Styczynski-publikacja-o-dlugu.odt

(35 KB) Pobierz

Dług nie bierze się znikąd. Bank po wypowiedzeniu umowy musi uwzględnić stan faktyczny i prawny aby wyznaczyć wysokość długu. Inaczej jego roszczenie jest nietrafione, a po osądzeniu podlega pod "powagę rzeczy osądzonej". Bank, którego żądanie jest odrzucone przez Sąd jako bezzasadne (z różnych powodów) traci prawo do skutecznego żądania. Właściwie należy uznać, że taki bank zrzeka się w ten sposób długu, mając oczywiście do tego prawo. 3000 słów.


Spis treści: Wstęp | Źródło długu | Dług nie bierze się znikąd | Zmiana waluty długu | Złamanie natury zobowiązania | Niedozwolone postanowienia umowy | Stan prawny | Prawidłowe określenie wysokości długu | Co zrobi bank? | Hipoteka | Brońmy się mądrze | Zakończenie.

 

Wstęp

Z przedstawionego w niniejszym tekście stanu prawnego wynika, że w aktualnym układzie prawno-polityczno-pomocowym nie jest nierozsądnym krokiem wstrzymanie obsługi nieuczciwej umowy. Jest to wniosek niezwykle dla mnie niemoralny, jednak wydaje się że przy aktualnej postawie przedstawicieli sektora bankowego, Państwa polskiego oraz pełnomocników jest to postawa nie podlegająca naganie. 

Obrona przed atakiem banku wydaje się być rozwiązaniem prawidłowym szczególnie dla tych z nas, którzy nie mają kilkunastu (czasem nawet kilkudziesięciu) tysięcy na obsługę prawną. Czyli dla znakomitej większości z 500.000 polskich rodzin uwikłanych w kryzys kredytowy. Osoba niezamożna może zwrócić się do Sądu o reprezentację prawną z urzędu. Pomoc taka przy aktualnym stanie prawnym wystarczy do skutecznej obrony. Pomocy prawnej może także udzielić każdy mądry i sumienny prawnik, który wykona swoje zadanie na koszt banku. Zaznaczam, że celem obrony jest spłata długu zgodnie z zasadami prawa. Oznacza to spłatę długu w wartości nominalnej płatności dokonanej przez bank w złotówkach. 

Przedstawiony w niniejszej analizie stan prawny powoduje, że bank zmuszony jest do zgodnego z prawem wyrażenia roszczenia w przypadku wypowiedzenia umowy. I musi to zrobić już w piśmie poprzedzającym wypowiedzenie umowy. Jeżeli tego nie zrobi, przechodząc przez procedurę sądową de facto zrzeka się praw do długu. Z uwagi na arogancję banku dług może zostać jednak postawiony w stan nieściągalności.

 

Obszar jest oczywiście nierozpoznany, wymaga więc daleko posuniętej ostrożności. 

Uwaga! Tekst opisuje stan prawny nierozpoznany, jednak wydaje się poparty poprawnym wnioskowaniem. Tekst jest wynikiem ponad roku rozmów i przemyśleń, jednak pomimo tego artykuł nie powinien być stosowany bezpośrednio, a wszelkie podane tu fakty i techniki powinny być dokładnie zweryfikowane. 


 

 

 

Źródło długu

Dług w umowie kredytu powstały w wyniku wykorzystania środków z kwoty kredytu ma dwa alternatywne źródła. Pierwszym źródłem jest pożyczka, gdy środki trafiają na rachunek bankowy kredytobiorcy, lub też ten otrzymuje środki pieniężne w gotówce. Drugim źródłem jest regres wierzytelności, która przeszła na bank w wyniku zapłaty ceny lub też przekazania środków pieniężnych osobie trzeciej w celu spłaty długu kredytobiorcy. W obu przypadkach źródło długu cechuje się jednoznacznie wyrażoną sumą w walucie płatności.

Natura wierzytelności banku jest nierozerwalnie związana z operacją prawną będącą źródłem długu. Bank korzystając ze swojej pozycji ekonomicznej rozkłada dług na raty płatane w/g zasad, ustalonych w umowie z dłużnikiem. W szczególności strony ustalają terminarz, oprocentowanie w stosunku rocznym, oraz sposób naliczania raty (malejąca, stała). Każda rata wraz z należnymi odsetkami posiada ściśle określony termin wymagalności tj. datę gdy kredytobiorca musi ją spłacić. 

Skutkiem niespłacenia raty w terminie jest dług przedawniony. Powiązane z wierzytelnością roszczenie po kilku dniach zmienia się w żądanie. Bank wysyła pismo i oczekuje zapłaty.

Brak spełnienia treści żądania w określonym terminie powoduje (możliwe, że po jakimś dodatkowym czasie i dodatkowych kontaktach) wypowiedzenie umowy. Wypowiedzenie umowy wyzwala żądanie banku do spłaty całego zadłużenia wraz należnymi odsetkami w określonym przez bank terminie - przeważnie 7-14 dni.  Bank wysyła pismo i oczekuje zapłaty.

Brak spełnienia treści żądania w określonym terminie powoduje skierowanie długu na tor egzekucyjny. Tutaj może być tryb upominawczy, nakazowy, a może także zwykły proces cywilny. Tu oczywiście się gubię, ale generalnie bank zgłasza się do Sądu po nadanie mocy dokumentom egzekucyjnym, z którymi z kolejnym kroku uda się do komornika.
 

Dług nie bierze się znikąd

Dług nie bierze się znikąd. Bank przed Sądem dochodzi długu wynikającego z umowy tzn. powstałego w wyniku wykonywania umowy kredytu. W naszym wypadku jest to dług wynikający z wykorzystania kwoty kredytu tj. postały albo w wyniku pożyczki albo zapłaty przez bank na rzecz osoby trzeciej. Pomimo wszechogarniającej nas publicystyki "indeksacyjnej", bank nie posiada żadnej możliwości zmiany wysokości tego długu, który jest jaki jest a bank ma jedynie do niego prawo wierzytelności. W ramach roszczenia bank ograniczony jest zasadą nominalizmu, mającą swe źródło w pożyczce, a rozciągającą się m.in. także na regres. Dostępnym narzędziem prawnym pozwalającym na ustalenie wysokości świadczenia pieniężnego jest waloryzacja umowna, której jedynym celem jest utrzymanie wartości długu. Jedynym narzędziem dostępnym dla banku w celu osiągnięcia zysku z obsługi finansowej klienta, są odsetki. Odsetki będąc zastosowanymi w trybie odsetek zmiennych (bazujących na stopie referencyjnej waluty powiększonej o marże banku) pełnią rolę waloryzacyjną oraz stanowią źródło zysku.

W szczególności bank nie może stosować waloryzacji umownej. Bank nie ma prawa także do zmiany waluty długu co nazwane jest w nomenklaturze bankowej "indeksacją". Nazwa ta jest stosowana zupełnie bezpodstawnie, wszak każdy wie że indeksacja to nic innego niż waloryzacja wskaźnikiem inflacji. Indeksacją nie jest w żadnym wypadku przewalutowaniem długu. Indeksacja, waloryzacja, a nawet denominacja mają zupełnie inne znaczenia niż te nadane przez praktyków bankowości. To że bank zastosował w umowie z konsumentem słowa ze swojego zamkniętego żargonu fachowego jest wielkim błędem. Bank nie miał prawa tak postąpić, a robiąc to niewątpliwie wpłynął na zaburzenie oświadczenia woli swojego kontrahenta, przez co złamał fundamentalne zasady prawa.
 

Zmiana waluty długu

Klauzule umowy przewidujące zmianę waluty długu nie mają podstawy prawnej. Warto zauważyć, że nawet po modyfikacjach z 2009 roku prawo umożliwia spłatę długu wyrażonego w walucie obcej pieniądzem polskim, ale nie umożliwia zmiany waluty długu. Taka operacja cały czas nie ma podstawy prawnej. Znajdujące się w umowie, klauzule przeliczeniowe dokonujące przejście pomiędzy walutami, nie są elementem umowy kredytu, pomimo że zupełnie bezpodstawnie cechę taką przypisał umowie kredytu SN w jednym z całej serii nieodpowiedzialnych i niemądrych wyroków dotyczących umów kredytu.

Nie można także tych zapisów umowy rozpatrywać jako głównego przedmiotu umowy (ang. main subject matter za 93/13/EWG), którego, moim zdaniem, nie można mylić z z głównymi postanowieniami umowy - essentialia negotii, będącego bardziej technicznym elementem oświadczeń woli. Przedmiotem umowy kredytu jest spłata długu względem osoby trzeciej lub też pożyczka. I to jest ang. main subject matter. Inne kwestie są tylko poboczne uzupełniając ten element z powodu którego klient zawitał w dziale sprzedaży banku.


Kwestia oprocentowania jest oczywiście kluczowa dla kredytobiorcy jednak jego oderwanie od waluty długu nie ma źródła w samej umowie kredytu (rozumianej jako umowa nazwana opisana w ustawie prawo bankowe), tylko we wbudowanej umowie innego typu, której to nazwę i naturę nauka prawa nie za bardzo potrafi określić. Z uwagi na brak roszczeń o dostęp do waluty zobowiązania nie jest to żadna forma rozliczeń w walucie obcej w szczególności nie jest to umowa sprzedaży. Prawdopodobnie jest to jeden z instrumentów pochodnych, choć także to jest wątpliwe, z uwagi na naruszenie celu oraz konstrukcji prawnej. 

Należy przyjąć, że jak wiele innych konstrukcji znajdujących się w umowach (np. pozorna sprzedaż czy kupno waluty) są to konstrukcje życzeniowe dodane do umowy w celu osiągnięcia obranego przez strony ekonomicznego celu, nie mające jednak podstawy prawnej. System prawa nie zna przepisu dokonującego zmiany waluty długu.
 

Złamanie natury zobowiązania

Świadczenie będące analogiem (nie korelatem ale analogiem!) zobowiązania nie może być wyznaczane przez jedną ze stron umowy. Dłużnik musi wiedzieć jak świadczyć, a jeżeli nie jest możliwe dokładne tego określenie w trakcie zawierania umowy, umowa musi określać niezależne od woli strony zasady oznaczenia świadczenia. W szczególności bank nie ma prawa do samodzielnego określania wysokości świadczenia pieniężnego. Czyniąc tak łamie zasadę określoności świadczenia, prowadząc do nieważności postanowień umowy. Większość umów posiada wbudowane nieodwołalne polecenie zapłaty, które de facto jest formą egzekucji długu. To także łamie naturę zobowiązania. I to łamie fundamentalnie.
 

Niedozwolone postanowienia umowy

Nauka prawa twierdzi także, zresztą na podstawie niezbyt trafnego dorobku SOKiK, że stosowanie przez bank własnych zasad ustalania ceny walut obcych w umowie w której konsument nie ma możliwości nie skorzystania z narzuconej oferty banku (jest do tego po prostu zmuszony) jest nieuczciwym postanowieniem umownym. Takie postanowienie, na podstawie dorobku SOKiK, nie jest co prawda nieważne, ale nie wiąże stron.
 

Stan prawny

Jak więc policzyć dług wymagalny powstały w wyniku wypowiedzenia umowy? Aby zrobić to prawidłowo należy uwzględnić stan faktyczny oraz prawny. Jest to o tyle kluczowe, że bank ma dokładnie jedną możliwość na zgłoszenia swojego żądania na drodze sądowej. Gdy z jakiejkolwiek przyczyny bank nie udowodni zasadności żądania przed Sądem tj. sprawę prawomocnie przegra nie ma już prawa do ponownego kierowania żądania zapłaty długu. Bank przegrywając podlega pod zasadę powagi rzeczy osądzonej; zasadę starą i fundamentalną dla systemu prawa. Nie ma także możliwości sprzedaży długu ani nawet do kierowania żądania z mocy prawa rzeczowego tj. hipoteki. Dług jest prawdopodobnie nieściągalny. Powaga rzeczy osądzonej to jeden z ważniejszych filarów systemu prawa, a bank jako instytucja bogata i mądra musi doskonale o tym wiedzieć. Finalnie nie jest nawet ważne czy bank o tym wie. Jego sprawa. Ważne jest, że polski system sądowniczy jest gwarantem poszanowania systemu prawa i doskonale wie czym jest, jaka jest rola i granice Res judicata.

Oczywiście musimy pamiętać, że żyjemy w okresie pogardy dla systemu prawa, który jest traktowany przez wszystkie strony instrumentalnie i jest to oczywiste nawet dla polskich profesorów prawa (zaznaczam - polskich, bo innych nie znam). Powoduje to, że prawdopodobnie judykatura da sobie spokój z tym całym res judicata, bo finalnie każdy wie, że "Jezu! Jakie to ma znaczenie?". 



Dług nie bierze się znikąd, pochodzi z czynności prawnej dokonanej w ramach zawartej umowy. Późniejsze operacje takie jak przedsądowe a potem sądowe żądanie o zapłatę są tylko i wyłącznie konsekwencją tego pierwotnego długu. To stanowi stan faktyczny. O stanie prawnym stanowią przepisy z dnia zawarcia umowy, także z dnia rozwiązania umowy, oraz zasady prawa. To, że pewne postanowienia umowy są nieważne lub też niewiążące bank doskonale wie.

Jest faktem notoryjnym, że 15 lat temu małe banki zagrały va banque zagarniając rynek większym graczom. Giganci tacy jak BPH wypadli z rynku. Inni jak np. PKO SA nie rywalizowali w obszarze łamania prawa, pamiętając skutki takiej operacji we Włoszech. Jeszcze inni tacy jak np. BZ/WBK zmuszeni zostali do wejścia w tę ryzykowną grę z uwagi na utratę rynku. Każdy z agresywnie traktujących system prawa banków doskonale jednak wiedział co robi.

Było oczywistym, że bank zmusza klienta do przyjęcia swoich warunków i zasad. Było także oczywistym, że umowy udają umowy dewizowe, tak na prawdę nie tworząc zobowiązań wyrażonych w walucie obcej. Było także oczywistym, że tzw. ubezpieczenie niskiego wkładu własnego nie jest ubezpieczeniem z perspektywy kredytobiorcy, a jedynie trickiem pozwalającym na eliminację wymogu posiadania wymaganego przez prawo wkładu własnego. Co więcej banki doskonale wiedziały, po dekadzie lat 90., jakie są zasady związane ze zmiennym oprocentowaniem. etc. itp. Dodam także, że bank doskonale wiedziały czym jest umowa kredytu; czym jest udzielenie kredytu, oddanie do dyspozycji, postawienie do dyspozycji, wykorzystanie. Czym jest kredyt a czym jest dług. Doskonale także wiedziały czym jest i jakie są sankcje wynikające z systemu ochrony konsumenta, obowiązującego od 2000 roku. Banki doskonale widząc co robią ignorując prawo - grały va banque.

Przez ostatnie 5 lat, banki doprowadziły do sytuacji, gdy wiele setek prawników zaczęło zaglądać w ich sekrety, ujawniając ogrom naruszeń prawa. Wiedza, która do niedawna była skrzętnie utrzymywana w wąskim gronie klakierów, stała się w wielu obszarach wiedzą dostępną ogólnie i ogólnie weryfikowaną. Są to bardzo skomplikowane sprawy, nie dziwi więc, że prawnicy zarobkujący na głupocie sektora bankowego, znaleźli wiele znajdujących się w umowach naruszeń ustawy. O ile można dyskutować na wiele tematów godzinami, kilka z wad prawnych stało się już bezspornymi. Niewątpliwie należy do nich zaliczyć:

1.               abuzywność postanowień umowy służących do przeliczeń pomiędzy walutami, 

2. klauzule kształtujące oprocentowanie w sposób zależny od woli banku,

3. odwołanie do waloryzacji umownej,

4. abuzywność postanowień kształtujących tzw. ubezpieczenie niskiego wkładu własnego (choć to mogło się już przedawnić)


Inne naruszenia prawa takie jak: złamanie zasady walutowości, złamanie zasady oznaczoności świadczenia, złamanie umowy sprzedaży, złamanie natury umowy kredytu, bezprawna zmiana waluty długu potrzebują jeszcze trochę pracy aby przejść do świadomości ogólnej. Należy jednak zauważyć że Sądy już dostrzegają te wady.

Zwrócenie się do Sądu jest aktem ostatecznym, oznaczającym że strony nie były w stanie porozumieć się co do długu. Bank kierując swoje kroki do Sądu w celu potwierdzenia żądania spłaty długu jest w sytuacji ostatecznej. Z tego powodu bank zobowiązany jest do określenia wysokości długu z sposób zgodny ze stanem faktycznym i prawnym. Dodatkowo bank musi spełnić rygorystyczne wymogi formalne, takie jak np. prawidłowe wypowiedzenie umowy, wykazanie źródła długu, czy po prostu przestrzegania terminów, zasad wyrażenia woli czy dostarczenia korespondencji. Przy aktualnym poziomie wiedzy prawników banku oraz pogardy banków dla zasad, droga Sądowa skazana jest w większości przypadków na porażkę. Oczywiście przy założeniu świadomości dłużnika oraz wsparcia specjalistów. Podkreślę, że procedowanie przed Sądem wiąże się z wejście w obszar procedury cywilnej, która jest nauką samą w sobie. 
 

Prawidłowe określenie wysokości długu

Zakładając, że kwota wykorzystanego kredytu opuściła bank w postaci złotówek, związany z tym zdarzeniem i prawidłowo obliczony dług powinien uwzględniać następujące operacje:

                    (+PLUS) bazowa wartość długu w złotówkach - zapłata na rzecz osoby trzeciej czy też pożyczka

     (+PLUS) odsetki naliczone w/g zasad określonych w umowie

     (MINUS) odsetki naliczone w/g stawek określanych decyzją banku 

     (MINUS) pobrane opłaty ubezpieczenia niskiego wkładu własnego

     (MINUS) pobrana prowizja pomniejszona proporcjonalnie do okresu wykonywania umowy.


, lub też z innej strony:

                    (+PLUS) aktualne saldo zadłużenia wyrażone w złotówkach 

     (MINUS) sumy pobrane nienależnie w związku z przeliczeniami walut

     (MINUS) odsetki naliczone w/g stawek określanych decyzją banku 

     (MINUS) pobrane opłaty ubezpieczenia niskiego wkładu własnego

     (MINUS) pobrana prowizja pomniejszona proporcjonalnie do okresu wykonywania umowy.


Obie metody powinny dawać identyczny wynik.

Dodatkowo bank musi podjąć decyzję czy umowa jest ważna czy też nie. Coraz częściej Sądy orzekają nieważność (np. z uwagi na "indeksację"), przez co bank nawet uwzględniając abuzywność czy inne wady prawne może i tak przegrać.

Najpewniej dla banku jest żądać zwrotu świadczeń w wartościach nominalnych z uwzględnieniem potrącenia wszelkich świadczeń dokonanych przez kredytobiorcę, wychodząc z nieważności umowy. Takie żądanie nie powinno spotkać się z odrzuceniem przez dłużnika ani też Sąd.
 

Co zrobi bank?

Co może zrobić bank po prawomocnej przegranej? Może próbować użyć weksla. Ta droga zakończy się jednak podobnie jak sądowe żądanie zapłaty fiaskiem o ile bank nie przedstawi prawidłowej sumy długu. Podobnie z żądaniem z mocy prawa rzeczowego tj. hipoteki. Bank jest w sytuacji w której po prostu musi prawidłowo określić wartość długu zanim uda się do Sądu. Inaczej definitywnie przegra. 

Sąd to nie wesołe miasteczko czy też miejski basem, gdzie każdy może sobie wchodzić ile mu się chce o ile ma pieniądze i czas. Proces sądowy jest jak narodziny dziecka - poprawek nie ma. To się dzieje dla każdego człowieka tylko raz.


Bank znajduje się aktualnie w bardzo złej sytuacji. Nawet jeżeli określi wszystko prawidłowo, a poczyni jakikolwiek błąd formalny, jego pozew zostanie oddalony z konsekwencjami "powagi rzeczy osądzonej", która powoduje że bank nie może już dochodzić roszczeń wynikających z danej umowy. W takiej sytuacji bank ostatecznie przegrał. Po uzyskaniu prawomocności przez wyrok nie ma już form odwołania. Bank wpisuje dług wielkiej wartości w straty. 

Czasem się zastanawiam czy bankowi właśnie o to nie chodzi? Może mamy do czynienia z jakąś formą optymalizacji podatkowej, lub też karkołomną formą transferu majątku do młodych prawników oraz polskich rodzin. Nie potrafię powiedzieć czy jest to prawdą, ale zachowanie kierownictwa banków oraz przedstawicieli rządu na to wskazują. Od ponad roku sytuacja jest już patowa; sektor bankowy przegrał i aktualnie wykonuje tylko ruchy pozorowane. Czego nie jednak nie zrobi i tak w kolejnym kroku znów kredytobiorca mówi: szach!
 

Hipoteka

Źle oznaczony dług, który został osądzony przez Sąd uzyskując status prawomocności, jest nieściągalny. Co prawda istnieje, ale bank nie ma żadnej możliwości aby go wyegzekwować. Jest to stan o wiele bardziej doniosły niż przedawnienie roszczeń, z którego bank może się uwolnić sięgając do łaski Sądu lub też zapisów ustawy o hipotece i księgach wieczystych. Bank nie wyzwoli się jednak z powagi rzeczy osądzonej. Próby sprzedaży długu nie pomogą, ponieważ następca prawny podlega także pod zakres powagi rzeczy osądzonej. Dług staje się niemożliwym do odzyskania. 

Z powodu błędów banku następuje rozerwanie długu i wierzytelności, które przestają być analogami. Wierzytelność i związane z nią roszczenie stają się prawem martwym, nieefektywnym. 


Bank z powodu swoich błędów czy też arogancji i pogardy dla prawa de facto zrzeka się prawa do odzyskania długu. Sytuację taką zna prawo zobowiązań, co powoduje, że Państwo polskie musi uszanować decyzję zarządu banku. Ten będąc wielką instytucją ma prawo do podejmowania takich pozornie przewrotnych decyzji, które prawdopodobnie mają swoje umocowanie np. w optymalizacji podatkowej.

W tej sytuacji Sąd zajmujący się księgami wieczystymi, nie ma innego wyjścia niż tylko uznać prejudykat wyroku sądu odrzucającego żądanie o zapłatę, aby na tej podstawie wykreślić bank z działu IV księgi wieczystej tj. hipoteki. Sąd zajmujący się księgami wieczystymi może to zrobić bezpośrednio, może także odtworzyć wnioski Sądu wyrokującego wcześniej, weryfikując zastosowane przez ten Sąd przesłanki. 
 

Brońmy się mądrze

Przedstawiony stan prawny powoduje, że bank zmuszony jest do zgodnego z prawem wyrażenia roszczenia w przypadku wypowiedzenia umowy. I musi to zrobić już w piśmie poprzedzającym wypowiedzenie umowy. Jeżeli tego nie zrobi, przechodząc przez procedurę sądową de facto zrzeka się praw do długu. To prowadzi procedury zwolnienie hipoteki. W następnym kroku można wnieść także o unieważnienie umowy, choć ten krok wydaje się niepotrzebny z uwagi na odblokowanie roszczenia banku w celu odzyskania przynajmniej wykorzystanej kwoty kredytu.


Przewrotnie (co piszę ze szczerym zdziwieniem) obrona wydaje się aktem skuteczniejszym niż atak. I znacznie tańszym, ponieważ nie są wymagane skomplikowane wywody ani prawnik specjalizujący się w aspektach umów kredytu. Żądanie banku może zostać zablokowane nawet z błahego powodu formalnego. A w każdym wypadku bank podlega pod powagę rzeczy osądzonej co zamyka lub też poważnie utrudnia drogę egzekucyjną.

Aby jednak dokonać skutecznej obrony kredytobiorca musi posiadać wiele wiedzy. Absolutnie nie może przestać płacić i czekać, a gdy pojawi się "jakieś pismo" - wtedy szukać wsparcia.

Osoba wybierająca się na wojnę musi znać procedury. Dla większości z nas niezbędna jest pomoc specjalisty; prawdopodobnie najlepiej nawiązać kontakt ze specjalistą od antywindykacji, ponieważ wychodzi na to, że w obronie ważniejsza jest wiedza proceduralna niż rozważania cywilistyczne.

Na dzień dzisiejszy każdy sumienny prawnik wie czym jest ochrona konsumenta i wie że postanowienia umowy odwołujące się do tabel kursowych banku "są abuzywne". Wiedza ta jest także już notoryjna dla Sądów. Można wywodzić więcej, co przedstawiłem w tekście, co oczywiście nie zaszkodzi, a może nawet prowadzić do przesłankowego unieważnienia umowy, czyli takiego w uzasadnieniu.

Bank, który nie uwzględni abuzywności w roszczeniu o zapłatę nie ma najmniejszych szans i przegra z każdym sumiennym prawnikiem. Jestem przekonany, że nie jest potrzebny ani prawnik celebryta czy też oszust (jakich niestety jest niemało) żądający dziesiątków tysięcy złotych. Skutecznej obrony dostarczy każdy sumienny prawnik pracujący w ramach kosztów zastępstwa procesowego.

Należy także podkreślić, ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin