Nowy11(1).txt

(14 KB) Pobierz

11
    
    Pentagon, Wirginia, Stany Zjednoczone Ameryki, Sol III 15:23 letniego czasu wschodniego USA, 29 sierpnia 2004
    
    Jack Horner demonstrował włanie wyraz twarzy, który był jego wizytówkš: uprzejmy, niemal przyjazny umiech, który nie sięgał oczu. Generał, do którego skierowany był ten umiech, nie dał się nabrać; rozpoznał oznaki niebezpieczeństwa. Ale mimo to uznał za swój obowišzek dokończyć rozpoczęty wywód.
     Reasumujšc, generale, Dowództwo Armii Kontynentalnej niezmiennie trwa na stanowisku, że rozmieszczone w ten sposób siły będš taktycznie nie do utrzymania i logistycznie niemożliwe do zaopatrzenia. Zaprezentowany przez pana projekt rozlokowania siedemdziesięciu procent naszej siły bojowej i prawie osiemdziesięciu procent siły uderzeniowej na równinach nadbrzeżnych jest całkowicie nie do przyjęcia.
     Dla kogo?  zapytał sztywno generał Horner.
     Dla pańskiego sztabu, sir, i dla narodu, którego przysięglimy bronić  odpowiedział pompatycznie jego szef sztabu, generał porucznik Bangs.
     Wobec tego, generale, przyjmę pańskš rezygnację, skoro tak bardzo pan się z tym nie zgadza.
     Słucham, generale?  Zaskoczony Bangs zbladł jak ciana.
     Wyraziłem się chyba jasno?  spytał retorycznie Horner.
    Umiechnšł się jak tygrys, cišgajšc wargi, a jego jasnobłękitne oczy stały się zimne jak lodowiec.  Przyjmę pańskš rezygnację, jeli moje decyzje budzš w panu tak silny sprzeciw. Bo ja mam rozkaz od prezydenta, żeby utrzymać równiny. Muszę tam umiecić większoć naszych sił, bo włanie tam skupi się atak Posleenów. Dwa miesišce temu przekazałem za pana porednictwem mojemu sztabowi, jak pan to trafnie okrelił, odpowiednie rozkazy. A pan przychodzi do mnie spóniony o półtora miesišca, ze znacznie przekroczonym budżetem i stanowczo twierdzi, że nie będzie wspierał mojego planu. Dobrze. Przyjmę pana rezygnację w cišgu godziny albo zwolnię pana dyscyplinarnie. Pański wybór.  I to wszystko po miesišcach politycznych przepychanek, żeby przekonać do planu krytycznie nastawionych oponentów. Hornera wcišż zdumiewało, jak wielu z nich bez słowa zaakceptowało Plan Górski i do tej pory całkowicie go popierało.
     Nie może mnie pan zwolnić dyscyplinarnie  powiedział generał Bangs, a jego rumiana twarz pokryła się potem.  Nie złamałem dyscypliny.
     Za niesubordynację można uznać pana cały wywód. Sprzeciwił się pan nie mnie, lecz bezporedniej dyrektywie prezydenta.
    Mogę pana wywalić niezależnie od tego, co pan sobie na ten temat wyobraża. Prezydent ma na głowie wypowiedzianš wojnę. Wszyscy pana przyjaciele w Kongresie mogš jedynie mieć nadzieję, że da sobie z tym radę. Nie będš zaprzštać sobie głowy problemami starego wiarusa. A teraz, w przeciwieństwie do niektórych, mam robotę do wykonania. Może pan odejć.
    Kiedy wstrzšnięty generał porucznik Bangs opucił pomieszczenie, Jack pokręcił głowš. Od pół roku z trudem tolerował Bangsa i cieszył się, że wreszcie ma go z głowy. Oprócz szczególnie wysokich kwalifikacji do kategorii oficerskiej idiota w czynnej służbie, Bangs wyróżniał się też największš witalnociš sporód wszystkich oficerów, jakich Jack kiedykolwiek znał. Należy przyznać, że rozmowy na temat kobiet były wspólnš rozrywkš wszystkich żołnierzy  najzwięlej wyraził się o tym J. E. B. Stuart:*[* (1833-1864)  generał Konfederacji Południa w wojnie secesyjnej.] Żołnierz musi się pieprzyć, żeby dobrze walczyć  ale starsi oficerowie nie powinni tak otwarcie przechwalać się swoimi wyczynami poza małżeńskim łożem.
    Horner wrócił do przeglšdania raportu na temat zaopatrzenia wojsk. Bangs miał właciwie rację, kiedy mówił, że plan jest nie do przyjęcia z punktu widzenia logistyki, ale on i reszta sztabu myleli liniowo. Jack był tak samo przekonany o tym, że równin nie da się utrzymać, ale uważał, że ważne jest, w jaki sposób się je straci.
    Poczštkowy plan wojny przypominał gigantycznš rozgrywkę w go. Ponieważ nie można było przewidzieć, gdzie pojawiš się posleeńskie lšdowniki, siły należało równomiernie rozproszyć. Brano pod uwagę fakt, że Posleeni zniszczš częć jednostek, ale na tej samej zasadzie powinno też dojć do sytuacji odwrotnych. Standardowe procedury rozgrywania bitew w otwartym terenie zakładały przewagę liczebnš ludzi w stosunku co najmniej cztery do jednego, jednak w sprzyjajšcych okolicznociach wojsko miało szansę odbić niektóre przyczółki.
    Plan zakładał, że ocaleli z tych bitew połšczš siły i zacznš usuwać Posleenów z zajętych przez nich terenów. Tak jak w go, ludzki oddział otoczony przez obcych był praktycznie stracony. Z drugiej strony, to samo odnosiło się do otoczonych jednostek Posleenów. We białe i czarne kamyki, rzuć je na planszę Ziemi i gra się zaczyna.
    Plansza do gry w go nie uwzględnia jednak przeszkód terenowych. Pierwszš i największš stanowiły dla centaurów oceany. Posleeni byli stworzeniami prawie wyłšcznie lšdowymi. Chociaż byli mistrzami w pozyskiwaniu zasobów z lšdu, od oceanów trzymali się z daleka. Dlatego też spadajšce po krzywej balistycznej lšdowniki musiały być skierowane na masy kontynentalne.
    Prosta mechanika tego manewru oznaczała, że inwazja skoncentruje się na zachodnich i wschodnich wybrzeżach  głównie na wschodnich.
    Kiedy lšdowniki dotrš na miejsce, najedcy będš zmuszeni zmierzyć się z przeszkodami terenowymi rejonów lšdowania. Posleeni budowš przypominali konie, nie liczšc ramion osadzonych na przednich, podwójnych barkach; do tego ich ciało odznaczało się doć dużš gęstociš, więc nie pływali zbyt dobrze. Ponadto  z wyjštkiem Wszechwładców  nie używali do transportu planetarnego pojazdów antygrawitacyjnych i zupełnie nie znali się na inżynierii wojskowej, dlatego każda naturalna przeszkoda terenowa i każde, nawet najlżejsze umocnienie obronne stanowiło dla nich poważny problem. Nie potrafili wspinać się na góry ani przepływać rzek, więc zatrzymać ich mógł nawet nastolatek z karabinkiem kaliber. 22.
    Do tego nie lšdowali w sposób przypadkowy. Nigdy nie zaobserwowano lšdowników siadajšcych na gęsto zabudowanych obszarach, takich jak centra dużych miast. Lšdowali za to masowo wokół nich i nacierali od zewnštrz.
    Pomimo oporu ze strony niektórych członków sztabu, w cišgu kilku miesięcy od czasu spotkania z Taylorem Jack Horner stworzył plan obrony wybrzeży. Jego przekanik, podobnie jak przekaniki wybranych członków sztabu, pracował nad nim bezustannie, nawet podczas rozmowy z Bangsem.
    Przedmiecia trzeba było spisać na straty, to nie ulegało najmniejszej wštpliwoci. Ewakuacja powinna się rozpoczšć tuż przed pierwszym prawdziwym najazdem, ale nie wczeniej. I tak nikt nie wyjechałby aż do ostatniej chwili. Do tego między innymi zaprojektowano system szos międzystanowych  należało go wykorzystać.
    Ludzie musieli zabrać ze sobš całš żywnoć i wszystkie zwierzęta hodowlane. Supermarkety zaopatrywały się na bieżšco, więc Posleeni mieli zdobyć w nich co najwyżej dwu-, trzydniowe racje żywnociowe. Reszta była w produkcji, bšd też zalegała w magazynach różnych agencji rolnych i sieci sklepów spożywczych.
    Sztab generała zajmował się między innymi sporzšdzeniem listy wszystkich takich magazynów i uwzględnieniem ich w planie obrony wybrzeża. Wszystko, czego nie dało się wykorzystać, miało być skonfiskowane lub zniszczone przed lšdowaniem. Generał zamierzał zrobić wszystko, żeby Posleeni nie znaleli po wylšdowaniu ani grama żywnoci.
    Centra miast były zupełnie innš sprawš. Plan przewidywał, że stanš się one pułapkami ogniowymi, grobowcami Posleenów. Takie rozwišzanie sprawdziło się dobrze u generała Housemana na Diess i Jack zamierzał zastosować je w Ameryce. Oznaczało to jednoczenie, że polem walki stanš się równiny, tak jak domagała się tego opinia publiczna.
    Miasta należało więc ewakuować. Wokół nich, na przedmieciach, planowano rozmieszczenie baz ogniowych i wniesienie piercieni umocnień. Domy towarowe i wieżowce miały zamienić się w bastiony, mogšce wspierać bazy ogniowe. Całe miasto stałoby się w ten sposób gigantycznš omiornicš zniszczenia, oplatajšcš swymi mackami atakujšcych Posleenów.
    Niektóre z głównych bulwarów, zwłaszcza te, które zapewniały dobre pole widzenia zewnętrznym fortecom, miały zachować przepustowoć, jednak z możliwociš zamknięcia ich w razie potrzeby.
    Takie zabójcze pola sprawdziły się na Diess i mogły zadziałać ponownie. Posleeni stłoczyliby się na nich, mylšc, że atakujš, zamiast tego jednak dostajšc się pod ogień wszystkiego, co miasto miało w swoich arsenałach.
    Zbudowanie fortec rozwišzywało też problemy logistyczne.
    Można było zaopatrzyć je w zapasy wystarczajšce na pięcioletnie oblężenie, gdyby zaczšć budować silosy i magazyny już teraz.
    W przypadku ewakuacji miały zostać zniszczone wczeniej podłożonymi ładunkami. Gdyby za oblężenie miało potrwać dłużej, niż pięć lat, równie dobrze można było sobie od razu poderżnšć gardło i mieć problem z głowy.
    Jack wiedział, że miasta na równinach nadbrzeżnych w końcu padnš, jeli Flota nie zjawi się na czas. Ale osłabienie sił Posleenów pomogłoby Ameryce w drugiej fazie wojny.
    Przewidywała ona wycofanie się w góry, gdyby utrzymanie jakiego miasta lub regionu stało się niemożliwe. Wojska ewakuowałyby się wczeniej zabezpieczonymi trasami ucieczki i w tych włanie okolicznociach pancerze wspomagane miały się przydać najbardziej.
    Zewnętrzne fortece miały być  w miarę możliwoci  rozmieszczone najgęciej od strony najbliższej trasy ewakuacji. Gdyby obrona miasta stała się niemożliwa, ocaleli obrońcy mieli opucić pozycje, zebrać się w ustalonych wczeniej punktach i wycofać do najbliższego schronienia. Przy jednoczesnym wsparciu bastionów i baz ogniowych poza miastem uciekinierzy mieli szansę przebić się przez otaczajšce siły Posleenów i ewakuować. Sprawę pocigu...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin