Paulina Jurga - Rosyjska Mafia 3 - Matnia.pdf

(2254 KB) Pobierz
Moim Czytelnikom
Choć moje miejsce jest w piekle,
Wiedz, że to wszystko dla ciebie.
Imagine Dragons,
Demons
(wszystkie tłumaczenia i przypisy pochodzą od autorki)
Prolog
Пролог
Izjasław
Dwanaście godzin wcześniej…
Odkąd znalazłem się w celi, nie mogłem sobie pozwolić na spokojny sen. Zawsze gdzieś
z tyłu głowy tliła się myśl, że ktoś przyjdzie w nocy i mnie zapierdoli. Wcale by mnie to nie
zdziwiło. Na razie musi mi dopisywać cholerne szczęście, skoro jeszcze do tego nie doszło.
Przyznaję, że początkowo wzięli mnie z zaskoczenia. Przez myśl mi nie przeszło, że po
powrocie zostanę uwięziony. Zdawałem sobie sprawę, że zamiana tożsamości z Iwanem
uratowała mi wtedy życie. Gdyby wiedzieli, że to mnie pojmali, zapewne nie przeżyłbym tortur,
które serwował mi Borys na zmianę z Andriejem. Przy zdrowych zmysłach utrzymywała mnie
tylko iskierka nadziei, że ona przyjdzie. Coś jednak czuła do tego skurwiela Nikołaja. A co, jeśli
wybierze jego zamiast mnie? Jeśli pozwoli, żeby mnie zabił?! Widziałem, jak na niego patrzy.
Moje życie było w jej rękach. Jej łatwowierność i dobre serce były moją ostatnią deską ratunku.
I zamierzałem ją brutalnie wykorzystać.
Kiedy w końcu, otumaniony gorączką, jak przez mgłę usłyszałem jej głos, cały czas
miałem wrażenie, że to tylko sen. Później cały czas rozpamiętywałem tę scenę. Była
potwierdzeniem, że łączy nas coś, czego inni nie pojmą. To była więź na jakimś pierdolonym
mistycznym poziomie, wpisana w naszą krew i w nasze pochodzenie.
Pobudka, skurwielu, masz gościa – usłyszałem, zanim poczułem lodowaty strumień
wody oblewający moje trawione gorączką ciało.
Wszystkie mięśnie mi stężały i poczułem okropny ból. Nie zdołałem powstrzymać jęku,
który wydostał się z mojego gardła. Nienawidziłem się za to okazywanie słabości. Nie byłem cipą
i naprawdę potrafiłem wiele znieść.
Wytężyłem wszystkie siły, jakie mi pozostały, żeby unieść głowę. Otworzyłem oczy i przez
moment próbowałem zrozumieć, co widzę. Bodźce zewnętrzne docierały do mnie z opóźnieniem,
spychane na dalszy plan przez wszechogarniający ból. Moje gardło było suche jak wiór,
a w piersi płonął mi żywy ogień. Już miałem opuścić głowę, gdy napotkałem jej spojrzenie.
Wielkie, brązowe, sarnie oczy.
Zamrugałem kilkakrotnie, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że to jednak nie złudzenie.
Podeszła bliżej, ani na sekundę nie spuszczając ze mnie wzroku. Widziałem zaskoczenie
pojawiające się najpierw w jej oczach, a potem ogarniające całą twarz. Cofnęła się kilka kroków.
Nie! Nie zostawiaj mnie! – miałem ochotę krzyknąć, ale nie byłem w stanie wydobyć
głosu. Czułem się, jakbym połknął papier ścierny, który utkwił mi w gardle. Skóra na całym ciele
paliła mnie, jakby polano ją kwasem. Może tak było? Kilkakrotnie traciłem przytomność, kiedy
mnie torturowano.
– Izjasław… – wyszeptała, zasłaniając usta w przerażeniu.
Czułem, jak mimowolnie na mojej twarzy wykwita tryumfalny uśmiech. Litość! W jej
oczach dostrzegłem litość! Wiedziałem, że wygram tę bitwę! A potem coś szarpnęło kolczyk
w mojej brwi, rozrywając skórę i przysparzając mi kolejnych fal bólu. Nie miałem już siły z nimi
walczyć. Nie miałem siły zgrywać twardziela, mimo iż nie chciałem dawać im pieprzonej
satysfakcji. Mocny cios w szczękę na moment mnie zamroczył i byłem za to wdzięczny, bo stępił
Zgłoś jeśli naruszono regulamin