dała sie˛ sobie z zimna˛, krytyczna˛ uwaga˛. Jak mogła byc´ tak naiwna, z˙eby uwierzyc´, z˙e jest typem kobiety, ktoŕa potrafi zatrzymac´ przy sobie takiego me˛z˙czyzne˛ jak Mick Theodakis? Nigdy nie była

klasyczna˛ pie˛knosćia˛. Miała za długi nos i zbyt kancias-ta˛ szcze˛ke˛. Ale poza tym swojej twarzy niewiele mogła zarzucic´... Miała długie rze˛sy i wyraziste oczy, choc´

w dziwnym odcieniu mie˛dzy szarosćiaą zielenia˛. Mick

je nazywał dymnymi jadeitami...

No i miała wie˛cej szcze˛sćia niz˙ wie˛kszosćŕudzielco´w, bo nie opalała sie˛ na czerwono, tylko na ciepły złoty kolor i dostawała na słonću piego´w. Nie zeszła jej jeszcze

grecka opalenizna, o czym s´wiadczył biały pasek na palcu

– pamia˛tka po obra˛czce. Ale to był jedyny znak, bo Mick zawsze ja˛ namawiał, z˙...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin