Courths-Mahler Jadwiga - Jasnowłosa.pdf

(1221 KB) Pobierz
COURTHS - MAHLER JADWIGA
Jasnowłosa
I
Pani Regina odgarnęła z czoła jasne włosy i patrząc przez okno na
ruchliwą ulicę, zamyśliła się. Naprawdę minęło już tyle lat od dnia, gdy
wyszła za Wernera Kronegga? Szczęśliwe i spokojne lata upływają w
niewiarygodnie szybkim tempie.
A wydawało się pani Reginie, że Werner oświadczył się jej dopiero
wczoraj. Był wtedy piękny letni dzień. Wszędzie pełno kwiatów, a w jej
młodym sercu radość aż kipiała. Kochała Wernera, on ją także —
wiedziała o tym na pewno, choć nie powiedział tego wyraźnie,
czekając na nadarzającą się okazję. Nie musieli o tym mówić,
wystarczyło popatrzeć sobie w oczy, a ich spojrzenie wyrażało wszystko.
Na urodziny Werner przysłał Reginie wielki bukiet czerwonych róż i
wizytówkę, na której napisał tylko kilka słów, ale bardzo znaczących.
Zapowiedział też, że przyjdzie pod wieczór i osobiście złoży
najserdeczniejsze życzenia.
Stała zauroczona kwiatami i szczęśliwa z zapowiedzianych
odwiedzin, gdy pokojówka oznajmiła, że przybył z wizytą inżynier
Schrott. Rodzice wyszli do miasta, Regina była więc w domu sama i
nie zamierzała przyjmować żadnych gości. Już miała przekazać
pokojówce polecenie, by odprawiła Schrotta, gdy ten stanął u progu z
olbrzymim bukietem w ręku.
— Obawiałem się, że nie zechce mnie pani przyjąć, więc
zaryzykowałem, gdyż muszę złożyć u pani stóp wyrazy mojego
najgłębszego szacunku i przekazać z głębi serca płynące życzenia z
okazji urodzin. Mam nadzieję, że zechce pani je przyjąć i wybaczy
wtargnięcie do pokoju bez zaproszenia.
Regina poczuła się nieswojo. Nigdy nie darzyła Schrotta sympatią,
a dziś, gdy bezceremonialnie wdarł się do domu i natarczywie zaczyna
zaloty, poczuła do niego nienawiść. Chciała uciec, ale zagrodził jej drogę z
dzikim błyskiem w oku i od razu było widać, że żadne argumenty do
niego nie trafią.
— Panie inżynierze, rodziców nie ma w domu i właśnie zamierzałam
powiedzieć pokojówce, że nie mogę pana przyjąć — rzekła chłodnym
tonem, wstawiając róże od Kronegga do wazonu.
W porównaniu z wyszukanym bukietem Schrotta wyglądały
raczej skromnie, ale Regina ceniła je sobie tysiąc razy bardziej, podobnie
zresztą traktowała pompatyczne życzenia głównego inżyniera.
Schrott obrzucił czerwone kwiaty pogardliwym spojrzeniem,
domyśliwszy się, kto je przysłał. Od dawna obserwował młodego
inżyniera Kronegga i nie miał wątpliwości, że coś go łączyło z Reginą.
Sam dorobił się majątku i szybko awansował, podczas gdy Kronegg
ledwo wiązał koniec z końcem. Dlaczego ona woli tego nieudacznika?
Rodzice Reginy nie byli zbyt zamożni i chętnie oddaliby córkę
Schrottowi, tymczasem ona nawet słyszeć nie chciała o wyjściu za mąż
dla pieniędzy.
Odebrała kwiaty od Schrotta, bąknęła zdawkowe podziękowanie i
przekazała bukiet pokojówce. Chciała zatrzymać dziewczynę w pokoju,
by ani przez chwilę nie zostać sama z intruzem w cztery oczy. Patrzył na
nią pożądliwie rozpromienionym wzrokiem i Regina czuła się coraz
bardziej nieswojo. Rozglądała się bezradnie i nie zauważyła, kiedy
Schrott wcisnął pokojówce do ręki monetę i dał znak, żeby zostawiła ich
samych.
Dziewczyna, nie domyślając się niczego, z zadowoleniem
uśmiechnęła się i zawołała:
— Och, panno Regino! Muszę biec do kuchni. Zupełnie
zapomniałam, że nastawiłam mięso — i zanim Regina zdążyła ją
zatrzymać, wybiegła.
Zostali sami. Regina instynktownie cofnęła się ku otwartym
drzwiom prowadzącym na werandę. Stamtąd schodami można było
zejść do ogrodu i w razie potrzeby uciec przez furtkę na ulicę. W
przeszklonej werandzie czułaby się bezpieczniej, ale Schrott, odgadłszy
jej zamiar, chwycił ją mocno za ręce i wciągnął z powrotem do pokoju.
Wyznał przy tym żarliwie swoją miłość. Roztaczał świetlane wizje
na przyszłość, gdy zostanie już jego żoną, obiecywał spełnić każde
życzenie.
Zaskoczona, nie wiedziała najpierw, co odpowiedzieć, potem,
ochłonąwszy nieco, oświadczyła chłodno, że nigdy nie wyjdzie za niego,
chociażby dlatego, że oddała już serce innemu.
Na Schrotta wyznanie to podziałało jak kubek oliwy na rozżarzone
węgle. Wbił roznamiętnione oczy w śliczną twarz jasnowłosej dziewczyny i
błagał, żeby zrezygnowała z tamtego mężczyzny, z którym nigdy nie
będzie szczęśliwa, bo on jest biedny i nie będzie w stanie zapewnić jej
środków na utrzymanie.
Regina słuchała w milczeniu, kręcąc tylko głową, co rozwścieczyło i
tak już zdenerwowanego Schrotta.
— Wiem, kto pani zawrócił w głowie, Regino! — wrzasnął. — Co
ten Kronegg może pani zaoferować? Nie ma złamanego szeląga w
kieszeni, więc czekają panią ciężkie, pełne wyrzeczeń i biedy dni.
Miłość, w którą pani zdaje się wierzyć, nie ma żadnych szans na
przetrwanie, gdy natrafi na kłopoty i trudności. Niech pani nie robi
głupstw i przepędzi tego Kronegga, niech pani wyjdzie za mnie. Kocham
panią ogromnie i będę najnieszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem,
jeżeli mnie pani nie zechce.
Stał tuż obok niej i patrzył półprzytomnym wzrokiem jak u szaleńca.
Cofała się powoli pod ścianę, ale on złapał ją w końcu za ręce i chciał
objąć. Uniosła się gniewem:
— Jak pan śmie, bezwstydniku! Proszę natychmiast mnie puścić, bo
uderzę pana w twarz.
— Tylko jeden pocałunek, Regino, a zobaczy pani, co to znaczy
prawdziwa miłość. Pani musi być moja, jestem gotów na wszystko.
Szarpnęła się z całej siły, chcąc uwolnić ręce z uścisku.
— Proszę mnie puścić, bo zawołam o pomoc — krzyknęła, gdy
usiłował ją pocałować.
W tym momencie w drzwiach werandy stanął Werner Kronegg,
który przechodząc ulicą usłyszał głośne słowa Reginy i bez chwili
wahania wszedł do domu przez ogród. Jednym susem pokonał schody
wiodące na werandę i wbiegł do pokoju.
Złapał natręta za kark i wrzasnął:
— To tak traktuje się damy, doktorze Schrott?
Regina wyrwała się i instynktownie schowała za plecy Wernera.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin