Nowy34(1).txt

(26 KB) Pobierz
    Bili Worth siedział spokojnie na tyłach swojego sklepu, a stojšcy obok niego żeliwny piec chronił go przed ostatnimi podmuchami wieczornego chłodu. W przedniej częci sklepu unosiła się delikatna woń starych ksišżek i wspaniałych antyków. Był to zapach jego domu.
    Spędzał  jak sšdził  ostatnie chwile życia, studiujšc stare wydanie Moll Flanders, które zawierało kilka fragmentów zazwyczaj nie publikowanych za czasów Defoe, i sšczšc cóte dazur rocznik 57, za które dał w zeszłym roku prototyp colta peacemakera.
    Nagle zadwięczał dzwonek przy drzwiach i weszła para klientów.
     Proszę się nie krępować i rozejrzeć po sklepie, panowie  powiedział do dwóch żołnierzy, oficerów, jeli można było wierzyć jego Mundurom i Insygniom Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych.  Wolałbym jednak niczego dzi nie sprzedawać. Postanowiłem zatrzymać całš kolekcję antyków na lepsze czasy.
    Zamiał się z dowcipu, który najwyraniej żołnierzy nie rozmieszył.
     Witam, panie Worth, to ja, Kenny Young  odezwał się młodszy żołnierz.
     Ach tak, młody pan Young  powiedział i znowu zamiał się pod nosem.  Do twarzy panu w mundurze. Sšdziłem, że studiuje pan inżynierię.
     Jestem w wojskach inżynieryjnych.
     Brawo! Gdzie stacjonujecie?
    Tutaj, panie Worth. Miejscowa jednostka Gwardii to włanie my, saperzy  porucznik Young umiechnšł się lekko. Powszechnie znany był fakt, że Bili Worth od lat nie postawił stopy w odległoci większej niż pięć czy dziesięć przecznic od częci miasta znanej jako stary Fredericksburg.
     Gdzie wzdłuż drogi numer 3?  zapytał z zaciekawieniem właciciel sklepu.
     Tak, jakš milę stšd.
     Czemu zawdzięczam pańskš wizytę w ten wyjštkowo nieprzyjemny wieczór?
     Potrzebujemy informacji o tunelach w tym miecie. Powiedziano nam, że pan może co o nich wiedzieć.
     Cóż, w zasadzie powinni panowie pomówić z Ralphem Kodgerem...  stwierdził miejscowy historyk.
     Ale on...  zaczšł porucznik.
     Nie żyje. Tak, to był swego czasu wielki historyk. Albo może z Bobem Baileyem...  cišgnšł Worth.
     ...który...
     ...przeniósł się do Kansas. Widzę, że rzeczywicie mogli panowie przyjć z tym tylko do mnie.
     Wie pan co o nich? Gdzie sš wejcia?  zapytał saper.
     Jak sš zbudowane?  zapytał drugi żołnierz.
     A z kim mam przyjemnoć, sir?  spytał uprzejmie Bili.
     Kapitan Brown, dowódca kompanii Charlie. Chcemy ukryć częć kobiet i dzieci w tunelach, a potem wysadzić w powietrze... w zasadzie całe miasto. Zastanawialimy się nad schronem z lat pięćdziesištych, ale tu chyba nie ma takiego. Więc zostały nam tunele.
    Chyba że pan wie co o schronie.
     Zaiste, to miałe przedsięwzięcie.  Worth podszedł do biurka, które stało w centrum jego królestwa.  Czy mógłbym zadać parę pytań?
     Byle szybko  rzucił niecierpliwie dowódca.
     Jak one miałyby przeżyć?  spytał właciciel sklepu.  Te kobiety i dzieci? Bez powietrza, jedzenia i wody? Poza tym nie będzie tam doć miejsca, jak przypuszczam.
    Pogrzebał w górnej szufladzie biurka i wydobył co, co przypominało arkusz pergaminu.
     Sanitariusze zastosujš zastrzyki hibemacyjne, które potrafiš wprowadzić człowieka w stan utajonego życia na całe miesišce  powiedział podekscytowany porucznik.  Jest ich całe mnóstwo w Budynku Bezpieczeństwa Publicznego.
     A jak panowie zamierzajš wysadzić w powietrze miasto?  zapytał pan Worth i zaczšł co gryzmolić na arkuszu.
     Chcemy wypełnić kilka budynków gazem ziemnym  odpowiedział kapitan Brown.  To na pewno załatwi tych centaurowatych drani. A teraz przepraszam, ale jeli nie ma pan nic przeciwko temu, musimy jak najszybciej znaleć jakie schronienie dla kobiet i dzieci.
     Powinien pan chyba zastanowić się nad mojš stacjš pomp  zauważył Worth i dalej co szkicował.
     Potrzeba nam co większego niż stacja pomp  powiedział kapitan, sšdzšc, że chodzi o budynek osłaniajšcy przydomowš studnię.  Ale dziękuję za radę. Idziemy, poruczniku.
     Chwileczkę.  Właciciel sklepu szybko skończył szkicować i podniósł do góry rysunek.  Czy wystarczyłoby co takiego? Dwukondygnacyjna podziemna stacja pomp dla zakładu przemysłowego. Grube na metr betonowe ciany. Długoć piętnacie metrów, a szerokoć dziesięć. Dwa poziomy pod ziemiš.
     Jezu  szepnšł kapitan Brown i chwycił arkusz  gdzie to jest?
     Przy rzece  zamiał się Worth.
     To pańskie?
     Tak, kupiłem jš przed kilku laty i naprawiłem  wyjanił właciciel sklepu.
     Po co?  spytał kapitan Brown z nietypowš u niego ciekawociš.
     Cóż  westchnšł Bili Worth  stamtšd roztacza się taki cudowny widok na rzekę... Kapitanie, jeli użyczę tego rajskiego miejsca na potrzeby pańskiego planu, czy będę mógł wybrać budynki, które pan wysadzi w powietrze?
    
  *
     Jest pan pewien, kapitanie?  zapytał pierwszy sierżant kompanii Charlie, kiedy drugi i trzeci pluton zebrały się na parkingu przed budynkiem administracji Fredericksburga. Siedmiopiętrowy ceglany blok z lat siedemdziesištych wyglšdał wyjštkowo szkaradnie na tle otaczajšcych go miłych dla oka siedemnasto i osiemnastowiecznych budynków, które przeważały w centrum miasta.
     To był jedyny warunek pana Wortha, a poza tym to naprawdę najlepszy budynek na nasze potrzeby  odpowiedział kapitan.  Jest przestronny, doć blisko stacji pomp i muszę przyznać, choć nie ma to żadnego znaczenia, że to jeden z najbrzydszych budynków, jakie kiedykolwiek widziałem.
    Odwrócił się do zebranych żołnierzy i podniósł głos, żeby przekrzyczeć hałas zbliżajšcych się naczep.
     Panowie, upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Podczas kiedy częć z was przygotuje bunkier dla kobiet i dzieci, pozostali zgotujš Posleenom przyjęcie, jakiego te sukinsyny nigdy nie zapomnš. Znalelimy przemysłowš stację pomp, która dostarczała kiedy wodę do młyna. Jest częciowo ukryta pod ziemiš i ma grube na metr betonowe ciany. Drugi pluton wraz z nadjeżdżajšcymi budowniczymi zasypie stację pomp gruzem i ziemiš i przygotuje wnętrza. Trzeba całkowicie przebudować wejcie. Zobaczycie, co mam na myli, kiedy znajdziecie się w rodku. cišgamy wam tu do pomocy cały dostępny sprzęt budowlany. Kiedy wprowadzimy do rodka kobiety i dzieci, zburzymy wieżę i zablokujemy wejcie.
    Ponieważ jest mało czasu, niech szef policji zorganizuje losowanie kolejnoci wejcia, ale tylko dla dzieci poniżej szesnastego roku życia i ich matek. Jest jednak pewien problem. Jeli po prostu zakopiemy cywilów pod ziemiš, Posleeni wywęszš ich i dopadnš jak mrówkojady cigajšce termity. Musimy zrobić spore zamieszanie i stworzyć wrażenie, że we Fredericksburgu nic już nie zostało.
    W tym celu zamienimy ten budynek  wskazał kciukiem na monstrum za swoimi plecami  w gigantycznš bombę paliwowo-powietrznš. Ciężarówki przywiozš z destylarni Quarles propan. Ale najpierw trzeba budynek przygotować. Niech trzeci pluton wywali dziury w podłogach, żeby zwiększyć obieg powietrza wewnštrz budynku. Przed wyjciem upewnijcie się, że wszystkie wewnętrzne drzwi sš otwarte. Potem starszy sierżant podłoży ładunki. Kiedy skończycie, co powinno nastšpić za niecałe czterdzieci pięć minut, zajmijcie się pracš w bunkrze albo przygotowaniem umocnień w miecie.
    Popatrzył na nadjeżdżajšcy sznur buldożerów i koparek.
     Ufam, że razem z tymi panami zbudujecie bunkier nie do zdobycia. Wecie się zaraz do roboty.  Potem wskazał na stojšce u wejcia do budynku skrzynie C-4.  A wy idcie wywalać dziury. Załóżcie hełmy, bo może kto będzie wysadzać sufit akurat nad wami.
     Sir  mruknšł starszy sierżant, kiedy pluton ruszył w stronę budynku, chwytajšc po drodze ładunki wybuchowe i kaski  to na pewno pocišgnie za sobš ofiary.
     Sierżancie, sš takie chwile, kiedy trzeba podjšć ryzyko. Nie mam pojęcia, ile czasu nam jeszcze zostało, ale wštpię, by było go dużo.
    
  *
     Musimy spowolnić ich marsz  zauważył zdesperowany oficer operacyjny sztabu.  Charlie zaczyna dopiero pracę przy bunkrze i w budynku. Zabierze im to co najmniej godzinę.
     Więcej  stwierdziła komendant straży pożarnej.  Tyle czasu potrzeba na samo napompowanie budynku gazem.
    Głównš drogš wjazdowš do miasta zbliżał się dodekaedr B, który przełamał linię oporu i zniszczył większoć budynków przy Central Square. Ziemianie dysponowali tylko garstkš milicji i policji przeciw ponad szeciu tysišcom centaurów.
     Musimy ich jako zajšć do czasu, aż bunkier i budynek będš gotowe  stwierdził dowódca batalionu.  Przydałoby się co w rodzaju smoka, którego jednostki pancerzy wspomaganych użyły na Diess.
     Jedyna rzecz, której boi się każde zwierzę  powiedziała pokryta bliznami komendant  to ogień.
     Co pani ma na myli?  zapytał dowódca.
     Gdybymy mieli miotacze ognia...  zaczšł oficer operacyjny sztabu, i nagle, w tej samej chwili, co komendant, przyszedł mu do głowy pewien pomysł.
     Jeny  zwrócił się do oficera łšcznoci  połšcz się z rafineriš Quarles i powiedz im, żeby przywieli nam trochę łatwopalnych materiałów. Jakie cysterny z benzynš albo naftš. Jakiekolwiek łatwopalne płyny.
     Lepiej naftę. Ja w tym czasie pójdę po wozy strażackie  powiedziała komendant.
    
  *
     Pułkowniku!
     Tak, sierżancie?
    Pułkownik Robertson był miertelnie zmęczony i zastanawiał się, jakš to nowš katastrofę chce mu obwiecić sierżant.
     Sir, podłożono już wszystkie ładunki, a została nam jeszcze ponad tona różnego typu amunicji.
     No i dobrze, możemy to wysadzić, kiedy pojawiš się Posleeni.
     Tak jest, sir, możemy, ale skład amunicji jest niedaleko od zbrojowni...
     I uważa pan, że zna lepsze miejsce dla amunicji, niż skład amunicji.
     Tak, sir. Przecież skład z założenia powinien wytrzymać eksplozję  powiedzi...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin