Upadek Konstantynopola 1453.pdf

(1288 KB) Pobierz
Steven Runciman
UPADEK KONSTANTYNOPOLA
1453
Konwersja do EPUB/MOBI: Ambroży Dracha-Kleks
SPIS TREŚCI
Rozdział 1: Umierajace imperium
Rozdział 2: Potężniejący sułtanat
Rozdział 3: Cesarz i sułtan
Rozdział 4: Cena pomocy Zachodu
Rozdział 5: Przygotowania do oblężenia
Rozdział 6: Poczatek oblężenia
Rozdział 7: Utrata Złotego Rogu
Rozdział 8: Gasnąca nadzieja
Rozdział 9: Ostatnie dni Bizancjum
Rozdział 10: Upadek Konstantynopola
Rozdział 11: Los zwyciężonych
Rozdział 12: Europa a zdobywca
Rozdział 13: Ci , którzy przeżyli
Aneks: Kościoły Konstantynopola po podboju
Rozdział 1
UMIERAJĄCE IMPERIUM
W dzień Bożego Narodzenia 1400 roku król Anglii Henryk IV
wyprawił ucztę w swoim pałacu Eltham. Celem jego nie było jedynie
uczczenie uroczystego święta. Pragnął również uhonorować znakomitego
gościa. Był nim Manuel Paleolog, cesarz Greków, jak go nazywała
większość ludzi Zachodu, choć niektórzy pamiętali, że był on prawdziwym
cesarzem Rzymian. Podróżował przez Włochy i zatrzymał się w Paryżu,
gdzie król Francji Karol VI odnowił skrzydło Luwru na jego mieszkanie i
gdzie profesorowie Sorbony z zachwytem poznali monarchę, który umiał z
nimi dyskutować z taką samą wiedzą i subtelnością, jaką oni dysponowali.
W Anglii każdy był pod wrażeniem godności jego postawy oraz
nienagannej czystości białych szat, które nosił on i jego dworzanie. A
jednak, nie bacząc na wszelkie jego wysokie tytuły, podejmujący go
gospodarze litowali się nad nim; albowiem przybył jako żebrak
rozpaczliwie szukający pomocy przeciwko niewiernym, którzy ze wszech
stron okrążyli jego imperium. Dla prawnika Adama z Usk, pracującego na
dworze króla Henryka, widzieć go tam wydawało się rzeczą tragiczną.
„Zastanowiłem się - pisał Adam - jak bolesny jest fakt, że ów wielki
chrześcijański książę został zagnany przez Saracenów z dalekiego Wschodu
na te najdalsze wyspy na Zachodzie, aby szukać przeciwko nim pomocy
[...] O, Boże - dodał - cóż się z tobą dzieje, starożytna chwało Rzymu?”
Istotnie, dawne rzymskie imperium skurczyło się do bardzo małych
rozmiarów. Manuel był prawowitym dziedzicem Augusta i Konstantyna,
ale minęło wiele stuleci od czasów, kiedy rezydujący w Konstantynopolu
cesarze mogli domagać się posłuszeństwa od rzymskiego świata. Dla
Zachodu stali się oni zaledwie panami Greków albo Bizancjum,
niegodnymi rywalami cesarzy, którzy pojawili się na Zachodzie. Do XI
wieku Bizancjum stanowiło potęgę wspaniałą i dominującą, było
szermierzem chrześcijaństwa przeciwko naporowi islamu. Bizantyńczycy
spełniali swój obowiązek energicznie i pomyślnie, dopóki w połowie XI
wieku nie przyszło ze Wschodu nowe wyzwanie - najazd Turków, a
tymczasem Europa Zachodnia rozwinęła się do tego stopnia, że przy
pomocy Normanów spróbowała agresji na własną rękę. Bizancjum uwikłało
się w wojnę na dwa fronty, i to w chwili, kiedy borykało się z trudnościami
ustrojowymi i dynastycznymi. Normanowie zostali odparci, chociaż z utratą
bizantyńskich Włoch; jednak Bizantyńczycy musieli oddać Turkom na
zawsze płaskowzgórze Anatolii, ziemię, która dostarczała im żołnierzy i
żywności. Odtąd Cesarstwo było wzięte w dwa ognie; jego centralna
pozycja skomplikowała się wskutek ruchu, który zwiemy wyprawami
krzyżowymi. Jako chrześcijanie Bizantyńczycy sympatyzowali z
krzyżowcami. Jednak długie doświadczenie polityczne nauczyło ich
okazywać pewna tolerancję w stosunku do niewiernych i uznawać ich
istnienie. Święta wojna, prowadzona przez ludzi Zachodu, wydawała się im
niebezpieczna i nie przynosząca trwałych rozwiązań.
Mieli wszelako nadzieję, że będzie można z tego wyciągnąć korzyści.
Człowiek znajdujący się pośrodku może być jednak bezpieczny wtedy, gdy
jest silny. Bizancjum nadal odgrywało rolę wielkiego mocarstwa, choć
faktycznie jego potęga była już osłabiona. Utrata anatolijskich terenów
rekrutacji w okresie stałego prowadzenia wojen zmusiła cesarza do
polegania na zagranicznych sprzymierzeńcach i na cudzoziemskich
najemnych żołnierzach; jedni i drudzy domagali się zapłaty w pieniądzach i
w koncesjach handlowych. Żądania te przyszły w czasie, kiedy wewnętrzną
gospodarkę Cesarstwa zdezorganizowała utrata anatolijskiego zboża. W
ciągu XII stulecia Konstantynopol zdawał się tak bogatym i wspaniałym
miastem, dwór cesarski tak świetny, a nabrzeża i bazary tak pełne towaru,
że cesarza wciąż jeszcze traktowano jako potężnego władcę. Jednak
muzułmanie wcale nie dziękowali za to, że próbował powściągnąć zapał
krucjat, z drugiej zaś strony krzyżowców gorszył jego oziębły stosunek do
ich świętej wojny. Tymczasem różnice religijne pomiędzy zachodnim a
wschodnim chrześcijaństwem, od samego początku głęboko zakorzenione i
rozjątrzone przez politykę, w ciągu XI wieku stale się pogłębiały, tak że pod
koniec XII stulecia Kościoły Rzymu i Konstantynopola bezsprzecznie
znajdowały się w stanie rozłamu.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin